Nigdy nie myślałam, że będę musiała wybierać między synem a własną rodziną. Ale kiedy znalazłam ukochane pluszaki Lucasa płonące w palenisku grillowym, wybór ten został brutalnie podjęty za mnie. To nie były tylko spalone zabawki; to był początek implozji, której nikt się nie spodziewał.
Nazywam się Virgil i mam 36 lat, jestem inżynierem oprogramowania. Z moją byłą żoną Amandą opiekuję się wspólnie naszym niesamowitym, sześcioletnim synem, Lucasem. Jest kreatywny, inteligentny i wrażliwy. Wszystko odczuwa głęboko i zawsze znajduje pocieszenie w swoich pluszakach. Jego absolutnym ulubieńcem jest panda o imieniu Pan Bambus, która jest jego nieodłącznym towarzyszem od trzeciego roku życia.
Moja rodzina pochodzi jednak z zupełnie innego świata. Mój ojciec, Frank, jest emerytowanym wojskowym, który ponad wszystko wierzy w wychowanie „silnych mężczyzn”. Mój młodszy brat, Derek, to złote dziecko, które poszło w jego ślady, z całą pewnością siebie samca alfa. Dorastając, byłem rozczarowaniem – molem książkowym, który wolał komputery od polowań. To napięcie tylko wzrosło, gdy pojawił się Lucas. Od samego początku moja rodzina miała swoje zdanie. Kiedy Lucas chciał zestaw kuchenny, mój ojciec odmówił. „Kup mu rękawicę baseballową” – powiedział. „Nie rób z niego…”. Nigdy nie dokończył zdania.
Po rozwodzie było jeszcze gorzej. Postrzegali moje nieudane małżeństwo jako potwierdzenie mojej słabości i zdwoili wysiłki, by „zahartować” Lucasa, żeby nie stał się taki jak ja. Starałam się ograniczać nasze wizyty, ale moja matka dzwoniła, pełna emocji, obiecując, że porozmawia z tatą i Derekiem o szacunku dla mojego rodzicielstwa. Jak głupia, wierzyłam jej, dając im jeszcze jedną szansę.
Presja, żeby wziąć udział w tegorocznym dorocznym letnim grillu, była ogromna. Wbrew rozsądkowi zgodziłem się. „Naprawdę będziemy się dobrze bawić, tato?” – zapytał Lucas, kiedy pomagałem mu rano wsiąść do fotelika samochodowego.
„Oczywiście, kolego” – obiecałem. „A jeśli nie będziesz się dobrze bawił, to po prostu mi powiedz, a my sobie pójdziemy. Umowa stoi?” Miałem nadzieję, że nie będę musiał dotrzymać słowa.
—
### Grill
Spotkanie było już w pełnym rozkwicie, kiedy dotarliśmy. Mój ojciec, z szpatułką w jednej ręce i piwem w drugiej, podszedł. „Oto mój wnuk! Za każdym razem, gdy go widzę, robi się coraz większy”. Chciał potargać Lucasowi włosy, ale Lucas się wzdrygnął, przyciskając Pana Bambusa mocniej. Uśmiech mojego ojca się zwęził. „Wciąż nosisz tę pluszową zabawkę, co? Czas je schować, chłopcze”.
Przeczucie, że nie będzie tak źle, trwało jakieś dwadzieścia minut. Kiedy Lucas próbował bawić się ze swoimi starszymi kuzynami, synami Dereka, Jasonem i Tylerem, ci natychmiast rzucili się na niego. „Dlaczego nadal masz pluszaka?” – zapytał głośno Jason. „To dla niemowląt”.
„Pan Bamboo jest moim przyjacielem” – odpowiedział Lucas cichym głosem.
Tyler zachichotał. „Niemowlęta rozmawiają z zabawkami. Jesteś niemowlakiem?”


Yo Make również polubił
Robienie masła w domu: potrzebny jest tylko 1 składnik! Zdrowsze i tańsze niż kupne – prosty przepis!
Flan Quajada z migdałami na przyjęcia i okazje
Makaron z kurczakiem w 15 minut
Sekret florysty na bardzo kwitnące storczyki