* Kupowała 60 kg wołowiny dziennie. Gdy poznała prawdę, cała policja była oszołomiona… – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

* Kupowała 60 kg wołowiny dziennie. Gdy poznała prawdę, cała policja była oszołomiona…

Jakby były gdzieś starannie przechowywane przez długi czas. To nie był jej codzienny dochód, mruknął do siebie. Było oczywiste, że wydaje oszczędności. Może to spadek po zmarłym synu?

Kilka dni później, szukając mocniejszych dowodów, Dmitrij postanowił obserwować jej dom w nocy. Około północy stare drewniane drzwi domu Anny Iwanowny lekko się uchyliły. Wyszła z nich szczupła kobieta, ciągnąca za sobą dużą plastikową torbę. Dmitrij, wstrzymując oddech, poszedł za nią.

Ku jego zdumieniu, skierowała się do pojemników na makulaturę. W zimowym chłodzie zbierała kartonowe pudła, puste plastikowe butelki i skrawki metalu. Ostry wiatr rozwiewał jej siwe włosy, a jej zgarbione plecy wydawały się jeszcze mniejsze. To nie mogło być prawdą, serce Dmitrija zamarło.

Chciał podbiec i pomóc, ale bał się urazić jej dumę. Po dłuższej wędrówce kobieta skierowała się do punktu recyklingu. Zabolał go nos, gdy zobaczył, jak bierze kilkaset rubli i ostrożnie chowa je do kieszeni. Ale jak mógł kupować mięso za dziesiątki tysięcy rubli dziennie za takie pieniądze?

Dmitrij był jeszcze bardziej zdezorientowany. Dochód ze zbiórki surowców wtórnych był ewidentnie niewystarczający. Kilka dni później Dmitrij ponownie udał się do opuszczonej fabryki, tym razem w ciągu dnia. Z daleka budynek wyglądał równie opustoszały, ale przez szparę w bramie sączyła się cienka smużka dymu.

Od czasu do czasu słychać było ciche, ciche dźwięki. W środku na pewno ktoś był. W tym momencie zobaczył Annę Iwanownę pchającą wózek. Na nim leżały stare ubrania i koc.

Podczas gdy Dmitrij chował się i obserwował, nagle z wnętrza fabryki dobiegł śmiech młodych mężczyzn i kobiety, a następnie dźwięk gitary. Dziwne, wydawało się, że sytuacja była zupełnie inna, niż sobie wyobrażałem. Jednak jego podejrzenia nie zniknęły całkowicie. Co, jeśli ta starsza kobieta była wykorzystywana przez młodych mężczyzn?

Pamiętał, że widział w wiadomościach doniesienia o oszustach atakujących osoby starsze. Tego samego wieczoru Dmitrij odwiedził swojego sąsiada, Andrieja, który pracował w policji. Andriej był sumiennym policjantem, który doskonale znał lokalną sytuację. „Andriej, dzieje się tu coś dziwnego” – Dmitrij szczegółowo opowiedział mu o wszystkim, co widział.

O masowych zakupach mięsa, o kłamstwach Anny Iwanowny, o opuszczonej fabryce i o nocnej zbiórce surowców wtórnych. Andriej pomyślał chwilę, po czym jego twarz spoważniała. To zbyt skomplikowane, żebym mógł sam to ocenić. Chodźmy tam razem dziś wieczorem i wszystko sprawdzimy.

Tej samej nocy, ubrani po cywilnemu, wkradli się do fabryki. W słabym świetle księżyca, z wnętrza wciąż dobiegał śmiech i brzdąkanie gitary. Ciepłe światło sączyło się przez szparę w bramie, a wiatr niósł pyszny zapach pieczonego mięsa. „To ten sam zapach, który dla niej siekałem” – wyszeptał Dmitrij.

Andriej ostrożnie podszedł do bramy. W tym momencie z wnętrza dobiegł głos Anny Iwanowny: „Chłopaki, dziś jest mnóstwo mięsa, więc jedzcie do syta”. Słysząc ten ciepły i łagodny ton, Dmitrij zamarł.

Do tej pory zakładał, że kobieta jest oszukiwana, ale ten głos mówił coś zupełnie innego. Wymienili spojrzenia z Andriejem. Andriej gestem nakazał ciszę. Ostrożnie otworzyli furtkę.

Stare zawiasy skrzypiały, ale na szczęście nikt w środku tego nie zauważył. I w tym momencie przed oczami Dymitra ukazał się niewiarygodny widok. W opuszczonym warsztacie zebrało się około dziesięciu młodych ludzi. Większość z nich była ubrana w nędzne ubrania, mieli potargane włosy, a na twarzach malowało się głębokie zmęczenie.

