— Zdecydowanie. Masz rację, to nowoczesne i słuszne. Każdy powinien sam pokrywać swoje wydatki. Niezależność finansowa jest ważna.
Oczy Timofieja rozbłysły. Najwyraźniej nie spodziewał się tak łatwej zgody. Olga zobaczyła, jak ciężar spada mu z ramion. Zerwał się na równe nogi i ją przytulił.
– Świetnie! Cieszę się, że mnie rozumiesz. Wiesz, martwiłem się, myślałem, że będziesz temu przeciwny.
„Dlaczego miałabym być przeciw?” Olga uśmiechnęła się. „To sprawiedliwe”.
— Jasne. W porządku. To zaczniemy od następnej wypłaty. Zacznijmy od razu, jutro. Po co to przeciągać?
Timofiej zawahał się przez chwilę, ale potem skinął głową.
– Dobrze. Zaczynamy od jutra, więc zacznijmy od jutra.
W dobrym humorze poszedł do swojego pokoju i natychmiast zadzwonił do matki. Olga podsłuchała urywki ich rozmowy: „Zgodziłem się. Nie ma problemu. Miałeś rację”. Po drugiej stronie linii Elena Iwanowna trajkotała, zadowolona.
Olga została w kuchni. Usiadła, otworzyła laptopa, utworzyła nowy arkusz kalkulacyjny, nadała mu nazwę „Osobny budżet” i zaczęła liczyć. Media za ostatni miesiąc wyniosły trzy tysiące hrywien. Podzielone na pół – pięćset z każdego. Artykuły spożywcze. Wyciągnęła paragony z ostatnich trzech miesięcy i uśredniła: dwanaście tysięcy miesięcznie dla obu. Podzielone na pół – sześć tysięcy. Razem dla Timofieja: siedem tysięcy pięćset.
Ale to dopiero początek. Olga otworzyła nowy arkusz kalkulacyjny, nazwała go „Usługi” i zaczęła wpisywać. Pranie. Ile kosztuje w pralni? Sprawdziła stronę internetową i obliczyła: jego pranie kosztuje około 1500 hrywien miesięcznie. Prasowanie koszul. Nosi koszule do pracy codziennie. Pięć koszul tygodniowo. Prasowanie kosztuje 70 hrywien każda. 1500 hrywien miesięcznie. Przygotowywanie posiłków. Śniadania, obiady. Gdyby zatrudniła gosposię do gotowania, ile by za to wzięła? 5000, nie mniej. Sprzątanie mieszkań. Firma sprzątająca pobiera 3000 hrywien miesięcznie za dwupokojowe mieszkanie. 12 000 hrywien miesięcznie raz w tygodniu. Olga zsumowała kwoty i zagwizdała. Dwadzieścia tysięcy hrywien. Jej nieodpłatna praca, którą wykonuje codziennie.
Zapisała plik i zamknęła laptopa. Jutro zaczyna się nowe życie. Osobne budżety. Każdy dla siebie. Niezależność finansowa i odpowiedzialność. Olga się uśmiechnęła. Zobaczymy, jak bardzo Timofiejowi spodoba się ten pomysł za tydzień.
W czwartek rano Olga obudziła się przed budzikiem. Timofiej wciąż spał, rozciągnięty na połowie łóżka. Cicho wstała, poszła do kuchni i włączyła ekspres do kawy. Tylko dla siebie. Zazwyczaj robiła śniadanie dla dwojga: jajecznicę lub owsiankę, kanapki i pokrojone warzywa. Dziś wyjęła jogurt z lodówki, wzięła jabłko, usiadła przy stole z filiżanką kawy i ponownie otworzyła laptopa.
Документация. Вот чего не хватало раньше. Ольга всегда вела учет расходов, но как-то поверхностно. Теперь нужна была точность. Она создала новый файл, разбила его на категории: продукты — отдельная таблица с датами и чеками; коммунальные платежи — счета за последние полгода; бытовая химия и хозяйственные расходы — еще одна колонка; одежда; подарки.
Она методично вносила суммы, сверяла с выписками по карте. За последние полгода только на воскресные обеды для свекров и контейнеры с едой, которые они увозили, ушло около двадцати тысяч гривен, подсчитанных по чекам из супермаркетов. Ольга уставилась на цифру — двадцать тысяч. Она покупала продукты, готовила три-четыре часа, накрывала стол. Елена Ивановна с Владимиром Сергеевичем приезжали, ели, хвалили, потом свекровь обязательно находила, к чему придраться: пересолено или недосолено, мясо суховато, салат слишком жирный. А в конце они упаковывали контейнеры — борщ, котлеты, салаты, выпечку — и увозили с собой на всю неделю. Бесплатная столовая.
