* Postanowiłam zamieszkać z narzeczonym. Dałam mu klucze do mojego domku. Wróciłam wieczorem z pracy i zastałam jego matkę w szlafroku. „Trzymaj się z daleka od sypialni mamy!” – krzyknął, blokując mi drogę do pokoju. Byłam zaskoczona taką bezczelnością, ale szybko znalazłam rozwiązanie… Wszyscy byli oszołomieni… – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

* Postanowiłam zamieszkać z narzeczonym. Dałam mu klucze do mojego domku. Wróciłam wieczorem z pracy i zastałam jego matkę w szlafroku. „Trzymaj się z daleka od sypialni mamy!” – krzyknął, blokując mi drogę do pokoju. Byłam zaskoczona taką bezczelnością, ale szybko znalazłam rozwiązanie… Wszyscy byli oszołomieni…

Przeprowadzka ukochanej osoby zawsze wydaje się początkiem czegoś jasnego i długo oczekiwanego. Z radością wręczyła narzeczonemu klucze do swojego domku, ciesząc się na wspólne życie. Ale powrót z pracy był szokiem. Jego matka, w szlafroku, rządziła w domu.

A kiedy kobieta próbowała wejść do sypialni, pan młody zablokował jej drogę i krzyknął: „Nie wchodź do sypialni mamy!”. Witajcie, drodzy słuchacze! Cieszę się, że mogę Was powitać na moim kanale. Przedstawiam Wam nową, ciekawą historię.

Miłego słuchania! Anna poznała Siergieja pod koniec października, gdy miasto było już pokryte szarą warstwą deszczu, a ulice pachniały mokrymi liśćmi i zbliżającą się zimą. Imprezę firmową prowadziła Olga, stara przyjaciółka ze studiów, która pracowała jako menedżerka w firmie budowlanej. Często zapraszała ludzi na święta i po prostu uwielbiała hałaśliwe spotkania, śpiewanie przy gitarze i rozmowy do białego rana.

Tego wieczoru Anna przyjechała późno, prosto z pracy, nawet nie zatrzymując się w domu, żeby się przebrać. Cały dzień ślęczała nad swoim rocznym raportem, z głową pełną liczb i opadającymi powiekami. Chciała uciec z tej firmowej imprezy za pół godziny, ale Olga błagała ją, żeby przyszła, mówiąc, że za nią tęskni, że potrzebuje przerwy od bilansów i kalkulatorów. Musiała się zgodzić.

W mieszkaniu było tłoczno i ​​głośno. Około dwudziestu osób tłoczyło się w salonie, siedząc na kanapie, podłodze i parapecie; niektórzy palili na balkonie, inni grali w gry planszowe w kuchni. Olga powitała ją z otwartymi ramionami, wcisnęła jej kieliszek wina w dłonie i pociągnęła w stronę ludzi. Większość twarzy była nieznajoma.

Anna uprzejmie skinęła głową, uśmiechnęła się i próbowała sobie przypomnieć imiona, ale szybko wyleciały jej z głowy. Siergiej siedział w rogu sofy, kartkując książkę i niespecjalnie angażując się w ogólną wesołość. Był wysoki i szczupły, ubrany w prostą ciemną koszulę i dżinsy. Miał krótko obcięte włosy, a na twarzy lekki zarost. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego, ale coś w jego postawie i sposobie, w jaki trzymał książkę, przykuło moją uwagę.

Nie wpatrywał się w telefon ani nie krzyczał jak wszyscy inni; po prostu siedział i czytał, jakby był w innym wymiarze. „To Siergiej” – przedstawiła go Olga, popychając Annę w stronę sofy. „Pracuje w naszej firmie jako inżynier, inteligentny, ale cichy. Obudź go”.

Siergiej podniósł głowę, spojrzał na Annę uważnie, bez zbędnej ciekawości, i skinął głową. „Dzień dobry”. „Dzień dobry” – odpowiedziała Anna, siadając na pustym miejscu obok niego. „Ciekawa książka?”

Pokazał okładkę. „Kotsiubinsky. Cienie zapomnianych przodków”. Anna się uśmiechnęła.

„Poważna lektura na imprezę”. „Impreza to jedno, a ja to jedno” – Siergiej wzruszył ramionami. Olga namówiła go, żeby przyszedł, mówiąc, że będzie się nudził sam w domu. „Więc przyszedłem”.

„Z książką”. „To ma sens” – Anna skinęła głową. „Ja też nie jestem wielką fanką takich wydarzeń. Wyszłam z solidarności”.

Rozmowa płynęła naturalnie. Okazało się, że oboje uwielbiali czytać, obaj nienawidzili hałaśliwych tłumów, obaj pracowali do późna i cenili ciszę. Siergiej opowiadał o projektach, nad którymi pracował, o skomplikowanych obliczeniach i rysunkach oraz o tym, jak ważne jest dopracowanie wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach. Anna dzieliła się historiami z działu księgowości, o niekończących się uzgodnieniach i pośpiechu przed terminami raportowania.

Śmiały się z tych samych rzeczy, natychmiast rozumiejąc swoje żarty. Czas leciał. Kiedy Anna spojrzała na zegarek, zdała sobie sprawę, że rozmawiają nieprzerwanie od trzech godzin. Goście zaczęli wychodzić, a Olga promieniała z satysfakcji i puściła oko do Anny, jakby chciała powiedzieć: „Mówiłam, że ci się spodoba”.

Siergiej odprowadził ją do samochodu. Szedł obok niej, z rękami w kieszeniach kurtki, i wspomniał, że miło byłoby się znowu spotkać, może pójść do kina albo po prostu na kawę. Anna zgodziła się i dała mu swój numer telefonu. Zapisał go w kontaktach, szybko się pożegnał i wyszedł, nie oglądając się za siebie.

