Martha westchnęła, ale Victoria uśmiechnęła się blado. Po raz pierwszy od lat jej serce zabiło szybciej. Nie wiedziała, dlaczego mu uwierzyła – może to wcale nie była wiara, a nadzieja przebrana za szaleństwo.
Tej nocy Derrick nie mógł spać. Dla niego jutro oznaczało coś więcej niż posiłek – to była szansa na zmianę życia ich obojga.
Następnego ranka Derrick pojawił się w rezydencji Victorii w tych samych znoszonych ubraniach, ze świeżo umytą twarzą. Strażnicy wyglądali na niepewnych, ale wpuścili go, gdy Victoria potwierdziła jego wizytę. Rezydencja pachniała polerowanym drewnem i lawendą – zupełnie innym światem niż jego własny.
Victoria powitała go z wózka inwalidzkiego, elegancko ubrana, ale ze zmęczonymi oczami. „Więc, doktorze Derricku” – zażartowała lekko – „jaki jest plan?”
Derrick uśmiechnął się nieśmiało. „Zaczniemy od małych kroków. Siedziałeś za długo, więc twoje mięśnie są słabe. Najpierw popracujemy nad rozciąganiem i oddychaniem”.
Ku zaskoczeniu wszystkich, Victoria się zgodziła. Pierwsze kilka sesji było niezręcznych. Dłonie Derricka drżały, gdy poprawiał jej nogi, pomagając jej się rozciągnąć. Skrzywiła się z bólu. Niejednokrotnie prawie kazała mu przestać. Ale spokój i determinacja Derricka sprawiły, że kontynuowała.
Z dnia na dzień ćwiczenia stały się częścią jej porannej rutyny. Derrick wyjaśniał, jak nerwy mogą się powoli regenerować, jak ważna jest koncentracja, jak sama nadzieja może być swego rodzaju lekarstwem. Nie mówił jak dziecko – mówił jak ktoś, kto studiował życie poprzez walkę.
Pewnego popołudnia, po tygodniach wysiłków, Wiktorii udało się lekko poruszyć palcami u stóp. Jej oczy napełniły się łzami. „Widziałeś to?”, wyszeptała.
Derrick uśmiechnął się szeroko. „Tak, proszę pani! Dasz radę!”
Ten niewielki ruch stał się punktem zwrotnym. Wieść o stopniowym powrocie Victorii do zdrowia rozeszła się wśród personelu i nawet lekarze byli zdumieni. „To niemożliwe” – powiedział jeden z lekarzy. „Żadne leczenie nie przywróci jej nóg do zdrowia”.
Ale Wiktoria nie przejmowała się tym, co mówi nauka. Po raz pierwszy od wypadku poczuła, że żyje .
Pewnego dnia, gdy Derrick pakował swoje rzeczy po sesji, do drzwi rozległo się głośne pukanie. Wszedł mężczyzna w garniturze – Charles Lane , brat Victorii, z którym nie utrzymywała kontaktu .
Spojrzał gniewnie na Derricka. „Kogo ten dzieciak z ulicy robi w domu mojej siostry?”
„On mi pomaga” – odpowiedziała stanowczo Wiktoria.


Yo Make również polubił
Sposoby na pozbycie się milii, czyli irytujących białych grudek na skórze
Sernik śmietankowy
Naleśniki bąbelkowe: szybki i łatwy sposób, aby były pyszne
Nauka i wydajność pułapek na owady: przełom w zwalczaniu szkodników