Nadia głęboko wciągnęła zapach świeżej farby i pyłu drzewnego. To było jej i Artema pierwsze prawdziwe mieszkanie. Skromne, ale ich własne. Słoneczne, dwupokojowe mieszkanie na obrzeżach, sfinansowane dwudziestoletnim kredytem, wydawało się oazą po niekończących się tułaczkach po nieznanych zakątkach. A co najważniejsze, ich ośmiomiesięczny synek, Sasza, miał teraz swój własny pokój.
„No i co, pani, podoba się?” Artem objął ją od tyłu, wtulając nos w jej włosy. Był zmęczony, ale promieniał szczęściem. Prawie nie odpoczywali przez ostatni miesiąc, sami zajmując się remontem po pracy.
„To najlepsze miejsce na świecie” – szepnęła Nadya, obserwując drobinki kurzu wirujące w promieniach słońca.
Chwilę spokoju przerwał dzwonek do drzwi. Wymienili spojrzenia – nie spodziewali się gości. W drzwiach stała Zoja Pawłowna, matka Artema, niosąc dużą torbę i rondel.
„Mamo? Skąd wiedziałaś, gdzie mieszkamy?” – zapytał zaskoczony Artem.
„Nie powinnam była się domyślić? Dowiedziałam się od twojego agenta nieruchomości. Przyszłam pomóc!” – oznajmiła podekscytowana, wchodząc nieproszona. „Widzę, że tu pusto. Dzieciak pewnie jest głodny! Zrobiłam barszcz i przyniosłam kotlety”.
Weszła do kuchni i rozejrzała się po nowym domu z wyrazem lekkiej dezaprobaty na twarzy.
Aby pozwolić ludziom robić z nią, co tylko zechcą, zamroziła się na 6 godzin.


Yo Make również polubił
Buchtelki Jak u Babci – Puszyste, Ciepłe i Pełne Smaku!
Mus z marakui z polewą czekoladową
Chlebek Jabłkowo-Cynamonowy – Jesienna Rozkosz w Formie Bochenka
Sekret Zdrowych Storczyków: Naturalny Nawóz na Cztery Sezony