Dziewczyna przy stoliku powitalnym uśmiechnęła się, jakby mnie nie poznała. Podała mi identyfikator, na którym widniał prosty napis: Margaret Bell.
Żadnej „Matki Pana Młodego”. Żadnej złotej wstążki, jaką nosiła rodzina panny młodej.
Przyglądałem się temu przez sekundę. Potem to przypiąłem.
W środku już gromadzili się goście. Śmiech bulgotał ponad muzyką. Kelnerzy krążyli z kieliszkami szampana i małymi przekąskami na porcelanowych łyżeczkach.
Przy ołtarzu zobaczyłem Tylera — uśmiechającego się razem z Rachel — otoczonego przez ludzi, których nie znałem.
Na początku mnie nie zauważył.
Obok mnie pojawił się młody mężczyzna ze słuchawkami i notatnikiem.
Wskazał na mały stolik w tylnym rogu i powiedział: „Tutaj, proszę pani”.
Rozejrzałem się.
Tabliczki informowały o stolikach, przy których odbywały się bliższe przyjęcia: przyjaciele pana młodego , krewni panny młodej , rodzina druhny .
Na mojej wizytówce widniała po prostu nazwa Margaret.
Brak nazwiska.
Brak roli.
Yo Make również polubił
Ciasto twarogowe z tacy z budyniem waniliowym, silnie uzależniające
Sip, Slim & Shine Naturalna metoda wspomagająca odchudzanie i dobre samopoczucie
Dlaczego warto czyścić język?
Uchwyt beczki na olej, NIGDY go nie wyrzucaj: jest bardzo przydatny w kuchni | Ma ważną funkcję