Tydzień później wróciłam ze szkoły i zastałam mamę na łóżku. Wyglądała na zmęczoną, starszą, niż pamiętałam. Poklepała łóżko obok siebie. Zawahałam się, ale w końcu usiadłam. Westchnęła głęboko i powiedziała: „Wiem, że cię zraniłam. Nie chciałam”. Byłam przerażona, myślałam, że tracę kontrolę. Byłam w szoku. To był pierwszy raz, kiedy przyznała się do winy. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Wzięła mnie za rękę i przez chwilę po prostu siedziałyśmy, cisza mówiła głośniej niż słowa.
Od tego momentu nasze relacje powoli się zmieniały. Nadal się kłóciliśmy, ale nasza relacja rosła. Pytała mnie, jak minął mi dzień. Pomagałam jej w pracach domowych bez pytania. W weekendy oglądałyśmy razem filmy albo piekłyśmy ciasteczka, tak jak robiłyśmy to, gdy byłam mała. Moje włosy rosły, a wraz z nimi moja pewność siebie. Nura została moją najlepszą przyjaciółką. Została na noc i rozmawiałyśmy całymi dniami o wszystkim, co się dało.
Pod koniec liceum moje włosy sięgały mi do ramion. Za zgodą mamy, tym razem postanowiłam je ściąć. Przychodziła nawet, przeglądała magazyny i mnie strzygła.
Siedząc na krześle, uświadomiłam sobie, jak inaczej czuję się, będąc u władzy. Stylistka uśmiechnęła się i zapytała, czego chcę. Powiedziałam, że chcę warstwowe, delikatnie falowane włosy. Wykonała fantastyczną robotę, a kiedy obróciła krzesło, o mało się nie rozpłakałam – nie dlatego, że mi się nie podobało, ale dlatego, że w końcu znów poczułam się sobą.
W szkole wszyscy komplementowali mój nowy wygląd. Ale wtedy nauczyłam się czegoś ważnego: ich opinie nie mają aż takiego znaczenia, jak kiedyś myślałam. Liczyło się to, jak ja sama się ze sobą czuję. Dołączyłam do klubu dyskusyjnego, do którego zawsze chciałam dołączyć, ale bałam się. Pierwszego dnia głos mi drżał, ale wytrwałam. Pod koniec roku wygrałam małą nagrodę dla „mówcy z największym postępem”. Zaprosiłam mamę na ceremonię, a ona przyszła i najgłośniej klaskała, gdy wywołano moje nazwisko.
Tego lata Nura i ja założyłyśmy w szkole mały klub, który oddawał włosy chorym na raka. Nazwałyśmy go „Locks of Hope” (Loki Nadziei). Organizowaliśmy wydarzenia, projektowaliśmy plakaty i przekonaliśmy dziesiątki uczniów do oddania włosów. Moja mama pomogła upiec ciasteczka na naszą pierwszą zbiórkę funduszy. To było niesamowite uczucie, móc przemienić coś bolesnego z mojej przeszłości w coś, co może pomóc innym. Widok uśmiechów na twarzach dzieci, które otrzymały ufundowane przez nas peruki, był najwspanialszym uczuciem w moim życiu.
Pewnego dnia pomogłam małej dziewczynce przymierzyć nową perukę. Kiedy spojrzała w lustro, wybuchnęła płaczem radości. Jej mama przytuliła mnie i wyszeptała: „Nie masz pojęcia, ile to dla nas znaczy”. W tym momencie uświadomiłam sobie, jak daleko zaszłam. Radość dziewczynki przypomniała mi o dziewczynce, którą kiedyś byłam – dziewczynce, która myślała, że świat skończy się wraz ze strzyżeniem. Ale przypomniała mi też, jak silniejsza się stałam i jak dobroć może zrodzić się z bólu.
Przez cały ten czas budowałyśmy z mamą naszą relację. Długo rozmawiałyśmy o naszych uczuciach. Opowiedziała mi historie ze swojego dzieciństwa, których nigdy wcześniej nie słyszałam – historie o tym, jak surowa była jej matka i jak zawsze czuła, że musi być idealna. Zaczęłam postrzegać ją nie tylko jako moją matkę, ale jako istotę ludzką z własnymi ranami. Nie raz płakałyśmy razem. Śmiałyśmy się też z błahych rzeczy, na przykład z tego, jak obie kiepsko radziłyśmy sobie w karaoke.
Yo Make również polubił
Nieznana funkcja Twojej pralki – Jak wykorzystać ją do suszenia prania i zaoszczędzić czas!
Już nawet nie myślę o SZOROWANIU brudnego piekarnika: mam świetną wskazówkę, którą dała mi sąsiadka: jeśli nie spróbujesz, nie uwierzysz!
Jak odetkać zatkany odpływ? To łatwiejsze niż myślisz i każdy może to zrobić!
Jak wyczyścić zaciemnione srebro, aby przywrócić mu nowy wygląd