Amara skinęła głową. „Opiekowałam się dziećmi, które straciły matki. Potrzebują nie tylko jedzenia i przytulania. Muszą znów poczuć się bezpiecznie.
Daniel wzdrygnął się na wzmiankę o matce swoich dzieci. „I myślisz, że potrafisz sprawić, by przestały krzyczeć? Nikt inny nie potrafił”.
Spojrzała mu w oczy. „Nie sądzę. Wiem.”
Tej nocy Daniel stał przed drzwiami pokoju dziecięcego, gotowy do interwencji. W środku bliźniaki już się wierciły, wydając piskliwy, niespokojny płacz. Amara nie spieszyła się, żeby je podnieść jak inne. Zamiast tego usiadła na podłodze między ich łóżeczkami, zamknęła oczy i zaczęła nucić cichą, nieznaną melodię.
Na początku nic się nie zmieniło. Ale potem krzyki bliźniaków ucichły… ucichły… i w ciągu kilku minut w pokoju zapadła cisza.
Daniel pochylił się do przodu z niedowierzaniem. Czy oni… śpią?
Cicho otworzył drzwi. Amara podniosła wzrok, wciąż nucąc. „Nie budź ich” – wyszeptała. „W końcu przezwyciężyli swój strach”.
Daniel mrugnął. „Co zrobiłeś? Nikt z pozostałych nie potrafił ich uspokoić dłużej niż dwie minuty”.
Amara wstała. „Twoje dzieci nie płaczą tylko o jedzenie i pocieszenie. Płaczą za kimś, kto naprawdę je zobaczy. Były otoczone obcymi ludźmi. Potrzebują bliskości, nie tylko czułości”.
Od tamtej nocy bliźniaki spały tylko wtedy, gdy Amara była przy nich.
Dni zamieniły się w tydzień. Daniel zauważył, że opiekuje się nią częściej, niż zamierzał. Nigdy nie używała zabawek ani gadżetów, żeby odwrócić uwagę maluchów. Po prostu im śpiewała, opowiadała bajki i trzymała je z cierpliwością, która wydawała się nie mieć końca.
Pewnej nocy, odkładając bliźniaki do łóżeczek, Daniel powiedział: „Nie rozumiem, jak to robicie. Zrobiliście coś, czego nikt inny nie potrafiłby zrobić”.
Amara spojrzała na niego spokojnie. „To nie podstęp. Wiedzą, że nie odejdę”. „Tego zawsze się bali”.
Jej słowa zrobiły na nim większe wrażenie, niż się spodziewał.
Ale potem wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Pewnej nocy, gdy Daniel przechodził obok pokoju dziecięcego, usłyszał Amarę szepczącą do bliźniaków:
Nie martwcie się, maluchy. Jesteście silniejsze, niż ktokolwiek myśli. Macie sekrety, których nawet wasz ojciec nie rozumie.
Daniel zamarł za drzwiami. Sekrety? Co ona ma na myśli?
Następnego dnia zauważył, że unikała pytań o swoją przeszłość. Za każdym razem, gdy pytał ją, skąd nauczyła się tych kołysanek albo skąd tyle wie o traumatycznych dzieciach, zmieniała temat.
Zaczął się zastanawiać: Kim właściwie jest Amara? I dlaczego mam wrażenie, że wie o mojej rodzinie więcej niż ja?
Daniel nie mógł wyrzucić z głowy słów wyszeptanych przez Amary: „Masz sekrety, których nawet twój ojciec jeszcze nie rozumie”.
Co ona może wiedzieć?
Tej nocy, gdy bliźniaki zasnęły pod opieką Amary, Daniel podszedł do niej w cichej kuchni.
„Słyszałem, co im powiedziałeś zeszłej nocy” – zaczął ostrożnie. „Co miałeś na myśli mówiąc o sekretach, których nie rozumiem?”
Amara powoli podniosła wzrok, jej twarz pozostała beznamiętna. „Jeszcze nie mogę tego powiedzieć”.
„Nadal?” Głos Daniela stał się ostrzejszy. „Amara, nie możesz mówić czegoś takiego i oczekiwać, że to zignoruję. Jeśli wiesz coś o moich dzieciach, mam prawo wiedzieć”.
Odstawiła butelkę, którą myła. „Musisz mi trochę bardziej zaufać. Bliźniaki są jeszcze kruche. Dopiero zaczynają przesypiać noce, żeby czuć się bezpiecznie. Jeśli powiem ci teraz, może to… je zdenerwować”.
Daniel nachylił się bliżej. „Amara, zatrudniłem cię, żebyś pomogła moim dzieciom, ale potrzebuję też szczerości. Cokolwiek ukrywasz, dotyczy to ich i mnie”.
Westchnęła i w końcu powiedziała: „Przyjdź do pokoju dziecięcego po północy. Pokażę ci”.
Kilka godzin później Daniel czekał na korytarzu. Dokładnie o północy Amara gestem zaprosiła go do ciemnego pokoju. Bliźniaki poruszyły się lekko, ale nie płakały. Uklękła między ich łóżeczkami, nucąc tę samą dziwną kołysankę.
„Spójrz” – szepnęła.
Zaczęła cicho śpiewać, słowami w języku, którego Daniel nie rozpoznawał. Bliźniaki, wciąż na wpół śpiące, wyciągnęły ku niej swoje maleńkie rączki, jakby rozumiały każdą nutę.
A potem stało się coś niesamowitego: uśmiechnęli się. Nie spontanicznie, zamyśleni, jak u niemowląt, ale głęboko i z uwagą.
„Znają tę piosenkę” – powiedziała cicho Amara. „Twoja zmarła żona śpiewała im ją, kiedy byli jeszcze w łonie matki”.
Daniel zamarł. „Co? Skąd wiesz?”
Głos Amary zadrżał. „Bo ona mnie nauczyła”.
Serce Daniela waliło jak młotem. „Znałeś moją żonę?”
„Tak” – przyznała Amara. „Lata temu. Byłam pielęgniarką położniczą w szpitalu, w którym rodziła. Ufała mi… poprosiła mnie nawet, żebym się nimi zaopiekowała, gdyby coś jej się stało”.
Danielowi kręciło się w głowie. „To niemożliwe”. Po jej śmierci nikt o tobie nie wspominał. A ty, dlaczego czekałeś sześć miesięcy, żeby się przedstawić? Czemu nie zgłosiłeś się wcześniej?
Amara spuściła wzrok. „Bo ktoś nie chciał, żebym się do niego zbliżyła. Ktoś potężny. Po pogrzebie twojej żony otrzymywałam groźby, ostrzegające mnie, żebym trzymała się z daleka. Nie chcieli, żeby bliźniaki były wychowywane tak, jak chciała twoja żona”.
„Kto?” zapytał Daniel.
Amara zawahała się. „Nie wiem dokładnie, ale myślę, że to ktoś z twojego bliskiego otoczenia. Ktoś, kto korzysta na tym, że jesteś rozproszony, wyczerpany… może nawet zbyt załamany, by móc porządnie zarządzać swoim imperium”.
Daniel poczuł dreszcz na plecach. Czy to może być firma? Mój majątek?
Yo Make również polubił
Kolacja w 10 minut: Jest jeden problem! Nigdy nie masz jej dość… Nie dostaniesz jej też w restauracjach typu fast food!
3 ćwiczenia na złagodzenie bólu rwy kulszowej w nodze: praktyczne i skuteczne
10 subtelnych objawów, na które kobiety MUSZĄ zwrócić uwagę: Mogą to być oznaki raka jajnika
Lekka panna cotta z mlekiem migdałowym i sosem malinowym