Miałem zostać zwolniony za pomoc upadłemu staruszkowi! A potem wszedł prezes i nazwał go „Tatą!”… – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Miałem zostać zwolniony za pomoc upadłemu staruszkowi! A potem wszedł prezes i nazwał go „Tatą!”…

„Panie Thompson, bardzo mi przykro!” Alex Johnson rzucił się naprzód, wyglądając na zawstydzonego. „Zrobiłem coś nie tak. Przepraszam, ale musi mi pan uwierzyć! To ona mnie podrywała!”

„On kłamie!” zaprotestowała Emily.

„Panie Thompson” – błagał Ryan, odzyskując spokój. „Po tylu latach w firmie zawsze byłem sumienny. Musi mi pan zaufać”.

Głos Michaela był zimny, zdecydowany. „Wynoś się. Słyszysz mnie? Wynoś się”.

„To ewidentnie  on  mnie nękał! Czemu  mnie zwolnił  ?!”. wykrzyknęła Emily, kompletnie zbita z tropu.

Michael westchnął, pocierając skronie. „Miałem na myśli  jego . Nie ciebie.”

Ryan wyglądał na kompletnie przerażonego. „Idioto!” wyrzucił z siebie, uświadamiając sobie swój błąd. „Panie Thompson, wiem, że namieszałem! Mam 80-letnią matkę i dziecko w drodze! Jeśli mnie pan zwolni, umrą z głodu! Panie Thompson, błagam pana, proszę, daj mi jeszcze jedną szansę!”

Michael uniósł trzy palce. „Trzy.”

Twarz Ryana zrzedła. „Panie Thompson!”

Michael uniósł dwa palce. „Dwa.”

Zdesperowany Ryan zaczął mamrotać podziękowania, ale Michael mu przerwał. „Dziękuję, panie Thompson!”. Wybiegł z biura, pokonany.

Michael patrzył, jak odchodzi, po czym jego wzrok powędrował ku Emily. „Czy ja ją gdzieś widziałem?” – mruknął, a jakaś myśl nie dawała mu spokoju. „Alex Johnson”.

„Tak, panie Thompson?”

„Przynieś mi mój akt ślubu. A tak przy okazji, w zeszłym roku, jak nazywała się osoba, którą znalazłeś dla mnie na żonę?”

Alex, jak zawsze sprawny, odpowiedział: „Olivio Bennett, proszę pana. Jest pani pewna?”

Michael zmarszczył brwi. „Jestem pewien. Czyżbym źle pamiętał?”. Zwrócił się do Emily. „Emily Carter, przyniosę ci materiały do ​​przejrzenia. Dobrze?”

„Okej” – odpowiedziała Emily, wciąż nieco oszołomiona nagłym obrotem spraw.

Później Alex przyniósł Emily stos dokumentów. „Zabierz te dokumenty i przejrzyj je” – polecił.

„Okej” – powiedziała Emily, wracając do swojego nowego, choć tymczasowego, biurka.

Kilka dni później Michael był w swoim biurze z frustracją na twarzy. „Panie Johnson, przepraszam” – powiedział, patrząc na Alexa. „Czy udało się coś znaleźć?”

„Jeszcze nie, proszę pana” – przyznał Alex, wyglądając na równie zakłopotanego. „Pamiętam, że zostawiłem go dokładnie tutaj, w tym miejscu. Ale on po prostu… zniknął”.

Emily, przechodząc obok, podsłuchała: „Asystentko Alex, czego szukasz?”

„Mój akt ślubu” – mruknął Alex, wciąż szukając.

„Pozwól, że pomogę ci szukać!” – zaproponowała Emily, robiąc krok naprzód.

„Nie ma potrzeby” – wtrącił krótko Michael. „Idź i zdobądź listę składników produktu do mojego podpisu”.

„Lista składników?” zapytała Emily, lekko zdezorientowana.

„Tak. Dobrze, idź.”

Tymczasem Ryan, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po degradacji, podszedł do Sophii. „Panie Thompson, szczerze żałuję swoich czynów. Proszę, nie zwalniaj mnie”.

Sophia uśmiechnęła się krzywo. „Mogę pana zatrudnić, panie Patel, i…” – nachyliła się konspiracyjnie. – „Tym razem musi mi pan pomóc. Nie mogę stracić posady w Thompson Enterprises”.

„Pomogę ci” – powiedział Ryan z zapałem. „Jeśli coś dla mnie załatwisz. Co to jest?”

„Niech Emily Carter odejdzie z Thompson Enterprises” – oznajmiła Sophia z błyskiem w oku. „Emily Carter… to przez nią pan Thompson mnie zwolnił”.

„Nie martw się” – obiecał Ryan, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech. „Dopilnuję, żeby jej nie było”.

„Dalej” – nalegała Sophia. Patrzyła, jak Ryan odchodzi, z triumfalnym uśmiechem na twarzy. „Michaelu Thompsonie, pozbyłam się każdej kobiety, która ośmieli się cię pożądać. Jesteś tylko mój”.

Później Emily miała właśnie wejść do biura Michaela, gdy Sophia zablokowała jej drogę. „Kto cię tu wpuścił?”

„Panie Thompson” – zaczęła Emily – „zgubiłam kolczyk tutaj. Dokładnie tutaj” – upierała się, wskazując na podłogę.

„Bez mojego pozwolenia nie wchodź do mojego biura” – dobiegł ze środka stanowczy głos Michaela.

„Dobrze, panie Thompson” – mruknęła Emily i odeszła.

Sophia, widząc swoją szansę, wmaszerowała do gabinetu Michaela. „Co ty tu robisz?” – zapytała Emily, która trzymała teraz jakiś dokument. „Znowu się popisujesz przed panem Thompsonem?”

„Dostarczam listę składników” – wyjaśniła Emily.

Sophia chwyciła dokument. Jej oczy rozszerzyły się. „Co ty wyprawiasz?! Odważyłeś się manipulować recepturą! Dodajesz do niej rtęć? Jeśli to wejdzie do produkcji, cała partia pójdzie na marne! Próbujesz zniszczyć Thompson Enterprises!” – wrzasnęła, robiąc z tego dramatyczne widowisko.

„Nie zrobiłam tego!” zaprotestowała Emily, blada jak ściana. „Nigdy nie dotykałam tego dokumentu. Dostałam go tylko z działu badań i rozwoju”.

„Jak śmiesz kłamać?!”. Głos Sophii był piskliwy. „Dodawanie tego jest nielegalne! Chodź ze mną do działu kadr!”

„Nie pójdę! Nie zrobiłam tego! Puść mnie! Puść mnie!” Emily się szarpała, gdy Sophia złapała ją za ramię i pociągnęła w stronę drzwi.

„Co tu się dzieje?” – rozległ się donośny głos Michaela wychodzącego z biura.

„Panie Thompson!” krzyknęła Sophia, niemal rzucając Emily w jego stronę. „Emily Carter manipulowała formułą, niszcząc naszą reputację!”

„Nie! Nigdy tego nie dotknęłam!” błagała Emily, a w jej oczach pojawiły się łzy.

„Przestań kłamać!” – warknęła Sophia. „Gdzie jest oryginalna formuła? Sprzedałeś ją konkurencji?”

Spojrzenie Michaela było przenikliwe. „Emily Carter, jakieś wyjaśnienia?”

„Przysięgam, że go nie dotknąłem! Taylor Green kazał mi odzyskać ten dokument! Nawet na niego nie spojrzałem! Jak mogłem…?”

„Dość tego udawania! Chodźmy do działu kadr!” – przerwała Sophia, znów szarpiąc Emily.

„Mówiłam, że nie! Nie idę! Puść mnie!”

„Dość” – powiedział Michael, a w jego głosie słychać było niezaprzeczalny autorytet, który powstrzymał ich oboje. Spojrzał na Emily. „Byłaś gdzieś indziej?”

Emily, wciąż wstrząśnięta, zastanowiła się przez chwilę. „Spiżarnia. Poszłam do spiżarni na chwilę. Musiała tam zostać zamieniona!”

„Sprawdźcie nagrania z monitoringu w spiżarni!” rozkazał Michael.

Sophia prychnęła. „Złodziej krzyczy: «Stój złodzieju!» Wszyscy wiedzą, że kamery w spiżarni były zepsute”.

Oczy Michaela zwęziły się. „Panie Thompson, kamery monitoringu zostały naprawione dawno temu” – powiedział Alex Johnson, podchodząc z tabletem wyświetlającym obraz na żywo.

Na ekranie wyraźnie widać Ryana Patela wymieniającego się dokumentami w spiżarni.

„To on?!”. wykrzyknął Michael, rozpoznając Ryana. „Czyżby go nie wylali? Czemu on tu jeszcze jest?”. Odwrócił się do Alexa. „Przyprowadźcie tu Ryana Patela!”

„Tak, proszę pana!” Alex pospiesznie odszedł.

Chwilę później Ryan został zaciągnięty z powrotem do biura. „Puść mnie! Puść mnie! I dlaczego mnie aresztujesz?!”

„Wciąż się wymawiasz?” – głos Michaela był lodowaty. „Nagranie z monitoringu jest tutaj. Dlaczego podmieniłeś pliki, żeby ją wrobić?”

Twarz Ryana zbladła. „Tak… To…”

Sophia, ku swojemu zaskoczeniu, próbowała interweniować. „Jak śmiesz kłamać przy panu Thompsonie? Lepiej się dobrze zastanów, zanim zaczniesz działać!”

„Ja… po prostu nie mogłem się z tym pogodzić” – wyjąkał Ryan, rzucając dziko uciekające spojrzenia. „Ja też chciałem, żeby Emily Carter wyleciała! Panie Thompson, nigdy nie chciałem… zaszkodzić Thompson Corporation!”

„Zachowaj tę historię dla policji” – powiedział Michael beznamiętnym głosem. „Zabierz go natychmiast”.

„Puść! Sam sobie poradzę!” – zaprotestował Ryan, gdy go wyprowadzano.

Michael zwrócił się do Emily. „Emily Carter, nie wywiązałaś się ze swoich obowiązków. Jesteś zwolniona”.

„Dlaczego?!”. krzyknęła Emily, kompletnie zszokowana. „Czy to już nie było zbadane? To nie ja!”

W tym momencie Alex wpadł z powrotem z zaniepokojonym wyrazem twarzy. „Panie Thompson, znalazł pan to? To moje zaniedbanie, proszę pana. Zgubiłem pański akt ślubu. Nie jestem pewien, czy pani Thompson nadal ma swój”.

Spojrzenie Michaela stwardniało. „Sprawdzałem. Jeden certyfikat wystarczy do rozwodu”.

Emily zakręciło się w głowie.  Akt ślubu? Jest żonaty?

„Dobra, rozumiem” – powiedział Michael, odprawiając Alexa. Spojrzał na Emily z nieodgadnionym wyrazem twarzy. „Wynoś się”.

„Chodźmy” – powiedziała triumfalnie Sophia, biorąc Emily pod ramię.

„Puść! Przestań mnie ciągnąć!” Emily się odsunęła.

Później tego wieczoru, siedząc na zniszczonej kanapie w swoim skromnym mieszkaniu w Queens, Emily zadzwoniła telefonem. To był jej „tajemniczy mąż”.

„Przepraszam” – powiedziała cicho. „Ty i ja nie mamy ze sobą nic wspólnego”.

„Przestań nazywać mnie swoim mężem, Emily. To nieporozumienie. Ja…”

„Wynoś się!” – warknęła, czując, jak frustracja całego dnia sięga jej zenitu.

Głos po drugiej stronie zamarł, po czym powiedział: „Panie Thompson, sprawa…”

„Powiedziałem,  wynoś się! ” – w słuchawce rozległ się ostry i wyraźny głos Michaela Thompsona. Emily zamrugała.  Czy to już nie zostało zbadane?

Odsunęła telefon od ucha, uświadamiając sobie, że pomyliła Michaela Thompsona z jej  prawdziwym  tajemniczym mężem. „Halo? Przepraszam, ja… wyszłam dziś wcześnie rano”. Miała nadzieję, że nie usłyszał gniewnego wybuchu Michaela.

„Płaczesz?” – zapytał jej tajemniczy mąż, a jego głos stał się łagodniejszy.

„Nie” – skłamała, ocierając łzę z policzka.

„Dzwoniłaś w sprawie rozwodu?” zapytał.

„W sprawie rozwodu” – powiedziała Emily, zbierając się w sobie. „Przesuńmy to o miesiąc. Musisz być moją żoną, żeby poznać mojego dziadka”. Wiedziała, że ​​to duże wyzwanie, ale musiała spróbować. „Nie martw się. Zrekompensuję ci ten miesiąc”.

„To niepotrzebne” – odpowiedziała szczerze Emily. „Pieniądze, które dałeś mi ostatnio, uratowały życie mojej jedynej rodzinie, mojej babci. Teraz jesteś moim dobroczyńcą. Nie mogę przyjąć więcej pieniędzy. Bądź spokojny, dobrze radzę sobie ze starszymi ludźmi”. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. „Wkrótce rozpoczniemy rozwód”. Wtedy sobie przypomniała. „A, i nasz akt ślubu. Przypadkowo zgubiłam swój. Masz jeszcze swój?”

Krótka cisza. „Twoje też zaginęło?” – zapytał z nutą zaskoczenia w głosie.

„Zgubiłam twój akt ślubu” – przyznała Emily.

Nagle przypomniała sobie coś, co wcześniej powiedział Alex Johnson. „Taylor Green właśnie wspomniała, że ​​zaginął akt ślubu pana Thompsona”.  Co za zbieg okoliczności. Dwa. Twój akt ślubu też zaginął.  Ogarnęło ją dziwne uczucie. „Jeśli tak, to jest problem”.

„Wszystko w porządku” – uspokajał ją tajemniczy mąż. „Mój kolega też zgubił dziś akt ślubu”.

O czym ja myślałam? –  pomyślała Emily, kręcąc głową.  Jak mój tajemniczy mąż może być panem Thompsonem? Wzięła głęboki oddech. – Masz… jakieś trudności? Słyszałam, jak płakałaś, mimo że to fikcyjne małżeństwo. Ale powiedz mi, jeśli będziesz potrzebowała pomocy. Zrobię, co w mojej mocy, żeby ci pomóc.

Właśnie wtedy z głośnika w biurze rozległ się głos Michaela, wyraźny i stanowczy: „Pan Thompson, pan Davis i jego zespół już przybyli”.

„Przynieś umowę” – polecił Michael.

Głos tajemniczego męża Emily znów się włączył. „Nic mi nie jest. Tuż przed tym, jak do mnie zadzwoniłaś, zostałem zwolniony z firmy. Po prostu straciłem panowanie nad emocjami”.

„Pracuj w swojej firmie” – zaproponował jej mąż.

„Nie ma potrzeby” – powiedziała Emily z nową determinacją w głosie. „Nie martw się. Nie dam się łatwo pokonać”.

„To, że twój szef cię zwalnia, świadczy o jego słabej ocenie sytuacji” – skomentował jej mąż.

Emily nie mogła się powstrzymać od przytaknięcia. „Hmm. On naprawdę jest niewidomy”.

„Nigdy nie mów źle o innych za ich plecami” – łagodnie upomniał ją mąż.

Właśnie gdy to powiedział, przed jej budynkiem zajechał samochód. Michael Thompson.  O diable mowa. Nadjeżdża.

„Muszę iść” – powiedziała szybko Emily do telefonu. „Coś mi wypadło. Później napiszemy SMS-a o szczegółach. Rozumiem”. Rozłączyła się i zbiegła na dół.

Następnego dnia, z powrotem w Thompson Enterprises, biuro huczało od szeptów. „Emily Carter, jesteś nową asystentką pana Thompsona, prawda?” – zapytała koleżanka z pracy. „Wiesz, kim jest tajemnicza żona pana Thompsona? Zawsze uważałam, że pan Thompson jest najbardziej pożądanym kawalerem w mieście. Nigdy nie przypuszczałam, że jest żonaty”.

„Nawet gdyby pan Thompson był singlem, nie miałabyś żadnych szans” – wtrąciła Sophia z jadowitym uśmiechem na twarzy.

„Hej, plotka głosi, że pan Thompson planuje rozwód z sekretną żoną! To prawda?” – plotkował ktoś inny.

„Wydaje się prawdopodobne” – powiedział inny. „Czy to znaczy, że wciąż mam szansę?”

„Za dużo wolnego czasu?” Głos Michaela Thompsona nagle przeciął powietrze, wywołując dreszcz na plecach wszystkich. Spojrzał prosto na plotkujących pracowników. „Spakujcie swoje rzeczy i natychmiast opuśćcie firmę”.

W biurze zapadła cisza. „Co się dzieje?!” wyszeptał oszołomiony głos. „Nie mam pojęcia…”

Później Sophia przyparła Emily do muru. „Taylor Green, znasz harmonogram pana Thompsona?”

„Jego harmonogram jest poufny” – odpowiedziała Emily, przypominając słowa Alexa Johnsona. „Tylko Sophia i Taylor Green mają do niego dostęp”.

Sophia uśmiechnęła się krzywo. „Wiesz, z kim pan Thompson spotyka się dzisiaj? Pewnie z prezesem Davisem z Celestial Group. Panem Davisem.”

Emily, przypominając sobie rozmowę z „mężem” (Michaelem, uświadomiła sobie z nagłym wstrząsem), nagle zrozumiała. Michael miał się spotkać z panem Davisem. „Hej, dokąd idziesz?” – zawołała Sophia, gdy Emily pospiesznie odeszła.

„Zamierzam go przechwycić!” – krzyknęła Emily.

Znalazła Michaela, wyglądającego na dość rozczochranego, przed ekskluzywną restauracją w pobliżu bostońskiej dzielnicy finansowej, słynącej z ekskluzywnych lunchów. „Oddaj lekarstwo” – zażądała, wyciągając rękę.

Michael spojrzał na nią zaskoczony. „Co tu robisz? Jak mnie namierzyłaś?”

„Zrobiłam rozeznanie” – powiedziała Emily z przekonaniem. „Dowiedziałam się, że naszym partnerem do współpracy jest pan Davis z Celestial Group. To jego ulubiona restauracja. Jeśli będziemy rozmawiać o współpracy, na pewno wybierze właśnie to miejsce”. Wcisnęła mu w dłoń małą buteleczkę. „Teraz potrzebujesz lekarstwa na kaca”.

Michael spojrzał na nią podejrzliwie. „Jaki jest twój powód, żeby się do mnie zbliżyć?”

„Chcę tylko udowodnić, że potrafię być kompetentną asystentką” – stwierdziła Emily, stanowczo stawiając na swoim. „To Ryan Patel zawalił sprawę. Czemu mnie zwolnili?”

Michael prychnął. „Nie tłumaczę rzeczy idiotom”.

Nagle Emily potknęła się, wpadając na Michaela i wylewając odrobinę leku na kaca na jego nieskazitelny garnitur. „Ty!” – wyszeptała z zażenowaniem. „Emily Carter! Przepraszam! To nie było celowe! Pozwól, że to wyczyszczę”.

Gdy gorączkowo dopracowywała jego garnitur, Sophia pojawiła się z triumfującym wyrazem twarzy. „Panie Thompson, może powinnam już iść”.

