Elena pracowała w milczeniu, zbierając zapomniane w wystawnej sali szklanki i serwetki. W wypolerowanej podłodze odbijały się złocone żyrandole, ale nikt jej nie zauważył.
Dopóki milioner Ricardo Montes nie postanowił jej zawołać.
Podniósł głos przed wszystkimi gośćmi. „Ty, sprzątaczka, chodź tutaj. Chcę zobaczyć, czy naprawdę umiesz grać w szachy”.
Szachownica była już ustawiona. Śmiech rozległ się po całej sali. Elena stała bez ruchu, nie rozumiejąc sytuacji.
Ricardo brutalnie odsunął krzesło, zmuszając ją do zajęcia miejsca.
„Patrzcie wszyscy. Sprzątaczka będzie mnie wyzywać. To się szybko skończy”.
Wspólny śmiech stał się głośniejszy.
Jeden z gości nawet naśladował ruch miotły, wywołując jeszcze większy śmiech.
Elena spuściła wzrok, czując ciężar upokorzenia. Jej dłonie wciąż były wilgotne od ścierki. Szachownica wydawała się sceną ustawioną przeciwko niej.
„Cisza!” krzyknął Ricardo. „Chcę, żeby wszyscy to zobaczyli. To twoja szansa, żeby pokazać, że potrafisz coś więcej niż tylko zamiatać”.
Tłum utworzył krąg niczym widzowie okrutnego pojedynku. Niektórzy się śmiali, inni po prostu obserwowali w milczeniu i zakłopotaniu.
Nagle Ricardo wyciągnął plik banknotów. 10 000 pesos, jeśli mnie pokonasz, ale jeśli przegrasz, zostaniesz tu w swoim mundurze i będziesz mopował podłogę.
Tłum zareagował gwizdami i brawami.
Elena wzięła głęboki oddech, gotowa odmówić.
Ale Juan, ochroniarz, podszedł do niej. „Panie Montes, ona nie może brać udziału; to tylko sprzątaczka. Wracaj do swojej pracy”.
Próbował wziąć ją za ramię. Ricardo uniósł rękę. „Nie, Juan, chcę, żeby wszyscy byli świadkami. Zobaczmy, czy ona przynajmniej umie przesuwać figurę”.
Elena wbiła wzrok w szachownicę, wyciągnęła rękę i przesunęła pionek do przodu, otwierając środek. Ruch był szybki i precyzyjny.
W sali zapadła cisza.
Śmiech ucichł nagle, jakby ktoś go przerwał. Wszystkie oczy zwróciły się na milionera, który przestał się uśmiechać. Ricardo pochylił się nad stołem ze zdziwieniem.
Gra się rozpoczęła. Ricardo pstryknął palcami, udając spokój. „Dobry ruch jak na kogoś, kto sprząta łazienki” – powiedział, próbując odzyskać spokój, ale napięcie w powietrzu było inne.
Goście, którzy wcześniej szydzili, teraz uważnie się przyglądali.
Elena poprawiła swój prosty strój, wzięła głęboki oddech i dotknęła kolejnego pionka.
Przesunęła go zdecydowanie, bez wahania. W sali zapadła cisza.
Każdy jej ruch wydawał się chłodno wykalkulowany.
Ricardo wykonał agresywny ruch, przesuwając hetmana do przodu. Chciał szybko skończyć, bezlitośnie go miażdżąc.
Elena tylko patrzyła, analizowała, uśmiechnęła się blado, niemal niedostrzegalnie, i odpowiedziała zdecydowaną obroną.
Publiczność zareagowała.
Marcos, przyjaciel Ricarda, skomentował na głos: „Niemożliwe. Ona nie może znać tych technik”.
Sofia, młoda gość, odparła: „Gra poprawnie. Spójrz na jej pozycję. Pomyśl, zanim zrobisz ruch”.
Elena nie wyglądała już jak niewidzialna pracownica. Jej postawa przy szachownicy ją przemieniała. Czarno-białe figury były jak stare znajomości. Pamiętała każdą noc nauki w samotności, ale na razie zachowała ten sekret dla siebie.
Ricardo uderzył pięścią w stół. „Do tej pory miałaś szczęście”.
Jednak jego ton był wyższy, zdradzając jego niepewność. Przesunął o kolejny pionek, próbując stworzyć lukę. Elena kontratakowała, przejmując kontrolę nad centrum.
