Mediatorka, Addison, znowu kaszlnęła. Była kobietą po pięćdziesiątce, z siwiejącymi pasmami we włosach, której oczy zdawały się być świadkami wszelkich możliwych form rozpadu małżeństwa. Nie lubiła Granta. Poznałem to po tym, jak się spinała za każdym razem, gdy jej przerywał.
Poprawiła okulary i położyła dłoń na oparciu fotela przed sobą.
„Panie Holloway, panie Sterling, proszę” – powiedział stanowczo Addison. „Musimy przestrzegać protokołu. To mediacja, a nie przymus. Zanim cokolwiek sfinalizujemy, musimy po raz ostatni przeanalizować oświadczenia finansowe, aby zapewnić pełną transparentność. Obie strony muszą potwierdzić, że dokonały wzajemnej analizy swojej sytuacji finansowej”.
Grant wybuchnął śmiechem. Ostrym, głośnym śmiechem, który odbił się od szklanych ścian sali konferencyjnej. Przestał kręcić długopisem i rzucił go na stół, pochylając się do przodu, by naruszyć moją przestrzeń osobistą po drugiej stronie stołu.
„Przejrzystość. Serio, Addison?”
Grant machnął ręką, odrzucając moją sylwetkę, jakbym była tylko wadliwym produktem.
„Spójrz na nią. Siedzi w domu od lat, odkąd urodził się Noah. Jej bilans składa się z paragonu i karty bibliotecznej. Co mamy czytać? Marnujemy godziny, czytając pustą stronę.”
Pan Sterling zaśmiał się krótko, sucho i chrapliwie.
„Mój klient ma rację, choć nieco dosadnie. Oświadczenie pani Cole jest prawdopodobnie znikome. Możemy stwierdzić, że nie ma wartości netto i przystąpić do podpisywania. Grant jest gotów wystawić czek i mieć to z głowy”.
Moje serce biło powoli i ciężko w żebrach, niczym wojenny bęben.
To było to. Chwila, na którą czekałem przez dziewięćdziesiąt dni. Chwila, którą odgrywałem w teatrze mojego umysłu, gdy Grant jadł późny obiad, chował pieniądze, odsuwał na bok moje istnienie.
Nie drgnęłam. Nawet nie spojrzałam na jego prawnika. Spojrzałam prosto na Granta. Dostrzegłam pewność siebie w jego oczach, absolutną pewność, że on jest słońcem, a ja planetą, która go okrąża, czarną i martwą bez jego światła.
Przeszukałam beżową torbę. Ruch przykuł ich uwagę. Ominęłam paczkę chusteczek i zapasowy smoczek, który wciąż nosiłam z przyzwyczajenia. Wyciągnęłam grubą, kremową kopertę. Była ciężka, papier wysokiej jakości i o wyrazistej fakturze. Była zaklejona czerwoną taśmą zabezpieczającą, taką, jakiej używa się do przechowywania poufnych dokumentów bankowych.
Przesunąłem go po drewnianym stole. Wydał cichy dźwięk przesuwania się po gładkiej powierzchni i zatrzymał się tuż przed Addisonem.
„Jeśli to nic takiego” – powiedziałem głosem niewiele głośniejszym od szeptu, ale dźwięcznym jak młotek sędziego – „to przeczytaj”.
Grant mrugnął. Na sekundę jego uśmiech zbladł, ale szybko się otrząsnął.
„Co to jest? List? Piszesz mi list miłosny, błagając, żebym została? Briana, to za mało, za późno.”
„To moje sprawozdanie finansowe” – odpowiedziałem. „Zaktualizowane o ósmej rano”.
Addison spojrzała na mnie, a potem skierowała wzrok na kopertę. Podniosła ją i wyjęła nożyk do otwierania listów – srebrne ostrze, które lśniło w świetle jarzeniówek. Dźwięk rozdzieranego papieru był jedynym dźwiękiem przerywającym ciszę w pokoju.
Ten hałas… przypominał zamek błyskawiczny worka na zwłoki.


Yo Make również polubił
Ciasto Waniliowe Bez Piekarnika
Fantastyczne ciasto Ferrero Rocher
Przepis na dżem z bekonu
4 naturalne składniki poprawiające wzrost włosów