„Taylor Green! Wracaj tutaj!” – rozkazał Michael, nie spuszczając wzroku z Emily.

Emily, wciąż próbując wyczyścić rozlany płyn, znalazła się w niezręcznej pozycji na kolanach Michaela. „Panie Thompson! Jak długo będzie pan siedział na moich kolanach?”

„Poślizgnęłam się!” zaprotestowała, próbując się ruszyć. „Ruszaj się!” powiedział Michael, wcale nie złośliwie.

„Naprawdę chciałabym wiedzieć dlaczego” – nalegała Emily, patrząc na niego.

Michael westchnął. „Dobrze. Powiem ci dlaczego. Jako asystent nie zauważyłeś, że dokumenty zostały zamienione. Nie dość, że jesteś nieostrożny, to jeszcze brakuje ci podstawowej odpowiedzialności”.

„Załóż się ze mną o zakład” – rzuciła Emily, patrząc mu w oczy. „Daj mi miesiąc. Jeśli udowodnię, że jestem kompetentną asystentką, pozwól mi zostać i pracować w dziale projektowania”.

Właśnie wtedy w jego umyśle rozbrzmiał głos dziadka, wspomnienie z rozmowy telefonicznej.  To ty? Ta Emily Carter. Miła i zdolna. Widzę w niej potencjał.

Michael spojrzał na Emily, a cień uśmiechu musnął jego usta. „Dobrze. Z szacunku dla dziadka dam jej jeszcze jedną szansę. Dobrze. Masz miesiąc. A jeśli ci się nie uda…”

„Zapłacę ci sześciomiesięczną pensję!” – wtrąciła Emily, zaskakując go.

„Dobrze” – zgodził się Michael i wyciągnął rękę. „Daj mi zaliczkę”.

Emily wyciągnęła kartę kredytową. Michael zerknął na nią.  Dlaczego ta karta wygląda znajomo? –  zastanawiał się.

„Żartowałam tylko” – powiedziała Emily, widząc jego minę. „Twoje drobne nic dla mnie nie znaczą”. Wstała, a w jej oczach pojawiła się nowa determinacja. „Miesiąc. Odnieś sukces i zostań. Ponieś porażkę i zgiń”.

„Jutro zaczynam pracę!” – oznajmiła, odwracając się, by wyjść.

„Idioto” – mruknął Michael, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. „Do zobaczenia jutro”.

Następnego ranka Emily weszła do biura Thompson Enterprises z nową energią i werwą w kroku. „Dzień dobry, Sophio!” – zaświergotała.

„Dzień dobry, Sophia!” powtórzył inny kolega.

„Dzień dobry, siostro Sophio” – powiedziała nowa pracownica, lekko onieśmielona.

Sophia spiorunowała Emily wzrokiem. „Emily Carter! Czy pan Thompson cię nie zwolnił?”

„Pan Thompson ma wyczucie talentu” – odpowiedziała Emily z figlarnym błyskiem w oku. „Znowu mnie zatrzymał. Jak to? Zirytowany?”

Sophia zacisnęła szczękę. „Ty… Michael Thompson znowu robisz dla niej wyjątek!” – wrzasnęła do stojącego nieopodal kolegi.  Nadal żadnych tropów w sprawie tajemniczej żony. Do walki dołącza kolejny rywal.

„Sophia, mam tu chusteczki” – zaproponował kolega, wyczuwając jej zdenerwowanie.

„Spadaj!” – warknęła Sophia.

Później Emily podeszła do biura Michaela ze świeżo zaparzoną filiżanką. „Panie Thompson, pańska kawa, panie Thompson. Bez mleka, cukru i lodu, prawda?”

„Zostaw to tak” – powiedział Michael, nie odrywając wzroku od komputera.

„Coś jeszcze?” zapytała Emily, ociągając się. „Nie spróbujesz?”

„Wynoś się” – odpowiedział Michael stanowczym głosem.

Emily westchnęła i wyszła. Michael jednak wziął łyk.  Och. Wcale nie jest źle.

Sophia, jak zawsze spostrzegawcza, obserwowała tę interakcję. „Co ty sobie wyobrażasz, Emily Carter? Nie mów mi, że jesteś tajemniczą żoną pana Thompsona”.

„Oszalałaś?!”. wykrzyknęła Emily, autentycznie przerażona. „Jak mogłabym być sekretną żoną pana Thompsona?!”.

„Lepiej, żebyś nie była” – ostrzegła Sophia, mrużąc oczy. „Bo inaczej…”

„Ty wariatko!” mruknęła pod nosem Emily.

Właśnie wtedy zadzwonił telefon Emily. „Mam. Już jadę”. Wybiegła.

Sophia, widząc, że Emily wychodzi, natychmiast zadzwoniła do Ryana. „Emily Carter! Masz to, czego chciałaś. Gdzie są pieniądze? Prosiłam cię, żebyś zbadała sekretną żonę Michaela Thompsona, a nie tę kobietę! Dzwoń głębiej!” Rozłączyła się, wściekła.

Ryan, teraz zdesperowany, znów odnalazł Sophię. „Śmiesz mnie oszukiwać, suko? Gdzie twój obiecany powrót do Thompson Enterprises?”

Oczy Sophii błysnęły. „Chcesz mnie uderzyć? No dalej. Celuj tutaj”. Wskazała na swoją twarz. Ryan zawahał się, tchórz. „Tchórz. Emily Carter to nasz wspólny wróg. Dopiero gdy zginie, będę mógł cię przywrócić”.

„Emily Carter” – mruknął Ryan z ponurym wyrazem twarzy. „Jaki będzie twój następny ruch?”

Sophia się uśmiechnęła. „Dobrze. Tym razem sprawię, że będzie cierpieć godnie”.

Następnego dnia plotki w biurze wciąż krążyły. „Co sądzisz o rozwodzie prezesa Thompsona z żoną?”

„To nie moja sprawa” – odpowiedziała Emily, próbując skupić się na swojej pracy.

„Nie podoba ci się pan Thompson?” – naciskał kolega. „Skoro podoba ci się pan Thompson, to idź go ścigać! Przestań mnie nękać cały dzień”.

„Jeśli nie lubisz pana Thompsona, to dlaczego się go trzymasz?” – drwił ktoś inny.

„Chcę dołączyć do działu projektowania!” – wybuchnęła sfrustrowana Emily. „Ciągle mnie blokujesz! Poza tym, ja już jestem mężatką!”

W biurze zapadła cisza. „Jesteś żonaty? Kiedy to się stało?!”

„Mam to w CV” – powiedziała Emily zirytowana. „Więc, czy możesz przestać mnie atakować?”

Sophia, która słuchała, zamyśliła się na głos: „Michael Thompson nigdy nie wybrałby mężatki. Powinnam najpierw skupić się na znalezieniu tej tajemniczej kobiety”. Następnie zwróciła się do Emily z chytrym uśmiechem na twarzy. „Dobrze. A tak przy okazji, jedziesz na Redwood International odebrać pana Wilsona”.

Redwood International? Pan Wilson? –  pomyślała Emily ze zdziwieniem.

Sophia kontynuowała: „Pan Wilson jest kluczowym klientem. Traktuj go z szacunkiem. Zrozumiano?”

„Pójdę” – powiedziała Emily i natychmiast wyszła.

Sophia patrzyła, jak odchodzi. „Już poszła. Przygotuj się”. Potem zadzwoniła. „To Emily Carter. To ona. Idealnie. Wychodzi z posterunku w godzinach pracy. Zobaczmy, dokąd tak naprawdę idzie”.

Emily dotarła do Redwood International, luksusowego hotelu i centrum kongresowego w Miami Beach. Znalazła pokój wskazany przez Sophię. „Panie Wilson, czy pan się obudził? Przyjdę pana odebrać”. Delikatnie zapukała.

Z wnętrza dobiegł chrząknięcie. Nacisnęła klamkę, ale drzwi były zamknięte. „Panie Wilson, proszę się odsunąć! Proszę otworzyć drzwi!” zawołała, słysząc stłumione dźwięki. Spróbowała zadzwonić do recepcji. „Proszę wziąć kartę-klucz w recepcji. Tak, panie Thompson.”

Właśnie wtedy na korytarzu pojawił się Michael Thompson, wściekły. „Emily Carter! Wiem, że tam jesteś! Pomocy!” – krzyknął ostro.

Emily była zaskoczona. „Co tu robi pan Thompson?”

Michael wpadł do pokoju, wpatrując się w Emily, która wyglądała na zarumienioną i zdezorientowaną. „Emily Carter, spójrz na siebie! Co to za stan?” Gwałtownie wciągnął powietrze. „Co ci jest? Pachniesz niesamowicie”.

Emily poczuła, jak narasta w niej dziwne ciepło. „Emily Carter, ty… jest tak gorąco!”

„Emily Carter, uspokój się!” – rozkazał Michael, odciągając ją od łóżka. „Ustaw klimatyzację na 60 stopni Fahrenheita!” – warknął do pracownika hotelu, który wszedł za nim.

„Panie Thompson, to…” wyjąkał pracownik.

„Prawdopodobnie była pod wpływem narkotyków” – stwierdził Michael z ponurą miną. „Zabiorę ją do szpitala. Dowiedzmy się, kto był w tym pokoju!”

„Tak, panie Thompson” – odpowiedział Alex Johnson, który również przybył.

Później, w prywatnym pokoju w szpitalu najwyższej klasy w South Beach, Emily powoli otworzyła oczy. „Jesteś obudzona” – powiedział Michael, siadając obok niej.

„Dlaczego jestem w szpitalu?” – mruknęła Emily, wciąż mając mgłę w głowie.

„Gdybym cię tu nie przyprowadził, rozdarłbyś mnie na strzępy” – odpowiedział Michael z nutą irytacji w głosie. „Nigdy nie sądziłem, że za tą niewinną twarzą kryje się taka dzikość”.

„Co masz na myśli?” zapytała Emily, a rumieniec wypełzł jej na szyję.  Ładnie pachniesz. W  głowie jej się zakręciło.  Co ja narobiłam? Wymusiłam pocałunek na moim szefie!

Michael kontynuował, nieświadomy jej wewnętrznej paniki. „Wczoraj przysięgłaś, że wygrasz nasz zakład, a potem wymknęłaś się w pracy, żeby się z kimś przespać”.

„Nie!” zaprotestowała Emily. „Poszłam odebrać pana Wilsona… O nie, panie Wilsonie!”

Michael uniósł brew. „Panie Wilson? Nie przypominam sobie żadnego klienta o nazwisku Wilson w naszych dokumentach. Niezła próba zmyślenia historyjek”.

„Nie kłamię!” – upierała się Emily. „To dlaczego w pokoju był jakiś zboczeniec?”

„Chyba poszłam do złego pokoju” – uświadomiła sobie, powoli odzyskując pamięć. „Kto ci kazał spotkać się z panem Wilsonem?”

„Sophia.”

Michael natychmiast zwrócił się do Alexa. „Alex Johnson, zabierz Sophię do szpitala”.

Sophia, która podsłuchiwała zza drzwi, jęknęła. „Co?! Ty niekompetentna idiotko!” – mruknęła, zdając sobie sprawę, że jej plan się nie powiódł. Szybko się uspokoiła, gdy podszedł Alex. „To nie była moja wina, proszę pani. A pan Thompson chce się z panią widzieć w szpitalu”.

W szpitalnym pokoju Emily Michael ostrożnie nakładał jej krem ​​na twarz. „Panie Thompson, w szpitalu jest za sucho. Czy mógłby mi pan to podać?”

„Masz brudne ręce” – powiedział Michael, delikatnie biorąc ją za rękę. „Pozwól mi to zrobić. Chodź tutaj. Pokaż mi swoją twarz”. Zatrzymał się, wpatrując się w nią uważnie. „Wygląda na to, że naprawdę ci się to podoba”. Miał na myśli nowy produkt do pielęgnacji skóry tej firmy.

„Produkty naszej firmy są po prostu aż tak dobre” – powiedziała Emily, próbując rozładować niezręczność. „Nie sądzę, żeby kilka komplementów zapewniło ci stałą posadę”.

„Skąpiec” – mruknął Michael, uśmiechając się lekko.

Właśnie wtedy weszli Sophia i Alex. „Panie Thompson, przyniosłem je”.

Sophia, udając niewiniątko, zapytała: „Panie Thompson, chciał mnie pan widzieć?”

„Wysłałeś Emily Carter do pokoju 206 w Redwood International?” Głos Michaela był pozbawiony emocji.

„Hę? Chyba tak się stało” – wyjąkała Sophia, próbując sobie przypomnieć. „Dlaczego nie słyszałam, że w naszej firmie jest klient o nazwisku Wilson?”

Oczy Michaela zwęziły się jeszcze bardziej. „Panie Lee? Myślałam, że kazałam jej odebrać pana Wilsona. O nie!” – wykrzyknęła Sophia, uświadamiając sobie swój błąd. „Znowu mnie wywalą?!”.

„Naprawdę?” – naciskał Michael. „To dlaczego pana Wilsona nie było w pokoju? W środku był zboczeniec”. Spojrzał na Alexa. „W sprawie tego, o co cię prosiłem, żebyś sprawdził…”

„Panie Thompson, w dokumentach recepcji widnieje nazwisko Ryan Patel” – zameldował Alex.

„Ryan Patel?!”. – wykrzyknął Michael, podnosząc głos. „To niemożliwe! Natychmiast zadzwonię do pana Wilsona!”. Wyciągnął telefon. „Co?! Już pan wyszedł?!”. Spojrzał na Sophię z osłupiałą miną. „Proszę pana, nie wiedziałem, że pan Wilson już wyszedł. Więc osoba, z którą Emily Carter poszła się spotkać, to tak naprawdę ten Ryan Patel, ten drań”. Zatrzymał się, a potem machnął lekceważąco ręką w stronę Sophii. „Może pan iść”.

Wstrząśnięta Sophia szybko wyszła.

Nagle Emily usłyszała znajomy głos. „Emmy!”. Jej babcia, wyglądając na zaniepokojoną, wbiegła do pokoju.

„Babciu! Co ty tu robisz?!”. wykrzyknęła Emily. „Czy to nie ta osoba z czerwonej książeczki Emmy?” – mruknął pod nosem Michael, rozpoznając staruszka z windy.

„Babciu, co cię tu sprowadza? Źle się czujesz?” – zapytała zaniepokojona Emily.

„Nic mi nie jest, kochanie. Przyszłam, żeby uzupełnić receptę” – odpowiedziała babcia, po czym jej wzrok padł na Michaela. „Młody człowieku, jesteś mężem Emmy?”

Oczy Emily rozszerzyły się. „Emily Carter, powiedziałaś rodzinie, że jestem twoim mężem?” – zapytał Michael z nutą rozbawienia w głosie.

„To nie ja!” zaprotestowała Emily. „Babciu, to nieporozumienie!”

„Nieporozumienie co? Twój akt ślubu?” Babcia wyglądała na zdezorientowaną. „To mój szef, nie mąż”.

„Szefie?” Babcia mrugnęła. „Chyba moja stara pamięć zawodzi. Babcia się starzeje. Popełniła błąd”.

Michael, wciąż rozbawiony, wziął Emily na bok. „Emily Carter, chodź tu na chwilę”.

„Szefie” – powiedziała Emily, próbując zachować profesjonalny ton.

„Pozwól, że to wyjaśnię” – powiedział Michael, ściszając głos. „Nie lubię cię. I nigdy nie polubię. A romanse biurowe są niedopuszczalne. Niezależnie od tego, jakie kłamstwa rozsiewasz, musisz wyjaśnić ten bałagan. Inaczej tylko się skompromitujesz”.

Emily prychnęła. „Kto by cię w ogóle polubił? Szaleństwo”. Przewróciła oczami. „To absurd. Chodźmy się przebrać i wracać do domu, babciu”.

Tego wieczoru Emily szykowała się do snu, trzymając w rękach swoją ulubioną piżamę.  Ten strój. Dlaczego jest identyczny z tym, który nosi mój tajemniczy mąż? –  zastanawiała się, czując dziwne przeczucie.  Ale ten sam strój leży na moim tajemniczym mężu o wiele lepiej.

Następnego dnia w biurze współpracownik plotkował: „Nowicjuszu, czy wiesz, dlaczego prezydent Thompson wysłał Ryana Patela do Denver w imieniu prezydenta Wilsona?”

Inny wtrącił: „Ryan Patel już został zwolniony, prawda? Dostał specjalne przydziały. Od teraz nie będzie już tym godnym menedżerem. Będzie musiał radzić sobie z prezydentem Wilsonem”.

„Prezydent Wilson? Trudno się z nim dogadać?” – zapytała Emily.

„Jesteś tu nowy. Prezydent Wilson uwielbia sporty ekstremalne” – wyjaśnił współpracownik. „Co roku firma wybiera odważne osoby z sekretariatu, żeby się nim zajęły. Ten zboczeniec, Ryan Patel, to prawdziwy tchórz. Pewnie będzie teraz codziennie sikał w spodnie”.

Emily nie mogła powstrzymać uśmiechu. „Dobrze mu tak. Nie powinien nękać koleżanek”.

Głos Michaela przeciął powietrze. „Przynieś kawę do mojego biura”.

„Tak, proszę pana” – odpowiedziała Emily, kierując się do pokoju socjalnego.

„Proszę wejść” – powiedział Michael, gdy zapukała.

„Twoja kawa, Prezydencie Thompson” – oznajmiła Emily, kładąc ją na jego biurku. Zauważyła notes na biurku, którego okładka była znajoma.  Więc aż tak się mną przejmuje? –  pomyślał Michael, patrząc na notes. „Gdzie mój notes? Zapomnij o nim. Uporządkuję go cyfrowo. Wczoraj wyraziłem się jasno. Czemu ona nie chce odpuścić?”

Emily, wciąż przy biurku, podsłuchała jego mamrotane myśli.  Ma pecha w miłości. Po prostu odrzuć je wprost. Powiedz, że masz już kogoś, kogo lubisz. A jeśli wszystko inne zawiedzie, powiedz, że interesują cię faceci.

Michael spojrzał na Emily z dziwnym wyrazem twarzy. „Panie Thompson, więc jest tutaj z panem. Właściwie, to już mam kogoś wyjątkowego”.

Kiedy Michael spojrzał na swój notatnik, zauważył promienny uśmiech na twarzy Emily.  Tak, to nie zadziałało.  Westchnął. „Możesz… możesz trochę przygasić? Przestań być taki nachalny. Ach. Czemu ona tu jeszcze jest?”

„Panie Thompson” – powiedziała Emily, a na jej twarzy pojawił się rumieniec.  Co się ze mną dzieje? Czemu moje serce wali jak młotem? Podobają mi się faceci.  „Dlaczego on mi to mówi? Czy jestem teraz jego zaufaną powierniczką? Ale pan Thompson jest żonaty. Pewnie dlatego się rozwiedli”. Poczuła ukłucie współczucia. „Proszę się nie martwić, panie Thompson. Zabiorę pana sekret do grobu”.

Michael spojrzał na nią zdezorientowany. „Panie Thompson, zaczekaj, to nie tak. To ona mnie lubi. Dlaczego miałbym jej unikać?”