Jeden z chłopców miał rękę na temblaku, a dziewczyna siedziała na wózku inwalidzkim. W kącie palił się stary piec kaflowy, a z dużego kotła buchała para. W kotle znajdowała się ta sama wołowina, którą kroił Dmitrij. Anna Iwanowna stała pośrodku, starannie podając młodym mężczyznom jedzenie.

Traktowała ich z taką serdecznością, jakby byli rodziną od lat. „Jedzcie, jedzcie, nabierajcie sił. Na dworze zimno i głodno”. Jeden z chłopców odpowiedział na jej słowa, tłumiąc łzy.

„Dziękuję bardzo, mamo”. Dopiero wtedy Dymitr zaczął wszystko rozumieć. Byli bezdomni, a Anna Iwanowna codziennie kupowała im mięso, żeby ich nakarmić. Kiedy Dymitr i Andriej weszli, młodzi ludzie na chwilę się spięli.

Niektórzy instynktownie podskoczyli i cofnęli się. Brzęk łyżek ucichł. Anna Iwanowna również spojrzała na nich ze zdziwieniem. „Dmitrij! A co ty tu robisz, towarzyszu policjancie?”

„Anno Iwanowno, nie zrozum nas źle. Po prostu martwiłem się o ciebie” – powiedział szybko Dmitrij, machając ręką. Kobieta wzięła głęboki oddech i powoli usiadła na krześle. „Każde z tych dzieci ma swoją własną historię” – jej głos drżał.

Niektóre zostały porzucone przez rodziców, inne straciły domy w wypadkach, a jeszcze inne trafiły na ulicę po hospitalizacji. Zatrzymała się na chwilę, rozglądając się po młodych ludziach. W ich oczach był strach, ale i głębokie uczucie do niej. Mój syn, Misza, za życia często pomagał takim dzieciom.

Przecież był strażakiem, jej głos zadrżał jeszcze bardziej. Zginął w pożarze, ratując ludzi. A jedna z osób, którą próbował uratować tamtego dnia, jest teraz tutaj. Wszystkie oczy zwróciły się na jednego mężczyznę…

Wysoka, barczysta, ale wciąż wyglądająca dość młodo. Od tamtej pory, jakby próbując wypełnić pustkę po Miszy, zaczęłam opiekować się tymi dziećmi – kontynuowała, ocierając łzy. – Ten opuszczony warsztat był kiedyś naszym małym biznesem, a potem po prostu stał, chroniąc nas przed wiatrem i deszczem. Trochę go połatałam, żeby dzieci mogły tu mieszkać.

Teraz Dmitrij zrozumiał wszystko w pełni. Te 60 kilogramów mięsa każdego dnia nie miało służyć tylko zaspokojeniu głodu, ale zapewnieniu ciepła i pocieszenia zranionym duszom. „Ale skąd bierzesz pieniądze na tyle mięsa?” „To dziesiątki tysięcy dziennie” – zapytał ostrożnie Andriej.

Anna Iwanowna wyjęła swój stary płócienny portfel. To były pieniądze, które Misza zaoszczędził za życia. Zostawił mi je na starość. W portfelu znajdowały się starannie złożone banknoty.

„Ale dlaczego miałbym długo żyć sam, skoro mogę komuś pomóc tymi pieniędzmi? Czyż nie tego właśnie chciałby Misza?” Na te słowa wszyscy młodzi ludzie spuścili głowy. Mężczyzna na wózku inwalidzkim, ocierając łzy, powiedział:

„Gdyby nie moja mama, dawno byśmy zamarzli. Zostałem ranny w fabryce i nie mogłem pracować, ale mama nawet zapłaciła mi za zwolnienie lekarskie” – dodał drżącym głosem inny chłopiec. „Cała moja rodzina zginęła w wypadku, a ja zostałem sam” – powiedział trzeci. „Moja mama stała się moją nową rodziną”.

Gardło Dmitrija się ścisnęło i nie mógł mówić. Andriej również stał z pochyloną głową. Choć była zimna, zimowa noc, opuszczony warsztat sprawiał wrażenie wiosennego. Patrząc, jak Anna Iwanowna i dzieci jedzą i śmieją się razem, mężczyźni odwrócili się w milczeniu i odeszli.

„Nie możemy nikomu o tym powiedzieć” – powiedział Andriej w drodze powrotnej. „I musimy pomóc w każdy możliwy sposób”. Dmitrij skinął głową. Tego wieczoru obaj złożyli sobie obietnicę.

Przez kilka dni, prowadząc sklep, Dmitrij wracał myślami do tego opuszczonego warsztatu. Po jego zobaczeniu jego codzienne życie uległo zmianie. Każdego ranka, siekając mięso, myślał o tym, co trafi na obiad dla tych dzieci i, o dziwo, zamiast czuć się zmęczonym, czuł się zadowolony. Jednak spokój nie trwał długo.

