Odmówiłam opieki nad dziećmi mojej siostry, aż do czasu, gdy o drugiej w nocy telefon od policjanta z Chicago przerwał mi noc. – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Odmówiłam opieki nad dziećmi mojej siostry, aż do czasu, gdy o drugiej w nocy telefon od policjanta z Chicago przerwał mi noc.

Chicago w styczniu to zupełnie inna planeta. Taka, gdzie wiatr nie tylko szczypie w skórę, ale przenika prosto przez kości i tam osiada. Moje włosy są wciąż wilgotne od śniegu, który wiał mi do samochodu za każdym razem, gdy przejeżdżałem na czerwonym świetle i musiałem wycierać przednią szybę zapasowym paragonem ze sklepu, bo wycieraczki dawno powinny zostać wymienione – jak wszystko inne w moim życiu, co nie jest absolutnie niezbędne do poruszania się.

Kiedy zadzwonił sierżant Miller, jego głos był ostrożny, wyważony, jak głos lekarzy, gdy wyniki badań nie są proste. „Pani Baker, mamy tu pani siostrzenicę i siostrzeńca. Są bezpieczni, ale proszę zejść na dół”.

Bezpieczny. Trzymałem się tego słowa przez całą drogę z Lincoln Park na South Side, z rękami przyklejonymi do kierownicy, z białymi kostkami palców, jadąc przez śnieg przypominający jezioro, który pochłania światła reflektorów i sprawia, że ​​świat rozpływa się w szarości. Powtarzałem to sobie pod nosem na każdym śliskim skrzyżowaniu.

Są bezpieczni. Są bezpieczni. Są bezpieczni.

Teraz, w środku komisariatu, powietrze pachnie spalonej kawy i mokrej wełny. Telewizor w rogu poczekalni odtwarza przytłumiony fragment wieczornego programu informacyjnego, w którym prezenterka mówi o ostrzeżeniu przed burzą, która przetacza się przez Środkowy Zachód. Kilka osób w grubych płaszczach drzemie na plastikowych krzesłach, z twarzami wyrytymi w wyrazie wyczerpania, typowym dla izb przyjęć, dworców autobusowych i miejsc tego typu.

„Pani Baker?”

Podnoszę wzrok. Mężczyzna idący w moją stronę jest po czterdziestce, wysoki, o zmęczonej twarzy i spokojnym spojrzeniu. Na plakietce nad jego identyfikatorem widnieje nazwisko MILLER.

„Tak” – mówię, spiesząc mu na spotkanie. „Jestem Wren. Dzwoniłeś w sprawie mojej siostrzenicy i siostrzeńca. Coopera i Piper. Czy oni…”

„Są tutaj” – mówi. „Są ciepłe. Zajęli się nimi ratownicy medyczni. Monitorujemy ich”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Nocne wskazówki: 5 rzadkich objawów wskazujących na uszkodzenie nerek

W związku z problemami z nerkami, organizm często wysyła sygnały ostrzegawcze, takie jak częste oddawanie moczu w nocy lub zaburzenia ...

Jak pozbyć się ciemnych plam naturalnymi sposobami?

Pewnego ranka, stojąc przed lustrem, dostrzegasz na skórze małe, ciemne plamki... Skąd się biorą? Dlaczego się utrzymują? Ekspozycja na słońce, ...

W Wigilię mój syn wstał i oświadczył:

„Nie jesteś już częścią tej rodziny”. Spokojnie podałem Ethanowi kopertę. „Oto mój prezent, bo się rozwodzimy”. Nazywam się Joy i ...

Leave a Comment