Następnie zawołał: „Dwie osoby pójdą ze mną na kolację do pana Andersona z Hangtongu. Sophia, ty ze mną. Ty też chodź, Emily Carter”.

Zaskoczona Emily szybko zgarnęła swoje rzeczy. Sophia jednak spojrzała na nią gniewnie. „Pani kawa, panie Thompson. Dopiero co zaczęła tu pracować. Już może wyjść i omówić sprawy z panem Thompsonem”. Zadrwiła. „Kto wie, czy nie używa podstępnych sztuczek, żeby uwieść pana Thompsona. Pan Thompson ma żonę! Czy ona próbuje zostać jego kochanką? Sophia wciąż tu jest. Emily Carter, zapłacisz za to”.

Później, w eleganckiej restauracji w Dolinie Krzemowej, Michael i Emily siedzieli już z panem Andersonem, znanym z wybredności klientem. Sophia pojawiła się z wściekłością. „Panie Anderson, dawno się nie widzieliśmy, panie Thompson. Proszę wejść”.

Emily, widząc menu, szybko powiedziała: „Przepraszam, czy mogę prosić o menu? To wszystko, dziękuję”. Szybko złożyła zamówienie.

Sophia, słysząc, natychmiast nachyliła się do kelnera. „Co ona właśnie zamówiła? Zamienić krewetki longjing na orzeszki ziemne z przyprawami. Zamienić mu tie na piwo”. Spojrzała na kelnera znacząco. „Rozumiesz?”

„Pan Anderson ma alergię na orzeszki ziemne” – wyszeptała Sophia z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy. „Emily Carter, zobaczmy, jak sobie z tym poradzisz”.

Kiedy jedzenie zostało podane, pan Anderson z niepokojem spojrzał na orzeszki ziemne z przyprawami. „Dlaczego zamówiłeś piwo? Prosiłem o bijiu” – powiedział, patrząc na Sophię.

„Natychmiast to naprawię” – wyjąkała Sophia, zdając sobie sprawę, że sama zepsuła swój plan.

Pan Anderson zwrócił się do Michaela, a jego twarz się ściągnęła. „Panie Thompson, co to ma znaczyć? Wiedział pan o mojej alergii na orzeszki ziemne, a mimo to zamówił pan ich tak dużo? Emily Carter, proszę wyjaśnić ten wybór w menu. Nie wie pani o alergii pana Andersona? Wygląda na to, że Thompson Enterprises nie traktuje partnerstwa poważnie. Równie dobrze możemy zerwać umowę”.

Michael, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, odezwał się spokojnie: „Panie Anderson, ona jest stażystką. Nowo zatrudniona, wciąż się uczy. Natychmiast każę zabrać te naczynia”. Spojrzał na kelnera. „Czy to dopuszczalne? Przepraszamy. Podano niewłaściwe dania”.

„Co tu się dzieje?” zapytała Emily, szczerze zdezorientowana.

„Natychmiast je usuń” – rozkazał Michael kelnerowi.

Kelner, zdenerwowany, przyniósł nowe dania. „Wszystkie dania są podane. Smacznego!”

Pan Anderson, wciąż zirytowany, powiedział: „Panie Anderson, zakończmy na dziś. Omówimy umowę innym razem”.

Właśnie wtedy zadzwonił telefon Michaela. „Cześć, kochanie! A co z prezentem rocznicowym… Och, wrócę wcześniej”. Uśmiechnął się do telefonu.

Twarz pana Andersona nagle złagodniała. „Panie Thompson, prezent od mojej żony? Czy to był pana pomysł? Była nim absolutnie zachwycona! Czy mógłbym wziąć coś ekstra dla niej?”

Michael uśmiechnął się. „Panie Anderson, zdaję sobie sprawę z pańskiej głębokiej więzi z panią Anderson. Dlatego pozwoliłem sobie podarować jej zestaw”. Wskazał na pięknie zapakowaną paczkę. „Może pan zabrać ten zestaw do domu”.

Pan Anderson promieniał. „Skoro moja żona tak bardzo wierzy w pańską firmę, chętnie podejmę współpracę! Cieszę się, że pan wyraża zgodę”. Uniósł kieliszek. „Panie Anderson, wznoszę toast! Za pana, panie Anderson! Za naszą udaną współpracę!”

„Panie Thompson, wyjdę pierwsza” – powiedziała Emily, dyskretnie wychodząc. „Miło mi było z panem współpracować”.

„Miło było z panem współpracować” – odpowiedział Michael, ściskając dłoń pana Andersona.

„Panie Anderson, proszę jechać ostrożnie” – dodała Sophia, próbując odzyskać trochę przychylności.

Michael zwrócił się do Sophii, jego oczy były zimne. „Sophia, co się z tobą dzisiaj dzieje? Ujawniasz wady firmy przed klientami?”

„Nie, panie Thompson! Po prostu się spieszyłam!” – wyjąkała Sophia.

„Dosyć wymówek. Wracaj do pracy” – rozkazał Michael. „Prześlij Alexowi Johnsonowi raport na 1000 słów”.

„Zrozumiałam” – mruknęła Sophia, pokonana.

Michael zwrócił się do Emily z lekkim uśmiechem na twarzy. „Jak to zrobiłaś?”

Emily nachyliła się konspiracyjnie. „Podejdź bliżej, to ci powiem”. Zrobiła pauzę dla efektu dramatycznego. „Nie powiem”.

Michael przewrócił oczami. „Emily Carter, prosisz się o kłopoty?”

„Ty głupku” – zadrwiła Emily. „Jest kurier”.

Później, w czarnym cadillacu escalade Michaela, Emily wyraźnie odczuwała skutki drinków na cześć uroczystości. „Nie masz siły, a tyle wypiłeś?” mruknął Michael, patrząc na nią. „Panie Thompson, wraca pan do willi?” zapytał Alex z fotela kierowcy.

„Jeszcze nie” – odpowiedział Michael. „Najpierw zabierz ją do domu. Zrozumiano?”

„Zrozumiałem” – potwierdził Alex.

„Emily Carter, obudź się” – powiedział Michael, próbując ją obudzić. „Gdzie mieszkasz? Gdzie mieszkasz?”

Nagle Alex gwałtownie zahamował. „Przepraszam, panie Thompson, tu jest bezdomny kot!”

Telefon Emily, który wibrował, wypadł jej z ręki. Alex podniósł go. „Halo? Emmy, czemu jeszcze nie wróciłaś?” To była babcia.

„Babciu, jestem szefem Emily Carter. Wypiła za dużo. Możesz mi podać swój adres? Odwiozę ją do domu”.

„Co się dzieje z Emmy?!” Głos babci był pełen troski. „Babciu, proszę, pokaż nam drogę!” – nalegał Michael.

„Idź! Idź prosto!” – poinstruowała babcia z ulgą.

Zbliżając się do kamienicy Emily w spokojnej części Queens, Michael zauważył oprawione zdjęcie na kominku, widoczne przez okno. To był akt ślubu.  Akt ślubu. Emily Carter jest mężatką.

Babcia powitała ich w drzwiach. „Młody człowieku, proszę, wytrzyj pot. Dziękuję za twoją ciężką pracę”. Podała Michaelowi serwetkę.

„Babciu” – powiedział ostrożnie Michael – „Emily Carter wyszła za mąż?”

„Tak, mówiła, że ​​to było burzliwe małżeństwo” – odpowiedziała babcia, lekko marszcząc brwi. „Ten jej mąż, po ślubie, nie wrócił przez cały rok. Spójrz na to”. Wskazała na oprawione zdjęcie. „Ten mężczyzna tutaj”. Zmrużyła oczy. „Dlaczego nie widzę wyraźnie twarzy?”

Oczy Michaela rozszerzyły się. Mężczyzna na zdjęciu to on. „To ja. Podparłem nim nogę stołu” – wyrzucił z siebie, nieco speszony.

„Wrócę pierwszy” – powiedział szybko, uciekając.  Jesteś żonaty, a mimo to flirtujesz ze mną?  – pomyślał, a w jego głowie kłębiło się zamieszanie. „Uważaj na siebie”.

Następnego ranka, w Thompson Enterprises, Sophia uśmiechnęła się do Emily z uśmieszkiem. „Dzień dobry, panie Thompson! Dostałeś chłodno, co? Niektórzy uważają, że są nieodparcie czarujący. Żałosne”.

Inny kolega wtrącił: „Emily Carter, pan Thompson jest żonaty. Miej trochę szacunku do siebie”.

„Wszyscy źle zrozumieliście” – upierała się Emily, czerwieniąc się. „Nic nas nie łączy”.

„Wygląda na to, że traktuje cię specjalnie” – zauważyła Sophia, nieprzekonana.

„Przysięgam! Nasza relacja jest czysto zawodowa! Nic nie może się wydarzyć!” Emily rozpaczliwie chciała, żeby jej uwierzyli. „Poza tym, pan Thompson woli mężczyzn”.

Sophia uniosła brew. „Przynajmniej znasz swoje miejsce”.

Michael, przechodząc obok, podsłuchał końcówkę rozmowy. Zatrzymał się przy biurku Emily. „Panie Thompson. Oto akta dyrektora Andersona. Zajmie się pan tą współpracą za trzy dni”. Spojrzał jej prosto w oczy. „Sfinalizuj tę umowę, a dostaniesz stałą posadę”.

„Uważaj to za załatwione” – odpowiedziała Emily z zdecydowanym uśmiechem na twarzy.

Wtedy Michael złapał jej spojrzenie. „Przestań się śmiać”.

Emily mrugnęła. „Hę? Już jesteś żonaty. Po co się do mnie uśmiechasz?”

„Czy to jest ze sobą powiązane?” – zapytał Michael, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.

„Oczywiście” – oświadczyła Emily. „Dobra, przestanę”.

„Zrobię ci kawę” – zaproponowała.

„Nie zawracaj sobie głowy” – powiedział Michael, odwracając się. „Sophia, od teraz ty będziesz zajmować się moją kawą”.

„Tak, proszę pana” – odpowiedziała Sophia, a na jej twarzy znów pojawił się triumfalny uśmieszek.

Później Sophia przyniosła kawę. „Kawa jest gotowa, panie Thompson”. Następnie zwróciła się do Alexa. „Panie Thompson, ja… mam tu dokument, który wymaga podpisu pana Thompsona”.

Alex, patrząc na nią dziwnie, odpowiedział: „Pan Thompson jest pijany i odpoczywa w hotelu Champs”.

Oczy Sophii zabłysły. „Rozumiem. Emily Carter już jedzie”. Wykonała szybki telefon. „Zaraz wezmę telefon pana Thompsona, żeby napisać do jego żony. Kiedy przyjedzie, niech ją przyłapie ich na gorącym uczynku. Pamiętaj, musisz działać, zanim lek zacznie działać. Dopilnuj, żeby Emily spotkała się z żoną twarzą w twarz. W ten sposób postępowanie rozwodowe pana Thompsona przyspieszy. Emily zostanie uznana za rozbijaczkę małżeństw i straci przychylność pana Thompsona. Emily Carter… Och, Emily Carter. Tylko czekasz, aż jego żona przyłapie cię na romansie”.

Emily dotarła do luksusowego hotelu Champs w Beverly Hills, czując dziwny niepokój.  Czemu jest tak gorąco? Co się dzieje?

Alex, czekając na korytarzu, powiedział: „Asystentko Emily, pan Thompson jest w środku. Otwórz drzwi”.

Emily otworzyła drzwi i zobaczyła Michaela rozciągniętego na łóżku z zarumienioną twarzą. „Panie Thompson! Emily Carter, co się stało?! Jest pani rozpalona! Ma pani gorączkę? Zabiorę panią do szpitala!”

Tymczasem Sophia rozmawiała przez telefon, a jej głos przepełniał się oczekiwaniem. „Co? Mówiłeś, że pani Thompson nie poszła? W takim razie Michael Thompson i Emily Carter musieli…”

Następnego ranka Emily obudziła się z westchnieniem. „Ach! Naprawdę spałam z prezydentem Thompsonem!” Zakryła twarz dłońmi. „Czy to się liczy jako zdrada?” Przypomniała sobie stan Michaela. „Stan prezydenta Thompsona wczoraj… Wyglądał na pod wpływem narkotyków”. Zrobiła pauzę. „Czekaj. Jakaś kobieta napisała do mnie wczoraj wieczorem. Ale pokój 506 należał do prezydenta Thompsona. Czy prezydent Thompson jest moim sekretnym mężem?” – postanowiła. „Zwykły telefon to potwierdzi”.

Wybrała numer swojego „męża”. Odebrał kobiecy głos. „Halo? Halo? To telefon mojego męża. Po co ci ten telefon?”

Emily, zszokowana, wyjąkała: „Bo twój mąż jest w moim łóżku!”

Kobieta po drugiej stronie zachichotała. „Pani Thompson tego nie toleruje. Na pewno przyspieszy proces rozwodowy z panem Thompsonem”.

Emily się rozłączyła, a fala ulgi zalała ją ze zdumienia. „Dzięki Bogu. Wygląda na to, że pan Thompson i mój sekretny mąż to nie ta sama osoba”. Westchnęła. „Co za ulga. Obgadywałam pana Thompsona przed moim sekretnym mężem. Gdyby byli tacy sami, wolałabym umrzeć, niż się z tym zmierzyć”.

Nagle Michael poruszył się obok niej. „Znowu śpisz? Tylko to potrafisz?”

Emily wrzasnęła, podciągając prześcieradło pod brodę. „Przepraszam! Dlaczego mój telefon tu jest?”

„Panie Thompson, gdzie pan był wczoraj? Miał pan wyłączony telefon” – powiedział Alex Johnson, wpadając do pokoju.

„Byłem pod wpływem narkotyków” – powiedział Michael napiętym głosem. „Dowiedz się, kto to zrobił”.

„Zajmę się tym natychmiast” – odpowiedział Alex.

„A tak przy okazji, gdzie jest Emily Carter?” – zapytał Michael, rozglądając się po pokoju, jakby dopiero zauważył jej obecność.

„Dziś nie było jej w biurze. Twierdziła, że ​​źle się czuje i wzięła zwolnienie lekarskie”.

„Źle, mówisz?” Michael spojrzał na Emily z błyskiem w oku. Zaczął wstawać z łóżka.

„Panie Thompson, dokąd pan idzie?” zapytał Alex, próbując go powstrzymać.

Michael zignorował go. „Myślałem sobie, że powinieneś coś wiedzieć”.

Emily, próbując wszystko sobie poukładać, powiedziała: „Wczoraj zadzwoniła do mnie jakaś kobieta i twierdzi, że mnie zdradzasz”.

„Nie mogę teraz rozmawiać” – powiedział Michael, mijając ją. „Ktoś puka do moich drzwi”.

To była babcia. „Jesteś szefem, który ostatnio odesłał Emmy do domu, prawda?”

„To ja” – odpowiedział Michael. „Słyszałem, że źle się czuje. Przyszedłem ją sprawdzić”.

Emily, zaskoczona, podeszła do drzwi. „Kto tam? Co sprowadza tu tego wielkiego szefa?”

„Ten dzieciak” – powiedziała babcia, wciągając Michaela do środka. „Proszę, wejdź pierwszy. Jasne, babciu”.

„Proszę, zjedz trochę owoców” – zaproponowała babcia.

„Dziękuję, babciu” – powiedział Michael, odgryzając kęs.

„Ile masz lat? Jesteś mężatką?” – zapytała babcia, prawdziwa swatka.

„Mam 26 lat. Już żonaty” – odpowiedział Michael.

Babcia wyglądała na rozczarowaną. „Małżeństwo? Ale wy dwoje idealnie do siebie pasujecie! Szkoda, że ​​jesteście małżeństwem”.

„Babciu, byłam…” zaczęła Emily.

Michael, widząc swoją szansę, wtrącił: „Szczerze mówiąc, rozwodzę się”.

„Rozwód?!”. Oczy babci rozbłysły. „Rozwód to dobra wiadomość! Mąż Emmy nie wrócił ani razu przez całe ich małżeństwo. Najwyraźniej jest do niczego. Dopilnuję, żeby Emmy się z nim rozwiodła. Świetnie byście razem wyglądały!”

Więc mąż Emily Carter źle ją traktuje? –  pomyślał Michael, czując w sobie dziwną zaborczość.  W takim razie powinienem wziąć na siebie odpowiedzialność.

„Babciu?” zapytała Emily, próbując zmienić temat rozmowy.

„Dość o tym” – Babcia machnęła ręką. „Wy dwoje rozmawiajcie”.

Kiedy babcia wyszła, Emily zwróciła się do Michaela: „Dlaczego tu jesteś?”

„Słyszałem, że źle się czujesz” – powiedział Michael, patrząc na nią intensywnie. „Czy to przez wczoraj?” Wyciągnął rękę, żeby dotknąć jej ramienia.

„Przestań!” – Emily się cofnęła. „To był tylko wypadek! Wiem, że byłaś pod wpływem narkotyków. Udawajmy, że nic się nie stało, dobrze?”

„Wezmę odpowiedzialność” – powiedział Michael, podchodząc bliżej.

„Co możesz zrobić, żeby wziąć za mnie odpowiedzialność?” – zapytała Emily, a w jej głosie słychać było mieszankę gniewu i bólu. „Przez rozwód? Rozwiodę się”.

„Nie ma potrzeby” – powiedziała Emily, nagle czując się przytłoczona. „Nic mi nie jest. Po prostu odejdź”.

„Nie czujesz się dobrze” – nalegał Michael. „Zostanę, żeby się tobą zaopiekować”.

Emily chwyciła telefon. „Muszę zadzwonić do męża”. Spojrzała na Michaela. „Chcesz posłuchać?”

„Naprawdę? Idealnie. Nigdy go nie spotkałem. No dalej. Będę cicho”. Michael usiadł, wyglądając na zaintrygowanego.

„Masz jakiś fetysz?” – mruknęła pod nosem Emily. „Poza tym to i tak nie jest rozmowa wideo. Nie widać nawet jego twarzy”.

„W porządku” – odpowiedział Michael z lekkim uśmiechem na twarzy. „Po prostu słuchanie jest w porządku”.

Emily westchnęła. „Zaraz będziemy rozmawiać o… intymnych sprawach. Nadal chcesz posłuchać?”

Michael zamilkł.  Czy jej babcia nie mówiła, że ​​mąż źle ją traktował? Czy oni w końcu się kochają?  Zawahał się, po czym wstał. „Nie zawracaj sobie głowy. Odpocznij trochę”. Odwrócił się, żeby wyjść.

„Czemu tak się interesujesz moim życiem osobistym?” – zawołała za nim Emily.  Czyżby… mu się podobałem?

Później Michael zadzwonił do „męża” Emily. „Hej. Mówiłaś, że ktoś użył mojego telefonu, żeby napisać do ciebie o zdradzie, ale na moim telefonie nie ma śladu”.

„Prawdopodobnie to usunąłem” – odpowiedział jej mąż. „Kiedy zadzwoniłem później, odebrała kobieta i powiedziała, że ​​jesteś w jej łóżku. Zachowywała się z tego powodu bardzo zarozumiale. Potem poszła z moją żoną zgłosić prawo własności”.