На деньги Тимофея, как он считал. На самом деле, на ее. Ольга распечатала таблицу, аккуратно подшила в папку. Отложила пока в сторону — это козырь на потом.
Сейчас важнее другое. Тимофей вышел из спальни, растрепанный, зевающий. Посмотрел на стол, где стояла только ее чашка.
— А завтрак?
— Я позавтракала, — Ольга кивнула на свою пустую тарелку. — Ты же сам можешь приготовить, правда? Раздельный бюджет, раздельное питание.
Тимофей помолчал, потом открыл холодильник. Достал йогурт, хлеб, намазал масло, сел напротив.
— Кофе будешь? — спросила Ольга.
— Ага.
— Включи кофеварку.
Он посмотрел на нее удивленно.
— Ты же уже делала кофе?
— Себе делала. Ты хочешь — сделай себе.
Тимофей нахмурился, но встал, вставил капсулу в кофеварку. Ольга допила свою чашку, встала, ополоснула посуду, его посуду не тронула. Вышла из кухни.
Днем она поехала в супермаркет. Обычно закупалась на неделю, набирала полную тележку. Сегодня взяла корзинку. Прошлась по рядам, выбирала только то, что нравится ей. Креветки? Тимофей их не любил, поэтому она редко покупала. Авокадо? Он говорил, что это безвкусная трава. Дорогой сыр с плесенью. Красную рыбу. Пирожные. Хороший шоколад. Бутылку белого вина. На кассе пробило три тысячи гривен. Ольга оплатила картой, забрала чек.
Дома разложила покупки. Креветки и рыбу — в морозилку. Сыр, авокадо — в холодильник. На отдельную полку. Достала стикеры, наклеила на каждый продукт: «Ольга», крупными буквами. Потом пошла в хозяйственный магазин. Купила навесной замок и небольшой шкафчик с полочками. Притащила домой. Собрала, поставила на кухне в углу. Переложила туда шоколад, пирожные, кофейные капсулы своего любимого сорта. Закрыла на замок. Ключ повесила на шею, на тонкую цепочку.
Вечером Тимофей вернулся с работы. Прошел на кухню. Открыл холодильник. Ольга сидела за столом, ела салат с креветками и авокадо. Тимофей застыл, глядя на полки. На одной лежала его колбаса, йогурт и сыр. На другой — ее продукты, обклеенные стикерами.
— Это еще что?
„Osobny budżet” – Olga wzruszyła ramionami. „Kupiłam artykuły spożywcze za własne pieniądze. Dla siebie. Twoje są tam, na dolnej półce”.
– Mówisz poważnie?
— Co się stało? Sam powiedziałeś: każdy sam dla siebie.
Timofiej otworzył zamrażarkę. Wszystko tam też było oddzielone: jego pierogi, jej ryba i krewetki. Wziął paczkę pierogów i rzucił ją na stół.
— Gdzie jest rondel?
— W szafie, jak zwykle.
Wyjął rondel, nalał wody i postawił go na kuchence. Olga skończyła sałatkę, wstała i umyła talerz. Zostawiła jego rondel w spokoju. Poszła do pokoju i włączyła telewizor. Dwadzieścia minut później poczuła zapach spalenizny. Wyszła do kuchni. Timofiej stał nad rondlem, mieszając pierogi. Woda prawie wyparowała, a pierogi zlepiły się w jedną bryłę.
„Powinieneś dodać więcej wody” – zauważyła Olga.
„Dziękuję, Kapitanie Oczywisty” – warknął.
Wróciła do pokoju. Timofiej krzątał się po kuchni, przeklinając pod nosem. Potem przyniósł talerz rozmiękłych pierogów i usiadł na sofie. Jadł w milczeniu, ponury. Olga kartkowała magazyn, udając, że nie widzi.
Następnego dnia, w piątek, Timofiej wyszedł do pracy w pogniecionej koszuli. Olga to zauważyła, ale nic nie powiedziała. Wieczorem wrócił jeszcze bardziej ponury.
„Nie zrobiłaś prania?” – zapytał, grzebiąc w szafie.
— Wyprałam swoje rzeczy.
– A moje?
— Swoje pierzesz sam. Osobny budżet, pamiętasz?
Timofey zwrócił się do niej.
– Olga, żartujesz?
