Byłam na weselu mojej siostry z moim pięcioletnim synem, gdy nagle złapał mnie i szepnął: „Mamo, chodźmy już do domu… ​​coś jest nie tak”. Drżącym głosem odpowiedział: „Zaglądałaś pod stół…?”. Pochyliłam się… Spojrzałam… i zamarłam… – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Byłam na weselu mojej siostry z moim pięcioletnim synem, gdy nagle złapał mnie i szepnął: „Mamo, chodźmy już do domu… ​​coś jest nie tak”. Drżącym głosem odpowiedział: „Zaglądałaś pod stół…?”. Pochyliłam się… Spojrzałam… i zamarłam…

„Nie jesteś zmęczona, Aneczko? Wyglądasz trochę blado”. „Nic mi nie jest, mamo. Po prostu za mało spałam” – odpowiedziałam, ale jej zaniepokojony wyraz twarzy się nie zmienił.

„Czy ostatnio dobrze się odżywiasz? Może nie powinnaś pić za dużo wina?” – mama pytała jedno po drugim. Jej głos był natarczywy, wręcz wymagający. „Mamo, naprawdę wszystko w porządku” – powiedziałam, lekko zdezorientowana.

„Ostatnio byłam bardzo zajęta w pracy i trochę zmęczona, ale nic poważnego”. Jednak nadmierne zamartwianie się mojej matki sprawiło, że czułam się, jakbym była poważnie chora albo miała zemdleć. To była niezdrowa obsesja na punkcie mojego dobrego samopoczucia.

Sasza nie interesował się rozmowami dorosłych i cicho przetaczał swój czerwony samochodzik po obrusie. Od czasu do czasu, słysząc śmiech dzieci przy innych stolikach, zerkał w ich stronę, ale z powodu nieśmiałości nie próbował aktywnie ich poznać. „Sasza, może pójdziesz pobawić się z innymi dziećmi?” zasugerowała Walentyna Iwanowna, ale Sasza pokręcił głową.

„Chcę być blisko mamy”. Delikatnie pogłaskałam syna po głowie. On również, po gorzkim doświadczeniu utraty ojca, odczuwał niepokój związany z rozstaniem ze mną.

To była naturalna reakcja i nie miałam zamiaru jej wymuszać. Podczas zabawy koleżanki Leny wykonały kilka tańców, a sala wypełniła się radosnym śmiechem. Para młoda również dołączyła do tańca, a goście bili brawo.

Klaskałem razem z synem, patrząc na radosną twarz siostry. Jednak moja matka, Walentyna Iwanowna, nadal martwiła się o mój stan. „Pijesz wystarczająco dużo wody? Masz zawroty głowy?” Jej głos brzmiał niemal błagalnie.

„Mamo, naprawdę nie ma się czym martwić” – odpowiedziałam, ale zaczęłam się coraz bardziej zastanawiać. „Czy jest jakiś ukryty powód tego jej niemal nienormalnego niepokoju?”. Jakby spodziewała się czegoś, jakiegoś ataku z mojej strony. Ale dziś był dzień ślubu mojej siostry.

Postanowiłem odłożyć te myśli na bok, nie psując uroczystości sobie ani nikomu innemu. Zbliżał się wieczór i nadszedł czas na danie główne. Sasza wydawał się nieco zmęczony długą ceremonią i przyjęciem, ale dzięki swojemu samochodzikowi był w dobrym humorze.

Obserwowałem mojego syna, w duchu pragnąc, aby ten spokojny czas trwał wiecznie. Po godzinie szóstej łagodne światło zmierzchu zaczęło sączyć się do jadalni. Kelnerzy krzątali się, przygotowując się do podania dań głównych.