Goście zaczęli się pochylać, żeby lepiej widzieć. Rozległy się między nimi szmery. Gra przestała być okrutną rozrywką, a stała się widowiskiem umiejętności.
Nagle Ricardo stracił gońca. Nie spodziewał się pułapki. Elena podniosła wzrok i wbiła w niego wzrok. Nic nie powiedziała, ale jej stanowczość wystarczyła.
Marcos próbował się usprawiedliwić. „Może zna podstawy. To nic takiego” – odparła Sofia. „Nie, to nie jest szczęście. Ona dokładnie wie, co robi”.
Ricardo ciężko oddychał. Na czole zaczął mu się perlić pot. Usiadł w skórzanym fotelu. „Kim ty właściwie jesteś?” – zapytał, próbując ukryć zdenerwowanie sarkazmem.
Elena spuściła wzrok, jakby rozważała odpowiedź. Potem odezwała się wyraźnie: „Nazywam się Elena Vargas. Dorastałam w dzielnicy La Candelaria.
Gram w szachy na warsztatach parafialnych od dziesiątego roku życia”.
W sali zaszemrało. Niektórzy się śmiali, inni aż sapnęli ze zdumienia. Ricardo próbował z niego kpić. „Warsztaty społecznościowe się nie liczą”.
Ale Elena kontynuowała. „W wieku 15 lat byłam mistrzynią turnieju regionalnego. Grałam z dorosłymi, z mistrzami klubowymi. Zachowałam certyfikaty, ale nigdy nie udało mi się zrobić kariery. Musiałam pracować od najmłodszych lat, żeby utrzymać rodzinę”.
Wyrazy twarzy się zmieniły. Z pogardy zmieniły się w zdziwienie. Podszedł starszy gość, poprawiając okulary.
„Czekaj, czy ty jesteś Eleną Vargas? Przeczytałem twoje nazwisko na mistrzostwach w 2008 roku. Wygrałaś pięć meczów z rzędu. To potwierdzenie spadło jak młot”. W sali zapadła absolutna cisza. Ricardo przygryzł wargę z irytacją. A teraz, powiedziała Elena, „nagrodą nie są tylko pieniądze, ale godność. W pełni podejmuję wyzwanie”.
Publiczność wybuchła gromkimi komentarzami. Niektórzy bili brawo, inni filmowali telefonami. Energia w sali całkowicie się zmieniła. Ricardo był zdeterminowany, by odzyskać przewagę. Świetnie, a teraz zagrajmy na poważnie.
Wysunął wieżę do przodu, zagrażając linii Eleny. Nie dała się zastraszyć. Przesunęła skoczka po łuku, zastawiając róg na jednej z centralnych figur milionera. Publiczność wibrowała od tego nieoczekiwanego ruchu. Marcos mruknął: „Ricardo, uważaj. Ten ruch był zbyt precyzyjny”. Ricardo wziął głęboki oddech i wysunął hetmana do przodu. Próbował wzbudzić szacunek. Elena spokojnie poświęciła pionka, otwierając strategiczne pole. Sofia, obserwując uważnie, zastawia pułapkę. Zobaczcie, jak wpada w nią, nie zdając sobie z tego sprawy. I rzeczywiście, trzy ruchy później Richard stracił wieżę.
Jego twarz stwardniała. Zacisnął pięści na stole. „Niemożliwe!” krzyknął. „To tylko zbieg okoliczności” – powiedział – „ale goście już mu nie wierzyli. Ich pewność siebie słabła”.
Elena, zachowując spokój, przestawiła figury. Jej spokojne spojrzenie wskazywało, że wiele jeszcze przed nią.
Potem nadeszła pierwsza konsekwencja. Richard popełnił poważny błąd. Próbował szybko przepchnąć, ale zostawił hetmana odsłoniętego. Elena wykorzystała to, zbijając figurę zgrabnym ruchem.
Sala eksplodowała zdumieniem.
Rozległy się okrzyki zaskoczenia i spontaniczne brawa. Richard wpatrywał się w szachownicę z niedowierzaniem. Utrata hetmana sprawiła, że poczuł się bezbronny. Mark w panice uniósł dłoń do ust. „Richard, właśnie straciłeś swoją najlepszą figurę”.
Sofia dyskretnie się uśmiechnęła, patrząc na Elenę z podziwem. Milioner próbował to ukryć. „Gra jeszcze się nie skończyła. Mogę wygrać nawet bez hetmana”. Jego głos brzmiał wymuszenie. Ale publiczność już widziała obrót spraw. Gra, która zaczęła się jako upokorzenie, przerodziła się w prawdziwe ryzyko dla aroganckiego gospodarza.
