„Płakała wczoraj w nocy, błagając, żeby ją zawieźć do szpitala powiatowego” – powiedziała jedna z nich. „Ale teściowie nalegali, żeby została. Powiedzieli, że to wciąż jej okres sutak, a nie minęło jeszcze dwanaście dni od porodu. Dali jej zioła od położnej, żeby zatamować krwawienie. Zanim zorientowali się, że to poważne, było już za późno”.
Zdrętwiałam. Moja córka błagała o pomoc, a tradycja – pokręcona i sztywna – została postawiona ponad jej życiem.
Przerwanie pogrzebu
Gdy zawyły trąby, a krewni przygotowywali się do kremacji, zerwałam się na równe nogi i zablokowałam mary. „Nikt nie tknie mojej córki ani dziecka! Przestańcie natychmiast!”
Jej teściowa próbowała mnie odepchnąć. „Zwyczaj nakazuje natychmiast zabrać je nad rzekę” – warknęła.
„Zwyczaj?” – krzyknęłam. „Jaki zwyczaj zabrania matce zabrania córki do szpitala? Jaki zwyczaj pozwala kobiecie wykrwawić się na śmierć, podczas gdy jej dziecko woła o pomoc?”
Ręce mi się trzęsły, gdy wybierałam numer alarmowy 112. Następnie 181, telefon zaufania dla kobiet.
W ciągu kilku minut na podwórze pojawił się radiowóz. Funkcjonariusze wysiedli i przerwali obrzędy. Podinspektor Verma zażądał dokumentów: aktów urodzenia, dokumentacji medycznej, wszelkich dowodów leczenia.
Kiedy pokazałem im telefon z nieodebranymi połączeniami od Kavyi, prawda zaczęła wychodzić na jaw.
Śledztwo
Funkcjonariusze nakazali zapieczętować trumny i wysłać je do szpitala rejonowego w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Ponieważ Kavya była mężatką od niecałych siedmiu lat i istniały wyraźne oznaki zaniedbania, prawo nakazywało wszczęcie śledztwa.
W szpitalu Główny Inspektor Sanitarny potwierdził to, czego już się obawiałem: krwotok poporodowy. Stan niebezpieczny, ale uleczalny – z odpowiednimi lekami, płynami i szybkim transportem do odpowiedniej placówki.
„Można ją było uratować” – powiedział cicho lekarz. „Oboje można było uratować”.
Twarzą w twarz z rodziną
Na komisariat policji pojawiła się położna, niosąc zniszczony płócienny worek z liśćmi i proszkami. „Leczyłam ją najlepiej, jak potrafiłam” – upierała się.
Głos policjanta był surowy. „Wiesz, że ten stan wymaga odpowiednich leków, kroplówek i transfuzji krwi. Liście ziół nie zatamują krwotoku poporodowego”.
Położna zawahała się, spuszczając wzrok. Moja furia zdążyła już wypalić się na popiół; pozostało tylko wyczerpanie. „Tradycja powinna chronić życie” – wyszeptałam. „A nie je odbierać”.
Jej mąż, Rohit, siedział w milczeniu z pochyloną głową. „Myślałem, że ludzie będą się ze mnie śmiać, że łamię obyczaje” – przyznał. „Bałem się wstydu”.
Ale wstyd już nadszedł – wstyd o wiele większy, niż mogliby powiedzieć sąsiedzi.
Zabierając ją do domu
Śledztwo wstrzymało kremację do czasu zakończenia postępowania prawnego. Kiedy trumny zostały wydane, zabrałam córkę
Wnuczka i jej matka wracali ze mną do Lucknow. Sąsiedzi stali wzdłuż alejki, niektórzy płakali w milczeniu, inni pochylali głowy z szacunkiem.
Wsunęłam telefon Kavyi w jej dłoń, a na ekranie wciąż widniał ostatni nieodebrany telefon. To był dowód – dowód, że prosiła o pomoc i dowód, że nie przybyłam wystarczająco wcześnie.
Podczas modlitwy ksiądz namawiał nas, abyśmy nie pozwolili, by jej cierpienie pozostało niezauważone. „To musi stać się nauczką” – powiedział. „Opieka poporodowa nie jest opcjonalna. Żadna tradycja nie jest warta więcej niż życie matki”.
Obietnica matki
W miarę upływu dni sprawa posuwała się naprzód. Wniesiono oskarżenia o zaniedbanie i okrucieństwo. Urzędnicy zalecili wszczęcie dochodzenia sądowego w sprawie śmierci matek spowodowanych odmową opieki.
Ale dla mnie sprawiedliwość oznaczała coś więcej niż papiery i sale sądowe.
Sprawiedliwość oznaczała upewnienie się, że żadna inna matka nie będzie płakała w nocy, podczas gdy pomoc będzie stała zamknięta za drzwiami. Sprawiedliwość oznaczała przekształcenie mojego żalu w ruch.
Wraz z lokalną grupą kobiet i pracownikami służby zdrowia zaczęłam nosić plakaty od drzwi do drzwi. Napisano na nich: „Po porodzie – nie bądź sama. Zadzwoń pod numer 108”. Numery telefonów alarmowych i telefonów zaufania dla kobiet były pogrubione.
Zapalając wieczorną lampę przy zdjęciu Kavyi, wyszeptałam obietnicę: „Twój płacz nie zniknie w ciszy. Stanie się drogą dla innych do znalezienia pomocy”.
Niezmienna lekcja
Historia mojej córki to nie tylko historia straty – to także cena milczenia, ciężar nadużyć obyczajowych i potrzeba zmian. Zdrowie matek to nie luksus. Opieka poporodowa, dostęp do pomocy w nagłych wypadkach i lokalne programy zdrowotne to to, co oddziela życie od tragedii.
Żadna rodzina nie powinna stracić córki ani noworodka, ponieważ pomoc została opóźniona z powodu strachu przed tym, co powiedzą sąsiedzi.
Za każdym razem, gdy w mojej pamięci odzywa się echo jej nocnych telefonów, odpowiadam: „Odpoczywaj, dziecko. Jestem tu. I nie pozwolę, by twój głos pozostał niesłyszany”.
Yo Make również polubił
Jak pigułka przyjmowana codziennie przez miliony ludzi może pomóc zapobiec rozprzestrzenianiu się raka
Tiramisu Truskawkowe z Białą Czekoladą: Szybkie i Super Pyszne! 🍓🍫
Sekretny Przepis, Który Restauracje Przed Nami Ukrywają – Pyszne Danie, Które Możesz Gotować Codziennie!
Świąteczny deser czekoladowy pocałunek wyczarowany w 5 minut