Teraz rozumiem,  pomyślał Michael. „A tak przy okazji, nie przeszkadza ci, jeśli będę z kimś innym?” – zapytał z dziwną ciekawością w głosie.

„Oczywiście, że nie” – odpowiedział jej mąż. „Nasze małżeństwo było wielką sprawą. Chodziło tylko o wygodę. Poza tym powinnaś mieć własne życie i związki”.

„Czy to cię niepokoi?” – naciskał Michael.

„W tym rzecz” – kontynuował jej mąż. „Ja też spałem wczoraj z kimś. Jak sama powiedziałaś, to małżeństwo z rozsądku. Nie będę ingerował w twoje życie ani oceniał, z kim jesteś”.

„Dobrze” – powiedział Michael, z ulgą wyrywając się z jego ust. „Z czystej ciekawości, czy ta dziewczyna była kimś wyjątkowym?”

„Nie jestem pewien” – przyznał jej mąż – „ale ona naprawdę się mną interesuje”.

„Więc powinniśmy wkrótce sfinalizować rozwód” – zasugerował Michael.

„Dobra. Wybierz więc datę” – zgodził się jej mąż. „Za siedem dni się rozwiedziemy, jak się spotkamy”.

Za siedem dni znowu będę singlem,  pomyślał Michael, dziwna mieszanka oczekiwania i niepokoju.  A więc to jego ukochana rzeczywiście tego dnia utwierdzała mnie w swojej suwerenności.  Zmarszczył brwi.  Ale wysłała zły adres z tym samym numerem pokoju co pan Thompson.

Następnego dnia Sophia, wciąż wściekła, zadzwoniła do Emily. „Halo? Emily Carter! Projekt pana Andersona. Kiedy się odezwiesz? Zrezygnuj teraz, jeśli nie dasz rady. Zajmiesz się tym jutro rano. Bezpośredni rozkaz pana Thompsona. Zrozumiano”.

Tymczasem zadzwonił telefon Emily. To była ta sama kobieta, co ostatnio. „Twierdzisz, że wiesz, kto ma romans z moim mężem? Wiem też, że jutro się spotykają. Podam ci miejsce spotkania. Idź i zobacz sam. Zobacz na własne oczy. Jak ona śmie uwodzić mojego męża?! Rozerwę ją na strzępy! Wyrwę tej lafiryndzie gębę!”

Emily, wciąż w biurze, zobaczyła wiadomość z lokalizacją. Szybko podeszła do Sophii. „Gdzie ona jest?”

Sophia wyglądała na zaskoczoną. „Nie przydzieliłaś jej do pana Andersona? Nie mówiłam, żeby szła dzisiaj. Czy ona mnie unika?” Emily podała jej telefon. „Podaj mi adres. Idę z nią na konfrontację”.

Emily dotarła do tętniącej życiem kawiarni w centrum Seattle, gdzie pan Anderson cierpliwie czekał. „Panie Anderson, słyszałem, że jest pan koneserem kawy. Co pan sądzi o tej mieszance?”

„Nieźle” – odparł pan Anderson, popijając. „Jeśli chodzi o szczegóły projektu, to już wszystko przejrzałem. Podpiszmy umowę”.

„Dobrze” – powiedziała Emily, przesuwając umowę po stole. „Panie Anderson, proszę o zapoznanie się z umową. Czy są jakieś zastrzeżenia do warunków?”

Właśnie wtedy drzwi kawiarni otworzyły się z hukiem i wpadła wściekła kobieta – pani Anderson. „Jak śmiesz uwodzić mojego mężczyznę?!”. wrzasnęła, wskazując na Emily.

„To nie tak wygląda!” zaprotestowała Emily. „Rozmawialiśmy o interesach!”

„Zamknij się!” krzyknęła pani Anderson. „Nie myśl, że nie znam twojego brudnego sekretu! Widziałam wszystko, co was łączy!”

„Pani Anderson, to nieporozumienie!” – próbowała wyjaśnić Emily. „Pracuję dla Thompson Enterprises!”

„Wciąż kłamiesz jak z nut?! Dam ci dziś nauczkę!” – pani Anderson rzuciła się na Emily. „Chodźcie wszyscy zobaczyć tę rozbijaczkę rodzin! Ta przebiegła lisica uwiodła mojego męża! Rozbijaczko rodzin, uwielbiasz być tą drugą kobietą! Zróbcie przedstawienie dla wszystkich!”

„Nie puściłam! Puść mnie!” Emily się szarpała, gdy pani Anderson chwyciła ją za ramię.

Nagle pojawił się Michael Thompson, który śledził Emily. „Dość! Za kogo ty się uważasz? Pilnuj swoich spraw?!”.

Przechodzień próbował interweniować. „Próbujesz udawać bohatera? Zamknij gębę!”

Michael, z twarzą pełną kontrolowanej furii, spojrzał na panią Anderson. „Panie Thompson, co pana tu sprowadza? Ten drobny projekt nie wymaga pańskiej osobistej uwagi”.

„Co, panie Thompson? Ostrzegam pana! Nie powstrzymuj mnie przed pobiciem tego rozbójnika!” – wrzasnęła pani Anderson.

„Zamknij się” – powiedział Michael niebezpiecznie niskim głosem. Zwrócił się do pana Andersona. „Próbuje pan mnie zabić? Panie Thompson, podpiszmy kontrakt natychmiast”.

Pan Anderson, przerażony, szybko się zgodził. „Możemy podpisać od razu! Nie ma problemu, naprawdę!”

Michael spojrzał na panią Anderson, a jego oczy płonęły. „Pozwoliłeś tej harpii dręczyć mojego pracownika z Thompson Enterprises? Nasza współpraca kończy się w tym momencie. Od dziś Thompson Enterprises nałoży blokadę biznesową na rodzinę Andersonów”.

„Panie Thompson, z powodu tego pracownika, który nie jest nikim, chyba pan przesadza!” – błagała pani Anderson, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. „Zrekompensujemy jej straty, jeśli będzie trzeba! Nie psujmy naszej współpracy!”

„Ciesz się swoim bankructwem” – powiedział Michael bez emocji w głosie.

Pani Anderson prychnęła. „To śmieszne! Imperium rodziny Andersonów nie upadnie z twojego kaprysu!”

„Pobożne życzenia?” – powiedział Michael z lodowatym uśmiechem na twarzy. Odwrócił się do Emily, a jego głos złagodniał. „Wszystko w porządku. Skup się na transakcji. Jesteś ważniejsza niż jakakolwiek inna umowa. Emily Carter, twoja pracownica z Thompson Enterprises. Nigdy nie narażaj swojej godności. Jestem przy tobie”.

Nagle zadzwonił telefon pana Andersona. „Halo? Co?! Nasz łańcuch finansowania jest zerwany? Niemożliwe!” Spojrzał na Michaela, blady jak ściana. „Panie Thompson, więc pan jest panem Thompsonem? Panie Thompson, wcześniej byłem ślepy. Proszę mi wybaczyć!”. Następnie zwrócił się do żony, wściekły. „Panie Thompson! Dlaczego musiał pan ich sprowokować? To pana wina! Pan oszukiwał!”

Pani Anderson, kompletnie zrozpaczona, próbowała przeprosić, ale Michael po prostu machnął na nią ręką. Następnie zwrócił się do Emily, która wciąż dochodziła do siebie po szoku. „Nie ruszaj się. Przepraszam, zawaliłem. Czy to oznacza, że ​​nie dostanę stałego etatu?” – zapytała Emily cichym głosem.

„Kto to powiedział?” – zapytał Michael z lekkim uśmiechem na twarzy. „Przeszedłeś próbę. Zatrzymujesz mnie”.

„Czy to dlatego, że chcesz wziąć na siebie odpowiedzialność?” – zażartowała Emily, czując się odrobinę odważniejsza.

„Idiotko. Za dużo kombinujesz” – odparł Michael, żartobliwie szturchając ją. „Zdałaś mój test. Ale to nie znaczy, że już dołączysz do działu projektowania. Żeby się tam przenieść, musisz zdać ich test”.

Emily zrzedła mina. „Sophia już mnie nie lubi. Czy pozwoli mi przejść?”

„W ten sposób” – powiedział Michael, a w jego głowie narodził się plan. „Zorganizuję jutro test. Zdaj go, a zatwierdzę twój transfer. Odważysz się? No i co?”

Następnego ranka wysłano e-mail do całej firmy. „Uwaga! Nasz zespół badawczo-rozwojowy ulepszył nasz flagowy produkt, Kafuse Serum. Został on zoptymalizowany i udoskonalony. Potrzebujemy nowych projektów opakowań. Firma niniejszym ogłasza wewnętrzny konkurs na projekt, otwarty dla wszystkich działów”.

„Czy dotyczy to tylko działu projektowego?” – zapytał głos podczas ogłoszenia w całej firmie.

„Konkurs na projekt opakowania jest otwarty dla całej firmy” – ogłosił Alex Johnson. „Termin wynosi trzy dni. Zwycięzca może zgłosić tylko jedno zamówienie”.

„Wow, jakież to hojne!” – wykrzyknął kolega. „Czy zwycięzcy mogą dołączyć do działu projektowego?”

„Jeśli uda ci się wygrać, to oczywiście” – rozległ się donośny głos Michaela.

Sophia, widząc stanowczą minę Emily, prychnęła. „Emily Carter, czy ty w ogóle rozumiesz design? Jak śmiesz się tu przechwalać? Bezwstyd. Znaj swoje miejsce”.

Emily spojrzała jej w oczy. „Nie martw się. Wyniki pokażą się za trzy dni”.

Później Alex podszedł do Sophii. „Sophio, sprawdziłem. Kiedy Emily Carter chodziła do szkoły, zdobyła wiele nagród w konkursach projektowych. Jeśli wygra, nasz wydział straci reputację”.

Sophia uśmiechnęła się przebiegle. „Mam plan”.

Tej nocy Emily pochylała się nad biurkiem, szkicując gorączkowo. „Wreszcie skończone!” – wykrzyknęła, rozciągając zmęczone mięśnie. „Jutro tylko ostatnie poprawki”.

Michael, który kręcił się po biurze, obserwował ją. „Pakuj się. Emily Carter, jak wygram ten konkurs, wywalę cię z Thompson Enterprises”. Żartobliwie naśladował Sophię.

Emily zachichotała. „Chodźmy. Zabiorę cię do domu”.

„Dziękuję, panie Thompson”. Gdy mijali fontannę, Emily spojrzała na wodę.  Woda. Fale. Mam pomysł.

„Panie Thompson, niech pan zacznie” – powiedziała. „Przejrzę projekt”.

„Wracaj! Jest późno! Idź do domu!” – nalegał Michael.

Następnego dnia, w zatłoczonej sali konferencyjnej, Sophia zaprezentowała swój projekt. „To projekt naszego produktu drugiej generacji, utrzymany w białej kolorystyce, czysty i minimalistyczny, podkreślający czystość formuły, integralność produktu i sam produkt. To mój autorski projekt”.

„Wow! Ten konkurs jest bez sensu!” – wyszeptał kolega. „Ogłosimy Siostrę Sophię zwyciężczynią!”

„Dokładnie!” zgodził się ktoś inny.

„To mój projekt!” – oznajmiła Sophia, triumfująco wyglądając. „Emily Carter, wstydź się! Pracowałam trzy dni i noce nad tym arcydziełem! Nie myśl, że twoja posada sekretarki pozwala ci kraść moje prace! Emily Carter, złodziejka projektów taka jak ty, to rak w tej branży! Wynoś się z Thompson Enterprises!”

„Zgadzam się! Natychmiast wyrzucić Emily Carter!” – sala zawrzała aprobatą.

„Dość!” – rozkazał Michael. „Emily Carter, twierdzisz, że to twój projekt? Gdzie masz dowód?”

„W moim pierwotnym projekcie wykorzystałam biel, aby uzyskać efekt czystości i prostoty, czystości i minimalizmu” – zaczęła Emily.

„Przestań powtarzać moje słowa!” – warknęła Sophia.

„Podobnie jak nasze produkty eliminujące toksyny, używamy naturalnych składników” – kontynuowała Emily, ignorując Sophię. „Wybierz naturalne składniki. Sweet Talk nie sprawi, że ten projekt będzie twoim dziełem. Ponieważ kobiety składają się z wody, nawilżenie jest najważniejsze w pielęgnacji skóry. Nasz produkt drugiej generacji zapewnia lepsze nawilżenie i lekką konsystencję. Dlatego stworzyłam transparentny flakon z wzorem przypominającym fale wody”. Zdradziła swój projekt – oszałamiającą, płynną butelkę, która prawdziwie przywodziła na myśl istotę wody.

W sali zapadła cisza, po czym rozległ się pomruk uznania. „Wygląda na to, że Emily Carter ma lepszy projekt!”

„Bzdura! Projekt Sophii jest ewidentnie lepszy!” krzyknęła Sophia, czerwieniąc się na twarzy.

„Ta kobieta! Jak śmiesz działać za moimi plecami i potajemnie tworzyć drugą wersję?!”

„Kto jest lepszy?” – zapytała Emily, rozglądając się po sali. „Mam nadzieję, że każdy sam oceni”.

Michael z zadowolonym uśmiechem na twarzy oznajmił: „Emily Carter, jesteś teraz na pełen etat. Od jutra będziesz nową projektantką w naszym dziale”.

„Dziękuję, panie Thompson!” Emily promieniała.

„Spotkanie zakończone” – powiedział Michael, po czym dodał: „Wszyscy, mam do przekazania komunikat. Na podstawie osiągnięć Sophii i Emily Carter firma zdecydowała, że ​​Emily Carter obejmie stanowisko liderki drugiego zespołu projektowego, nadzorując rozwój nowych produktów. Była dyrektor ds. projektowania, Sophia, została zdegradowana do roli liderki trzeciego zespołu. Nagradzamy ich brawami!”

Sophia wstała oszołomiona. „Naprawdę wygrała!”

„Z czego tu być dumnym?” – prychnęła Sophia, odzyskując panowanie nad sobą. „Ona po prostu się przespała! Najpierw z menedżerem Andersonem, potem jego żona ją pobiła, jak ją przyłapano! Emily Carter, użyłaś swojego ciała, żeby osiągnąć mój poziom! Jak śmiesz udawać wyższość? Nie jesteś niczym wyjątkowym!”

Emily spokojnie wyciągnęła telefon. „Nagrałam wszystko, co mówiliście. Pan Thompson nienawidzi plotkarzy. Jeśli to zobaczy, wszyscy zostaniecie zwolnieni”. Spojrzała na Sophię. „Sophia, spójrz na nią. Przeproś teraz, a to puścimy płazem”. Zaczęła odliczać. „Trzy, dwa…”

Sophia, widząc panikę na twarzach plotkujących kolegów, przełknęła ślinę. „Przepraszam” – mruknęła.

„Ty też” – powiedziała Emily, patrząc na pozostałych.

„Przepraszam” – mruknęli.

„Co? Mów głośniej!” zażądała Emily.

„Przepraszam!” odpowiedzieli wszyscy chórem.

„To już lepiej” – powiedziała Emily, odkładając telefon.

Michael, obserwując scenę, oznajmił: „Jutro jadę do Seattle w interesach. Emily Carter, przygotuj się, żeby mi towarzyszyć”.

Oczy Sophii rozszerzyły się. „Pan Thompson zawsze zabierał Sophię w podróże służbowe! Dlaczego teraz zabiera Emily Carter?!” Zatrzymała Emily na korytarzu. „Co zrobiłaś, że wybrał ciebie? Dlaczego ciebie, a nie mnie?!”

„Ponieważ jestem lepsza od ciebie” – odpowiedziała Emily z pewnym siebie uśmieszkiem na twarzy.

„Kłamstwa! Spałaś z panem Thompsonem!” – oskarżyła Sophia.

„Skąd wiedziałaś?” – odkrzyknęła Emily z niebezpiecznym błyskiem w oku. „Tego dnia podałaś mi lokalizację pana Thompsona! Dosypałaś czegoś do drinka pana Thompsona!”

Twarz Sophii zbladła. „Co ty bredzisz?! Mam tam znajomego! Była tego świadkiem!”

„Jaki znajomy?” naciskała Emily. „Kelner, który zamknął mnie w pokoju?!”

„Jaki kelner?!” wyjąkała Sophia, wyraźnie zdenerwowana. „Nie mam pojęcia, co mówisz! Przestań mnie wrabiać!”

Michael, przechodząc obok, usłyszał zamieszanie. Emily szybko zmieniła temat. „Panie Thompson, wszystkie dokumenty na wyjazd do Seattle są już gotowe”.

„Hmm” – odpowiedział Michael, po czym zwrócił się do Alexa. „Znalazłeś tego, kto cię ostatnio odurzył?”

„Zidentyfikowaliśmy jednego podejrzanego, ale prawdopodobnie… ktoś za nim stoi” – poinformował Alex.

Czy to może być Sophia? –  pomyślała Emily.  Wysłała mi adres hotelu. Co więcej, zdaje się wiedzieć, co się stało.

„Panie Thompson, kawa jest gotowa” – powiedziała Sophia, podając kubek.

Michael wziął kawę. „Zbadam tę sprawę. Najpierw spakuj swoje rzeczy, Emily Carter.”

„Zrozumiałam” – odpowiedziała Emily i odeszła.

Później, gdy Emily wychodziła z biura, mężczyzna pożądliwie się do niej uśmiechnął. „Hej, ślicznotko. Pokażę ci coś wyjątkowego”.

„Zboczeniec!” – krzyknęła Emily, odpychając go. Szybko zawołała Michaela. „W pobliżu jest zboczeniec! Uważaj!”

„Już idę!” powiedział Michael pilnym głosem.

Mężczyzna złapał Emily. „Kochanie! Zatrzymaj ją! Nie pozwól jej uciec!”

Michael przybył wściekły. „Co ty wyprawiasz?!”

Zboczeniec, widząc onieśmielającą obecność Michaela, natychmiast się wycofał. „Lubisz ją? Jeśli ci się podoba, możesz ją sobie zatrzymać. Rób z nią, co chcesz”.

„Stój! Nie rób mu krzywdy!” krzyknęła Emily, widząc, że Michael zaraz rzuci się na nią.

„Uważaj!” Michael odepchnął ją, gdy wspólnik zboczeńca próbował zaatakować.

„Chodźmy!” powiedział Michael, chwytając Emily i odciągając ją.

Zboczeniec i jego wspólnik spojrzeli na siebie. „Po prostu pozwoliłeś im uciec? Umówiliśmy się, że razem zarobimy pieniądze!”

Nowy głos, zimny i groźny, przeciął powietrze. „Ostrzegałem cię, żebyś nie dotykał Michaela Thompsona. Następnym razem cię wykończę”.

Z powrotem w samochodzie Michaela, opatrywał zadrapane ramię Emily. „Boli? Pozwól, że ci w nie podmucham”. Delikatnie chuchnął jej w ramię. „Jeszcze raz”.

Emily poczuła dziwne trzepotanie w piersi. „Czuję się już o wiele lepiej. Dobra, wystarczy. Eee, dzięki za wczoraj”.

„Jesteś moją pracownicą” – powiedział Michael, unikając jej wzroku. „Moim obowiązkiem jest cię chronić”.

„Tylko pracownik?” – mruknęła Emily z nutą rozczarowania w głosie.

