„Dam ci moje Ferrari, jeśli potrafisz je uruchomić” – zadrwił miliarder, otoczony przez eleganckich gości, i drwiąco wskazał na starca. Nie wiedział jednak, że zakłada się z tym samym człowiekiem, który 40 lat temu zaprojektował ten sam silnik.
Sterling Hayes poprawił swój wart 120 000 dolarów Rolex Daytona, spoglądając z absolutną pogardą na salon swojej rezydencji w Bel Air. W wieku 38 lat zbudował imperium nieruchomości, które uczyniło go jednym z najbogatszych ludzi w Los Angeles, z osobistym majątkiem wartym 800 milionów dolarów.
Uczyniło go to również najbardziej bezwzględną i arogancką postacią w wyższych sferach miasta. Jego posiadłość o powierzchni 30 000 stóp kwadratowych była obrzydliwym pomnikiem jego ego, z marmurowymi podłogami Calacatta importowanymi z Włoch, dziełami sztuki wartymi więcej niż całe domy i garażem prezentującym 18 luksusowych samochodów, w tym trzy Ferrari, dwa Lamborghini i McLarena, którego kupił tylko po to, by opublikować post na Instagramie.
Ale Sterling najbardziej cieszył się nie ze swojego astronomicznego bogactwa, lecz z sadystycznej władzy, jaką dawało mu ono do poniżania tych, których uważał za gorszych. Dziś wieczorem jego rezydencja była pełna elity Los Angeles – potentatów technologicznych, wpływowych polityków i celebrytów – zebranych, by świętować otwarcie „The Hayes Towers”, luksusowego kompleksu apartamentów wybudowanego na terenie, z którego wysiedlono setki rodzin o niskich dochodach. To był groteskowy festiwal przepychu, gdzie każda lampka szampana kosztowała więcej niż tygodniowe zakupy spożywcze przeciętnej rodziny.
„Sterling, musisz im pokazać swoje nowe maleństwo” – oznajmił Ricardo Villalobos, potentat naftowy i jeden z jego najbliższych współpracowników, wskazując na garaż kieliszkiem Dom Pérignon za 2000 dolarów. „To czerwone Ferrari 458 Spider, które kupiłeś w zeszłym tygodniu, jest na ustach całego klubu wiejskiego”.
„Oczywiście” – zagrzmiał Sterling, a jego śmiech rozniósł się echem po salonie, gdy rozkoszował się blaskiem reflektorów. „Chodźcie wszyscy. Pokażę wam, dlaczego jestem wart więcej niż wszystkie wasze życia razem wzięte”.
Tłum, ubrany w designerskie garnitury i biżuterię, za którą można by sfinansować uniwersytet, podążył za Sterlingiem do klimatyzowanego garażu, przestrzeni bardziej luksusowej niż większość miejskich apartamentów. Diody LED oświetlały kolekcję samochodów, które reprezentowały więcej pieniędzy, niż większość ludzi zobaczy w ciągu całego życia.
„To cudo” – mruknął Sterling, głaszcząc maskę czerwonego Ferrari, jakby to był kochanek. „Kosztowało mnie 400 000 dolarów. 4,5-litrowy silnik V8, 562 konie mechaniczne, 0 do 100 km/h w 3,4 sekundy. To dzieło włoskiej sztuki, które docenią tylko prawdziwi koneserzy”.
Goście szeptali udając uznanie. Dla większości samochody były jedynie symbolem statusu.
„Ale czy ty naprawdę wiesz, jak tym jeździć?” – zażartowała Patricia Guerrero, dziedziczka hotelowej fortuny, poprawiając swój diamentowy naszyjnik za 200 000 dolarów. „A może to tylko na Instagram?”
„Oczywiście, że potrafię nim jeździć” – warknął Sterling, zirytowany. „Chociaż, szczerze mówiąc, te włoskie silniki są tak kapryśne, że czasami nawet ja nie potrafię…”
Jego zdanie przerwał dźwięk dzwonka głównej bramy, dysharmonijny dźwięk, który przeciął atmosferę imprezy. Sterling zmarszczył brwi. „Kto to może być? Jest 23:00”.


Yo Make również polubił
W Święto Dziękczynienia moja synowa uznała za zabawne polanie mnie sosem. Rodzina
Podczas świątecznego obiadu moja teściowa nakrzyczała na moją pięcioletnią córkę. Wszyscy jedli dalej, udając, że nic się nie stało. Wtedy mój ośmioletni syn podniósł wzrok i powiedział: „Babciu, mam im pokazać, co kazałaś mi ukryć?”. Cała sala zamarła.
Dla mnie to nowość!
Tradycyjne pączki