Miejscowa plotkarka, Klaudia Stiepanowna, przypadkowo podążyła za Anną Iwanowną i zobaczyła, co dzieje się w fabryce. Zaglądając przez szparę, zamarła. Wewnątrz byli nieznajomi młodzi mężczyźni, wyglądający na włóczęgów i niespokojną młodzież. Od tego wieczoru plotki zaczęły krążyć po okolicy.

Mówią, że Anna Iwanowna ukrywa jakichś dziwnych ludzi. Zgadza się, codziennie kradła mięso, żeby ich nakarmić. A co, jeśli to przestępcy? Dlatego ich ukrywa.

Plotki narastały lawinowo i w ciągu kilku dni zgłoszenia dotarły do ​​administracji powiatowej i policji. W końcu, pewnego dnia, dwóch policjantów pojawiło się przy bramie opuszczonej fabryki. Dmitrij, słysząc o tym w swoim warsztacie, poczuł dreszcz. Natychmiast wybiegł i pobiegł w kierunku fabryki.

Tam zobaczył Annę Iwanownę stojącą przed policją. „Kobieto, musimy sprawdzić dokumenty tych, którzy są w środku. Proszę otworzyć bramę”. Policjant odezwał się uprzejmie, ale Anna Iwanowna stanowczo pokręciła głową.

„Te dzieci są niewinne. Są tu tylko po to, by uciec przed zimnem i głodem”. Jej głos drżał, ale jej wola była niezłomna. W tym momencie z jej wnętrza dobiegł niespokojny głos.

„Mamo, co się stało?” „Nic, wszystko w porządku”. „Nie martw się, zostań w domu” – odpowiedziała czule. Dmitrij nie mógł już dłużej stać z boku.

Podszedł do policji i zaczął wyjaśniać sytuację. „Powiem wam wszystko, co wiem. Syn tej kobiety był strażakiem i zginął kilka lat temu w pożarze, ratując ludzi”. Głos Dmitrija był pełen rozpaczy.

Pieniądze, które zostawił jej syn, przeznacza na opiekę nad potrzebującą młodzieżą. To nie ma nic wspólnego z przestępczością”. Policjanci wymienili spojrzenia i westchnęli. „Nawet jeśli tak jest, procedury nakazują nam przeprowadzenie przynajmniej minimalnej kontroli dokumentów”.

W końcu bramy się otworzyły. Policja weszła i sprawdziła dokumenty wszystkich. Byli to głównie młodzi ludzie, którzy stracili kontakt z rodzinami lub oddalili się po opuszczeniu schroniska. Nikt nie miał przeszłości kryminalnej.

Po kontroli policja w milczeniu odjechała. Ale prawdziwy problem zaczął się dopiero później. Plotki wymknęły się spod kontroli. Wzmianki o „trudnej młodzieży” w zakładzie przerodziły się w przerażające opowieści o ukrywającej się tam bandzie przestępców.

Niektórzy sąsiedzi, skarżąc się na zakłócanie spokoju, złożyli skargi do rady miejskiej, a niektórzy nawet zaczęli domagać się eksmisji dzieci. Po tym zdarzeniu Anna Iwanowna przestała nawet chodzić na targ. Zamiast tego, po cichu pojawiła się w sklepie Dmitrija tuż przed zamknięciem, żeby kupić mięso. Na jej twarzy malowało się głębokie zmęczenie i niepokój.

„Anno Iwanowno, nie martw się tak. Czas minie i ludzie zrozumieją” – pocieszał ją Dmitrij, ale ona tylko gorzko się uśmiechnęła. „Nie obchodzi mnie, co o mnie myślą. Ale nie mogę znieść cierpienia dzieci…”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

15 niesamowitych funkcji telefonu, o których istnieniu nie wiedziałeś

Pełna ponowna instalacja Wybierając kod *#*#2767*3855#*#* , użytkownicy Androida mogą usunąć wszystkie pliki i ustawienia z telefonu, w tym oprogramowanie ...

Przepis na ciasto bez cukru i masła: bardzo zdrowe śniadanie

Rozgrzej piekarnik i przygotuj blachę do pieczenia: Rozgrzej piekarnik do 180°C i lekko nasmaruj okrągłą lub kwadratową blachę do pieczenia ...

Jak zrobić pyszną marmoladę figową – łatwy przepis krok po kroku

Przygotowanie fig: Zaczynamy od dokładnego umycia fig. Następnie obieramy je ze skórki (choć można zostawić ją dla bardziej intensywnego smaku) ...

Proste rozwiązanie na świeżo śmierdzący odpływ: tylko 2 krople

Twój olejek eteryczny: Wybierz olejek eteryczny w oparciu o swój smak zapachowy i potrzebne właściwości czyszczące. Cytryna nadaje ogólnie świeży ...

Leave a Comment