MOI RODZICE sprzedali mój WYMARZONY SAMOCHÓD na rzecz FIRMY MOJEGO BRATA, gdy byłem w Europie — ale żałowali…
Ledwo zdążył wyschnąć tusz na 16-milionowym kontrakcie, który właśnie podpisałem w Europie, gdy mój telefon zawibrował z wiadomością od sąsiada.
„Savannah, czy wiedziałaś, że twój samochód zniknął? Widziałam wczoraj twojego brata, jak nim jeździł”.
Przez chwilę szczerze myślałem, że to żart, taki małomiasteczkowy żart, jaki robią ludzie, gdy się nudzą i chcą wywołać dramat. Stałem w marmurowym holu, który pachniał espresso i deszczem, z marynarką przerzuconą przez ramię, z paszportem ciepłym w dłoni po odprawie celnej. Za szklanymi drzwiami miasto wyglądało jak z pocztówki – brukowana ulica śliska od mżawki, żółte taksówki przemykające obok, piesi z parasolami poruszający się niczym skoordynowany balet.
A potem mój żołądek ścisnął się tak mocno, że miałem wrażenie, jakby moje żebra się zaciskały.
Mój samochód nie był byle jakim samochodem. To była pierwsza rzecz, jaką kupiłam po tym, jak wyszłam z długów. Symbol. Obietnica złożona samej sobie, że nigdy więcej nie będę musiała błagać o pozwolenie, żeby poczuć się bezpiecznie.
A teraz — zniknęło.
Wpatrywałem się w wiadomość od Fern, aż ekran zgasł. Fern McKenna mieszkała trzy domy dalej od moich rodziców, odkąd pamiętam. Była taką sąsiadką, która niczego nie przeoczyła, taką, która zauważyła nową flagę na skrzynce pocztowej po drugiej stronie ulicy i potrafiła rozpoznać, kto się zaręczył, po prostu czytając, jak ktoś podchodzi do samochodu. Jeśli Fern powiedziała, że mój samochód zniknął, to znaczy, że zniknął.
Przełknęłam ślinę, wciągnęłam powietrze do płuc i wyszłam na zewnątrz, w wilgotne europejskie popołudnie, chłód, który nie kąsał, a wręcz sączył się. Mój kierowca czekał na krawężniku z tabliczką, na której starannie wydrukowano moje imię i nazwisko: Valerie Kaine.
Savannah Valerie Kaine.
Dwa imiona. Dwa życia. Jedno dla mojej rodziny – Savannah, córki, którą traktowali jak fundusz awaryjny. Jedno dla świata, który zbudowałem własnymi rękami – Valerie, kobiety, która podpisała kontrakty, które zmieniły panoramę miasta.
„Wszystko w porządku, pani Kaine?” zapytał kierowca.


Yo Make również polubił
Żuję goździki i żegnam się z 10 latami cukrzycy. Dam ci przepis.
„Czemu nie zakryjesz tej blizny?” – zapytał mój brat na tyle głośno, że przerwał śmiech pod pergolą mojej ciotki. „Nikt nie chce tego oglądać, kiedy jemy”.
Do Ryby w Panierce Panko – Delikatne i Chrupiące Danie, które Zachwyci Twoje Podniebienie
Jeśli chcesz, aby Twoja orchidea kwitła nieprzerwanie, rób to każdego ranka