Powiedział: „Postaraj się mnie nie zawstydzić. Ci ludzie są o wiele ponad twoim poziomem”. Nie zrobiłem tego.
Nazywam się Sloan Mercer i mam 34 lata. Dwa miesiące temu mój chłopak spojrzał mi w oczy przez okno w salonie i powiedział, żebym go nie zawstydzała.
Powiedział to tak, jakbyś mówił o instrukcjach parkowania albo o dress code’ie. Spokojnie. Sprawnie. Jakby ćwiczył to wystarczająco dużo razy, żeby przestało mu to brzmieć okrutnie, a zaczęło brzmieć rozsądnie.
„Proszę cię” – powiedział Brandon, prostując spinki do mankietów w odbiciu mojego telewizora. „Postaraj się dziś nie robić z tego dziwactwa, dobrze? Ci ludzie są o wiele ponad twój poziom”.
Pamiętam, jak te słowa zawisły w powietrzu, ciężkie i jednocześnie śmieszne.
Powyżej twojego poziomu.
Jakbyśmy rozmawiali o grze wideo, a nie o całym moim poczuciu wartości.
Nie odpowiedziałam od razu. Zamiast tego bawiłam się zapięciem naszyjnika i patrzyłam, jak po raz kolejny poprawia włosy, tak jak zawsze przed ważnymi wieczorami.
Brandon Cole pracował w dziale komunikacji korporacyjnej w szybko rozwijającej się firmie technologicznej. Jego zadaniem było łagodzenie sytuacji, przekuwanie złych wiadomości w ekscytujące zwroty akcji i sprawianie, by zdenerwowani menedżerowie brzmiały ludzko na scenie. Był w tym dobry. Wiedział, jak się zaprezentować.
Byliśmy razem od 18 miesięcy. Wystarczająco długo, by nasze rodziny poznały swoje imiona, by niektóre szuflady zostały nieoficjalnie udostępnione, by ludzie zaczęli pytać, kiedy zamieszkamy razem. Wystarczająco długo, bym uwierzyła, że pomimo naszych różnic, on mnie szanuje.
Dorastał z letnimi pobytami w klubach wiejskich, szkołami przygotowawczymi i matką, która nazywała jego szefa ulubieńcem na zbiórkach funduszy. Ja dorastałem w małym miasteczku na Środkowym Zachodzie, gdzie mój tata sam łatał dach, a mama uczyła w trzeciej klasie.
Nie miałam pretensji do jego pochodzenia. Co najwyżej uważałam je za trochę urocze i trochę obce. Żartowaliśmy z tego, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Kiedy zaczęliśmy się spotykać, Brandon mawiał, że podoba mu się moja twardość. Mówił to jak komplement, ale zawsze krył się za tym cień, jakby twardość oznaczała wygodniejszą niższą.
Na naszej trzeciej randce opowiedziałam mu o projekcie, w którym zmusiłam klienta z branży produkcyjnej do zaprzestania ukrywania danych o emisjach za błyszczącymi raportami „wpływowymi”. Uśmiechnął się, pod wrażeniem, a potem powiedział: „Cieszę się, że ci na tym zależy”.
Tego typu rzeczy.


Yo Make również polubił
Oto co należy włożyć do zamrażarki, aby nigdy więcej nie zamarznąć
Dla tych, którzy mają zwyczaj wystawiania nogi spod prześcieradła podczas snu
Umieść liście laurowe pod poduszką i obserwuj, co się dzieje w nocy.
Mój ojciec nie dawał mi spokoju podczas kolacji z okazji przejścia na emeryturę, dopóki mój cichy mąż nie wyznał wszystkim, kim naprawdę jest…