Nagle Sophia wpadła do samochodu. „Panie Thompson! Emily Carter powiedziała mi, że został pan zaatakowany! Wszystko w porządku?!”

Michael westchnął. „Gdyby coś mi się stało, czy mógłbym nadal stać przed tobą?”

„Mówiłam, że potrzebujesz ochroniarzy! Odmówiłaś!” – prychnęła Sophia. „Tak bardzo chcesz spędzić czas sam na sam z Emily Carter? Masz swoją prywatną chwilę?”

„Czas w samotności? Co za bzdura!” – warknął Michael.

„Nie czujesz nic do Emily Carter?” naciskała Sophia. „Lubisz mnie!”

Zirytowana Emily wtrąciła: „Co masz na myśli mówiąc  , że cię lubię ? To ty pierwszy mnie  polubiłeś   !”

„Kiedy ja cię w ogóle lubiłem?!” odparł Michael.

„To dlaczego powiedziałaś babci, że jestem twoim mężem? Przecież nawet zapisałeś wszystkie moje preferencje w swoim notesiku!” – odparła Emily, wyciągając swój notesik. „Jeśli to nie jest miłość, to co nią jest?!”

„Moja babcia źle zrozumiała!” – upierał się Michael, czerwieniąc się. „Poza tym, ten notatnik zawiera tylko notatki służbowe! Zapisuję szczegóły dla ciebie, dyrektora Andersona, Taylora i Lee też!”

„A poza tym, czy nie interesują cię mężczyźni?” zażartowała Emily, przypominając sobie jego wcześniejszą deklarację.

„To był tylko pretekst, żeby cię odrzucić!” – wykrzyknął Michael.

„Komu potrzebne jest twoje odrzucenie? Narcyz!” – prychnęła Emily. „Śmiałeś powiedzieć, że mnie nie lubisz?”

„Myśl sobie, co chcesz” – mruknął Michael. „Wyraźnie mnie lubisz, ale nie chcesz się do tego przyznać”.

Alex Johnson, pojawiając się na miejscu zdarzenia, pokręcił głową. „Reżyserze Thompson, podoba ci się?”

Zaskoczony Michael wyjąkał: „Ja… Oczywiście, że nie! Wolę łagodne i troskliwe osoby, a nie takie, które gadają i hałasują cały dzień!”

Alex uśmiechnął się ironicznie. „Dyrektorze Thompson, podobasz jej się dlatego, że to ty pierwszy się w niej zakochałeś. Więc to ty najwyraźniej podkochujesz się w Emily Carter”.

Oczy Michaela rozszerzyły się. „Mówisz, że… potajemnie… tęsknię za Emily Carter?! Jeśli odważysz się to wyjawić, jesteś trupem!”

Właśnie wtedy pojawiła się babcia z koszykiem. „Przyniosłam jedzenie dla was obojga! Najpierw zjedzcie”. Spojrzała na nadgarstek Emily. „Czy to nie ten prezent, który dyrektor Thompson kazał mi przygotować dla jego żony tamtego dnia?”

Sophia, widząc bransoletkę, parsknęła śmiechem. „Jakiś problem? Dał mi to mój mąż”.

Babcia spojrzała z pogardą na bransoletkę Sophii. „Wygląda na to, że twój mąż nie jest taki wspaniały. Ta bransoletka wygląda tandetnie”.

Emily, widząc zakłopotaną minę Michaela, szybko wtrąciła: „Panie Thompson, ta bransoletka jest droga! Kiedy poprosił mnie pan o wybranie prezentu od Adama, ta bransoletka była jedną z opcji. Panie Thompson, nawet nie pamięta pan, co dał pan żonie?”

Michael jęknął. „Mhm. Wszyscy mężczyźni są tacy sami”.

Alex, jak zawsze lojalny asystent, próbował pokierować rozmową. „Hej, co się dzieje z panem Thompsonem?”

„Dokładnie wiesz dlaczego!” syknęła do niego Sophia. „Wiesz, że lubię Emily Carter, a mimo to wspominasz o prezentach od Adama! Więcej kłopotów niż pożytku!”

„Ale twoje małżeństwo jest fikcją i wkrótce się rozwiedziesz” – szepnął Alex do Sophii.

„Ale ona o tym nie wie!” – odparła Sophia. „Mam jej to wyjaśnić?”

„Trzymaj się z daleka” – rozkazał Michael. „Sam z nią porozmawiam. A tak przy okazji, za dwa dni ma urodziny. Przygotuj porządny prezent urodzinowy. Coś lepszego niż ta tandetna bransoletka, którą dał jej były”.

„Zrozumiałem” – odpowiedział Alex i zawahał się.

„Czekaj” – powiedział Michael, patrząc na wybór kieliszków Alexa. „Nieważne. Z tymi brzydkimi kieliszkami ewidentnie masz fatalny gust. Sam wybiorę.”

Następnego dnia w biurze Emily znalazła na biurku pięknie zapakowany prezent. „Co tu się dzieje?” – zastanawiała się.

Sophia, widząc prezent, podeszła. „Przestań udawać! Nie udawaj głupiej! Ten prezent urodzinowy jest od pana Thompsona! Ona tylko się popisuje! Jacyś ludzie podstępem, a nawet intrygami, ukradli pozycję Sophii, żeby dostać takie drogie prezenty od pana Thompsona! Pan Thompson musi być też sprawcą rozwodu z żoną!”

Emily, zirytowana, chwyciła prezent. „Michaelu Thompsonie, wrabiasz mnie! Jesteś tak dobry w plotkach, dlaczego nie rozpuścisz ich panu Thompsonowi? Powtórzę jeszcze raz: to prezenty pana Thompsona dla jego żony, nie mam z nimi nic wspólnego!”

Kolega prychnął. „Pan Thompson rozwodzi się z żoną! Po co miałby jej kupować te wszystkie prezenty?!”

„Dokładnie!” – zgodził się ktoś inny. „Ona usprawiedliwia się z poczucia winy! Pan Thompson rozwodzi się z żoną dla niej! Wkrótce zostanie przyszłą panią Thompson z Thompson Enterprises!”

Inny kolega, patrząc na prezent, nagle olśniło go. „Mam szaloną teorię! Czy to możliwe, że Emily Carter jest sekretną żoną pana Thompsona?!”

„Niemożliwe! Mówisz poważnie? Emily Carter? Ona jest niegodna!”

Myśli Sophii szalały. Przypomniała sobie telefon Emily.  To telefon mojego męża. Po co ci on? Bo twój mąż jest w moim łóżku.  Głos w telefonie brzmi zupełnie jak głos Emily Carter.  Wysłałam panią Thompson, żeby złapała Emily Carter, ale się nie pojawiła. Jeśli Emily Carter to pani Thompson, wszystko ma sens. Dobrze. Sprawdzę to jeszcze raz. Zobaczę, czy naprawdę jesteś panią Thompson.

Michael podszedł do biurka Emily. „Panie Thompson, czy prezent na moim biurku był od pana?” zapytała Emily.

„No, czyż nie jest lepsza od tej tandetnej bransoletki, którą dał ci mąż?” – zażartował Michael. „Słuchaj, te prezenty zostały starannie wybrane specjalnie dla ciebie”.

„Nie chcę ich” – powiedziała Emily, odpychając je w jego stronę. „Zabierz je z powrotem”.

„Dlaczego nie? Nie podobają ci się?” – naciskał Michael. „Jeśli nie, to kupię ci nowe”.

„Co próbujesz zrobić?” zapytała Emily, a na jej twarzy pojawił się rumieniec.

Michael nachylił się bliżej. „Powiedziałem, że cię lubię. Nic do mnie nie czujesz? Pachniesz niesamowicie”.

„Przestań!” Emily odsunęła się.  Czy go lubię? Może. Ale nie będę tą drugą kobietą, która rozbija rodzinę. „Jest pan żonaty, panie Thompson. A ja mam męża. Nie jesteśmy singlami i nie mamy wolnych terminów. Zachowajmy dystans. A co do prezentów… Daj je swojej żonie”.

Później Michael zadzwonił do swojej „żony”. „Odrzuciła twoje dary? Tak. Kazała mi je przekazać”.

Jego żona, zimnym głosem po drugiej stronie, powiedziała: „Ona ewidentnie jest zazdrosna. Powiedziałeś jej, że jesteśmy udawanym małżeństwem?”

„Nie wiem jak” – przyznał Michael. „A tak przy okazji, jeśli chcesz te prezenty, przyjdź do Thompson Enterprises”.

„Nie ma potrzeby” – odpowiedziała jego żona. „Dałeś mi już wystarczająco dużo. Więcej nie mogę przyjąć. Poza tym, to dla niej”.

Chwila. Thompson Enterprises?  Emily, która tak naprawdę była jego „żoną”, pomyślała, a w jej głowie zrodziło się dziwne podejrzenie.  Co za zbieg okoliczności.  Wtedy odebrała telefon od Michaela. „Po co się tu skradasz?” zapytał, widząc ją przez okno swojego biura.

„Nic wielkiego” – odpowiedziała Emily, udając spokój.

„Co robisz?” – naciskał Michael.

„Cześć! Robię tylko to, czego chciałaś. Ciepło gawędzę z żoną”. Puścił do niej oko przez telefon.

„Jakie zepsute drzwi? Sknerus!” – mruknęła pod nosem Emily.

Nagle jej telefon się rozłączył. „Co się stało? Co się stało? Czemu tak nagle się rozłączyłaś?” – zapytał Michael ze swojego biura.

„Nic się nie stało” – odpowiedziała Emily, odbierając zepsuty telefon. „Dostałam burę od mojego skąpego szefa”.

„Wygląda na to, że za każdym razem, gdy rozmawiamy, wspominasz o nim” – powiedział Michael z nutą irytacji w głosie. „Jeśli naprawdę aż tak go nienawidzisz, przyjdź do mojej firmy i pracuj”.

Emily zaśmiała się. „Właściwie to aż tak go nie nienawidzę”.

„Więc on ci się podoba?” – zapytał Michael z nutą nadziei w głosie.

„No, może trochę.”

Michael westchnął. „Wygląda na to, że oboje zakochaliśmy się w kimś, w kim nie powinniśmy”. Następnie zwrócił się do Alexa. „Prezydencie Thompsonie, drzewo pieniędzy. Mam coś do załatwienia. Muszę iść”.

Alex, patrząc na drzewo pieniędzy, mruknął: „Prezydencie Thompson, liście na tym drogim drzewie pieniędzy, które kupiłeś… Emily Carter prawie zrywa wszystkie liście”.

Emily, wciąż przy biurku, usłyszała to. Uśmiechnęła się.  Emily Carter. Nie mogę się doczekać, żeby panią poznać, pani Thompson. Wkrótce się dowiem. Tajemnicza żona pana Thompsona. Czy to naprawdę pani? Emily Carter.

Trzy dni później Michael zadzwonił do Emily. „Emily Carter! Czyż nie umówiliśmy się na rozwód za siedem dni? Zostały jeszcze trzy dni. Po co ten pośpiech? Zaprosiłaś mnie do kawiarni. Spotkajmy się i porozmawiajmy twarzą w twarz”.

„Halo? Halo” – powiedziała Emily, podnosząc telefon. Usłyszała pukanie do drzwi. „Czy ktoś był wcześniej przy drzwiach? Na zewnątrz dzwoni jakaś pani”.

„Czy to nie ty to zaaranżowałeś?” – zapytał zdezorientowany Michael. „Więc kto…”

Emily wyjrzała przez drzwi. To była ta kobieta z hotelu.  Och. Ta pani z poprzedniego razu.

Głos Michaela powrócił. „Za trzy dni spotkamy się pod numerem szóstym przy Xingyang Road. Najpierw idź ze mną do dziadka. Po wyjaśnieniu mu sytuacji pójdziemy do urzędu stanu cywilnego, żeby się rozwieść”.

„Dobrze. Do zobaczenia za trzy dni” – odpowiedziała Emily, rozłączając się.  Nadal jestem ciekawa, jak wygląda jego kochanka. Może pójdziemy ją zobaczyć?

Zadrżała. „Nie ma mowy. Ostatnim razem pomylili mnie z rozbijaczką małżeństw. Strasznie mnie pobili. Może następnym razem”.  Mimo to udało jej się uciec.

Za trzy dni znowu będę singielką,  pomyślała Emily, a w jej głowie kłębiła się dziwna mieszanka emocji.

Później tego samego dnia zadzwoniła babcia. „Emmy! Co się stało, babciu?”

„Ten szef, który ostatnio cię przyprowadził do domu” – powiedziała podekscytowana babcia. „Wygląda na to, że jest teraz na dole. Może czegoś od ciebie potrzebuje”.

„Pan Thompson jest na dole?!”. wykrzyknęła Emily, podbiegając do okna. „Babciu, proszę, wracaj do środka! Pójdę go sprawdzić”. Pospiesznie zbiegła na dół.

„Co tu robisz?” – zapytała Emily Michaela. „Skąd wiedziałeś, że tu jestem? Najwyraźniej moja babcia widziała cię z góry”.

„Czego tak naprawdę ode mnie chcesz, Emily Carter?” – zapytał Michael cichym, ale intensywnym głosem. „Kocham cię. Wiem, że czujesz to samo. Dlaczego nie możemy być razem?”

„Oboje już jesteśmy po ślubie!” – zaprotestowała Emily z bijącym sercem. „Nie będę rozbijaczką małżeństw, która niszczy rodziny”.

„Nie rozbijesz mojej rodziny” – powiedział Michael, podchodząc bliżej. „Moje małżeństwo jest fikcyjne. Zrobiłem to tylko po to, żeby zadowolić dziadka i zabezpieczyć rodzinny spadek. Znalazłem sobie małżonka na podstawie umowy cywilnej. Poznaliśmy się dopiero w dniu rejestracji ślubu. Nawet nie pamiętam jej twarzy”.

„Małżeństwo na niby?!”. Emily jęknęła. „Dokładnie tak jest w mojej sytuacji! Daj mi trzy dni, dobrze? Sfinalizuję z nią rozwód”.

„Czekaj, czekaj!” – powiedziała Emily, a w głowie jej się kręciło. „To za dużo do przetworzenia. Mój mąż i ja też jesteśmy w fikcyjnych związkach małżeńskich”. Spojrzała na niego, nagle coś ją olśniło. „Czy kiedyś nazywałaś się Olivia Bennett? Zmieniłaś już imię?”

„Nigdy nie zmieniłam imienia. Zawsze byłam Emily Carter” – odpowiedziała.

Michael uśmiechnął się. „Przynajmniej teraz wiem. Oboje jesteśmy w fikcyjnych małżeństwach. Po rozwodzie bądźmy razem”.

Nagle Alex Johnson podbiegł do nich, wyglądając na przerażonego. „Piekło chyba zamarza! Co się stało?” – zapytał Michael.

„Panie Thompson, prosił mnie pan o zbadanie incydentu z narkotykami. To rzeczywiście sprawka Sophii!” – wyrzucił z siebie Alex.

„Przyprowadź ją do mojego biura! Zrozumiano?” – rozkazał Michael, a jego twarz stężała.

„Chciał mnie pan widzieć, panie Thompson?” zapytała Sophia, udając niewiniątko, gdy dotarła do biura Michaela.

„To ty mnie odurzyłeś, prawda?” Głos Michaela był zimny.

„To nie ja! Nie zrobiłam tego!” – upierała się Sophia. „Czy ta Emily Carter nastawiła cię przeciwko mnie?!”

„Wezwałem cię tu, żeby nie słuchać twoich wymówek” – powiedział Michael, przerywając jej. „Wszystko słyszałem. Jesteś zwolniona. Spakuj się i natychmiast wyjedź”.

Oczy Sophii rozszerzyły się z niedowierzania. „Panie Thompson, służyłem panu tyle lat! Czyż nie zasługuję na uznanie?! A teraz chce mnie pan wyrzucić z powodu Emily Carter?!”.

„Nie wnoszenie oskarżenia to moja hojność” – odpowiedział Michael lodowato spokojnym głosem. „A może wolałabyś konsekwencje prawne? A, i znajdź mi jutro prawnika. Niech przygotuje dokumenty rozwodowe. Oficjalnie będę rozwiedziony za dwa dni”.

Sophia, pokonana, wyszła z biura. Alex, który słuchał, zapytał: „Panie Thompson, czy planuje pan być z Emily Carter po rozwodzie?”

Michael się uśmiechnął. „Oboje zawarliśmy małżeństwa fikcyjnych. Uzgodniliśmy, że po ich zakończeniu będziemy oficjalnie razem”.

Alex, wciąż nie mogąc otrząsnąć się po tym odkryciu, pomyślał:  Pan Thompson i jego żona żyją w udawanym małżeństwie. Nic dziwnego, że jest wobec niego taka obojętna. To nie przejdzie. Muszę powstrzymać pana Thompsona przed byciem z Emily Carter.

Sophia, pakując swoje rzeczy, zobaczyła Alexa. „Co tu robisz?”

„Alex Johnson, proszę, błagaj pana Thompsona za mnie!” – błagała. „Przez chwilę byłam zdezorientowana!”

„Nie mogę ci w tym pomóc” – powiedział Alex stanowczym głosem. „Powinnaś szybko spakować swoje rzeczy i opuścić firmę”.

Sophia prychnęła. „Z czego tu być dumnym? Jak tylko będę z panem Thompsonem, ty odejdziesz pierwszy”. Wtedy zobaczyła coś na biurku Alexa. „Czego szukasz? Nie mogę po prostu wziąć długopisu?” Podniosła jakiś dokument. „Akt ślubu? Niemożliwe. Nie. To akt ślubu pana Thompsona!”

„To moja osobista rzecz” – powiedział Alex, próbując ją odzyskać.

„Nie wierzę ci! Pokaż mi!” – zażądała Sophia.

„Po co miałbym ci to pokazywać? To moja prywatna własność!” – odparł Alex.

Sophia, teraz z certyfikatem, pomyślała:  Wygląda na to, że pan Thompson i Emily Carter nie wiedzą, kim naprawdę jest ich fikcyjna partnerka. Jeśli pan Thompson dowie się, że Emily Carter jest tak naprawdę jego żoną, musimy im w tym przeszkodzić.

Nagle weszła Emily.  Coś tu śmierdzi. Twierdziła, że ​​szuka długopisu, ale zamiast tego znalazła akt ślubu.  „Nie pokażesz mi? I tak go zobaczę!” – oznajmiła, wyrywając akt Sophii.

„Co ty robisz?!”. krzyknęła Sophia. „Wystraszyłeś mnie!”

Emily spojrzała na certyfikat. „To certyfikat, który właśnie znalazła Sophia. Mówi, że jest jej. Ale podejrzewam, że może być twój. Sprawdźmy i się przekonajmy”.

Sophia, spanikowana, wyrwała mu go z rąk. „To ma sens! Emily Carter, co ty robisz?! Czemu tu jest pusto?!”

„Emily Carter, jak śmiesz grzebać w moich rzeczach?!” – wykrzyknęła Sophia, udając oburzenie. „To absolutny brak szacunku!”

„Myślałam, że to akt ślubu pana Thompsona” – powiedziała Emily, autentycznie zdezorientowana. „Dlaczego jest pusty?”

