„Jak to robisz? Jak im wmówić?” „Nie zmuszam ich” – odpowiedziała Dasza. „Po prostu pokazuję im, że mają cel”.
Że mają wolę. Że mają siłę. I sami to robią. Sam to zrobiłeś.
„Uzdrowiłaś się. Właśnie ci pokazałem, że to możliwe”. Siergiej spojrzał na nią. Nie potrafił znaleźć słów, by wyrazić swoją wdzięczność.
Nie mógł pojąć, jak ta mała dziewczynka mogła zrobić to, czego nie potrafili najlepsi lekarze na świecie. „Czy mogę w czymś pomóc?” zapytał. „Mogę dać ci pieniądze. Mogę dać ci wszystko, czego zapragniesz”.
Dasza się uśmiechnęła. „Już pomogłeś” – powiedziała. „Zbudowałeś to schronisko. Dałeś tym psom dom.
Dałeś im nadzieję. Już stosujesz się do swojego systemu. I to jest najważniejsze”. Wstała.
„Muszę iść” – powiedziała. „Czekają na mnie”. „Dokąd idziesz?” – zapytał Siergiej. „Tam, gdzie mnie potrzebują”.
Odpowiedziała. „A ja?” „Już znalazłeś swoją drogę” – powiedziała. „Podążaj nią”.
Odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia. Siergiej nie mógł jej zatrzymać. Obserwował ją, aż zniknęła. Znów został sam.
Ale nie czuł się już samotny. Czuł, że jego życie ma sens. Czuł, że jego podróż dopiero się zaczyna. Siergiej stał pośrodku schronu, wpatrując się w puste drzwi, przez które właśnie wyszła Dasza.
Serce waliło mu jak młotem, ale to już nie był strach, a potężny, wszechogarniający przypływ zrozumienia. W końcu zrozumiał. Nie było cudu. Nie było magii.
Był system. I był cel. Jej słowa rozbrzmiewały mu w głowie. „Jestem tylko narzędziem”.
„Jestem tylko kluczem”. „Jestem tylko systemem”. I jej proste, ale głębokie zdanie o potrzebie resztek dla psów i kotów. Wszystko ułożyło się w całość.
Dasza nie była cudownym dzieckiem; była ogniwem. Była kluczem. Ale do których drzwi? Do drzwi, za którymi stał ktoś, kto nauczył ją tego systemu.
Ktoś, kto posiadał tę wiedzę. Siergiej wrócił do samochodu. Przez całą drogę do domu myślał tylko o tym. Był zdumiony nie tylko faktem, że został uzdrowiony, ale także tym, że to nie była magia, a coś, co dało się wytłumaczyć.
Psychosomatyka. To słowo wciąż krążyło mu po głowie. Jego ciało było zdrowe, ale umysł, wola, wiara – to właśnie było zepsute. Dasza pomogła mu to opanować.
Przełamała barierę, którą sam sobie wzniósł. Dotarłszy do swojej rezydencji, natychmiast wezwał Pawła. „Paweł” – powiedział Siergiej głosem pełnym determinacji. „Od jutra zmieniamy wszystkie zasoby”.
Szukamy osoby, nie dziewczyny. Szukamy kobiety, która zajmuje się psychosomatyką. Pomaga ludziom z problemami takimi jak moje. Nie pracuje w klinice.
Najprawdopodobniej przyjmuje ludzi potajemnie. Jej zapłatą nie są pieniądze. Przyjmuje coś innego. Zbadaj wszelkie informacje o takich osobach.
„Ani trochę”. Paweł, poruszony jego intensywnością, skinął głową. Zobaczył, że ten sam ogień, który kiedyś napędzał jego imperium, powrócił w oczy szefa. Siergiej znów był myśliwym.
Ale tym razem nie szukał zysku, tylko prawdy. Poszukiwania trwały kilka tygodni. Były niezwykle trudne. Informacje o takich osobach nie są publicznie dostępne.
Ale Siergiej wykorzystał swoje najbardziej wrażliwe kontakty. Zwerbował byłych agentów wywiadu, którzy specjalizowali się w poszukiwaniu ludzi, którzy nie chcieli być znalezieni. W końcu dostał odpowiedź: mały dom w robotniczej dzielnicy Kijowa, gdzieś na obrzeżach.
