Słyszałam już o niej tak wiele: trzydzieści dwa lata, pracownica biurowa, wciąż z pięknymi brązowymi włosami i nienagannymi paznokciami. Wydawała się idealną kobietą dla mojego Michaela.
Tego popołudnia pobiegłam na targ, żeby kupić najświeższe składniki: duże krewetki, idealne awokado, papryczki poblano i śmietanę kremówkę. Chciałam przygotować jego ulubione dania. Już wyobrażałam sobie nasze rozmowy, rady, których mogłabym mu udzielić, żeby uszczęśliwić mojego syna, rodzinne przepisy, którymi się podzielimy.
Spędziłem noc na gotowaniu. Stopy miałem spuchnięte od stania, ale mi to nie przeszkadzało. Danie główne było idealne: kremowe i aromatyczne. Chleb kukurydziany był miękki jak chmurka. Zielona salsa miała ten lekko pikantny smak, który Michael uwielbiał od dziecka.
W dniu naszego spotkania założyłam swoją najpiękniejszą różową sukienkę, tę, którą rezerwowałam na specjalne okazje. Starannie ułożyłam włosy, a nawet nałożyłam szminkę. Chciałam zrobić dobre wrażenie. W końcu ta kobieta miała być matką moich przyszłych wnuków.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, a moje serce zabiło szybciej z ekscytacji. Otworzyłam drzwi z szerokim uśmiechem.
„Vanesso, jak miło cię poznać!” wykrzyknąłem, wyciągając ręce, żeby ją objąć.
Ale ona ledwo dotknęła moich ramion opuszkami palców, jakby dotykanie mnie było czymś nieprzyjemnym.
„Miło mi panią poznać” – mruknęła, nie patrząc mi w oczy. Jej głos był zimny i chłodny. Miała na sobie elegancką zieloną sukienkę i wysokie obcasy, które stukały o podłogę mojego skromnego mieszkania niczym małe młoteczki.
Podczas kolacji próbowałem z nią rozmawiać o jej pasjach, pracy, planach z Michaelem. Ale na każde pytanie odpowiadała lakonicznie: tak, nie, może. To było jak rozmowa ze ścianą.
Najbardziej bolało mnie to, jak patrzyła na mój dom z pogardą, jak marszczyła nos, próbując mojego jedzenia, jakby było gorsze. Mojego popisowego dania, które doskonaliłam przez dekady, ledwo tknęła.
„Mamo, jedzenie było pyszne, jak zawsze” – powiedział Michael, próbując przełamać niezręczną ciszę, która zapadła przy moim stole.
Vanessa bawiła się fasolkami na swoim talerzu, rozcinając je po kolei, jakby były trucizną. Jej paznokcie, idealnie wypolerowane na jaskrawoczerwony kolor, kontrastowały z prostotą moich ceramicznych naczyń.
„Czy lubisz gotować, Vanesso?” zapytałem z nadzieją, nalewając jej więcej sosu na talerz.
Spojrzała na mnie z miną, której nie potrafiłem rozszyfrować. „Nie mam na to czasu” – odpowiedziała krótko. „Wolę zamawiać jedzenie albo chodzić do dobrych restauracji”.
Słowo „przyzwoity” przebiło mi pierś jak drzazga. Moje jedzenie nie było przyzwoite. Mój dom nie był przyzwoity.
Michael nerwowo kaszlnął i zmienił temat, ale ja już zrozumiałem. Dla Vanessy wszystko we mnie było gorsze.
Z każdym tygodniem każde spotkanie stawało się coraz trudniejsze. Podczas naszych wizyt siadała na skraju kanapy, jakby bała się ubrudzić, z nosem ciągle wlepionym w telefon i znudzoną miną. Nigdy nie pytała, jak mi minął dzień. Nie wykazywała najmniejszego zainteresowania, żeby mnie naprawdę poznać.
„Alice, pewnie cieszysz się, że będziesz miała więcej czasu dla siebie, kiedy się pobierzemy, prawda?” – powiedziała do mnie pewnego dnia, gdy robiłam kawę.
Jej słowa zabrzmiały jak przedwczesne pożegnanie, jakby już podjęła decyzję o zabraniu mnie od syna.
„Więcej czasu dla siebie” – powtórzyłam zmieszana. „Ale uwielbiam spędzać czas z wami obojgiem”.


Yo Make również polubił
Moje chciwe dzieci zostawiły mnie przywiązaną do drzewa w lesie, żebym umarła za mój spadek. Nie spodziewały się, że znajdzie mnie mała dziewczynka, ani że czeka mnie niespodzianka w testamencie.
Lekarze ostrzegają: Ten powszechny sposób jedzenia gotowanych jajek może zatykać tętnice
Babcine ciasto budyniowe waniliowe z budyniem waniliowym przepis na kubek
Warstwowa tarta z kremem pomarańczowym i mlecznym Do kremu mlecznego: