„To nie moje dzieci” – krzyknął mąż, wstrząśnięty do głębi duszy – „Łado, one są… ciemnoskóre! Kto je urodził? Oszukujesz?! Nie wracaj do mojego domu, nawet nie próbuj przekraczać progu! I nie licz na żadne wsparcie materialne – nie będzie go!”
Łada miała pechowe życie.
Dorastała w sierocińcu, gdzie prawie nie miała przyjaciół, a ci, którzy przychodzili wybierać dziecko do adopcji, nigdy nie zwracali na nią uwagi. Jedyną bliską osobą dla Łady była jej niania Wiera Pawłowna, która ze wszystkich sił starała się znaleźć dla niej rodziców adopcyjnych.
Tylko dla przykładu
Tuż przed ukończeniem szkoły Wiera Pawłowna postanowiła opowiedzieć Ładzie historię swojego przybycia do sierocińca.
„Miałaś około roku, kiedy cię tu przywieziono” – powiedziała cicho Wiera Pawłowna, patrząc na budynek schroniska.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Była wiosna, śnieg właśnie stopniał, robiło się ciepło. Sprzątaliśmy podwórko, zbieraliśmy liście, aż nagle przyjechał radiowóz. Czy to prawda, nie wiadomo, ale z jakiegoś powodu nikt cię nie znalazł. I zostałeś tutaj.
Zamilkła i spojrzała na Ładę:
– I to wszystko? – zapytała Łada – Nic nie wiesz o moich rodzicach?
Wiera Pawłowna westchnęła ciężko i spuściła głowę.
„Absolutnie nic” – zgodziła się – „nic o rodzicach ani o innych krewnych. Jakbyś spadł z nieba”.
Po opuszczeniu schroniska Łada studiowała medycynę.
Tylko dla przykładu
Dostała małe mieszkanie w nowym budynku i podjęła pracę pielęgniarki w szpitalu rejonowym, aby pogodzić naukę z pracą. To właśnie tam los zetknął ją z Antonem, terapeutą, który od razu zwrócił na nią uwagę.
Krążyły plotki, że zanim pojawiła się Łada, miał romans z endokrynolożką Kristiną, prawdziwą pięknością szpitala. Jednak kochał Ładę.
– Co on w niej widział? – pytała Lera, jedna z najwierniejszych fanek Antona – nie można na nią patrzeć bez łez! Chuda jak patyk, a i tak się ubiera. Kto ją rozbierze, ten zaczyna płakać!
„Jest z sierocińca” – zachichotała Nastia, jej dawna rywalka – „wszyscy tam są tacy dziwni, tacy głupi”.
Łada usłyszała te słowa, ale udała, że nie rozumie, o kim mowa.
„Dziewczyny, do roboty”, „mam dla was ważną wiadomość”.
Poczekawszy, aż pielęgniarki znikną z pola widzenia, kontynuował:
— Dziś wieczorem jemy kolację u moich rodziców. To będzie coś w rodzaju przedstawienia. Rozumiesz?
Łada była zaskoczona: już?! Skoro Anton postanowił przedstawić ją swoim rodzicom, oznaczało to, że ich związek przekształcił się w małżeństwo.
Tylko dla przykładu
Wieczorem Anton zabrał Ładę, ubraną w elegancką sukienkę, do rodziców.
„Więc wychowałaś się w sierocińcu” – powiedział ojciec Antona.
„To źle. Bardzo źle. Brak rodziców ma niezwykle negatywny wpływ na kształtowanie osobowości”.
Matka Antona, Ida Witalijewna, była kardiolog, wspierała męża:
„Tak, to naprawdę niedobrze” – dodała – „i dlaczego, skoro to nie tajemnica, nikt cię nie adoptował?”
„Nie wiem” – mruknęła, próbując powstrzymać łzy – „nie polegało na mnie”.
„Przepraszam, muszę iść” – Lada nie mogła się powstrzymać – „praca domowa…”
Odprowadził ją do wejścia i zaproponował podwiezienie, ale Lada odmówiła.
„Dojadę taksówką” – mruknęła, łapczywie wciągając zimne powietrze – „do zobaczenia jutro”.
„Nie zwracaj uwagi na moich starych” – powiedział, próbując ją uspokoić – „oni też czasami doprowadzają mnie do szału. Oboje mają trudne charaktery”.
Chciała tylko jednego – być jak najdalej od tego domu.
Na szczęście Anton nie zapraszał jej już do rodziców. Wkrótce się jej oświadczył i wprowadził do siebie.
Ślub odbył się miesiąc po oświadczynach, gdy Lada była w drugim miesiącu ciąży.
Tylko dla przykładu
Po ślubie Lada kontynuowała pracę w szpitalu, ale kiedy dziecko zaczęło rosnąć, Anton zasugerował jej odejście z pracy.
Trzy tygodnie przed planowanym terminem porodu Lada urodziła bliźniaków. Kiedy położna jej ich pokazała, Lada zamarła ze zdziwienia: dzieci miały ciemną karnację, jakby ktoś zanurzył je w czekoladzie. Lekarze również byli zaskoczeni i próbowali ją uspokoić.
„Wiesz, moje dziecko też urodziło się z ciemną karnacją” – powiedział lekarz – „ale po kilku dniach wszystko zniknęło, kolor skóry wrócił do normy”.
„Jeśli wszystko z nimi w porządku, długo ich nie ukryjesz” – ostrzegł lekarz – „lepiej przygotować się wcześniej”.
I tak właśnie zrobiła Łada. Była gotowa na test DNA.
„Więc to na pewno moje dzieci?” – wykrzyknął Anton, widząc bliźniaki.
„Jeśli to czyjś żart, to wcale nie jest śmieszny!”
„Nigdy bym się nie spodziewał, że będziesz zdolna do czegoś takiego” – powiedział Anton, gdy zostali sami. „Ja, głupiec, uwierzyłem ci! Biegałem po sklepach, szykowałem się, a ty… Co za żmija z ciebie, Łado!”
– To twoje dzieci! Co ty…
Czy w ogóle rozmawialiśmy o tym, czy zawsze byłam w zasięgu twojego wzroku?
„Twoi rodzice mieli rację co do ciebie” – powiedział powoli. „A ja ciągle cię broniłem. Nie wiem, kto cię zapłodnił, ale teraz szukaj u niego pomocy. Nie będę już z tobą mieszkać!”
Wiera Pawłowna przyjechała odebrać Ładę ze szpitala i zaopiekowała się nimi u siebie w domu.
– Słuchaj, dlaczego twoje dzieci są takie? – zapytała pewnego dnia Wiera Pawłowna.
– Jesteś biały, Anton też. A oni są czarni. To jest jakieś dziwne.
„No i ty też” – wycedziła zbolałym głosem. „Myślałam, że przynajmniej mi uwierzysz…”
„Tak, wierzę ci, wierzę ci” – uśmiechnęła się. „To po prostu niesamowite”.
Ale Łada nie miała czasu się dziwić. Anton ją porzucił, a ona mogła zapomnieć o pracy i szkole, a także o swoim poprzednim życiu.
„W porządku, jakoś sobie poradzimy” – powiedziała Wiera Pawłowna.
Yo Make również polubił
O rany! Zrobiłem to na spotkanie i ludzie od razu to pochłonęli.
Smutni ludzie często używają tych 3 prostych, ale znaczących zwrotów
Siła matki
Żonaty od 25 lat, nigdy nie zaznałem zabawy: dlatego zawsze trzymałem ten sekret w tajemnicy