Żadnych znaków, żadnych śladów aktywności. Siergiej przybył sam. Nie chciał towarzystwa. To była jego osobista podróż, jego osobista sprawa.
Wysiadł ze swojego luksusowego samochodu i podszedł do drzwi. Serce waliło mu jak młotem. Nie wiedział, co go czeka. Zapukał.
Drzwi otworzyła kobieta. Była w średnim wieku, o łagodnych oczach, które przypominały mu oczy Daszy. W jej twarzy nie było nic szczególnego. Była prosta, a jednocześnie emanowała niesamowitą siłą.
„Czy pan jest Siergiejem Morozowem?” – zapytała. „Tak” – odpowiedział Siergiej, zaskoczony, że znała jego imię. „Proszę wejść. Wiedziałem, że pan przyjdzie”.
„Dasza mi o tobie opowiadała. Jestem Elena, jej matka”. Wszedł Siergiej. Dom był czysty, ale bardzo skromny…
Nie było luksusów. W kącie pokoju stał mały stolik, na którym leżały książki z psychologii, biologii i medycyny. „Usiądź” – powiedziała Elena. „Wiem, że masz wiele pytań.
„Jak?” zapytał Siergiej. „Jak Dasza to robi? A jak ty to robisz?” Elena uśmiechnęła się.
„To nie magia. To nauka” – powiedziała. „To psychosomatyka. Ludzki mózg to najpotężniejszy komputer na świecie.
Potrafi kontrolować całe twoje ciało. Kiedy miałeś wypadek, twój mózg doznał silnego szoku. Odebrał uraz jako koniec, jako sytuację beznadziejną. Nakazał twojemu ciału nie ruszać się.
Zablokował twoje zakończenia nerwowe, żebyś nie czuł bólu i nie mógł się ruszyć. Bo myślał, że tak będzie bezpieczniej. Ale jak Dasza to zmieniła? „Ona jest kluczem” – powtórzyła Elena.
Znalazła sposób na dotarcie do twojej podświadomości. Nie powiedziała ci, że możesz chodzić. Sprawiła, że w to uwierzyłeś. Sprawiła, że zrobiłeś to, czego nie mogłeś.
Sprawiła, że uwierzyłeś, że możesz. Aktywowała twój system. Elena wszystko mu wyjaśniła. Wyjaśniła, że jej system to nie tylko terapia, ale przeprogramowanie mózgu.
Te resztki były jedynie elementem psychologicznej gry. Miały na celu nakłonienie Siergieja do oddania czegoś ważnego, by poczuł się częścią umowy. I by uświadomił sobie, że jego zapłata jest przeznaczona na szczytny cel. Sama Elena pomagała w najbardziej beznadziejnych przypadkach, pracując z ludźmi, którzy stracili wszelką nadzieję.
Sprawiła, że uwierzyli w siebie, w swoją siłę. Uświadomiła im, że mają cel. A kiedy to zrozumieli, ich ciała zaczęły pracować. „Nie uzdrawiam ludzi” – powiedziała Elena.
„Uczę ich, jak się sami uzdrawiają. Uczę ich wiary. Uczę ich życia”. Siergiej był zdumiony.
Siedział i słuchał, a każde zdanie było objawieniem. Uświadomił sobie, że jego uzdrowienie nie było darem z góry, ale efektem jego własnej woli, którą Dasza i Elena po prostu pomogły obudzić. „A co z resztkami?” – zapytał. „To dla bezdomnych zwierząt” – odpowiedziała Elena.
„To nasza zapłata. My pomagamy im, a oni pomagają nam. To również część systemu. Dajemy im jedzenie, a oni dają nam siłę.
„To cykl energii”. Siergiej wstał. Czuł się jednocześnie pusty i wypełniony. W końcu zrozumiał, co się z nim stało.
„Chcę pomóc” – powiedział. „Chcę, żebyś pomógł większej liczbie osób. Chcę zbudować dla ciebie klinikę. Dam ci wszystko, czego potrzebujesz”.
