Został nam jeszcze dzień i dobrze było wiedzieć, co robić: na zewnątrz, grill na kaloryferze, mieszkanie w sieci, o którym wiesz, że jest na dużą dawkę narkotyków… Efekt: ubrania są na swoim miejscu i musimy się nimi zająć. Właściwie, jest coś, co jeszcze się nie dzieje, ale to nie działa, ale to nie działa… W maszynie.
An ingenieuze things warmee je (gedeeltelijk) een droger kunt vervangen
Teraz chcę, żebyście zainwestowali w trochę sprzętu. Mamy prosty przyrząd do ćwiczeń, standardowy draaicykl, w którym nie da się zrobić wystarczająco dużo deski sprężynowej, żeby zażyć narkotyki. Ten ręczny przyrząd do ćwiczeń to ręczny przyrząd do ćwiczeń. To gadżet, nowy gadżet: jest szczuplejszy, ale tylko trochę większy od pozostałych.
Zimą, gdy chodzi o pokój, to oczywiście, że wnętrze nie wychodzi na zewnątrz, a cuda technologii są widoczne. Idealnie nadaje się do małego mieszkania, a schematy najnowszych modeli powstały w ciągu tygodnia.
Słynna technika ręcznikowa

Zasada jest bardzo prosta: przed rozpoczęciem wirowania włóż do bębna czysty, suchy ręcznik z praniem. Ten ręcznik działa jak gąbka i wchłania część wilgoci, dzięki czemu ubrania są znacznie mniej wilgotne.
Aby zoptymalizować rezultaty, wirowanie z prędkością około 1000 obr./min jest więcej niż wystarczające. Pranie jest lżejsze, szybciej schnie na sznurku i można uniknąć tego lekkiego zapachu, który czasami pozostawia wilgoć.
To trochę jak dodanie do pralki tajnego superbohatera: dyskretnego, ale niesamowicie skutecznego.


Yo Make również polubił
Po śmierci mojego męża moje dzieci odziedziczyły jego imperium warte 30 milionów dolarów: firmy, nieruchomości, mieszkania i samochody.
🧴 Nowe odkrycie: jędrniejsza skóra w mniej niż minutę dziennie – porada lekarza!
Po śmierci mojego teścia mój leniwy, bezrobotny mąż odziedziczył 75 milionów dolarów – i natychmiast mnie rzucił. Uśmiechnął się złośliwie, wyrzucił mnie z domu i zadrwił: „Już cię nie potrzebuję, ty bezużyteczna kobieto”. Ale podczas odczytywania testamentu, prawnik spadkowy rzucił mu dziwne spojrzenie. „Czy w ogóle przeczytałaś testament?” zapytał.
Moja siostra ciągnęła mojego syna za włosy po podwórku, krzycząc: „Twój bachor zniszczył mi sukienkę!”. Mama się roześmiała i powiedziała: „Zasłużył na to. Musi nauczyć się, gdzie jego miejsce”. Tata dołączył do niej, chichocząc: „Powinien przeprosić za to, że istnieje”. Nic nie powiedziałam – po prostu pomogłam synowi wstać, otarłam mu łzy i odwiozłam go do domu. Następnego ranka radiowozy ustawiły się wzdłuż ich podjazdu. Okazało się, że ten „bachor” był właścicielem domu, w którym mieszkali – dzięki funduszowi powierniczemu, który jego zmarły dziadek zostawił *na moje* nazwisko.