Dwa tygodnie później Kate wróciła do czynnej służby, latając na misjach szkoleniowych i szkoląc nowych pilotów. Ale teraz była inna. Została publicznie rozpoznana w sposób, w jaki większość pilotów wojskowych nigdy nie była. Jej znak wywoławczy, „Viper”, był teraz znany poza środowiskiem wojskowym. Ludzie rozpoznawali ją na ulicy.
Otrzymywała listy od ocalałych, ich rodzin i ludzi z całego świata, których zainspirowała jej historia. Dzieci pisały, że chcą być pilotami takimi jak ona. Młode kobiety pisały, dziękując jej za pokazanie im, co jest możliwe. Weterani pisali, oddając hołd jej służbie.
I za każdym razem, gdy teraz leciała, za każdym razem, gdy wsiadała do kokpitu F-22 i odciągała stery, by wzbić się w powietrze, myślała o tych 185 pasażerach. Myślała o chwili, gdy wszystko wisiało na włosku, gdy przetrwanie wydawało się niemożliwe, gdy jej szkolenie i doświadczenie decydowały o życiu i śmierci.
Tego dnia uratowała 185 pasażerów. A potem jej koledzy piloci F-22 powiedzieli jej znak wywoławczy przez radio, żeby cały świat usłyszał, przypominając wszystkim, że bohaterowie nie zawsze noszą peleryny. Czasami noszą dżinsy i sweter i siedzą cicho na miejscu 14A, czytając książkę, czekając na moment, kiedy będą potrzebni.
Kapitan Kate „Viper” Morrison latała jeszcze przez dekadę, zanim przeszła na emeryturę. Wyszkoliła setki nowych pilotów, poprowadziła niezliczone misje i nadal służyła z wyróżnieniem. Ale tego dnia nad Górami Skalistymi, kiedy wstała z fotela i weszła do umierającego kokpitu, aby uratować prawie 200 istnień ludzkich, to był dzień, w którym jej legenda została przypieczętowana.
A gdzieś w pokojach gotowości i na pokładach eskadr w Siłach Powietrznych młodzi piloci wciąż słyszą tę historię. Słyszą o pilotce myśliwca, która leciała samolotem komercyjnym, gdy doszło do katastrofy. Słyszą o tym, jak spokojnie weszła w chaos i pomogła wszystkim wrócić do domu. Słyszą nagranie dwóch pilotów F-22 salutujących jej przez radio, wypowiadających jej znak wywoławczy z szacunkiem i respektem.
Żmija. Pseudonim wywoławczy Żmija. Wojownik i bohater.
Uratowała 185 pasażerów. Wtedy F-22 wypowiedział jej znak wywoławczy. I wszyscy zrozumieli, co to znaczy być prawdziwym pilotem, prawdziwym wojownikiem, prawdziwym bohaterem.


Yo Make również polubił
Porada babci: Użyj soli w toalecie, aby utrzymać ją w czystości!
Ekspert, który przewidział Covid-19, już wie, jaka będzie następna pandemia
Miękkie ciasto z mąki pełnoziarnistej, cytryny i jogurtu
Zebra śmietankowo-truskawkowa