Julia stała nieruchomo, niepewna, co robić. W głosie Lilii słychać było przerażenie, jakby ból, który odczuwała, był czymś więcej niż tylko fizycznym. Julia spojrzała na nią łagodnie, ale Lilia nie podniosła wzroku.
Spojrzała na podłogę, ściskając rąbek koszulki. Julia powoli odłożyła szczotkę i powiedziała: „Dobra, wystarczy na dziś”. Nie zadawała pytań, nie nalegała na wyjaśnienia, ale w głębi duszy kłębiły się w niej myśli.
Lilia prawie się nie odzywała, zawsze milczała, ledwo reagując. Tym razem wszystko było inaczej. Ważne było nie tylko słowo „Mamo”, ale także ton.
Było w tym coś emocjonalnego, coś jak strach albo wspomnienie. Julia nie wiedziała, co myśleć, ale czuła, że coś jest nie tak. Reakcja Lilii nie dotyczyła tylko drapania, ale czegoś innego.
Czegoś, czego Julia jeszcze nie rozumiała, ale czuła potrzebę, by się tego dowiedzieć. Wychodząc z pokoju Lilii, Julia powoli szła korytarzem. Jej kroki były automatyczne, a myśli błądziły gdzie indziej.
W myślach wciąż odtwarzała sobie tę chwilę. Myślała o Lilii wypowiadającej słowo „mama”, jakby to było coś z przeszłości. Julia straciła dziecko, więc rozumiała, jak potężne może być to słowo.
Ale Lilia miała zmarłą matkę. Roman powiedział jej o tym, kiedy ją zatrudnił. Czy to możliwe, że Lilia pomyliła ją z kimś ze swoich wspomnień, czy też chodziło o coś głębszego? Julia zaczęła odczuwać dziwny niepokój.
Coś w tej sytuacji nie grało. Reakcja Lilii była zbyt konkretna, jakby przeżywała tę chwilę na nowo. Julia nie chciała rozwodzić się nad negatywnymi aspektami, ale nie mogła pozbyć się dziwnego uczucia.
W jej wnętrzu zaczęła narastać cicha wątpliwość, której nie chciała porzucić. W kolejnych dniach Julia stała się bardziej uważna. Na zewnątrz jej zachowanie się nie zmieniło, ale jej wzrok stał się bystrzejszy.
Zauważyła, jak Lilia unikała pewnych form kontaktu. Czasami wzdrygała się, gdy ktoś przechodził zbyt blisko za nią. Innym razem stawała się zupełnie cicha, gdy Roman wchodził do pokoju.
Żadna z tych rzeczy nie była dramatyczna ani oczywista, ale razem sprawiły, że Julia poczuła się nieswojo. Zaczęła się też zastanawiać, dlaczego Lilia nigdy nie mówiła o swojej matce. Dzieci często rozmawiają o rodzicach, których straciły, ale Lilia milczała.
Julia kiedyś zapytała Romana mimochodem, czy Lilia kiedykolwiek rozmawiała o swojej matce. Odpowiedział krótko: „Niezbyt często”. Wydawał się niechętny do kontynuowania tematu.
Ta odpowiedź tylko pogłębiła wątpliwości Julii. Nie chodziło tylko o to, co zostało powiedziane, ale także o to, czego nigdy nie powiedziano. Cisza otaczająca przeszłość Lilii stawała się coraz cięższa.
Pewnej nocy Julia znalazła w swoim biurze album ze zdjęciami. Był pokryty kurzem i ukryty za kilkoma grubymi teczkami. Z ciekawości go otworzyła.
W środku znajdowały się zdjęcia Romana, kobiety i dziecka. Zdała sobie sprawę, że kobieta musi być żoną Romana. Na tych starych fotografiach wyglądali jak szczęśliwa rodzina, ale zdjęć było niewiele, a po trzeciej stronie album był pusty.
Julia czuła, jakby coś jej ubyło. Nie było żadnych zdjęć Lilii z dzieciństwa, żadnych zdjęć szkolnych, żadnych urodzin. Miała wrażenie, że jej życie się zatrzymało.
Julia zamknęła album i odłożyła go na miejsce. Nie chciała sprawiać kłopotów, ale pytania w jej głowie narastały. Dlaczego historia Lilii była taka pusta? Dlaczego Roman zawsze unikał pewnych tematów? Coś było ukrywane.
Teraz była tego pewna. Od tamtej chwili Julia nie mogła już ignorować swoich uczuć. Zaczęła szukać drobnych wskazówek, nie dlatego, że chciała naruszyć czyjąś prywatność, ale dlatego, że czuła się za coś odpowiedzialna.
