Na przyjęciu rocznicowym moja teściowa, tyranka, rzuciła serwetką w mój ciążowy brzuch i kazała mi wytrzeć buty. Mój mąż po prostu siedział, milczący i przestraszony. Cała restauracja pełna miejskiej elity zamilkła, obserwując mnie. Myśleli, że jestem bezbronną ofiarą. Nie wiedzieli, że przyszłam gotowa zniszczyć jej cały świat.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, nieznajomą w białej sukni. Dziś był mój dzień ślubu, dzień, w którym miałam poślubić moją miłość, moje marzenie, Iana. Szczęśliwe życie miało na nas