„Miałeś raporty doktora Hartleya” – powiedziałem. „Co w nich było?”
„Postępująca demencja” – odpowiedział. „Upośledzenie funkcji poznawczych. Niezdolność do podejmowania złożonych decyzji”. Zmarszczył brwi, unosząc jeden z raportów do światła. „Czekaj. Co? Te raporty… podpis”. Zmrużył oczy. „To nie jest podpis dr. Hartleya. Widziałem jego podpis na innych dokumentach. To co innego”.
Raporty były sfałszowane.
Clare stworzyła fałszywą dokumentację medyczną, aby usprawiedliwić niezdolność Stevena do pracy.
„Ona jest specjalistką od wykrywania oszustw” – powiedziałem powoli. „Jej praca polega na wykrywaniu przestępstw finansowych. Doskonale wie, jak fałszować dokumenty, które wyglądają na legalne”.
Ręce Thorntona zaczęły się trząść.
„Jeśli to prawda” – wyszeptał – „jeśli brałem udział w znęcaniu się nad osobami starszymi i oszustwach…”
„Dałeś się nabrać” – powiedziałem beznamiętnie. „Tak jak wszyscy inni”.
Zebrałem papiery w schludny stos.
„Potrzebuję kopii tego wszystkiego” – powiedziałem.
„Nie mogę ci po prostu dać…” – zaczął.
„Możesz”, powiedziałem. „Bo wiesz, co zrobiła. I wiesz, że teraz masz wybór: pomóc to naprawić albo zginąć razem z nią”.
Dziesięć minut później wyszedłem z biura Richarda Thorntona z teczką pełną obciążających dowodów i jego obietnicą współpracy przy każdym dochodzeniu.
Byłem w połowie drogi powrotnej do Milbrook, a mój umysł kręcił się w kółko, gdy zadzwonił telefon.
„Pani Patterson” – odpowiedziałem, widząc jej imię migające na ekranie. „Czy wszystko w porządku?”
W jej głosie słychać było strach.
„Margaret, musisz już wrócić do domu” – powiedziała.
„Co się stało?” zapytałem, a moje serce zaczęło walić.
„Clare jest tutaj” – powiedziała pani Patterson. „Przyjechała dwadzieścia minut temu z policjantem i kimś z Adult Protective Services. Mówi, że zaniedbujesz Stevena, że jesteś niezrównoważona psychicznie, że zostawiłaś go samego w niebezpiecznej sytuacji. Mówią o umieszczeniu go w areszcie tymczasowym”.
Teczka z dowodami leżała obok mnie na siedzeniu pasażera.
Clare nie wiedziała, że to mam.
Nie wiedziała, że Thornton stracił rozum.
Myślała, że wciąż jest o krok do przodu.
Ale popełniła błąd.
Naciskała za mocno. Za szybko.
„Powiedz im, że jestem pięć minut drogi stąd” – powiedziałem do telefonu. „Powiedz im, żeby nigdzie nie ruszali Stevena, dopóki nie przyjadę”.
„Co zamierzasz zrobić?” zapytała pani Patterson.
„Coś, co powinnam była zrobić cztery lata temu” – powiedziałam. „Będę walczyć”.
Nacisnąłem pedał gazu, żwir zatrzeszczał pod ciężarówką, a za wzgórzem naszym oczom ukazał się stary dom.
Moja córka czekała w środku pod eskortą policyjną i kłamała.
Ale teraz miałem prawdę. Dokumentację. Dowód.
I sześćdziesiąt trzy lata cierpliwości, które w końcu całkowicie się wyczerpały.
Wjechałem na nasz podjazd i zobaczyłem trzy pojazdy zaparkowane chaotycznie na żwirze: błyszczące BMW Clare, radiowóz szeryfa i biały sedan z tablicami rejestracyjnymi rządu stanowego.
Ściskałem kierownicę tak mocno, że bolały mnie kostki.
Przez okno w salonie widziałem poruszające się postacie. Wyrazistą sylwetkę Clare. Zarys umundurowanego funkcjonariusza. Kobietę w garniturze z notesem.
Pani Patterson pojawiła się na ganku z poważną miną.
