Babcia na targu
Każdego ranka, zanim nastał świt i koguty zaczęły piać, Madame Lucille , babcia po siedemdziesiątce, powoli szła brukowaną drogą prowadzącą na wiejski targ. Jej dłonie, powykręcane latami pracy, ściskały dwa metalowe wiadra pełne świeżych jaj – białych i brązowych, gładkich i kruchych, skarbów z jej małej farmy.
Mieszkańcy miasta znali ją dobrze. Sprzedawała jajka, odkąd ktokolwiek pamiętał. Jej głos, choć stary i chrapliwy, wciąż niósł w sobie ciepło, gdy zawołała:
„Świeże jajka od moich kur! Zniesione dziś rano – chodź i zobacz sam!”
Nie zarabiała wiele, ale każda moneta miała znaczenie. Jej mąż, przykuty do łóżka po udarze, był od niej zależny. Ich maleńki dom na skraju wioski utrzymywał się przy życiu dzięki jej skromnym zarobkom i niezłomnemu duchowi.
Tego ranka nic się nie zmieniło — a przynajmniej tak jej się wydawało.
Kłopoty nadchodzą
Kilku mieszkańców wioski zatrzymało się, wymieniając uśmiechy i krótkie pogawędki, kupując jej jajka. Jedna młoda kobieta wcisnęła jej do ręki kilka dodatkowych monet.
„Niech Bóg cię błogosławi, babciu” – powiedziała cicho. „Przypominasz mi moją własną”.
Lucille uśmiechnęła się, czując ciepło na sercu, jakie poczuła dzięki tej dobroci. Poprawiła szalik, wyszeptała modlitwę dziękczynną i zaczęła układać pozostałe jajka.
Wtedy z drugiej strony rynku ciszę przerwał głos — głośny, arogancki, szyderczy.
To był Leo , rozrabiaka z sąsiedztwa. Wszyscy go znali — młody mężczyzna po dwudziestce, wiecznie bezczynny, wiecznie szukający zaczepki. Dorastał bez wsparcia, a przez lata jego gniew znajdował okrutne sposoby, by się wyrazić.
Z uśmieszkiem na ustach ruszył w stronę stoiska Lucille.
„No, no, znowu ta pani z jajami. Ile dzisiaj, stary?”
„Jak zawsze, mój chłopcze” – powiedziała łagodnie, mając nadzieję, że uda jej się rozładować burzę, jaką ze sobą sprowadzi. „Dwa franki za tuzin”.
Zaśmiał się. „Dwa franki? Dam ci jednego. Albo jeszcze lepiej, wezmę je za darmo”.
Śmiechy z pobliskich straganów ucichły. Ludzie odwrócili się, żeby spojrzeć, ale nikt nie interweniował. Znali temperament Leo.
„Proszę” – wyszeptała Lucille. „Nie mogę obniżyć ceny. Ledwo starcza na chleb. Mój mąż jest chory…”
„Nie mój problem” – warknął Leo, podchodząc bliżej. „Chcesz sprzedać, czy nie?”
Kiedy nie odpowiedziała, jego twarz wykrzywiła się w udawanej wściekłości. Jednym gwałtownym ruchem chwycił jedno z wiader i rzucił nim w kamienną ścianę za nią.
ROZBIĆ SIĘ.
Dźwięk tłuczonych jajek wypełnił powietrze. Żółtka spływały po ścianie, tworząc kałużę u stóp Lucille.
Tłum wstrzymał oddech.
Lucille podniosła drżące ręce.
„Proszę, synu! Bierz, co chcesz, ale nie niszcz. To wszystko, co mam”.
Jej prośba zdawała się go tylko rozbawić. Sięgnął po drugie wiadro.
Yo Make również polubił
Tarczyca: 3 objawy, które mogą wskazywać na raka
DOMOWE CIASTO CYTRYNOWE Z BEZĄ
Schudnij 10 kg w 30 dni: Twój najlepszy plan spalania tłuszczu dla szybkiego sukcesu
Domowe Pączki – Tradycyjny Przepis na Puszyste Smakołyki!