„Więc” – zaczyna Kalen, a jego głos lekko się łamie – „pracuję nad tym konceptem od ośmiu miesięcy”.
Osiem miesięcy. Tyle samo czasu, ile poświęciłem na sfinalizowanie transakcji Riverside Plaza w Chicago, która przyniosła mojej firmie cztery miliony dolarów w opłatach za zarządzanie.
Klika, żeby przejść do następnego slajdu. To rozmazany zrzut ekranu czegoś, co może być obrazami generowanymi przez sztuczną inteligencję, a może po prostu abstrakcyjnymi plamami, które znalazł na jakiejś stronie internetowej.
„Połączenie technologii i ludzkiej kreatywności” – czyta bezpośrednio ze slajdu – „stanowi niewykorzystaną szansę rynkową”.
Warren kiwa głową, jakby Kalen właśnie zacytowała fragment Pisma Świętego. Blythe faktycznie robi notatki na małym notesie, który wyciąga z torebki.
Pokroiłem indyka. Mięso jest suche.
„Potrzebna inwestycja początkowa” – kontynuuje Kalen, przechodząc do slajdu, na którym znajdują się jedynie liczby w różnokolorowych czcionkach. „Sto tysięcy dolarów. Obejmuje to wynajem powierzchni galerii, wstępną licencję na oprogramowanie AI oraz koszty operacyjne przez pierwsze sześć miesięcy”.
Piper przesuwa się obok mnie. To moja kuzynka, córka siostry mojej matki i jedyna osoba przy tym stole, która kiedykolwiek zadała mi bezpośrednie pytanie o moje prawdziwe życie.
„Brzmi ambitnie” – mówi Warren i już widzę, jak w myślach coś likwiduje. Pewnie ten fundusz inwestycyjny, o którym mówił, że jest na emeryturę.
Kalen zaczyna analizować przewidywane strumienie przychodów, które opierają się wyłącznie na słowach takich jak synergia i przełom. Liczę, ile razy mówi „zasadniczo”. Siedemnaście.
Kiedy w końcu przestaje mówić, Blythe ociera oczy.
„To cudowne, kochanie” – mówi. „Takie nowatorskie”.
„Sienna” – mówi Piper, a jej głos przebija się przez już formujące się gratulacje – „nadal jesteś w Chicago? Słyszałam, że dostałaś awans”.
Przy stole zapada cisza. Nawet kuzyn drugiego stopnia, którego imienia nie pamiętam, podnosi wzrok znad telefonu.
Odłożyłem widelec z rozwagą.
„Właściwie przeprowadzam się do Nowego Jorku. Tribeca. W zeszłym tygodniu sfinalizowałem transakcję.”
„Och, to ekscytujące” – mówi Piper. „Wynajem?”
„Nie. Kupiłem to.”
Uśmiecha się szczerze i ciepło.


Yo Make również polubił
Teściowa jedzie: te kostki czyszczące to wybawienie, gdy muszę szybko odświeżyć toaletę
Wyszłam ze ślubu syna ze łzami w oczach – próbowali naliczyć mi dodatkową opłatę za posiłek
🔌 Jak Oszczędzić Dużo Pieniędzy na Rachunkach za Prąd Dzięki Prostej Sztuczce z Lodówką?
Odkryj niezwykłe właściwości wazeliny i cytryny dla urody