„Margaret, mówią…” zaczęła.
„Wiem, co mówią” – przerwałem.
Chwyciłem folder z siedzenia pasażera.
„Czy Harold tu jest?” zapytałem.
„Właśnie przyjechał” – powiedziała. „Jest w środku ze Stevenem”.
Harold Kemper uprawiał sąsiednią nieruchomość przez czterdzieści lat. Był również emerytowanym zarządcą hrabstwa, zasiadał w radzie ds. zagospodarowania przestrzennego i doskonale wiedział, jak powinny wyglądać procedury urzędowe.
Co ważniejsze, miał przy sobie aparat, o czym prosiłam w pospiesznym SMS-ie.
Wszedłem do własnego domu czując się jak intruz.
Clare stała na środku salonu, a na jej twarzy malował się wyraz bolesnej troski, który widziałam już u niej wcześniej w stosunku do współpracowników i pań z kościoła.
Obok niej stał zastępca szeryfa Warren, młody mężczyzna, którego rozpoznałem z kościoła, i poważnie wyglądająca kobieta po czterdziestce, nosząca identyfikator identyfikujący ją jako Lindę Morrison z Adult Protective Services.
„Mamo” – powiedziała Clare, podbiegając do mnie. „Gdzie byłaś? Strasznie się martwiliśmy”.
Cofnąłem się.
Zamarła, a na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
Doskonały występ.
„Miałem sprawy do załatwienia w Des Moines” – powiedziałem.
„Zostawiłeś tatę samego” – powiedziała, szeroko otwierając oczy.
„Zostawiłem go u pani Patterson” – odpowiedziałem. „Jak dobrze wiesz, bo była tu cały czas”.
Zwróciłam się do pracownika socjalnego.
„Zakładam, że to pani Morrison?” – zapytałem.
„Tak, proszę pani” – powiedziała. „Otrzymaliśmy zgłoszenie o możliwym zaniedbaniu osoby starszej i zaniedbaniu samej siebie. Pani córka poinformowała, że pani mąż ma zaawansowaną demencję i został dziś rano pozostawiony bez opieki”.
„Opiekunował go zaufany sąsiad” – powiedziałem. „Który zna nas od trzydziestu lat”.
„Sąsiad nie jest kwalifikowaną opieką medyczną” – szybko wtrąciła Clare.
„Również nie chodzi o niepotrzebną instytucjonalizację” – odparłem.
Zwróciłem się do zastępcy Warrena.
„Czy moja córka twierdziła, że doszło do nagłego wypadku?” – zapytałam. „Jakieś konkretne zagrożenie dla mojego męża?”
Warren poruszył się niespokojnie.
„Proszę pani, po prostu wypełniamy protokół dotyczący kontroli stanu zdrowia” – powiedział.
„Pokaż mi raport” – powiedziałem do Morrisona. „Mam prawo zobaczyć, jakie zarzuty zostały wysunięte”.
Zawahała się, ale podała mi swój tablet.
Czytałam szybko, a ciśnienie rosło mi z każdym wierszem.
Według raportu Clare, złożonego tego samego ranka, cierpiałem na narastającą paranoję i urojenia. Oskarżyłem Clare o otrucie Stevena. Dzwoniłem na policję i do gabinetów lekarskich, składając „fałszywe oskarżenia”, i to ja porzuciłem Stevena tego dnia w potencjalnie niebezpiecznej sytuacji.
W raporcie przedstawiono mnie jako niestabilną, starszą kobietę z zaburzeniami funkcji poznawczych, niezdolną do opieki nad sobą i swoim mężem.
„To kłamstwa” – powiedziałem, patrząc prosto na Clare. „Wykalkulowane, udokumentowane kłamstwa”.
„Mamo” – powiedziała Clare cichym głosem – „nie myślisz jasno”.
„Myślę jaśniej niż od lat” – odpowiedziałem.
Otworzyłem teczkę z biura Thorntona i rozłożyłem papiery na naszym stoliku kawowym.
„Pani zastępca Warren. Pani Morrison. Chciałbym pani coś pokazać” – powiedziałem.
„To są dokumenty prawne podpisane przez mojego męża w ciągu ostatnich dwóch lat. Dokumenty, o których nie wiedziałam do dziś rano”.