Przyjeżdżała do tego domu tylko służbowo, ale teraz Lilia stała się jej naprawdę bliska. Jedno słowo, „Mama”, zmieniło wszystko. Otworzyło drzwi do serca i umysłu Julii.
Wiedziała, jak to jest stracić dziecko, tęsknić za kimś, kto nigdy nie wróci. Ale ból Lilii był inny. To nie była tylko strata, ale dezorientacja, strach, a może coś jeszcze mroczniejszego.
Julia nie chciała wyciągać pochopnych wniosków. Nie miała złych intencji co do tego romansu, ale potrzebowała poznać prawdę. Coś w jej wnętrzu nakazywało jej dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w tym domu.
Nie miała jasnego planu, tylko ta jedna chwila, to jedno słowo Lilii, zasiało w niej cichą, narastającą wątpliwość. Julia zaczęła w wolnym czasie eksplorować kolejne zakamarki rezydencji. Nie była to zwykła ciekawość, ale ciche poszukiwanie zrozumienia.
W domu było wiele szaf i zamkniętych szafek. Pewnego popołudnia, sprzątając pokój obok schodów do piwnicy, otworzyła starą szafę. W środku znajdowało się kilka opisanych kartonowych pudeł.
Większość etykiet była wyblakła, ale na niektórych wciąż można było odczytać nazwy leków. Wyciągnęła jedno pudełko i je otworzyła. W środku znajdowały się buteleczki z tabletkami, zestawy do zastrzyków i kilka ampułek z etykietami medycznymi, których nigdy wcześniej nie widziała.
Daty były od dawna, a na etykietach widniało imię Lilii. Kiedy Julia przyjrzała się zawartości, zauważyła coś dziwnego. Wiele leków było nietypowych…
Na niektórych widniały ostrzeżenia napisane czerwonymi literami. Na innych widniały dziwne nazwy, których nie rozpoznała. Julia postanowiła zrobić im zdjęcie telefonem, żeby później je obejrzeć.
Tej nocy, gdy Lilia już spała, a w domu panowała cisza, Julia usiadła na łóżku i zaczęła szukać nazw leków. Niektóre wyniki pojawiły się od razu. Kilka z nich to popularne leki stosowane w leczeniu raka, ale inne były trudniejsze do znalezienia.
W końcu odkryła informacje o lekach uznawanych za eksperymentalne, zwłaszcza dla dzieci. Skutki uboczne były poważne, w tym uszkodzenia narządów, zaburzenia hormonalne i problemy psychologiczne. Jeden z leków został nawet zakazany w niektórych krajach ze względu na obawy dotyczące bezpieczeństwa.
Serce Julii waliło jak młotem. Teraz zrozumiała, dlaczego ciało Lilii było tak słabe i dlaczego reagowała tak wrażliwie. To były nietypowe zabiegi.
Dlaczego je podano? Kto je zatwierdził? Julia nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś poszło nie tak. Być może Lilia otrzymała te leki bez odpowiedniego nadzoru lekarskiego. Ta myśl przyprawiała ją o mdłości.
To już nie była zwykła choroba. Możliwe, że uszkodzenie było celowe lub wynikło z zaniedbania. Julia źle spała tej nocy.
W głowie huczało jej od myśli. Próbowała sobie wyobrazić, co Roman wiedział. Czy zatwierdził te leki? Czy był świadomy ryzyka? A może ślepo zaufał lekarzowi, nie weryfikując szczegółów? Im więcej myślała, tym więcej pytań się pojawiało, ale nie znajdowała odpowiedzi.
Chciała natychmiast porozmawiać z Romanem, ale coś ją powstrzymało. Co, jeśli naprawdę myślał, że pomaga Lili? Co, jeśli nie wiedział? A co gorsza, co, jeśli wiedział, ale kontynuował? Julia nie chciała oskarżać bez dowodów, ale strach w niej narastał. Widziała, jak krucha jest Lilia, jak milcząca i zdystansowana.
Teraz zastanawiała się, czy niektóre z tych dolegliwości nie były spowodowane samym leczeniem. Być może nie były to tylko skutki uboczne, ale część czegoś znacznie poważniejszego. Julia poczuła teraz obowiązek poznania prawdy.
Następnego dnia kontynuowała swoje obowiązki jak zwykle, ale jej podejście uległo zmianie. Przyglądała się wszystkiemu uważniej. Kiedy pielęgniarka przyniosła Lilii leki na co dzień, Julia zwróciła uwagę na etykiety, dawkowanie i zachowanie pielęgniarki.