Elena spojrzała na niego. W jej oczach nie było zaskoczenia. Tylko spokój i mądrość. „To tak nie działa” – powiedziała.
„Nie leczę ludzi dla pieniędzy. To nie jest mój cel. Moim celem jest pomoc. I robię to najlepiej, jak potrafię.
„Ale możesz pomóc większej liczbie osób. My już pomagamy” – odpowiedziała. „Nasz system działa. Nasz system to nie tylko ściany i sprzęt”.
Naszym systemem jest wiara. I nie mogę zmusić ludzi do wiary. Muszą sami tego chcieć. Siergiej zrozumiał, że miała rację.
Nie mógł jej zmusić do przyjęcia jego pomocy. Nie mógł zmusić jej do zmiany systemu. Ale mógł zmienić siebie. Odwrócił się i wyszedł z domu.
Znów był sam. Ale wiedział, że jego podróż dopiero się zaczyna. Wiedział, co musi zrobić. Musiał nie tylko pomagać innym, ale także nauczyć ich, jak pomagać sobie samym.
Musiał im dać nie tylko pieniądze, ale i wiarę. To był jego nowy cel. Jego nowa ścieżka. Jego nowy system.
Siergiej wrócił ze skromnego domu Eleny z głową pełną myśli. Jego świat, zbudowany na liczbach, układach i kontroli, zawalił się, ustępując miejsca czemuś o wiele głębszemu i bardziej nieprzewidywalnemu. Zrozumiał, że za pieniądze można kupić wszystko oprócz najważniejszej rzeczy – wiary. Nie mógł kupić jej systemu, jej wiedzy, ale mógł dać jej szansę, by ją szerzyć.
To było jego nowe powołanie, jego nowy cel. Miał zostać nie kupcem, a przewodnikiem. Przybywszy do swojej rezydencji, natychmiast wezwał Pawła. Asystent wszedł do biura z właściwą sobie gorliwością, ale w jego oczach malowała się ciekawość.
Widział, jak Siergiej zmienił się w ciągu ostatnich kilku tygodni i spodziewał się kolejnej niespodzianki. „Paweł” – zaczął Siergiej pewnym i spokojnym głosem. „Zapomnij o wszystkim, co wiedziałeś o dobroczynności. Nie rozdajemy tylko pieniędzy”.
„Nie zbudujemy szpitali. Stworzymy coś zupełnie nowego”. Wstał od biurka i zaczął chodzić po pokoju, pewnym i zdecydowanym krokiem. Czuł, jak ciało mu posłuszne, a umysł pracuje na pełnych obrotach.
„Nazwiemy to Centrum Ludzkiego Potencjału” – kontynuował. „Jego misją jest pomoc ludziom, którzy, tak jak ja, zagubili siebie. Ale nie będziemy leczyć ich ciał. Będziemy leczyć ich umysły”.
Nauczymy ich dostrzegać swój cel, wierzyć w siebie i odzyskiwać siłę woli”. Paweł słuchał, nie przerywając. To był zupełnie inny Siergiej. Wcześniej mówił o interesach, zyskach i kontroli.
Mówił tylko o wierze, celu i ludzkim potencjale. A jak to miałoby działać? „Ostrożnie” – zapytał Paweł. „Zgodnie z systemem” – odpowiedział Siergiej.
„Każda osoba, która do nas trafi, będzie miała swoją Daszę. Mentorkę, która nie będzie im mówić, że potrafią chodzić. Sprawi, że w to uwierzą. Przygotujemy dla nich lekcje.
Pierwsza lekcja będzie najprostsza: daj im wiarę. Druga: zachęć ich do działania. Trzecia: naucz ich pokonywać przeszkody. I ostatnia, najważniejsza: znajdź cel.
Yo Make również polubił
Produkty spożywcze powodujące refluks żołądkowy
Jeśli nie masz siły, a Twoja waga rośnie z powietrza: 5 produktów, które „obudzą” Twoją tarczycę
Jeśli ktoś Cię okłamuje, na pewno użyje jednego z tych 10 zwrotów
Test DNA, który rozwikłał zagadkę mojej rodziny i ujawnił sekret mojej teściowej