Twarz Clare zbladła.
„Skąd je wziąłeś?” zapytała.
„Od prawnika, który je przygotował” – odpowiedziałem spokojnie. „Richard Thornton. Który jest bardzo zaniepokojony okolicznościami, w jakich zostały podpisane”.
Wskazałem na dokumenty pełnomocnictwa, przeniesienia własności, sfałszowane raporty medyczne ze sfałszowanym podpisem dr Hartleya.
„Mój mąż od około czterech lat systematycznie otrzymuje środki uspokajające o jakości weterynaryjnej” – powiedziałam. „Wywołują one objawy demencji. W tym czasie te dokumenty były przygotowywane i podpisywane, gdy był niezdolny do działania”.
Wyciągnąłem buteleczkę z lekiem, którą znalazłem w torbie Clare.
„To dazipam” – powiedziałem. „Wyłącznie do użytku weterynaryjnego. Znalazłem go u mojej córki”.
Morrison sięgnęła po butelkę, a jej wyraz twarzy uległ zmianie.
Warren pochylił się, żeby przyjrzeć się dokumentom.
Clare roześmiała się ostrym, kruchym śmiechem.
„Właśnie o tym mówiłam” – powiedziała. „O tych paranoicznych urojeniach”.
„Dr Hartley próbował mnie ostrzec” – kontynuowałem. „Podczas ostatniej wizyty Steven próbował mi wmówić, że schemat przyjmowania leków sugeruje zaburzenia funkcji poznawczych wywołane lekami. Moja córka przerwała mu, zanim zdążył dokończyć. Ale podejrzewam, że jeśli skontaktujesz się bezpośrednio z dr. Hartleyem, potwierdzi, że nigdy nie podpisał tych zaświadczeń lekarskich i że ma poważne obawy dotyczące leków, które Steven otrzymywał”.
„To śmieszne” – warknęła Clare.
„Naprawdę?” powiedział nowy głos.
Harold zrobił krok naprzód.
„Znam Stevena Cubana od czterdziestu lat” – powiedział. „Obserwowałem go dziś rano. Jest bardziej przytomny niż widziałem go od lat. Zapytał mnie o kontrakty terminowe na kukurydzę i przypomniał sobie imię mojej córki – coś, czego nie potrafił zrobić w zeszłym miesiącu”.
„To po prostu dobry dzień” – szybko powiedziała Clare.
„Margaret poprosiła mnie również o udokumentowanie aktualnego stanu Stevena” – kontynuował Harold.
Wyciągnął mały notes.
„Rozmawiałem z nim piętnaście minut” – powiedział. „Spójnie. Racjonalnie. Zorientowany w czasie i przestrzeni. To nie zaawansowana demencja”.
Morrison czytał dokumenty prawne z rosnącym niepokojem.
„Pani Cuban” – powiedziała powoli – „te przeniesienia własności… jeśli zostały uzyskane pod przymusem lub gdy pan Cuban był niezdolny do działania, są oszustwem”.
„Dokładnie” – powiedziałem. „Dlatego żądam pełnego śledztwa”.
„Mamo, przestań” – błagała Clare. „Niszczysz naszą rodzinę przez paranoiczne fantazje. Poświęciłam ostatnie cztery lata opiece nad tobą i tatą”.
„Ostatnie cztery lata poświęciłeś na okradanie nas” – powiedziałem.
Wyciągnąłem telefon.
„Emma z biblioteki nauczyła mnie obsługiwać dyktafon” – powiedziałem. „Udokumentowałem wszystko. Tabletki, które podawałeś Stevenowi. Moment jego pogorszenia. Poprawę po odstawieniu leków. Mam oświadczenia od adwokata. Mam leki weterynaryjne z twoimi odciskami palców”.
Ta ostatnia część to był blef. Nie miałem pojęcia, czy da się odzyskać odciski palców.
Ale Clare o tym nie wiedziała.
„To szaleństwo” – powiedziała, odwracając się gwałtownie do Morrisona i Warrena. „Nie widzicie? Ona ma załamanie nerwowe. Potrzebuje pomocy”.