Ich pierwsza randka odbyła się tydzień później. Spotkali się w małej kawiarni w centrum miasta, tej samej, którą Anna często odwiedzała po pracy. Siergiej przybył punktualnie, przynosząc w prezencie książkę. Zbiór opowiadań Raya Bradbury’ego. Powiedział, że wspomniała na przyjęciu firmowym, że uwielbia jego prozę.

„Dziękuję” – powiedziała Anna, zaskoczona, biorąc książkę. „Mówiłam to, ale nie sądziłam, że będziesz pamiętać”. „Pamiętam szczegóły” – odparł poważnie Siergiej. „Jestem do tego przyzwyczajony z pracy”.

Jeśli pominie się jakiś szczegół, cały projekt może się rozpaść. Drugie spotkanie, trzecie, czwarte. Spacerowali po jesiennym mieście, odwiedzali muzea, oglądali stare filmy w kinie studyjnym. Siergiej okazał się naprawdę oczytany; potrafił godzinami rozmawiać o literaturze, historii i architekturze.

Wiedział, gdzie zachowały się zabytkowe rezydencje w mieście, które budynki powstały przed 1917 rokiem, które mosty zbudowano w czasach sowieckich. Anna słuchała go z zainteresowaniem, zapominając o pracy, liczbach i ciągłym zmęczeniu. Był uprzejmy, uważny i nie wtrącał się w jej życie osobiste, nigdy jej nie poganiał ani nie naciskał. Po każdym spotkaniu odprowadzał ją do samochodu lub do domu, jeśli przyjechała komunikacją miejską.

Nigdy nie zostawał do późna, żegnał się krótko i odchodził. Idealny mężczyzna, pomyślała Anna. Spokojny, zrównoważony, łatwo było się z nim dogadać. Po miesiącu zaczęli się spotykać częściej.

Siergiej odwiedził ją w pracy i razem zjedli lunch w pobliskiej kawiarni. Opowiadał o swoich kolegach, problemach na budowie i o tym, jak kolejny klient w ostatniej chwili zmienił projekt. Anna narzekała na niekończące się kontrole i pośpiech, na dyrektora, który domagał się raportów na wczoraj, a dane dotarły dopiero dziś. Rozumieli się, wspierali i dodawali sobie otuchy.

Pod koniec listopada stało się jasne, że to nie tylko przelotna znajomość, ale coś poważniejszego. Siergiej zaproponował wspólne świętowanie Nowego Roku. Anna się zgodziła, choć zazwyczaj świętowała z przyjaciółmi albo jeździła do rodziców na wieś. Tym razem chciała zostać w mieście, spędzić wieczór z Siergiejem i poczuć, że ma kogoś bliskiego.

Sylwestra świętowali w jej miejskim mieszkaniu, małym, jednopokojowym mieszkaniu, które wynajmowała od pięciu lat. Domek pod miastem był zbyt daleko od pracy; Anna jeździła tam tylko w weekendy, a nawet wtedy nie co tydzień. Siergiej przyjechał z bukietem białych róż i butelką szampana, pomógł nakryć do stołu i pokroić sałatki, podczas gdy Anna zajmowała się daniem głównym. Wieczór minął spokojnie, bez zamieszania i pretensjonalności.

Po prostu siedzieli razem, oglądając jakiś stary film, słuchając fajerwerków na zewnątrz, stukając się kieliszkami o północy i składając sobie życzenia. Siergiej przytulił ją, pocałował i powiedział, że cieszy się, że się poznali. Anna poczuła ciepło i niezwykłą lekkość w duszy. Przez ostatnie kilka lat żyła jak na autopilocie.

Praca, dom, praca. Mało przyjaciół, zero życia prywatnego. Siergiej pojawił się jak dar losu. Zima przeleciała.

Spotykali się prawie codziennie. Siergiej poznał przyjaciół Anny, a ona jego kolegów. Wszyscy mówili, że dobrze do siebie pasują, że idealnie do siebie pasują. Anna też tak uważała.

Z Siergiejem życie było wygodne i spokojne, bez dramatów i skandali. Nie był zazdrosny, nie robił scen, nie domagał się ciągłej uwagi, po prostu był, kiedy trzeba było. Wiosną Siergiej się oświadczył. Było to niespodziewane, bez rozgłosu i zbędnych słów.

Spacerowali wzdłuż nabrzeża. Było ciepło, słońce zachodziło za horyzont, malując wodę na złotoróżowo. Siergiej zatrzymał się, wyjął z kieszeni małe pudełko, otworzył je i podał Annie. „Wyjdź za mnie”. Nie pytanie, lecz stwierdzenie…

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Majonez z Awokado: Lekka i Zdrowa Alternatywa dla Tradycyjnego Majonezu

Wprowadzenie Majonez z awokado to doskonały wybór dla osób poszukujących zdrowej alternatywy dla tradycyjnego majonezu. Jest nie tylko bogaty w ...

Kolorowa Chmurka

Ciasto kolorowa chmurka to bardzo lekki i szybki w przygotowaniu deser. Ciasto jest wyjątkowo delikatne, ponieważ składa się jednej warstwy ...

Warzywa wzmacniające kolagen w kolanach i stawach

Szpinak to liściaste zielone warzywo, które oferuje wiele korzyści odżywczych, szczególnie w odniesieniu do kolagenu i zdrowia stawów. Ten superfood ...

Sarkopenia: przyczyny utraty masy mięśniowej i leczenie

Masz problemy z wchodzeniem po schodach, noszeniem zakupów lub pracą w ogrodzie, jak kiedyś? To „po prostu wiek”… Ale co, ...

Leave a Comment