„To wyrzucony akt ślubu mojej przyjaciółki!” skłamała Sophia. „Oczywiście, że jest pusty! Przepraszam. Źle cię zrozumiałam”. Spojrzała na Emily, a na jej twarzy znów pojawił się wyraz zadowolenia. „Nie dorastasz mi do pięt, Emily Carter. Michael Thompson należy tylko do mnie. Nigdy nie pozwolę wam być razem”.  Kiedy sfinalizują rozwód, będą musieli spotkać się osobiście. Wtedy prawda wyjdzie na jaw.

Tymczasem prywatna detektyw, panna Rodriguez, donosiła Nicole, współspiskowcowi Sophii. „Panno Rodriguez, odkryłam, że pan Thompson zaaranżował fikcyjne małżeństwo z niejaką Olivią Bennett. Ale jakoś nigdy oficjalnie tego nie zarejestrowali. Oto zdjęcie Olivii Bennett”. Podała Nicole zdjęcie.

„Pani Rodriguez, czy te informacje panią zadowalają?” zapytała Nicole.

„Bardzo zadowalające. Dziękuję, panno Rodriguez.”

„Zadzwoń do mnie ponownie w sprawie przyszłych zleceń.”

Nicole spojrzała na zdjęcie Olivii Bennett. „Olivio Bennett. Więc to ty mnie szukasz? Wyjaśnię to od razu. Nie przyjmuję zleceń poniżej 100 000 dolarów”.

Sophia podała jej czarną kartę. „Ta karta ma milion. Zrób mi przysługę, Emmy.”

Następnego ranka babcia spojrzała na Emily. „Emmy, ubrałaś się tak elegancko! Masz gorącą randkę?”

„To nie randka, babciu. To rozwód” – powiedziała Emily, starając się brzmieć odważnie.

„Dobrze, babciu. Rozwód to dobra rzecz! Jak się rozstaniecie, odzyskaj tego swojego szefa! Babcia go bardzo lubi.”

Emily uśmiechnęła się słabo. „Zrobię, co w mojej mocy. Nie czekaj na mnie z kolacją”.

„Uważaj na siebie!” – zawołała za nią babcia.

Emily czekała w biurze urzędnika hrabstwa, gdy do Michaela podeszła kobieta. „Emily Carter! Emily Carter! Mężu!” – wykrzyknęła.

Michael, zdezorientowany, spojrzał na nią. „Kim jesteś?”

„Jestem Olivia Bennett, twoja żona!” – oznajmiła. „Czy nie mieliśmy się tu dzisiaj spotkać?”

Oczy Emily rozszerzyły się.  To pani Thompson? Żona prezesa?

Michael spojrzał na Olivię, a potem na zdjęcie, które dał mu Alex. „Nie jesteś taka, jaką sobie wyobrażałem”.

Olivia, niezrażona, powiedziała: „Może miałam jakieś drobne poprawki kosmetyczne”. Potem odwróciła się do Emily z szyderczym uśmiechem na twarzy. „Więc jesteś kochanką! Czekasz, żeby ukraść mi męża, jak tylko się rozwiedziemy? Bezwstydna rozbijaczka małżeństw!”

„Olivia Bennett!” – powiedział Michael ostrym głosem. „Uważaj na język! Nasze małżeństwo to fikcja! To dopiero nasze drugie spotkanie! Nic do ciebie nie czuję!”

Emily, wciąż oszołomiona, wyjąkała: „Mylisz się. Pan Thompson i ja jesteśmy tylko przełożonymi i podwładnymi. Przypadkiem dziś tamtędy przechodziłam”.

„To wynoś się stąd!” wrzasnęła Olivia. „Jesteś okropny! Mam co robić. Wy dwoje rozmawiajcie!”

Emily, kompletnie zirytowana, odwróciła się, żeby odejść. „Emily Carter! Nie waż się!” Michael złapał ją za ramię. „Jej zachowanie i osoba w telefonie zupełnie do siebie nie pasują. Osoba z naszych czatów w ogóle do ciebie nie pasuje. Czy ty w ogóle jesteś Olivią Bennett?”

Olivia wyciągnęła dowód osobisty. „To mój dowód. Ludzie się zmieniają. Kobiety zwłaszcza”. Wyrwała Michaelowi papiery rozwodowe. „Skończmy z tym”.

Zadzwonił telefon Emily. To był jej „mąż”. „Czemu się rozłączyłaś? Umówiliśmy się na 10:00, prawda? Coś się stało?”

Olivia, widząc telefon Emily, rzuciła się na nią, zrzucając go na ziemię i rozbijając. „Co się stało?! Rozbiłaś mi telefon!” krzyknęła Emily.

„Skoro telefon nie był zepsuty, to jak mogłaś mnie pomylić? To tylko telefon! Stać cię na nowy!” – prychnęła Olivia. „Chodźmy. Najpierw coś zjeść”.

Emily, wściekła, powiedziała: „Najpierw muszę naprawić mój telefon”.

„Jak długo potrwa naprawa?” zapytał Michael.

„Za około godzinę” – odpowiedział urzędnik. „Przyniosę, jak tylko naprawię”.

„Dobrze. Będę w prywatnym pokoju” – powiedział Michael do Olivii.

„Rozumiem” – odpowiedziała Olivia, rzucając Emily groźne spojrzenie.  Nie chcesz, żeby ten telefon był naprawiany. Rozumiesz, o co mi chodzi?

Emily patrzyła, jak odchodzi.  Zwariowałeś?

Michael, czekając w prywatnym pokoju, zniecierpliwił się.  Zapomnij o tym. Mam dość czekania.  Wyciągnął dokumenty rozwodowe. „Oto dokumenty rozwodowe, które przygotowałem. Z dniem dzisiejszym nasze roczne fikcyjne małżeństwo zostało zakończone”.

Olivia, która właśnie weszła, wyrwała mu dokumenty. „Nie wyjdę!”

„Olivio Bennett, czego właściwie chcesz?” – zapytał Michael zirytowany.

„Nie chcę rozwodu!” – oświadczyła Olivia.

„Czyż nie umówiliśmy się już w tej sprawie? Jak możesz cofnąć słowo? Czy nie mówiłeś, że masz kogoś innego?”

„Skłamałem!” – odparła Olivia. „Chodzi mi tylko o pieniądze. Czy nie rozwodzisz się ze mną tylko po to, żeby być z Emily Carter? Odmawiam! Jeśli się z tobą rozwiedzę, nie dostanę nic!”

„Dodam 10 milionów odszkodowania” – zaproponował Michael.

„Za mało! Chcę 100 milionów!” – zażądała Olivia.

„To niemożliwe!” – wykrzyknął Michael.

„Jesteś z prestiżowego Thompson Enterprises! Nie stać cię na 100 milionów? Yuko, zanim cię poznałam, myślałam, że jesteś inteligentną kobietą. Nigdy nie spodziewałam się, że masz w sobie tyle chciwości”.

Twarz Olivii posmutniała.  Yuko?

Głos Michaela stwardniał. „Powiedzmy sobie jasno. Ten rozwód odbędzie się niezależnie od tego, czy się zgodzisz, czy nie. Jeśli będziesz dalej sprawiać kłopoty, nic nie dostaniesz”.

Właśnie wtedy drzwi się otworzyły. „Co tu się dzieje? Dziadku!”

Dziadek, widząc Olivię, rozpromienił się. „Kłócić się? Wcale nie! Jesteś tutaj, dziadku! Jestem Olivia Bennett, żona twojego wnuka. Dobra, ładna i pełna wdzięku! Ten bachor ciągle cię przede mną ukrywał!”

Olivia, udając, uśmiechnęła się słodko. „Spotykam cię po raz pierwszy. Jesteś taki dystyngowany. Teraz wiem, po kim Michael odziedziczył urodę. Odziedziczył ją po tobie!”

Dziadek zaśmiał się cicho. „Oczywiście! Wychowywałem tego chłopca od dziecka! Olivio, chodź tu”. Wyciągnął plik banknotów. „Te 3 miliony to mój prezent powitalny dla ciebie! Weź je!”

„Dziękuję, dziadku!” Olivia promieniała, biorąc pieniądze.

„Co ty robisz, smarkaczu?!”. Dziadek warknął na Michaela. „To dla twojej żony!”

„Dziadku, ona nie jest twoją wnuczką!” – zaprotestował Michael. „Rozwodzę się z nią!”

„Co?! Chcesz rozwodu?! Nie ma mowy! Nie zgadzam się!” – wykrzyknął dziadek. „Po co się rozwodzić, skoro wszystko jest w porządku? Ona jest taką dobrą wnuczką!”

„Dziadku, tak naprawdę nigdy nie mieliśmy ze sobą prawdziwej więzi!” – upierał się Michael. „Pobraliśmy się tylko po to, żeby cię zadowolić!”

„Nie pozwolę na ten rozwód!” – oznajmił dziadek. „Uczucia z czasem narastają! Zaufaj mi! Nie pozwolę ci się rozwieść!”

„Dziadku, ona jest po prostu łowczynią złota!” – próbował wytłumaczyć Michael. „Nie wiesz, ile zażądała za rozwód. Sto milionów!”

„Co?!” Dziadek spojrzał na Olivię.

Olivia, spanikowana, powiedziała: „Nie, dziadku, to nieprawda! Po prostu nie chcę rozwodu!”

„Kłamca!” – warknął Michael.

„Dosyć kłótni!” – rozkazał dziadek. „Załatwię to. Żadnego rozwodu między wami!”. Potem odwrócił się do Olivii z błyskiem w oku. „Dziadku, właśnie zaparzyłem tę herbatę. Pachnie cudownie! Spróbuj.”

Olivia, widząc swoją szansę, powiedziała: „Dziadku, chcę pracować w Thompson Enterprises! Po pierwsze, żeby nawiązać więź z Michaelem. Po drugie, żeby poznać zasady działania firmy. Mogłabym też wspierać Michaela!”

„To wspaniale!” – oznajmił dziadek.

„Sprzeciwiam się!” powiedział Michael.

„Co ci jest, gnoju?!”. Odparł dziadek. „To ja decyduję! Zacznij jutro w Thompson Enterprises! Dziękuję, dziadku!”. Olivia promieniała.

Właśnie wtedy kelner podszedł do Michaela. „Twój telefon jest naprawiony”. Michael wziął jego telefon.

Olivii zrzedła mina, gdy sobie przypomniała.  Co w tym złego? Upuściłam to wcześniej.  O nie, jak mogłabym zapomnieć? Nie było jej tu? Czy to oszustka?

Michael spojrzał na Olivię z zamyślonym wyrazem twarzy. Pamiętał wczorajszy telefon i to, jak jego „żona” upierała się, że jej telefon został skradziony. Pamiętał też reakcję Olivii na imię „Yuko”.  Trzymaj się, dziadku.

Zwrócił się do Olivii. „Nie jesteś osobą, którą powinienem poślubić. Kim ty właściwie jesteś?”

Olivia, odzyskując panowanie nad sobą, powiedziała: „Jestem twoją żoną! Widziałeś mój dowód, prawda?”

„Jeśli jesteś moją żoną, to kto wysłał mi tę wiadomość?” – zapytał Michael, pokazując jej wiadomość od Emily o rozwodzie.

„Ukradziono mi telefon w drodze tutaj!” – upierała się Olivia. „To ewidentne oszustwo!”

„Naprawdę?” – wyzwał Michael. „Jeśli mi nie wierzysz, zadzwoń do nich sam! I tak jesteś bogaty! Oszustwa ci nie zaszkodzą! Zapisz mój nowy numer.”

„Nie ma potrzeby” – powiedział Michael beznamiętnym głosem. „Poza rozwodem nie chcę z tobą żadnych kontaktów”.

Widząc odchodzącego Michaela, Olivia szybko zadzwoniła do Sophii. „Hej, już po wszystkim! Chodź! Teraz on już całkowicie uwierzył, że jestem jego żoną! Usunęłam numer Emily Carter z jego telefonu, ale Emily Carter nadal ma jego dane kontaktowe. To wciąż ryzyko”.

„Zajmę się tym” – powiedziała Sophia ze złowieszczym uśmiechem na twarzy. „Jej telefon zniknie”.

„Dobrze” – odpowiedziała Olivia. „Ty chcesz jego, ja chcę pieniędzy. Miło było robić interesy”.

„Ja również” – odpowiedziała Sophia, rozłączając się.

Następnego dnia w biurze Thompson Enterprises znów panował gwar. „Słyszałem, że pani Thompson dołącza do firmy!”

„Serio?! Czy oni się nie rozwodzą? Nasze informacje były błędne! Małżeństwo Thompsonów jest niewzruszone!”

„Jakieś intrygantki rozsiewają plotki” – skomentował inny kolega. „Żona i kochanka pod jednym dachem? Jakież to dramatyczne! Niektórych wystraszy prawdziwa żona!”

„Obiecała się z nią rozwieść. Czy to wszystko były kłamstwa?” – mruknęła Emily, zdezorientowana i zraniona.

Właśnie wtedy do biura weszła Olivia Bennett, elegancka i pewna siebie. „Pani Thompson jest tutaj! Prawdziwa żona prezesa! Elegancja, nieskazitelna uroda i promienna cera! Prawda? Taka królewska prezencja! O mile ponad nami, zwykłymi ludźmi!” – zachwycali się pochlebcy.

Olivia uśmiechnęła się, rozkoszując się uwagą. „Dość tych pochlebstw. Sprawiasz, że się rumienię. Emily Carter”. Spojrzała prosto na Emily lodowatym wzrokiem. „Dzięki, że dotrzymujesz towarzystwa mojemu mężowi. Teraz, kiedy wróciłam, twoje usługi nie będą potrzebne”.

„Dobrze powiedziane!” – wykrzyknęła Sophia, robiąc krok naprzód. „Niektórzy ludzie. Eleganckie ubranie nie czyni cię człowiekiem. Bawisz się w rozbijaczkę małżeństw. Hańba naszej płci. Z tak piękną żoną, dlaczego pan Thompson miałby zadowalać się śmieciami? Tylko swoją zabawką. Wzywany i odprawiany na żądanie”.

Biuro wybuchnęło śmiechem. „Ha ha ha! Skończone? Dotknęło cię coś?”

Inny kolega dodał: „Jeśli jakimś cudem zostaniesz panią Thompson, wszyscy będziemy zgubieni!”

„Jej? Jeśli ta kopaczka złota wygra, uklęknę i nazwę ją dziadkiem!”

Olivia, rozkoszując się tym widowiskiem, uśmiechnęła się. „Niezbyt popularni, co? Idealny moment. Nie toleruję węży w moim ogrodzie. Od dziś zostajesz zdegradowana do działu wsparcia marketingu. Żadnego obijania się. Powiedziałam, żebyś mnie puściła!”. Złapała Emily za ramię i pociągnęła ją w stronę działu marketingu. „Pracuj ciężko. Żadnego wyjścia, dopóki nie skończysz.”

Nagle do biura wpadł Michael Thompson. „Emily Carter! Przygotuj samochód!”

„Natychmiast, panie Thompson!” odpowiedział zdezorientowany Alex.

Michael wziął Emily na ręce. „Postaw mnie!” – zaprotestowała zaskoczona Emily.

„Nie” – powiedział stanowczo Michael. „Spuść mnie!”

Zabiorę cię do szpitala.

„Powiedziałam, żebyś mnie postawił! Co ci jest?!” – zapytała Emily.

„Co ze mną nie tak?!” – odparł Michael. „Odpowiedz mi! Rozwiodłaś się?”

„Było opóźnienie” – przyznała Emily. „Dajcie mi tylko więcej czasu. Rozwiodę się z nią tak szybko, jak to możliwe”.

„Czy ty sobie ze mnie żartujesz?” Głos Emily zadrżał. „Cała firma mówi teraz, że jestem tą drugą kobietą! Że zrujnowałam twoje małżeństwo!”

„Kto to powiedział? Powiedz mi! Pożałują, że rozpuścili plotki!” – powiedział Michael, a jego oczy płonęły.

„To nie ma znaczenia!” krzyknęła Emily. „Żadne z nas nie jest jeszcze po rozwodzie! Trzymaj się od tej pory na dystans! Koniec z kontaktem!”

Michael spojrzał na nią zraniony. „Ty też nie jesteś rozwiedziona. Dlaczego? On nie chce? A może ty się wahasz?”

„Nie muszę ci nic wyjaśniać!” powiedziała Emily, odsuwając się.

„Dokąd idziesz?!” zapytał Michael.

„Teraz zajmuję się marketingiem! Muszę wziąć się do pracy!”

„Kto przeniósł cię do marketingu?” – zapytał Michael, szczerze zdezorientowany.

„Nikt! Sama o to prosiłam! Coś jeszcze? Wychodzę”. Odeszła.

„Zabiorę cię do szpitala na badanie!” – zawołał za nią Michael.

„Nie ma potrzeby! Mogę iść sama!” – odpowiedziała Emily, wybiegając pospiesznie.

Michael zwrócił się do Alexa. „Panie Thompson, dowiedz się, kim jest mąż Emily Carter. Ostrzeż go. Powiedz mu, żeby trzymał się z daleka od Emily Carter”.

„Panie Thompson, czy to właściwe?” zapytał zaskoczony Alex.

„Po prostu zrób, co mówię!” – rozkazał Michael. „Rozumiem. A poza tym przenieś Emily Carter z powrotem do działu projektowania i zbadaj, kiedy firma rozsiewa plotki, i zwolnij ich wszystkich!”

„Tak, proszę pana!” odpowiedział Alex.

Tymczasem Olivia rozmawiała z Sophią. „Nie obiecałaś dać jej nauczki? Czemu jej nic się nie stało? Skonfrontowałam się z Emily Carter w twojej sprawie. Ale Michael Thompson wciąż desperacko ją chroni. Zwalnia nawet pracowników, którzy ją nękali. Gdyby ten stary mnie nie ochronił, wyrzuciliby mnie ze szkoły”.

„Co takiego wyjątkowego jest w Emily Carter?” – prychnęła Olivia. „Mężczyzn jest na pęczki! Jak masz pieniądze, możesz mieć ich, ile chcesz! Po co się tak użalać?!”

„Nie rozumiesz” – powiedziała Sophia, wpatrując się w biuro. „On jest inny niż pozostali mężczyźni”.

„Już się umówiłam” – powiedziała Olivia z szelmowskim uśmiechem na twarzy. „Tym razem sprawię, że zapłaci”.

Emily szła sama do szpitala. „Powiedziałam, żebyś za mną nie szedł! Pójdę sama do szpitala!”

Nagle dwóch mężczyzn ją złapało. „Hej, piękna. Źle się czujesz? Sprawdzimy cię”.

„Chciałeś pieniędzy, prawda?” zapytała Emily, próbując zwlekać. „Mam pieniądze! Dam ci, ile zechcesz!”

„Czy powiedziałem, że puścimy cię za kasę?” – zadrwił jeden z bandytów. „Twoja drobniaka nawet nie pokryje naszych kieszonkowych!”

„Szefie, czy tobie nie chodzi tylko o pieniądze?” – zapytał drugi bandyta swojego przywódcę.

„Moje mieszkanie jest tuż przed nami! Pozwól, że ci je przyniosę!” – błagała Emily.