„To, czego potrzebuję” – powiedziałem cicho – „to, żebyś opuścił mój dom”.
W pokoju zapadła cisza.
Clare spojrzała na mnie i na moment maska całkowicie opadła.
To, co widziałem pod spodem, to nie był smutek, niepokój, ani nawet gniew.
To była chłodna kalkulacja, szybka ocena, czy jej plan da się jeszcze uratować.
„Pani Cuban” – powiedział ostrożnie Morrison – „myślę, że powinniśmy się cofnąć. To poważne oskarżenia z obu stron”.
„Chcę, aby moja córka została aresztowana za znęcanie się nad osobami starszymi, oszustwo i usiłowanie kradzieży” – powiedziałem.
„Mamo” – wyszeptała Clare. „Jak możesz tak mówić? Jestem twoją córką. Staram się pomóc”.
„Przez fałszowanie dokumentów medycznych. Kradzież naszego majątku. Masz rację w jednej sprawie, Clare. Jesteś moją córką. To sprawia, że ta zdrada boli bardziej, niż potrafię to opisać”.
„Nie… nigdy…” wyjąkała, zwracając się ponownie do władz.
„Pozwolisz jej wysuwać te absurdalne oskarżenia?” – zażądała. „Gdzie są jej dowody? Jedna butelka leków, która mogła pochodzić skądkolwiek? Jakieś dokumenty, które, jak twierdzi, zostały podpisane pod przymusem? To nękanie”.
Warren wyglądał na zaniepokojonego.
„Pani Cuban… Margaret” – powiedział – „rozumiem, że jest pani zdenerwowana. Ale nie możemy dokonać aresztowania bez bardziej przekonujących dowodów. Musielibyśmy zweryfikować lek, skontaktować się z doktorem Hartleyem, przejrzeć dokumenty z prokuratorem okręgowym…”
„No to zrób to” – powiedziałem. „Zacznij dociekać. Już.”
„To nie działa tak szybko” – powiedział przepraszająco.
„W międzyczasie” – powiedziałem – „chcę, żeby usunięto ją z mojej posesji”.
„Mamo, proszę” – powiedziała Clare.
„Nie jesteś tu już mile widziany” – powiedziałem. „Nie masz kluczy. Nie masz pozwolenia. A jeśli jeszcze raz postawisz stopę na tym terenie bez mojej wyraźnej zgody, każę cię aresztować za wtargnięcie”.
Łzy Clare natychmiast przestały płynąć.
„Dobra” – powiedziała. „Chcesz to zrobić? Chcesz wszystko zniszczyć?”
Złapała torebkę.
„Zobaczymy się w sądzie, mamo” – warknęła. „Bo jeśli uważasz, że jesteś w stanie podejmować decyzje, pozwolimy sędziemu to rozstrzygnąć. A kiedy zobaczą, jak bardzo jesteś zagubiona i paranoiczna, jak bardzo zaniedbujesz tatę, wyznaczą opiekuna. I to nie będziesz ty”.
Wyszła jak burza.
Silnik jej BMW ryknął, a żwir rozprysnął się, gdy przyspieszała, zmierzając w stronę drogi powiatowej.
Morrison zamknęła tablet.
„Pani Cuban” – powiedziała – „będę musiała przeprowadzić pełną ocenę pani domu, stanu zdrowia pani męża i pani zdolności do zapewnienia jej odpowiedniej opieki”.
„Oczywiście” – powiedziałem.
„Oceń, co tylko chcesz. Przekonasz się, że Steven jest pod dobrą opieką. Ten dom jest bezpieczny. A ja jestem w pełni kompetentna.”
„Będę też musiała sporządzić raport w sprawie tych zarzutów wobec pani córki” – dodała. „To spowoduje wszczęcie dochodzenia”.
„Dobrze” – powiedziałem. „Właśnie tego chcę”.
Po wyjściu Morrisona i Warrena, którzy obiecali, że wrócą następnego dnia, aby przeprowadzić formalną ocenę, padłem na kanapę.
Moje ręce się trzęsły.
Adrenalina odpłynęła z mojego ciała, pozostawiając mnie oszołomionego.
