Najpierw zauważyła kamień, a dopiero później zimno.
Leżał tuż przy czubku jej buta, blady w gasnącym górskim świetle, jakby czekał, aż się schyli i go zobaczy. Jej pies, szczupły owczarek niemiecki o zimowych oczach i spokoju starszym niż wzgórza, trącił kamień czubkiem pyska.
Kobieta wypuściła powoli i zmęczona powietrze, odgarniając z twarzy splątane wiatrem włosy i kucając. Gdzieś wysoko w Górach Skalistych, mile nad małym amerykańskim miasteczkiem, które ledwo widniało na mapie, nauczyła się oczekiwać od ziemi jedynie pogody i ciszy.
Myślała, że to tylko kolejny kamień. Kolejny dar z góry, nieszkodliwy i cichy, nie niosący ze sobą żadnej obietnicy poza czekaniem.
Ogon pasterza poruszył się raz, ostrożnie przesuwając się po ziemi – delikatny sygnał, że to nie był przypadek. Kobieta podniosła kamień, obracając go w popękanych palcach, wyczuwając jego niezwykłą gładkość pod warstwą brudu. Miał dziwny wewnętrzny blask, jakby coś uwięzionego w nim chciało oddychać.
Zmarszczyła brwi, czując, że kryje się za tym coś więcej, ale jednocześnie nie chcąc zaufać swojej ciekawości. Kiedy wystarczająco długo mieszka się samotnie w górach, ciekawość staje się niebezpiecznym luksusem – czymś, co łatwo pomylić z nadzieją.
Położyła kamień obok małego ogniska, wsłuchując się w cichy trzask wilgotnych gałęzi, które próbowały się zapalić. Pasterz skulił się przy niej, z żebrami widocznymi spod gęstego futra, i położył głowę na kolanie kobiety. Ciepło psa zawsze było jak przebaczenie, jak ciche towarzystwo, które niczego nie żądało w zamian.
Kobieta bezmyślnie pogłaskała zwierzę po uszach, a jej wzrok powędrował w stronę ciemniejących grzbietów. Gdzieś w zapadającym zmroku wiatr przemykał przez sosny niczym szeptane ostrzeżenia, których nauczyła się nie bać.
Gdy nastał poranek — ostry jak brzask rozbitego szkła po drugiej stronie doliny — przed jej schronieniem czekał kolejny kamień.
Ta była mniejsza, ciemniejsza, z dziwnym ciężarem, który ciągnął ją za dłoń. Pasterz stał obok niej dumnie, z nastawionymi uszami i uniesionym ogonem w rzadkim geście radości.
Kobieta strzepnęła szron z koca, potarła opuchnięte dłonie i z westchnieniem podniosła kamień.
„Jeszcze raz, dziewczyno” – mruknęła cicho.


Yo Make również polubił
Lilia pokojowa – dzięki temu składnikowi kwitnie nawet 10 lat bez przerwy
Jak mogłem o tym nie wiedzieć?
Okazuje się, że przez cały czas używałem go w niewłaściwy sposób!
Kiedy umieścisz język na podniebieniu i wciągniesz powietrze, uzyskasz potężny efekt