Kiedy lekarz stwierdził, że mój stan jest poważny, mąż ścisnął mnie za rękę, uśmiechnął się i wyszeptał: „Dobrze… to już prawie koniec. Drzwi zamknęły się z trzaskiem i wszystko, co zbudowałaś, w końcu będzie moje”. Wyszedł, jakby wygrał. Nie płakałam. Nie protestowałam. Po jego wyjściu zawołałam pokojówkę: „Proszę, pomóż mi, a dopilnuję, żebyś była dobrze zaopiekowana”. Mój mąż nie miał pojęcia, co się zaraz wydarzy. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Kiedy lekarz stwierdził, że mój stan jest poważny, mąż ścisnął mnie za rękę, uśmiechnął się i wyszeptał: „Dobrze… to już prawie koniec. Drzwi zamknęły się z trzaskiem i wszystko, co zbudowałaś, w końcu będzie moje”. Wyszedł, jakby wygrał. Nie płakałam. Nie protestowałam. Po jego wyjściu zawołałam pokojówkę: „Proszę, pomóż mi, a dopilnuję, żebyś była dobrze zaopiekowana”. Mój mąż nie miał pojęcia, co się zaraz wydarzy.

„Gdybyś tam nie był…”

„Nie myśl o tym. Najważniejsze, że żyjesz. A Garrett już od dawna siedzi za kratkami. Usiłowanie zabójstwa, porwanie, groźby, a do tego główna sprawa, zabójstwo pani Vance. Grozi mu 20 lat.”

Chloe skinęła głową. Ból stopniowo ustępował. Zamknęła oczy i przypomniała sobie twarz Evelyn Vance, obietnicę, którą jej złożyła. Dotrzymała jej.

Następnego dnia prokurator okręgowy Chen przesłuchał Paula Garretta. Siedział w celi, nieogolony i z wyblakłym wyrazem twarzy. Nie wyglądał już jak czarujący młody mężczyzna z przeszłości, lecz jak złamany, chciwy głupiec.

„Paul Garrett, jesteś oskarżony o zabójstwo z premedytacją swojej żony, Evelyn Vance, poprzez systematyczne otrucie, a także o porwanie i usiłowanie zabójstwa Chloe Jefferson. Czy przyznajesz się do winy?”

“NIE.”

Paul ponuro wpatrywał się w stół.

„Mamy opinię biegłego potwierdzającą zatrucie. Mamy świadków, którzy widzieli, jak kupował pan lek w aptece bez recepty. Mamy nagranie z monitoringu szpitalnego, na którym widać, jak przynosił pan żonie herbatę w termosie, po czym stan jej się pogorszył. Mamy nagranie pana rozmowy z panną Jefferson, w którym stwierdza pan wprost: »Zabijałem Evelyn powoli, metodycznie. Dodawałem truciznę do jej herbaty przez 3 miesiące«. Czy chce pan, żebym odtworzył to nagranie?”

Paul milczał. Chen włączył dyktafon. Głos Paula brzmiał wyraźnie, arogancko i triumfalnie, choć słowa go zdradzały.

„Zabiłem Evelyn powoli, metodycznie. Przez 3 miesiące dodawałem truciznę do jej herbaty. Patrzyłem, jak słabnie, i nie przejmowałem się tym”.

Chen wyłączył nagrywanie.

„To twój głos. Paul Garrett, sam siebie skazałeś.”

Paweł nie odpowiedział.

Chen kontynuował.

„Mamy również zeznania panny Jefferson, którą pan porwał, pobił i groził śmiercią, jeśli nie zrzeknie się spadku. Na jej ciele znaleziono obrażenia. Pana ochroniarze już zeznawali i potwierdzili, że działali na pańskie polecenie”.

„Paul Garrett, wpędziłeś się w kozi róg. Jedyne, co może ci pomóc, to szczere wyznanie.”

Paweł podniósł głowę.

„Chcę prawnika.”

„Masz rację. Przesłuchanie zakończone.”

Chen opuścił celę i zadzwonił do O’Connella.

„Panie O’Connell, Garrett został aresztowany. Sąd nakazał tymczasowe aresztowanie. Ucieczka jest wykluczona, podobnie jak wywieranie nacisku na świadków. Możemy przejść do następnego kroku”.

„Doskonale. Przygotowuję dokumenty do sprawy cywilnej. Garrett nadal kwestionuje testament, ale jego pozycja jest teraz jeszcze słabsza. Sąd uzna, że ​​mężczyzna oskarżony o zabójstwo żony próbuje odzyskać jej majątek. To wygląda cynicznie”.

„Zgadzam się. Jakie ma szanse na wygranie sprawy cywilnej?”