„Dobrze ci poszło, Margaret” – powiedział Harold, ściskając mnie za ramię. „Naprawdę dobrze. To wymagało odwagi”.
„To wymagało desperacji” – odpowiedziałem.
Pani Patterson przyniosła herbatę w niedopasowanych kubkach.
„Co się teraz stanie?” zapytała.
„Teraz system porusza się w swoim lodowcowym tempie” – powiedział Harold – „a Clare zatrudnia prawników”.
Wpatrywałem się w teczkę z dokumentami.
„Ona nie odejdzie cicho” – powiedziałem.
Miałem rację.
Tego wieczoru zadzwonił James.
„Mamo” – powiedział napiętym głosem – „co, do cholery, zrobiłaś? Clare właśnie zadzwoniła do mnie z płaczem, mówiąc, że oszalałaś, że ją wyrzuciłaś i oskarżyłaś o otrucie taty”.
„Nie zwariowałem, James” – powiedziałem. „Obudziłem się. To robi różnicę”.
„Ona mówi, że masz jakąś szaloną teorię spiskową” – upierał się.
„To nie teoria” – powiedziałem. „To udokumentowany fakt. Mam dowody. Pytanie brzmi, czy uwierzysz swojej matce, czy siostrze. Nie ma rozwiązania pośredniego”.
„Powiedziałem mu wszystko” – powiedziałem.
Siedziałam przy kuchennym stole z telefonem przy uchu i rozłożyłam wszystko synowi. Butelkę. Lek weterynaryjny. Ostrzeżenie dr. Hartleya. Nagłą poprawę Stevena po tym, jak odstawiłam nieznane tabletki. Dokumenty prawne. Sfałszowane raporty.
Mówiłem szybko, gwałtownie, słowa wypływały z moich ust jednym strumieniem, bo wiedziałem, jak szalenie to wszystko brzmi, nawet dla mnie.
„Mamo, przestań” – powiedział w końcu James. W jego głosie słychać było ból. „Po prostu przestań”.
„Nie zrobię tego” – powiedziałem cicho. „Musisz to usłyszeć”.
„Słyszysz siebie?” – zapytał. „Oskarżasz Clare o usiłowanie zabójstwa”.
„Oskarżam ją o wywołanie fałszywej demencji, aby przejąć kontrolę nad naszymi aktywami” – odpowiedziałem.
„Na podstawie czego?” – zapytał. „Buteleczka, którą znalazłeś w jej torbie? Tabletki, których nie potrafisz zidentyfikować?”
„Zidentyfikowałem je” – powiedziałem. „Z pomocą Emmy. Dazipam. Lek weterynaryjny. U ludzi powoduje dezorientację, utratę pamięci, ospałość. U osób starszych może wyglądać dokładnie jak demencja”.
„Mamo” – westchnął – „Clare była jedyną osobą, która opiekowała się tobą i tatą. Przyjeżdża co tydzień…”
„Żeby go odurzyć” – przerwałem.
„Żeby mu pomóc” – nalegał James. „Podczas gdy ja byłem w Chicago, a ty zaprzeczałeś, jak bardzo tata jest chory, Clare zajmowała się wszystkim. Wizytami, lekami, sprawami prawnymi, o których nawet nie chcesz rozmawiać”.
„Jakie kwestie prawne?” – zapytałem.
Zapadła cisza.
„James” – powiedziałem powoli – „jakie kwestie prawne?”
„Clare nie chciała cię martwić” – powiedział w końcu – „ale współpracuje z prawnikiem. Sporządza pełnomocnictwa. Aktualizuje testament. Sprawdza, co się stanie, jeśli ty i tata stracicie zdolność do czynności prawnych”.
Moje palce zdrętwiały, gdy trzymałem telefon.
„Co ona robi?” – wyszeptałem.


Yo Make również polubił
Podczas kolacji wigilijnej mój brat śmiał się z moich marzeń – a potem magazyn Forbes umieścił mnie na liście najmłodszych milionerów, którzy dorobili się fortuny własnymi siłami
Domowe gołąbki faszerowane
Klopsiki
Znalazłem te małe kulki w łóżku i o mało nie dostałem zawału serca. Powiem ci, co to było.