„Nie ma potrzeby! Po prostu zapewnij nam rozrywkę, a cię puścimy, dobrze?” Bandyta znowu ją złapał. „Wybierasz trudną drogę, co? Zajmę się tobą natychmiast!”

Nagle w powietrzu rozległ się kobiecy głos: „Co ty robisz?! Puść ją!”

Bandyci zamarli. „Siostra Na nie pozwala nam go dotykać!” – krzyknął jeden z nich. „Wycofać się!”. Puścili Emily i uciekli.

Michael, który podążał za Emily, podbiegł do niej. „Co cię tak długo czekało?!”. Emily poczuła ulgę. „Byłam przerażona!”

„Przepraszam” – powiedział Michael, obejmując ją. „Powinienem był przyjść wcześniej. Chodźmy. Od teraz będę cię woził do i z pracy”.

Później, w mieszkaniu Emily, Michael wciąż wyglądał na zaniepokojonego. „Dlaczego tu dzisiaj przyszłaś? Nie zemdlałaś dziś rano? Przyszedłem cię sprawdzić. Przepraszam za moją wcześniejszą oschłość”.

„W porządku” – powiedziała cicho Emily. „Chodzi o Olivię Bennett, prawda?”

Michael westchnął. „Nie rozwiodłem się z nią dzisiaj, bo zażądała 100 milionów odszkodowania”.

„Sto milionów?!”. wykrzyknęła Emily. „Ona jest skandaliczna!”

„Moim błędem było to, że nie podpisaliśmy intercyzy, kiedy się pobraliśmy” – przyznał Michael. „Teraz idziemy do sądu”.

„Dlaczego więc się nie rozwiedliście?” – zapytała Emily z błyskiem podejrzliwości w oczach. „Czy to dlatego, że nie możesz się z tym rozstać?”

„Zwariowałeś?!”. odparł sfrustrowany Michael. „Próbowałem się z nim skontaktować. Ale jego telefon nie działa. Może coś mu wypadło. Daj mi swój telefon. Spróbuję się z nim skontaktować”.

Emily zawahała się. „Ci goście po prostu ukradli mi telefon”.

„W porządku” – powiedział Michael. „Kupię ci nowy. Zupełnie nowy telefon. Dziesięć”. Spojrzał na nią. „Pamiętasz jeszcze jego numer?”

Emily przypomniała sobie numer swojego „męża”. „Pamiętam”.

„Nieważne” – powiedział Michael, widząc jej wahanie. „Sam się z nim skontaktuję”.

„W porządku” – powiedziała Emily. „Powinnam już wracać do domu. Robi się późno”.

„No to już późno” – zgodził się Michael, po czym wyciągnął rękę i delikatnie wygładził jej włosy. „Chwileczkę. Masz rozczochrane włosy. Jeśli wrócisz do domu w takim stanie, babcia będzie się martwić”.

Emily poczuła szarpnięcie. „Dlaczego nie mogę ruszyć ręką?!”

Michael uśmiechnął się. „Dobranoc.”

Emily, zdenerwowana, powiedziała: „Naprawdę powinnam już iść”.

Gdy wychodziła, babcia zawołała: „Emmy, twoja torba?”

Czy tak właśnie wygląda słodka miłość? –  pomyślała Emily, a w głowie jej się zakręciło.  Nie ma mowy. Muszę jak najszybciej rozwieść się z moim sekretnym mężem.

Tymczasem Michael był w domu. Olivia zrobiła mu rosół. „Kochanie, sama zrobiłam dla ciebie ten rosół. Spróbuj.”

„Wynoś się!” – warknął Michael, odpychając go. „Co się stało?! Wcale nie jesteś moją żoną!”

Olivia wyglądała na zszokowaną. „Czemu on znowu we mnie wątpi? Co ty bredzisz?! Skoro ja nie jestem twoją żoną, to kto nią jest?!”

„Jesteś pewna?” – zapytał Michael. „Jeśli naprawdę jesteś moją żoną, to kto wysyłał mi wiadomości z prośbą o rozwód?”

„Już ci mówiłam! Mój telefon został skradziony!” – upierała się Olivia. „To ewidentnie wiadomość od oszusta! Przyjrzyj się uważnie! Numer, którego użyli, jest zupełnie inny niż twój!”

„Dobrze” – powiedział Michael. „Skoro twierdzisz, że jesteś moją żoną, to jaki jest numer telefonu, z którego się z tobą kontaktowałem? Wyrecytuj go teraz”.

Olivia się zająknęła. „Czy twój numer nie kończy się na 8128?”

„Nieprawda” – powiedział Michael zimnym głosem. „To mój telefon służbowy. Nie prywatny numer, z którego korzystam, rozmawiając z tobą”.

„Masz tyle prywatnych numerów! Jak mogłabym je wszystkie zapamiętać?!”. krzyknęła Olivia.

„W takim razie dzwonię na policję” – powiedział Michael, wyciągając telefon. „Wyjaśnij to funkcjonariuszom. W dzisiejszych czasach oszuści śmią mnie atakować?!”.

Olivia spanikowana chwyciła jego telefon.

Tymczasem Emily czekała na swojego „męża” w kawiarni.  Czekała tak długo. Czemu się nie pojawiła?  Wyciągnęła telefon i wybrała numer. „Halo? To ten sam głos, co wcześniej!” Rozpoznała głos kobiety. „Olivia Bennett to na pewno oszustka, Penang! Przepraszam. Pomyliłam cię z kimś innym. Nie chciałam cię wystawić”.

„W porządku” – odpowiedział jej „mąż”. „Przełóżmy to. Może jutro?”

„Hmm. Zrobimy, jak powiedziałeś. Ubierz fioletowe kwiaty rozmarynu” – powiedziała Emily, przypominając sobie wcześniejszy komentarz Michaela.

„Po jutrzejszym rozwodzie rozliczymy się z Olivią Bennett. Fioletowy rozmaryn?”

Emily, zaintrygowana, pomyślała:  Chcesz się ze mną rozliczyć? Na pewno się rozczarujesz.  Wtedy usłyszała Sophię w telefonie. „Pomóż mi jutro zorganizować show. Zostaniesz nagrodzona. Fioletowy rozmaryn”.

Następnego dnia Emily zobaczyła Sophię z fioletowymi kwiatami rozmarynu. „Fioletowy rozmaryn? Po co tu jesteś? Poznałyśmy się wczoraj. A ty już o mnie zapomniałaś?”

Sophia spojrzała na nią zdezorientowana. „Dlaczego masz na sobie rozmaryn?”

Emily się uśmiechnęła. „Nie mówiłaś, że się dzisiaj spotkamy? Każda z nas nosi fioletowy rozmaryn. Ja go założę. Na spotkanie z nim w urzędzie stanu cywilnego. Żeby zatuszować to kłamstwo. Ale Emily Carter musi zniknąć. Dobrze. Zajmę się Emily Carter. I sprawię, że zniknie całkowicie”.

Emily i Michael spotkali się w biurze urzędnika hrabstwa. Michael spojrzał na Emily, potem na fioletowy rozmaryn we włosach, a potem na rozmaryn, który miała na sobie Sophia. „Jak to możliwe, że to ty?!”. wykrzyknął.

Emily się uśmiechnęła. „To zawsze byłam ja. Zawsze byłam twoją żoną. Ale nigdy mi nie ufasz. Więc zagrałam z tobą w małą grę. Zabawne, prawda?”

Oczy Michaela rozszerzyły się. „Więc ta wiadomość wczoraj też była od ciebie?”

„Tak. Wysłałem tę wiadomość. O, to mój nowy numer. Zapisz go dla żony.”

Michael, wciąż nie mogąc otrząsnąć się ze swoich uczuć, odparł: „W twoich snach! Puść mnie!”

Sophia, która już przybyła, obserwowała rozwój sytuacji. Chwyciła Emily. „Co ty robisz?! Puść mnie! Co ty robisz?!” Potem zwróciła się do Michaela. „Dobrze, skoro już tu jesteś. Idź i złóż pozew o rozwód!”

„Rozwód?” – zapytał Michael, wpatrując się w Emily. „Dobrze. Ale przygotuj teraz sto milionów. Albo… dwieście milionów!” – rzucał wyzwanie Sophii.

Wściekła Sophia wyciągnęła telefon. „Ty, eee…”

Właśnie wtedy wpadł Alex Johnson, wyglądając na spanikowanego. „Halo? Panie Thompson! Babcia Emily Carter jest w biurze! Nie może się z nią skontaktować! Zrozumiano! Już idę!”

Babcia ze łzami w oczach powiedziała: „Babciu! Emmy ma kłopoty!”

Michał zwrócił się do Babci. „Babciu, powiedz nam, co się stało!”

„Dziś rano poszła złożyć pozew o rozwód” – wyjaśniła babcia, płacząc. „Krótko po tym, jak odeszła, zadzwoniłam do niej. Powiedziałam jej, żeby po drodze kupiła mi dwa funty duszonej wieprzowiny. Ale w trakcie połączenia nagle zapadła cisza. Połączenie się urwało! Tylko szum! Musi jej grozić niebezpieczeństwo! Ten jej okropny mąż musiał coś zrobić!”

Twarz Michaela była ponura. „Kim jest mąż Emily Carter? Jakieś tropy? Jeszcze nie” – powiedział Alex.

„Zadzwoń pod numer telefonu podany przez firmę” – rozkazał Michael.

„Próbowaliśmy! Brak odpowiedzi!” – odpowiedział Alex.

„Spróbuj jej osobiście!” powiedział Michael.

„Babciu, zadzwoń jeszcze raz do Emmy!” – nalegała Emily.

„Spróbuję” – powiedziała babcia, wybierając numer.

„Babciu, daj mi ten numer! Wykręcę go!” – powiedział Michael z naciskiem w głosie.

„To 165 kończące się na 1306” – powiedziała babcia.

„Jaka jest pełna liczba?!” zapytał Michael.

„Czy jesteś głuchy w tak młodym wieku?! Ten z numerem 165 kończącym się na 1306!”

Michael wybrał numer. Telefon zadzwonił, a potem usłyszał głos Emily. „Emily Carter, gdzie jesteś?! Powiedz coś!”

W telefonie rozległ się zniekształcony głos. „To pan, panie Thompson. Kim pan jest? Czy jest z panem Emily Carter? Proszę przedstawić swoje żądania. Każde żądanie będzie dobre”.

„W takim razie chcę ciebie” – powiedział Michael chłodnym, spokojnym głosem.

„Słuchaj uważnie! Dobrze! Sprawię, że będziesz słyszał wyraźnie!” – zadrwił głos.

„Emmy, wszystko w porządku?!” – krzyknęła babcia do telefonu.

„Jeśli chcesz, żeby była bezpieczna, zamień się na nią! Jestem w opuszczonym magazynie Westside. Nie spóźnij się!”

„Okej, zgadzam się” – powiedział Michael stanowczym głosem.

Rozłączył się. „Halo? Jak się czuje Emmy?” zapytała babcia.

„Babciu, wszystko w porządku! To tylko żart, który ktoś zrobił! Powinnaś iść do domu i poczekać. Przyprowadzę Emily Carter”. Michael zwrócił się do Alexa. „Alex Johnson, odprowadź babcię do domu!”

„Proszę pani, proszę pójść ze mną” – powiedział Alex, biorąc babcię pod ramię.

„Sprowadźcie Emmy bezpiecznie!” błagała babcia.

„Zrozumiałem” – odpowiedział Alex.

Michael zwrócił się do swojej ekipy ochroniarskiej. „Panie Thompson, znaleźliśmy go!”

„Gdzie ona jest?” zapytał Michael.

„Sygnał jest bardzo słaby. Magazyn Southside. Policja już jedzie.”

„Southside” – mruknął Michael. „Nicole kazała mi jechać na zachód. Pewnie próbuje nas zmylić. Słaby sygnał. Nie jest na poziomie gruntu. Tylko pod ziemią”. Potem spojrzał na niewyraźny obraz z kamery monitoringu magazynu. „Panie Thompson?”

Tymczasem Emily była przywiązana do krzesła w słabo oświetlonym, wilgotnym pomieszczeniu podziemnym opuszczonego magazynu w południowej części Chicago. „Powiedz mi” – powiedział zimny głos. „Ile blizn zostawiłyby ci te trzy papierosy na twarzy? Czy twoja twarz byłaby podziurawiona?”

„Nie mamy do ciebie żalu! Dlaczego to robisz?!” błagała Emily.

„Bez urazy? Jak możesz tak mówić? Przyjrzyj się uważnie! Kim ja jestem?!”

Emily, walcząc, mrużąc oczy, spojrzała na twarz kobiety. „Sophia…”

Oczy Sophii rozbłysły. „Ukradłaś mi wszystko! Zabrałaś to, co najważniejsze! Czy nie zasługujesz na śmierć?!”. Uniosła ciężki kij. „Emmy! Zniszczę cię natychmiast!”

Michael wpadł do pokoju. „Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić!” Pobiegł w stronę Emily, osłaniając ją, gdy Sophia opuściła kij.

„Nic mi nie jest” – powiedziała Emily, odpychając go. „Pozwól mi zobaczyć. Nie boli”. Ale po czole Michaela spłynęła strużka krwi.

„Dlaczego tyle krwi?!” krzyknęła przerażona Emily.

Sophia roześmiała się szaleńczo. „Michael Thompson! Co za bezużyteczny człowiek! Nie potrafi nawet ochronić osoby, którą kochasz!”

Michael upadł na ziemię, nieprzytomny. „Co się dzieje? Czemu płaczesz?! Czy ja mam śmiertelną chorobę?!” – krzyknęła Emily, myśląc, że umiera.

Później, w szpitalnej sali, lekarz rozmawiał z Emily. „Panie doktorze, jak ona się czuje?” – zapytał Michael z bandażem na głowie.

„Uraz brzucha powstały w wyniku uderzenia spowodował przypadkowe poronienie” – wyjaśnił łagodnie lekarz.

„Poronienie?!” – wydyszał Michael. „Mówisz, że… Była w ciąży?!”

„Nie wiedziałeś” – powiedział lekarz z nutą oskarżenia w głosie. „Prawie dwa miesiące ciąży. Jako przyszły ojciec powinieneś był zachować większą ostrożność. Poronienie powoduje uraz zarówno fizyczny, jak i psychiczny”.

Michael spojrzał na Emily, a w jego oczach pojawiły się łzy. „To moja wina”.

„Panie doktorze” – powiedziała Emily, odzyskując przytomność. „Ona nie wiedziała o ciąży! Czy możemy jej to ukryć?”

„Nie gadaj bzdur” – powiedział lekarz, patrząc na Michaela. „Lekarz powiedział, że masz zatrucie pokarmowe. Potrzebujesz miesięcy porządnego odpoczynku”.

Emily, słysząc to, odetchnęła z ulgą. „Wystraszyłeś mnie na śmierć! Myślałam, że umieram!”

Michael, próbując utrzymać pozory, powiedział: „Przepraszam. Nie udało mi się cię ochronić”.

„Głupi” – powiedziała Emily, dotykając jego twarzy. „Zrobiłeś, co mogłeś. Mówią, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Widzisz? Ze mną wszystko w porządku”. Zrobiła pauzę. „A tak przy okazji. Znaleźli Sophię? Sophię. To ona cię porwała. To ona uderzyła mnie kijem”.

Twarz Michaela stwardniała. „Sophia. Muszę coś załatwić. Najpierw odpocznij. Zaraz wracam”.

„Panie Thompson” – powiedział Alex, wchodząc do pokoju. „Jak się czuje asystentka Emily?”

„Nic poważnego” – odpowiedział Michael. „Złapali sprawcę?”

„Prawie złapali podejrzanego” – relacjonował Alex. „Kiedy bandyci wtargnęli do środka i zablokowali drogę policji. Powiedzieli policji, że Sophia jest zabójczynią”.

„Sophia?!”. wykrzyknął Michael. „Jak to możliwe, że to ona?!”

„Zaoferuję 30 milionów za pomoc w schwytaniu Sophii” – zadeklarował Michael. „Każdy, kto podsunie nam jakieś wskazówki, zostanie nagrodzony”.

„Zrozumiałem” – odpowiedział Alex.

Michael wyjrzał przez okno. „Dobrze. Sophia, skrzywdziłaś moją rodzinę. Zapłacisz za to”.

Później Emily była w swoim pokoju szpitalnym, kiedy weszła Sophia z plastikową torbą. „Mówiłam ci, żebyś nic nie kupowała! Nie dam rady zjeść tego całego jedzenia!” – powiedziała Emily zirytowana.

„Co tu robisz?” zapytała Emily, widząc Sophię.

„Słyszałam, że jesteś w szpitalu. Przyszłam cię sprawdzić” – powiedziała Sophia, wyciągając poobijane owoce. „Te owoce. Po prostu je wyrzuć, jeśli nie możesz ich zjeść”. Położyła je na stoliku nocnym Emily. „Właśnie je wzięłam ze śmietnika. Pomyślałam, że pasują do twojego charakteru”.

„Nie jesteś tu mile widziany” – powiedziała Emily, odsuwając owoc. „Zabieraj śmieci i wynoś się!”

Sophia uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się okrutny błysk. „Naprawdę ci zazdroszczę. Straciłaś dziecko. A mimo to wciąż jesteś taka beztroska”.

Emily zamarła. „Jakie dziecko?”

Właśnie wtedy weszła babcia z termosem. „Tym razem zupa z korzenia lotosu i żeberek wieprzowych! Babcia nauczyła mnie, jak ją zrobić! Będziesz zachwycona! Zadzwoń do babci, jak skończysz jeść! Nie martw się”.

Emily spojrzała na Sophię, a potem na Michaela, który właśnie wszedł. „Czy coś przede mną ukrywasz? Jak to możliwe? Co się stało? Nasze dziecko? Gdzie jest nasze dziecko? Straciliśmy nasze dziecko?! Powiedz coś! Powiedz coś!” – krzyknęła, a łzy spływały jej po twarzy.

Michael, nie mogąc dłużej utrzymać tajemnicy, przytulił ją mocno. „To moja wina, że ​​go nie chroniłam! To wszystko moja wina! Nie udało mi się go ochronić! Powinnam była go chronić!”

„Wszystko w porządku” – szlochała Emily, tuląc go. „To moja wina. Możemy mieć kolejne dziecko”.

Olivia Bennett, która podsłuchiwała za drzwiami, uśmiechnęła się krzywo. „Olivia Bennett twierdziła, że ​​nie chciałaś dziecka. Kazałaś lekarzowi usunąć ciążę”.

Michael spojrzał na Olivię, a jego oczy płonęły. „Olivia Bennett kłamie! Wiem! Sophia spowodowała śmierć naszego dziecka! To była Sophia! Policja już jej szuka. Stanie przed sądem”.

Następnie zwrócił się do Emily, podając jej łyżkę zupy. „Otwórz na kolejną”.

Alex Johnson, wyglądając na zdenerwowanego, wszedł do pokoju. „Panie Thompson, znalazłem coś. Hmm, może powinienem wyjść pierwszy”.

„Lepiej, żeby to było coś ważnego” – powiedział Michael ponurym głosem.