„Zero. Testament jest sporządzony bez zarzutu. Opinia lekarska o zdolności prawnej. Nagranie wideo. Oświadczenia notariusza. Wszystko jest. Sąd jednoznacznie oddali jego powództwo. Zemsta Evelyn jest prawnie niepodważalna”.

„Pozostaje tylko sprawa karna. Będę kontynuował gromadzenie dowodów. Wkrótce skieruję sprawę do prokuratury okręgowej w celu sporządzenia aktu oskarżenia”.

„Informuj mnie na bieżąco.”

Chen zakończył rozmowę. Praca przebiegała zgodnie z planem.

Tymczasem Chloe Jefferson siedziała w wynajętym przez O’Connella mieszkaniu, bezpiecznym miejscu strzeżonym całą dobę. Spojrzała przez okno na listopadowe niebo i pomyślała o tym, jak zmieniło się jej życie.

Miesiąc temu była nikim. Myła podłogi, zarabiała marne grosze, mieszkała w wynajętym pokoju. A teraz była spadkobierczynią ogromnej fortuny, kluczowym świadkiem w sprawie karnej, kobietą, która miała zostać zamordowana.

Nie była zadowolona z pieniędzy. Jeszcze nie. Bo wiedziała, że ​​to cena życia Evelyn Vance i że ta cena ją zobowiązuje. Miliony wydawały się zimne i ciężkie, jak ogromny spadek, którego jeszcze nie mogła udźwignąć.

Zadzwonił jej telefon.

„O’Connell. Panno Jefferson, jak się pani czuje?”

„Dobrze. Siniaki się goją. Już nie czuję bólu. Tylko wspomnienie.”

„Dobrze. Mam wieści. Garrett jest w areszcie. Śledztwo gromadzi ostateczne dowody. Sprawa wkrótce trafi do sądu. Równolegle toczy się postępowanie cywilne dotyczące testamentu. Decyzja zapadnie za miesiąc.”

„A co mam zrobić?”

„Zaczekaj. Złóż zeznania, kiedy zostaniesz o to poproszony i przygotuj się na prawowitą właścicielkę całego majątku panny Vance po ogłoszeniu werdyktu. Musisz nauczyć się dźwigać tę odpowiedzialność”.

Chloe milczała.

„Panie O’Connell, a co, jeśli tego nie chcę? A co, jeśli nie chcę tego wszystkiego? Pieniędzy, domów, szpitali. Boję się. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. To przekracza moje wyobrażenia”.

O’Connell westchnął. Rozumiał jej wewnętrzną walkę.

„Chloe, Evelyn nie wybrała cię przypadkiem. Dostrzegła w tobie coś, czego inni nie dostrzegali. Może uczciwość. Albo po prostu dobroć. Chciała, żebyś miała szansę. Nie odrzucaj jej. Weź pieniądze. Buduj swoje życie. Ale pamiętaj, obiecałaś jej, że doprowadzisz to do końca. I dotrzymasz obietnicy. Ta fortuna jest twoim narzędziem do lepszego życia, a nie twoimi kajdanami.”

„Pamiętam. Zrobię to.”

„To dobrze. Trzymaj się. Niedługo się skończy.”

Chloe rozłączyła się i spojrzała na zdjęcie Evelyn Vance, które dał jej O’Connell – kobiety w średnim wieku o energicznej twarzy i stanowczym spojrzeniu. Przeżyła ciężkie życie, zbudowała firmę, straciła miłość, a potem została zdradzona i zamordowana.

Chloe cicho powiedziała w pustkę:

„Doprowadzę to do końca. Obiecuję. Dopełnię twojego zwycięstwa nad Paulem”.

W więzieniu Paul Garrett leżał na pryczy, wpatrując się w sufit. Życie legło w gruzach. Wszystko, co zbudował w ciągu trzech lat, rozsypało się w ciągu jednego miesiąca. Evelyn pokonała go nawet po śmierci. Pamiętał jej ostatnie dni, jak leżała w szpitalnej sali blada i słaba, jak do niej szeptał, zakładając, że jest nieprzytomna, jak się radował. Ale ona wszystko słyszała, wszystko rozumiała i przypuściła kontratak, z którego nigdy się nie otrząsnął.

Paul zamknął oczy. W celi było zimno i duszno jednocześnie. Gdzieś kapała woda. Jego współwięzień chrapał. Życie toczyło się dalej, ale dla niego się zatrzymało.

Przypomniał sobie Victorię. Odeszła, gdy wyczuła zagrożenie. Mądra kobieta. Zawsze była mądrzejsza od niego. Wykorzystała go tak samo, jak on wykorzystał Evelyn. Uświadomienie sobie, że był tylko narzędziem w rękach obu kobiet, było upokarzające.