Nic nie powiedziała, tylko patrzyła. Sprawdziła też ponownie szafki w łazience, porównując obecne leki z tymi, które znalazła w spiżarni. Niektóre nazwy się zgadzały.
To zaniepokoiło ją jeszcze bardziej. Zaczęła przeglądać dokumentację medyczną Lilii, która znajdowała się w gabinecie Romana. Nie zabrała ze sobą niczego, ale zerknęła na notatki, gdy Roman na chwilę wyszedł.
W jednym folderze znajdowały się raporty laboratoryjne z nieznanymi terminami. Julia zapisała je, żeby później je przestudiować. Im głębiej wnikała, tym bardziej czuła, że coś jest nie tak.
Jej ręce lekko drżały, gdy zamykała teczkę. To już nie były tylko podejrzenia. Ukrywano coś poważnego, bezpośrednio związanego ze zdrowiem Lilii.
Julia wiedziała, że nie wytrzyma tego długo sama, ale powiedzenie Romanowi było dużym krokiem. Gdyby był niewinny, mogłoby go to przestraszyć. Gdyby był winny, mogłaby narazić się na niebezpieczeństwo.
Postanowiła więc poczekać jeszcze trochę. Potrzebowała więcej dowodów. Chciała wszystko zrozumieć, zanim cokolwiek powie.
W tym samym momencie ciężar w jej piersi narastał. Lily stała się jej naprawdę bliska. Dziewczyna zaczęła jej ufać.
Wymieniali się delikatnymi uśmiechami, chwilami ciszy, a nawet krótkimi rozmowami. Julia nie mogła stać z boku, gdy działo się coś niebezpiecznego. Za każdym razem, gdy Lilia brała tabletkę lub dostawała zastrzyk, Julia obserwowała to z niepokojem.
Zaczęła prowadzić notatnik, w którym zapisywała wszystko – imię, godzinę, reakcje. To był jej sposób na zachowanie kontroli. Potrzebowała planu, ale przede wszystkim musiała chronić Lilię, nawet jeśli oznaczało to konfrontację z ludźmi o większej władzy.
Dni mijały, a prawda ujawniała się kawałek po kawałku. Julia zbierała notatki, zdjęcia i pytania, ale wciąż nie wiedziała, co robić. Odpowiedzialność stawała się zbyt wielka.
Tego, co odkryła, nie można było zignorować. Lily nie była po prostu chora. Być może szkodziły jej decyzje podejmowane przez otaczających ją dorosłych.
Julia nie chciała wierzyć, że Roman zrobił to celowo, ale nie mogła mu też całkowicie zaufać. Nie wiedziała, kto podjął te decyzje, ale byli w błędzie. Ta dziewczyna zasługiwała na coś lepszego.
Julia patrzyła na Lilię inaczej, już nie jak na nieszczęśliwe dziecko, ale jak na kogoś, kto został zawiedziony. Ta myśl głęboko ją zraniła. Więź, którą Julia czuła z Lilią, stawała się coraz silniejsza.
Nie była już tylko pracownicą; czuła się jak obrończyni, opiekunka. I bez względu na to, jak trudna była droga, była gotowa szukać odpowiedzi. W tym domu czaiło się coś bardzo poważnego.
Julia stała się ostrożniejsza we wszystkim, co robiła. Każdego dnia obserwowała Lilię uważniej, ale z cichą uwagą, żeby jej nie przeszkadzać. Dostrzegała drobne szczegóły, jak Lilia reagowała na różne głosy, jakich przedmiotów unikała, gdy wydawała się bardziej zrelaksowana.
Julia nie próbowała zadawać zbyt wielu pytań ani zmuszać Lilii do mówienia. Zamiast tego pozostawała blisko, zawsze spokojna, zawsze dostępna. Julia zrozumiała, że zaufanie rodzi się nie poprzez słowa, ale poprzez obecność.
I stopniowo Lilia zaczęła się zmieniać. Zaczęła patrzeć Julii prosto w oczy. Nie odsuwała się już, gdy Julia siadała obok niej.
To były drobne chwile, ale dla Julii znaczyły wszystko. Czuła, że coś się między nimi zmienia. Nie chodziło już tylko o fizyczną troskę o Lilię, ale o coś głębszego…
Yo Make również polubił
Otwarte związki: jak radzić sobie z zazdrością? Opinia terapeuty ds. związków
Deser w kilka chwil
Fibromialgia i ból pleców: jak złagodzić je w kilka minut
„Moja teściowa kupuje te tabletki, mimo że nie ma zmywarki: Dzięki jej wskazówce kupiłam też 1 opakowanie na cały rok!”