„Nie. Stosuję się do zasad, które sam ustalasz. Każdy odpowiada za siebie. Pranie też jest moją odpowiedzialnością. Jeśli chcesz, mogę ci podać dane kontaktowe do pralni. Kosztują tam siedemdziesiąt hrywien za koszulę.”
– Siedemdziesiąt?
— No tak. Albo możesz zrobić pranie samemu, to nic nie kosztuje. Pralka jest w łazience…
Timofiej złapał garść rzeczy i poszedł do łazienki. Olga słyszała, jak wkłada pranie do pralki, trzaska drzwiami i naciska przyciski. Potem rozległ się sygnał błędu. Znów. Timofiej zaklął i wyszedł z łazienki.
– Nie włącza się.
— Dodałeś proszek?
— Proszek? O, tak, jasne.
Wrócił do łazienki. Olga zachichotała. Przez pięć lat małżeństwa ani razu nie włączył pralki. Ona prała, suszyła i prasowała; on przychodził i brał czyste ubrania z szafy. Jak ze sklepu.
Pralka szumiała. Timofiej wyszedł zadowolony. Olga milczała, że wybrał program do prania delikatnych rzeczy zamiast zwykłego. Niech uczy się na błędach.
W sobotni poranek Timofiej szukał czystej koszuli na spotkanie ze znajomymi. Wszystkie były wyprane, ale pogniecione. Spróbował założyć jedną i spojrzał w lustro. Wyglądał, jakby spał w ubraniu całą noc.
– Olgo, czy możesz to wyprasować?
– NIE.
– Dlaczego?
— Oddzielne budżety. Ja prasuję swoje ubrania, ty prasujesz swoje. Żelazko jest w szafie.
Timofiej wyjął żelazko i wyprostował deskę do prasowania. Olga siedziała na sofie, udając, że czyta. W rzeczywistości obserwowała kątem oka. Timofiej włączył żelazko, położył koszulę na desce i przesunął żelazkiem po rękawie. Materiał zaczął dymić. Cofnął rękę i spojrzał na stopę żelazka.
– Czemu on jest taki gorący?
— Musisz regulować temperaturę. Jest pokrętło z boku.
— Czy mogłeś mi powiedzieć od razu?
— Mogłem sam przeczytać instrukcję.
Timofiej pokręcił pokrętłem i wrócił do prasowania koszuli. Dziesięć minut później na rękawie pojawiła się żółta smuga od żelazka. Znów zaklął. Olga wstała, podeszła i spojrzała.
— Przegrzało się. Tej koszuli nie da się uratować.
– Doskonale. Po prostu doskonale.
Rzucił żelazko na deskę, poszedł do sypialni, włożył pogniecioną koszulę, zatrzasnął drzwi i wyszedł. Olga odłożyła deskę do prasowania, wyłączyła żelazko, usiadła przy laptopie, otworzyła tabelę „Usługi” i dodała kolejną linijkę: „Nauka o prowadzeniu domu jest bezcenna”.
W sobotę wieczorem Timofiej wrócił późno. Olga już spała. Położył się obok niej, nie rozbierając się porządnie. Rano obudziła się pierwsza. On wciąż spał, rozciągnięty. Wstała i ubrała się. Dziś była niedziela. Dzień, w którym zazwyczaj przyjeżdżali jej teściowie.
Jelena Iwanowna i Władimir Siergiejewicz zawsze przychodzili na obiad około drugiej. Olga zazwyczaj wstawała o ósmej, szła na targ po zakupy, a potem wracała do domu i zaczynała gotować: barszcz, kotlety, sałatki, pasztety czy pierogi. O drugiej stół uginał się od jedzenia. Teściowie jedli, chwalili jedzenie, potem Jelena Iwanowna znajdowała coś do skrytykowania, po czym pakowali jedzenie i zabierali je do domu.
Olga nie poszła dziś na targ. Zjadła śniadanie i usiadła na krześle przy oknie z książką. Czytała, popijając kawę. Timofiej obudził się około jedenastej. Wyszedł z sypialni, drapiąc się po głowie.
— Moi rodzice przyjeżdżają dzisiaj.
– Tak, pamiętam.
— Będziesz gotować?
– NIE.
Timofey zatrzymał się na środku pokoju.
– Dlaczego nie ma?
— Osobne budżety. Nie gotuję dla gości. Jeśli chcesz nakarmić rodziców, ugotuj sam. Albo zamów jedzenie.
– Olga, czy ty zupełnie zwariowałaś?
„Jestem całkowicie rozsądny. Zaproponowałeś osobne budżety i się zgodziłem. Osobny budżet oznacza, że każdy jest zdany na siebie. Twoi rodzice są twoją odpowiedzialnością”.