Paul odwrócił się do ściany. Jutro kolejne przesłuchanie, potem sąd, a potem wyrok. 20 lat, może więcej. Nigdy więcej nie zazna wolności. 20 lat w jego wieku. To był wyrok śmierci. Uśmiechnął się gorzko. Evelyn wiedziała, co robi. Oszczędziła mu życie, ale odebrała wszystko, dla czego żył. To było gorsze niż śmierć. Odebrała mu duszę, odmawiając mu chciwości.

Na zewnątrz słychać było kroki. Strażnicy wprowadzali kogoś nowego. Drzwi następnej celi zatrzasnęły się z hukiem. Paul się nie ruszył. Nie obchodziło go to. Evelyn wygrała, i to zwycięstwo było absolutne.

Minęło 6 miesięcy. Wiosna nadeszła niespodziewanie szybko. Miasto wypełnił zapach świeżej zieleni.

Chloe Jefferson stała przy oknie swojego nowego mieszkania, patrząc na szeroką ulicę. Mieszkanie było przestronne, jasne, z wysokimi sufitami. Jej mieszkanie, kupione za pieniądze Evelyn.

Wiele się zmieniło w ciągu tych miesięcy. Śledztwo zostało zakończone. Sprawa Paula Garretta została przekazana do sądu. Równocześnie zakończono postępowanie cywilne dotyczące testamentu. Sąd uznał testament Evelyn Vance za zgodny z prawem i uzasadniony oraz oddalił skargę Garretta.

Chloe oficjalnie odziedziczyła cały majątek. Dom, trzy prywatne szpitale, dwa centra handlowe, powierzchnie biurowe i konta bankowe. Suma była ogromna, około 40 milionów dolarów.

Chloe zatrudniła kadrę zarządzającą szpitalami i zleciła pośrednikom nieruchomości sprzedaż niektórych nieruchomości. Nie chciała zatrzymać wszystkiego. To było zbyt wiele. Sprzedała centra handlowe i jeden z budynków biurowych. Zachowała dom i jeden ze szpitali, który dobrze funkcjonował i przynosił stabilne dochody. Zainwestowała pieniądze ze sprzedaży w bezpieczne aktywa. Część przekazała fundacji wspierającej pacjentów onkologicznych. Pozostałą część przeznaczyła na spłatę wszystkich swoich długów, długów matki i dalszej rodziny.

Zapłaciła O’Connellowi i jego zespołowi hojne honorarium, wyższe niż żądali. Singletonowi również. Podarowała prokuratorowi okręgowemu Chenowi drogi zegarek. Nie mógł przyjąć pieniędzy, ale przyjął prezent.

„Dziękuję” – powiedział Chen, ściskając jej dłoń. „Nie każdy wytrzymuje taką presję. Jesteś niezwykłą kobietą. Wypełniłaś zadanie sprawiedliwości celująco”.

„Dotrzymałem tylko obietnicy. To był mój obowiązek.”

„To jest wiele warte.”

Chloe się uśmiechnęła.

Chen wyszedł, a ona została sama w biurze O’Connella. Jason O’Connell nalał jej filiżankę herbaty i usiadł naprzeciwko niej.

„Co teraz, panno Jefferson?”

„Nie wiem. Chcę żyć w pokoju, bez strachu, bez prześladowań. Chcę iść na studia, kształcić się na psychologa. Teraz mam taką możliwość. Chcę zrozumieć, co kieruje ludźmi – zarówno chciwość, jak i dobroć”.

„Zgadza się. Evelyn chciałaby, żebyś był szczęśliwy, żebyś odbudował swoje życie.”

„Postaram się. Jestem jej to winien.”

O’Connell skinął głową.

„Jeśli będziesz czegoś potrzebować, skontaktuj się ze mną. Zawsze pomogę.”

“Dziękuję.”

Dopiła herbatę, pożegnała się i wyszła na ulicę. Dzień był ciepły i słoneczny. Miasto żyło normalnym życiem. Ludzie spieszyli się do pracy. Dzieci bawiły się na podwórkach. Sprzedawcy obsługiwali klientów w sklepach. Chloe stała się częścią tego normalnego świata, przestała być niewidzialną sprzątaczką.

Chloe wsiadła do taksówki i podała adres. Dom Evelyn Vance, teraz jej dom, stał w cichej okolicy, otoczony ogrodem. Weszła do środka i przespacerowała się po pokojach. Wszystko było czyste i schludne. Gospodyni przeszła na emeryturę, ale przychodziła raz w tygodniu, żeby przewietrzyć i posprzątać.