Na każdym stoliku miała być pieczeń wołowa, grillowany kurczak i, na specjalne zamówienie, talerze z owocami morza. Właśnie miałem zawołać kelnera, żeby dokładnie sprawdził, co dokładnie będzie jadł Sasza, zwłaszcza jeśli chodzi o jego alergie. „Proszę upewnić się, że porcja Saszy nie zawiera orzechów ani śladowych ilości orzechów” – powiedziałem do młodego kelnera, który podszedł.

„Rozumiem, proszę pani. Przygotowaliśmy specjalne menu dla dzieci, bez alergenów, zgodnie z prośbą pani mamy” – odpowiedział uprzejmie.

„Zgadza się, tak jak prosiła twoja matka” – powiedziałem, znów się napinając. Sasza wciąż bawił się swoim czerwonym samochodzikiem. Ale wydawał się trochę znudzony po długiej uczcie.

Rozpoczął zabawę, rozpędzając samochodzik do krawędzi stołu, a następnie pozwalając mu zjechać jak zjeżdżalnia na podłogę. „Sasza, uważaj, nie upuść samochodzika” – ostrzegłem. Ale to była zbyt frajda dla pięciolatka. I rzeczywiście, samochodzik z impetem odleciał od stołu, zataczając łuk, i wylądował gdzieś na dywanie pod spodem.

Sasza szybko podniósł obrus i wpełzł pod stół. „Sasza, wyjdź stamtąd, jest ciemno i możesz zrobić sobie krzywdę” – powiedziałem, ale mój syn już zniknął w ciemnej przestrzeni pod stołem, pochłonięty poszukiwaniem swojej zabawki. Pod stołem było ciasno, wszędzie pełno było nóg i toreb dorosłych.

Sasza czołgał się na czworakach, szukając swojego czerwonego samochodu, gdy nagle zauważył mały biały skrawek papieru leżący obok torebki swojej babci, Walentyny Iwanowny. Był to złożony kawałek papieru, przypominający liścik. Sasza podniósł go i, zaciekawiony, próbował rozszyfrować litery.

Niedawno nauczył się czytać proste słowa i było to dla niego fascynujące zajęcie. Na kartce widniało krótkie zdanie napisane schludnym, znajomym pismem jego babci: „Stolik numer osiem”.

Dodaj orzechy. Orzechy włoskie, starte. Do dania głównego dla dziecka.

Nie martw się o alergie. V.I.” Sasza czytał listy jeden po drugim. “Stół.

Osiem. Orzechy. Wiedział, że nasz stolik ma numer osiem, a słowo „orzechy” napełniło go nieokreślonym, niezrozumiałym lękiem.

Słyszał to słowo wielokrotnie. „Sasza pod żadnym pozorem nie powinien jeść orzechów. Są bardzo niebezpieczne”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Czternastoletnia dziewczynka kupiła zniszczony van za 200 euro i go odrestaurowała – zobacz zdjęcia przed i po

Historia Ellie Yeater ze Stanów Zjednoczonych pokazuje, jak wielką moc mają wytrwałość i dążenie do spełnienia marzeń. Ta zaledwie 14-letnia ...

Sałatka dla Chłopaków: Kiedy Sałatka to Prawdziwa Masa 💪🥗

Przygotowanie 👩‍🍳👨‍🍳 1️⃣ Przygotowanie składników: Kiełbasę i ser pokrój w drobną kostkę. Paprykę oraz ogórki kiszone posiekaj na małe kawałki. Jajka ...

O kurczę, nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby tego spróbować

Przygotuj wannę Zacznij od napełnienia wanny lub dużego zlewu wystarczającą ilością gorącej wody, aby całkowicie zanurzyć ruszty piekarnika. Im cieplej, ...

Dlaczego niektóre nowoczesne siodełka rowerowe mają dziurę na środku? Wiele osób nie wie, dlaczego!

Siodła z rowkiem są często wykonane ze skóry syntetycznej lub naturalnej, pianki o wysokiej kompresji, lekkiej podstawy z tworzywa sztucznego ...

Leave a Comment