– Ale ty zawsze gotowałeś!
„Kiedyś mieliśmy wspólny budżet. Już nie. Chcesz, żebym obliczył, ile kosztuje każda taka niedziela? Zakupy spożywcze, mój czas, prąd, woda. Mogę ci pokazać”.
Timofiej milczał, rumieniąc się. Potem odwrócił się, chwycił telefon i wyszedł na balkon. Olga słyszała strzępki rozmowy. Dzwonił do matki, wyjaśniając sytuację. Głos Eleny Iwanowny po drugiej stronie stawał się coraz głośniejszy.
Wrócił do pokoju.
„Mama powiedziała, że musisz gotować. Jesteś żoną, to twoja odpowiedzialność”.
Obowiązki małżeńskie nie obejmują świadczenia bezpłatnych usług teściom. Chcesz wyżywić mamę? Zrób to sam. Za własne pieniądze. Nie będę cię powstrzymywał.
Timofey krążył po mieszkaniu. Otworzył lodówkę i spojrzał na jej skromne zapasy: kiełbasę, jogurt, masło, chleb. Chwycił kurtkę i wybiegł za drzwi. Wrócił pół godziny później z torbami z supermarketu. Rozłożył je na stole: kurczak, ziemniaki, warzywa na sałatkę. Przyglądał się temu wszystkiemu zmieszany.
— Jak ugotować barszcz?
„Nie wiem. Chciałeś nakarmić rodziców, więc gotuj.”
– Olgo, pomóż mi chociaż.
— Nie. To twoja odpowiedzialność. W internecie jest pełno przepisów.
Timofiej włączył laptopa, znalazł przepis i zaczął gotować. Olga siedziała na krześle, czytając książkę. Co jakiś czas słyszała stukot garnków, przekleństwa i syczenie pieca. O wpół do drugiej wciąż krzątał się w kuchni. Olga wstała i zajrzała do środka. Na piecu stały trzy garnki. W jednym gotowały się ziemniaki, w drugim coś czerwonego – próba barszczu – a w trzecim gotował się kurczak. Stół był zawalony obierkami, łuskami i deskami do krojenia. Podłoga była pokryta mąką. Timofiej stał tam, zdezorientowany, zlany potem.
– Będą za pół godziny.
„Tak” – Olga skinęła głową i wróciła do pokoju.
Dokładnie o drugiej zadzwonił dzwonek do drzwi. Timofiej pobiegł otworzyć. Jelena Iwanowna i Władimir Siergiejewicz stali na progu. Teściowa miała na sobie jaskrawy sweter i niosła torbę pełną pustych pojemników po jedzeniu. Władimir Siergiejewicz trzymał bukiet chryzantem. Zwykły gest.
„Halo! Proszę!” Timofey odsunął się na bok.
Weszli. Elena Iwanowna rozejrzała się po korytarzu, weszła do pokoju i zobaczyła Olgę siedzącą w fotelu i czytającą książkę.
– Olga, cześć! Nawet nie wstałaś, żeby nas przywitać?
„Cześć” – Olga podniosła wzrok znad książki i uśmiechnęła się. „Jestem trochę zmęczona, więc postanowiłam odpocząć”.
Elena Iwanowna zacisnęła usta i weszła do kuchni. Olga usłyszała, jak otwiera drzwi, a potem krzyk, który wstrząsnął oknami.
— Co tu się stało? Timofieju, co to jest?
Olga odłożyła książkę, wstała i poszła do kuchni. Jelena Iwanowna stała pośród chaosu z wyciągniętymi rękami. Na kuchence kipiały garnki, stół był zaśmiecony, podłoga brudna. Timofiej wiercił się niepewnie przy lodówce.
– Mamo, gotowałem!
„Ty? Gotujesz?” Teściowa zwróciła się do Olgi. „Gdzie byłaś?”
— Relaksowałem się. Czytałem książkę.
— Jak się odprężyłeś? Miałeś gotować obiad!
Yo Make również polubił
Nie wiedziałem tego wcześniej
Dlaczego warto jeść 4 ząbki czosnku dziennie?
Podczas rodzinnego grilla jego siostra zażartowała: „Gdybyś zniknął, nikt by nie zauważył” – wszyscy się śmiali… Ale jej niespodziewany toast wywrócił dzień do góry nogami
Francuskie Ciasto z Lat 70: Rewelacyjny Wypiek, Który Przeniesie Cię w Czasie 🥖🍰✨