„To kluczowe! To dotyczy Olivii Bennett!” – wyrzucił z siebie Alex.

„Od kiedy Olivia Bennett jest taka ważna?” – prychnęła Emily.

„Przysięgam! Nie mam żadnych uczuć do Olivii Bennett! Jesteśmy kompletnie od siebie oderwani!” – oznajmił Michael.

Alex, biorąc głęboki oddech, powiedział: „Panie Thompson, pan i Olivia Bennett nigdy nie byliście małżeństwem! Moje dochodzenie wykazało, że jej stan cywilny widnieje jako niezamężny. Wiele lat temu w dokumentach pojawił się błąd. Pan i Olivia Bennett nigdy nie byliście prawnie małżeństwem. Pańską prawną żoną jest ktoś inny”.

Emily aż jęknęła. „Co?! Pan Thompson to prawdziwy geniusz! Nie rozpoznaje nawet własnej żony! Wpadłeś nawet w czyjąś pułapkę!” Spojrzała na Michaela. „To całkiem normalne, prawda? Ty nawet nie wiesz, kim jest twój własny mąż!”

„Nie jestem taki jak ty!” – odparł Michael. „Na pewno wiem, kim jest mój mąż!”

„Babcia mówiła mi, że nie masz pojęcia!” – odparła Emily.

„Dlaczego ona ci wszystko mówi?!” wykrzyknął Michael.

„Nic na to nie poradzę! Babcia mnie po prostu uwielbia!” – odpowiedziała Emily z figlarnym błyskiem w oku. „Twoim priorytetem nie jest teraz znalezienie prawdziwej żony i rozwód”. Uśmiechnęła się figlarnie. „Załóżmy się! Kto pierwszy się rozwiedzie, przegrywa i wprowadza się do zwycięzcy! Jeśli przegrasz, wprowadzisz się do mnie!”

„Dobrze!” – powiedział Michael, podejmując wyzwanie. „Jako prezes Thompson Enterprises, znalezienie kogoś będzie bułką z masłem!”

„Naprawdę?” – prychnęła Emily. „Mam numer mojego tajemniczego męża! Jeden telefon to potwierdzi!” Wyciągnęła nowy telefon i wybrała numer. Dzwonił i dzwonił, a potem od razu włączyła się poczta głosowa. „Co się dzieje? Asystentko Emily, twoja sytuacja zazwyczaj oznacza, że ​​zostałaś zablokowana” – powiedział Alex.

„Dlaczego miałby mnie blokować?!” wykrzyknęła Emily.

„Właściwie” – powiedział Michael z zadowolonym wyrazem twarzy – „dałem jej czarną kartę, sprawdzając wyciągi bankowe. Zlokalizujemy ją natychmiast. Nie płacz, kiedy przegrasz. Spakuj rzeczy pani Thompson”.

„Natychmiast, panie Thompson!” odpowiedział Alex i wyszedł.

Emily, wściekła, spróbowała ponownie. „Jak on śmie mnie blokować! Zadzwoń za mnie! Dobra!”

„Jaki to numer?” zapytał Michael, biorąc od niej telefon.

„56583!” wyrzuciła z siebie Emily.

„Powiedz to jeszcze raz?” zapytał Michael.

„1565836!”

Michael spojrzał na numer, a potem na Emily. „Czy to naprawdę numer twojego męża? To numer pana Thompsona”.

„Nie ma mowy!” – krzyknęła Emily. „Wiem, że to nie jego numer telefonu!”

„To prywatny numer pana Thompsona” – powiedział Alex, odwracając się. „Tylko garstka osób ma do niego dostęp”.

„To sprawdź dla mnie tę kartę!” zażądała Emily, wciskając mu swoją czarną kartę.

Alex spojrzał na kartkę. „Ta kartka również należy do pana Thompsona”.

Emily opadła szczęka. „Więc… Michael Thompson jest moim mężem! Ja jestem tą tajemniczą żoną!”

Alex, przerażony, wyjąkał: „Wygląda na to, że tak jest! O mój Boże! Przecież mnie nie wywalą za to, że wiem za dużo, prawda? Zaraz powiadomię pana Thompsona!”

„Chwileczkę!” – powiedziała Emily, chwytając za dzwoniący telefon. „Muszę odebrać. Halo? Jutro rano? Rozwód. Dobrze”. Rozłączyła się. „Michael Thompson chce, żebym była jutro o 10:00. Ubierz się w rozmaryn i sfinalizuj rozwód”.

To pewnie pan Thompson,  pomyślał Alex. „Czy powinienem go teraz powiadomić?”

„Nie ma potrzeby” – powiedziała Emily z figlarnym błyskiem w oczach. „Sama go zaskoczę”.

„Zrozumiałem” – odpowiedział Alex, wciąż nie mogąc dojść do siebie.

Następnego ranka, w biurze urzędnika hrabstwa, Michael czekał. „Panie Thompson, teraz musi pan sobie poradzić sam” – powiedział Alex.

„Czekasz na kogoś?” mruknął Michael. Wtedy zobaczył Emily. „Emmy! Czemu nie odpoczywasz w szpitalu? Co cię tu sprowadza? Czujesz się lepiej?”

„Jesteś tu, żeby się rozwieść” – powiedziała Emily z lekkim uśmiechem na twarzy.

„Dokładnie” – odpowiedział Michael. „Dziś finalizuję ten rozwód. Jesteś moją żoną. Ten skąpy szef, o którym wspominałeś, to tak naprawdę ja. Ten niezdarny podwładny, o którym wspominałeś? To ja. Chodźmy się rozwieść”.

Emily ze łzami w oczach powiedziała: „Dobrze, że to ty. Czyli nadal się rozwodzimy?”

Michael przytulił ją mocno. „Nie będę się rozwodził”.

Nagle wpadł Alex, wyglądając na przerażonego. „Panie Thompson, panie Thompson! Olivia Bennett przywłaszczyła sobie fundusze naszej firmy!”

„Co?!”. wykrzyknął Michael. „Skąd ona wzięła autoryzację?”

„Stary ją zaakceptował!” odpowiedział Alex.

„Jak mogłem o tym zapomnieć?!”. jęknął Michael. „Zadzwoniłeś na policję?”

„Już wezwaliśmy policję! Już jadą ją aresztować!”

„Rozumiem” – powiedział Michael z ponurą miną. „Panie Thompson, policja zatrzymała Olivię Bennett na lotnisku. Chcą, żebyśmy tam natychmiast byli”.

„Dobra, chodźmy już” – powiedział Michael, biorąc Emily za rękę.

Właśnie wtedy zadzwonił jego telefon. To był dziadek. „Halo? Twoja sekretarka powiedziała, że ​​jesteś chory! W którym pokoju szpitalnym jesteś?”

„Dziadku, nie jestem chory!” – wykrzyknął Michael. „Kto powiedział, że jestem w szpitalu?”

„Twoja sekretarka, Sophia, mi powiedziała!” – upierał się dziadek.

„Sophia?!” Oczy Michaela rozszerzyły się. „Dziadku, ona jest teraz poszukiwaną przestępcą, prawda…” Połączenie zostało przerwane. „Halo? Halo? Halo? Co się stało?!”

Alex, przerażony, powiedział: „Dziadek jest z Sophią!”

Michael zwrócił się do Alexa. „Taylor Green, zabierz Emmy na komisariat. Później podam ci lokalizację”.

Emily widząc jego zaniepokojenie, powiedziała: „Idę z tobą”.

„Dobrze, chodźmy więc razem” – odpowiedział Michael.

Tymczasem Sophia była z dziadkiem, który wyglądał na chorego. „Michael, czemu cię jeszcze nie ma?! Czekałam wieki! Jeśli wkrótce nie przyjdziesz, ten staruszek kopnie w kalendarz!”

„Co zrobiłeś mojemu dziadkowi?!” – zapytał Michael, pojawiając się na miejscu z Emily i Alexem.

Sophia się roześmiała. „Nic nie zrobiłam! On sam się rozchorował! Gdzie ty, do cholery, jesteś?! Naprawdę mnie nie rozumiesz! Tak bardzo cię kocham! Przecież to 520!”

„Ja też cię kocham! No już, przyjdź!” – błagał Michael, próbując ją uspokoić.

„Czekam na ciebie!” krzyknęła Sophia.

„Jesteś szalony!” wyszeptała Emily.

Dziadek, patrząc na Sophię, powiedział: „Dziadku! Wierzysz w to? Sprawię, że ten staruszek wykrwawi się tutaj!”

Michael zrobił krok naprzód. „Sophia, wyładuj na mnie swoją urazę! Nie rób krzywdy dziadkowi!”

Sophia spojrzała na Michaela z krzywym uśmiechem na twarzy. „Jak mogłabym znieść takie traktowanie? Za bardzo cię kocham, żeby to robić! Czego ty tak naprawdę chcesz? Pragnę ciebie, Zaram!”

„Dobra, zamienię się miejscami z dziadkiem!” powiedział Michael, robiąc krok naprzód.

„Michael, to się zamieńmy!” – powiedziała Emily, próbując pomóc. „Będzie dobrze”.

Sophia zachichotała. „Dobrze zagrane, Michaelu Thompsonie! Zgadnij, kim naprawdę jestem, a pozwolę ci się zamienić.”

„Co tu zgadywać? Jesteś Sophia! Możemy się teraz wymienić?” – zapytał zirytowany Michael.

„Źle trafiłeś!” – wrzasnęła Sophia. „W ogóle mnie nie pamiętasz! Ale jestem beznadziejnie zakochana! Podejdź bliżej. Czas na wymianę. Oczywiście. A tak przy okazji, miłe przypomnienie. Jeśli ten staruszek nie zostanie wyleczony, wkrótce umrze”.

„Emmy, zabierz najpierw dziadka do szpitala!” – rozkazał Michael.

„Dobra, zaczekaj na mnie! Wrócę, żeby cię uratować!” powiedziała Emily, pomagając dziadkowi odejść. „Chodźmy, dziadku!”

Sophia uśmiechnęła się, a w jej oczach pojawił się triumfalny błysk. „Utrapienia zniknęły. Teraz jesteśmy tylko we dwoje. Wiesz, czego chcę, prawda? Chcesz, żebyśmy umarli razem”.

„Zgadłeś!” powiedział Michael, patrząc na nią z dziwnym smutkiem w oczach. „Naprawdę rozumiesz mnie najlepiej. Skoro nie mogę cię mieć za życia, to po śmierci będę cię miał. Po śmierci? W końcu będziesz mój!” Popchnęła go w stronę krawędzi opuszczonego budynku. „Idź tam!”

Nagle Michael obudził się w szpitalnym łóżku. „Wow, Michael! Obudziłeś się!” – powiedziała Emily, siadając obok niego z zaczerwienionymi oczami.

„Czy czujesz jakiś ból?” zapytała.

„Boli mnie głowa” – mruknął Michael.

„Lekarz powiedział, że masz lekkie wstrząśnienie mózgu” – wyjaśniła Emily. „Trochę odpoczynku powinno pomóc. Dobrze, że powiadomiłam Taylor Green i policję. To było piąte piętro. Tak po prostu wyskoczyłaś? Gdyby ci się coś stało, ja też nie chciałabym żyć!”

„Nie gadaj bzdur!” – powiedział Michael, próbując usiąść. „Nawet jeśli umrę, musisz żyć dobrze!”

„Ugh, znowu próbujesz mnie rozzłościć?” powiedziała Emily, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. „Dobra, przestanę gadać”. Wtedy sobie przypomniała. „Gdzie jest dziadek?”

„Dziadek ma się dobrze. Jest w sąsiednim pokoju” – odpowiedział Michael. „A, racja. Sophię wysłano do szpitala psychiatrycznego”.

„Zakład psychiatryczny?!”. wykrzyknęła Emily. „Śledztwo policyjne pokazuje, że prawdziwa Sophia mieszka za granicą. Sophia, którą znaliśmy, to w rzeczywistości Ava. To pacjentka szpitala psychiatrycznego, która uciekła po tym, jak była maltretowana w zakładzie. Potem ukradła tożsamość Sophii, żeby dołączyć do Thompson Enterprises”.

Ava,  pomyślał Michael, a imię przywołało odległe wspomnienie. Przypomniał sobie zimny dzień w bocznej uliczce w centrum Los Angeles, lata temu. Młoda kobieta, najwyraźniej bezdomna, skuliła się i drżała z zimna. „Skąd się tu wziął ten żebrak? Śmiesz ukraść mi jedzenie?” – szydziła grupa łobuzów. „Ta żebraczka jest całkiem ładna. Chcesz trochę? Zdejmij ubranie, jeśli chcesz. Kupię ci więcej”. Roześmiali się.

Michael, wtedy młody mężczyzna, zrobił krok naprzód. „Smacznego, okej? Hej. Pilnuj swoich spraw, gnojku! Radzę ci natychmiast uciekać, bo wezwę policję!”. Zaproponował dziewczynie jedzenie. „Taka młoda dama jak ty powinna trzymać się z daleka od pijaków. Zrozumiano? Głodna. Jedzenie? Zaczekaj tu. Zaraz wracam”.

Pamiętał, jak kazał jej iść na pobliski komisariat policji. „Dobrze, dziadku. Rozumiem. Zaraz wrócę. Idź tam. 500 metrów dalej jest komisariat. Poproś tam policję o pomoc. Zrozumiano? Jestem Ava. Jak masz na imię? Michael Thompson”.

Michael. Ava. Teraz sobie przypominam. Więc to była ona. Więc tak to jest. Nic dziwnego, że kazała ci mówić jej imię.

Babcia weszła do sali szpitalnej, niosąc torbę. „Babciu! Co cię tu sprowadza?” zapytała Emily.

„Przyniosłam ci domowe przekąski! Sama je zrobiłam! Zdrowe i higieniczne!” – rozpromieniła się babcia.

„Babciu! Twoja kuchnia jest po prostu niesamowita!” – zachwycała się Emily. „Jeszcze lepsza niż w restauracji!”

Babcia zachichotała. „Spójrz na tego dzieciaka. Zawsze umie słodko mówić. Serio? Słyszałem, że spadłeś z budynku. Próbowałeś ratować dziadka. Takie synowskie dziecko. W przeciwieństwie do męża Emmy. Nie wraca do domu przez cały rok. Jestem pewna, że ​​ma… kochankę na dworze. Co za łajdak”.

Emily spojrzała na Michaela ze zgrozą. „Babciu? Jaki romans? To bzdura. Nieistniejący.”

„Kto ci to powiedział?” zapytał Michael.

„Zięć z sąsiedztwa” – powiedziała babcia. „Z rodziny cioci Guo. Nie wraca do domu przez cały rok. Znikąd. Mówią, że ma romans. Jej córka płacze codziennie. Jest załamana”.

„Babciu?” zapytała Emily, próbując zmienić temat. „Myślę, że… mąż Emmy… nie zrobiłby czegoś takiego”.

„Co ty wiesz? On w ogóle do ciebie nie pasuje!” – odparła babcia. „A tak przy okazji, czy wy dwoje nie planujecie… być razem po rozwodzie? Pospiesz się! Chcę prawnuków!”

„Babciu!” – wykrzyknęła Emily, a jej twarz pokrył rumieniec. „Właściwie… To on nigdy nie wraca do domu. On… To twój mąż od roku”.

Babcia spojrzała na nich, a potem mrugnęła. „Chyba… staję się starcza. Potrzebuję więcej snu. Wyśpię się porządnie w domu. Zresetuję sen. Znów spać? Babcia wciąż jest zdezorientowana. Pozwól, że wyjaśnię.”

Następnego ranka babcia zawołała: „Babciu? Czy Emmy już nie śpi?”

„Babciu? Co się stało? Emmy już wstała?” – zapytał Michael.

„Prawdopodobnie jeszcze śpi”, odpowiedziała babcia.

„Babciu? Śniadanie gotowe! Najpierw jedz. Obudzę ją”. Michael wszedł do ich sypialni. „Wstawaj! Jeszcze pięć minut! Obudź się! Dzisiaj Ethan i Lucas mają zajęcia sportowe w przedszkolu! Nie mogę się spóźnić!”

„Babcia pójdzie za mnie!” – mruknęła Emily, wciąż w półśnie.

„Nie idę! Spotykam się z dziadkiem Thompsonem na Tai Chi! Wychodzę!” – zawołała babcia.

Michael pochylił się nad Emily. „Emily Carter, jeśli nie wstaniesz… zastosuję drastyczne środki. Wstawaj i świeć!”

Emily, w końcu otwierając oczy, zobaczyła twarz Michaela tuż przy swojej. „Michael Thompson! Nie mogę już tego znieść! Chcę rozwodu!” – oznajmiła żartobliwie.

Michael zaśmiał się cicho, przyciągając ją bliżej. „Emily Carter, szukasz klapsa?”

„Ty… Ty jesteś…” wyjąkała Emily, po czym się uśmiechnęła. „Żartuję sobie. Jestem na ciebie zła, Michaelu Thompsonie.”

„Nie złość się, okej?” powiedział Michael, całując ją w czoło.

„Nie jestem zły. Potem zadam ci dwa pytania. Odpowiedz poprawnie, a ci wybaczę.”

„Proszę bardzo” – powiedział Michael.

„Pierwszy. Kiedy się poznaliśmy? Miesiąc i data?”

Michael zamilkł, intensywnie myśląc. „21 maja”.

„Kiedy zaczęłaś mnie lubić?” zapytała Emily z figlarnym błyskiem w oczach.

„Ja… Nie mogę odpowiedzieć, co? Teraz jestem naprawdę wściekła!” – zażartowała Emily.

Michael przyciągnął ją bliżej, jego głos był łagodny. „Już się nie gniewam. Od chwili, gdy cię zobaczyłem, od razu mi się spodobałaś. To wina twojej absurdalnie przystojnej twarzy. Byłem totalnie oczarowany twoją urodą. Pan Przystojny. Pan Idealny. Wybaczam ci”.

Emily uśmiechnęła się, wtulając się w jego uścisk. „Chodźmy na śniadanie. Chodźmy.”

Pięć lat później, w szpitalu psychiatrycznym, Ava spojrzała na zdjęcie Michaela. „Pięć lat. Ava tak bardzo za tobą tęskniła. Wiem. Nie podoba ci się moja twarz. Więc tym razem… stanę się osobą, którą kochasz. I wrócę do ciebie”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Wymieszaj imbir, cebulę, czosnek, sok z cytryny i miód: skuteczny naturalny środek

📌Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Instrukcja krok po kroku: Obierz i drobno zetrzyj imbir, cebulę i czosnek, aby uwolnić z nich ...

Dlaczego wiele osób nakłada folię na krany: sztuczka, która pozwoli Ci zaoszczędzić godziny czyszczenia

Skuteczność tej porady uzależniona jest od jej prawidłowego stosowania. Oto jak to zrobić: Dokładnie wyczyść kran, aby usunąć wszelkie ślady ...

Kardiochirurg ujawnia 4 produkty spożywcze, których „zawsze należy unikać”, ponieważ „zatruwają” one organizm

Wniosek REKLAMA Porady dr. Jeremy’ego Londona, kardiochirurga, przypominają o znaczeniu odżywiania dla zdrowia serca i dobrego samopoczucia. Chociaż wyeliminowanie fast ...

Leave a Comment