Chloe poszła na górę do sypialni Evelyn. Pokój był przestronny i jasny. Na stoliku nocnym stało zdjęcie. Evelyn w młodości, piękna, pewna siebie.

Chloe wyjęła z kieszeni klucze do domu i położyła je obok zdjęcia na stoliku nocnym. Powiedziała cicho:

„Panno Vance, zrobiłem wszystko, o co mnie prosiłaś. Paul został skazany. Dostał 22 lata. Już nikogo nie otruje. Już nikogo nie oszuka. Dziękuję za zaufanie, za szansę. Postaram się być godny tego, co mi zostawiłaś. To dziedzictwo to moja druga szansa”.

Stała tam w milczeniu, po czym wyszła z pokoju, zeszła na dół do salonu, usiadła w fotelu przy kominku i zamknęła oczy.

Było po wszystkim. Paul siedział za kratkami. Victoria też. Spadek uregulowany. Długi spłacone. Życie zaczynało się od nowa.

Chloe pamiętała dzień w szpitalnej sali, kiedy Evelyn do niej zadzwoniła. Pamiętała jej słowa.

„Jeśli zrobisz wszystko, co ci każę, nigdy więcej nie będziesz pracować jako sprzątaczka.”

Wtedy wydawało się to urojeniem chorego człowieka. Teraz stało się rzeczywistością.

Otworzyła oczy i spojrzała na kominek. Życie dało jej szansę. Evelyn dała jej szansę i nie zamierzała jej zmarnować. Wykorzysta te pieniądze, by czynić dobro i spełniać się.

Zatrzymała dom, ale rzadko w nim mieszkała. Większość czasu spędzała w mieszkaniu w centrum miasta.

Szpital przynosił zyski. Kadra kierownicza pracowała uczciwie. Chloe monitorowała finanse, ale nie ingerowała w zarządzanie operacyjne. Wiedziała, że ​​wciąż ma wiele do nauczenia.

Chloe często myślała o Paulu. Czy mu wybaczyła? Nie. Ale nie czuła też nienawiści, tylko obojętność. Paul był przeszłością, tak jak życie, w którym myła podłogi i żyła na granicy ubóstwa.

Jesienią Chloe zapisała się na studia psychologiczne. Chciała zgłębić głębię ludzkiej natury, zrozumieć, jak nieufność i chciwość mogą zrodzić się w mężczyźnie takim jak Paul. I jednocześnie wróciła do domu Evelyn. Przeszła przez pokoje, zatrzymując się przy sypialni. Weszła do środka, usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na zdjęcie.

„Pani Vance, minął rok. Udało mi się. Nauczyłam się żyć z tym dziedzictwem, nie zmarnowałam go, nie szalałam z pieniędzmi. Paul jest w więzieniu, odsiaduje wyrok. Victoria również. Wszystko po twojej myśli. Dziękuję za zaufanie, za szansę. Twoja zemsta była moim odrodzeniem”.

Wstała, wyszła z pokoju i cicho i ostrożnie zamknęła drzwi. Życie toczyło się dalej bez zemsty, bez nienawiści, po prostu życie. I to było najlepsze, co Chloe mogła zrobić – żyć z godnością i uczciwością, ku pamięci kobiety, która dała jej wszystko.

Evelyn Vance zwyciężyła nie dzięki przemocy czy złośliwości, ale dzięki inteligencji, kalkulacji i wierze w istnienie sprawiedliwości. Paul zapłacił za każdą dawkę trucizny, za każde kłamstwo, za każdą sekundę, w której patrzył na śmierć swojej żony. A Chloe otrzymała…

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Aresztowany za bochenek chleba bezdomny weteran po cichu wszedł na salę sądową, ale gdy sędzia usłyszał nazwisko „Walter Edward Grady”, wstał, a sala sądowa w Brooklynie ucichła

Strata, która oderwała życie od ziemi Walter kiedyś odpowiadał na wezwanie „sierżanta Grady'ego”. Trzy tury, lata systematycznej służby, całe mnóstwo ...

Chiacchiere w kształcie masek: przepis na chrupiące maski karnawałowe

MĄKA PSZENNA TYP 00: 250 g BIAŁE WINO: 80 ml MASŁO: 60 g CUKIER: 30 g ŻÓŁTKA: 3 szt. RUM: ...

Questo è davvero fantastico

Guida passo passo per far ricrescere la frutta Per far ricrescere la frutta dagli scarti della cucina spesso si usano ...

Jak przygotować urządzenie do czyszczenia podłogi: proste i niedrogie

Tradycyjne środki czyszczące dostępne na rynku często nie dają zadowalających efektów, a niektóre materiały mogą nawet zostać uszkodzone przez substancje ...

Leave a Comment