Elena położyła zdobyty pionek na jednej stronie szachownicy, spojrzała Ricardowi w oczy i powiedziała cicho, ale stanowczo: „Nie doceniłeś nieodpowiedniej sprzątaczki”. Publiczność zareagowała gęstą ciszą, po której nastąpił narastający szmer. Niektórzy nerwowo się śmiali, inni dyskretnie klaskali. Ricardo zacierał ręce, próbując się uspokoić. „W porządku, w porządku. Nadal panuję nad grą”. Ale jego wyraz twarzy zdradzał strach. Atmosfera była gorąca. Goście, którzy wcześniej z niego kpili, teraz wspierali kobietę, która odważyła się skonfrontować z milionerem na jego własnym terenie.
Pan Beltrán, właściciel rezydencji, podszedł zaciekawiony. Interesujące. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę coś takiego w swoim salonie. Ricardo wymusił uśmiech. „To po prostu szczęście, Beltrán. Wkrótce to skończę”. Ale wszyscy wiedzieli, że szczęście niczego nie wyjaśnia. To, co działo się przed nimi, było czystym talentem. Helena przygotowywała się do następnego ruchu. Szachownica była otwarta, figury rozrzucone na polu bitwy. Jej wzrok nie drgnął; publiczność czekała, milioner drżał w środku, a szachowa wojna dopiero się zaczynała.
Richard nie chciał pogodzić się ze stratą hetmana. Jego oczy błądziły po szachownicy z tłumionym gniewem. Ręce mu drżały, ale nie chciał okazywać słabości, więc wziął głęboki oddech, wymusił uśmiech i powiedział na głos: „Naprawdę myślisz, że przegrałem?”. Partia dopiero się zaczęła. Elena milczała. Spokojnie ustawiała figury, jakby jego krzyk był jedynie szumem w tle. Jej spokój irytował go bardziej niż jakakolwiek prowokacja. Ricardo postanowił więc zmienić strategię.
„Nie tylko na szachownicy, ale i poza nią. Eleno, pracujesz dla mnie? Wiesz? Jeśli będziesz grać dalej, jutro będziesz bezrobotna. Zastanów się dobrze.” Publiczność zareagowała zaskoczeniem. Niektórzy szemrali, inni kręcili głowami. Groźba wydawała się niesprawiedliwa, ale nikt nie odważył się stawić mu czoła. Elena podniosła wzrok, patrząc mu w twarz. „Wystarczająco mnie upokorzyłeś. Nie mam nic do stracenia”. Odpowiedź odbiła się echem w sali. Sofia uśmiechnęła się dyskretnie. Pan Beltrán uniósł brew, zaskoczony jej odwagą.
Ricardo wściekle uderzył pięścią w stół. „Zobaczymy, jak daleko zajdzie ta zuchwałość”. Wykonał szybki ruch, próbując wywrzeć na nią presję. Elena natychmiast zareagowała, broniąc się i kontratakując. Nie mogła go złamać. Potem uciekła się do kpin. Kto by pomyślał? Sprzątaczka wie, jak przestawiać swoje drobiazgi, ale to niczego nie zmienia. „Twój dom nadal zmywa podłogę” – utwierdził Marcos. „Dosyć tego, Ricardo. Pokaż jej, kto tu rządzi”. Ale publiczność nie była już tak po jego stronie. Niektórzy goście zaczęli go wypytywać. „Gra bardzo dobrze” – powiedziała kobieta w tle.
Nie wydaje się sprawiedliwe, żeby tak do niej mówić. Ricardo zauważył zmianę atmosfery i zacisnął usta. Musiał odzyskać panowanie nad sobą. Potem podniósł głos. „Dobrze. Jeśli chcesz takiej gry, podnieś stawkę. 50 000 dolarów”. Sala wybuchła burzą emocji. Niektórzy śmiali się z niedowierzania, inni szeroko otwierali oczy. Kwota była absurdalna. Elena zawahała się przez chwilę. 50 000 dolarów oznaczało nowy rozdział w życiu.
Życie. Ale to była też pułapka. Jeśli przegra, będzie pośmiewiskiem na zawsze. „Nie mam takich pieniędzy, żeby się zakładać” – powiedziała stanowczo.
Ricardo roześmiał się głośno. „To nie jest konieczne. Jeśli przegrasz, po prostu przyznaj przed wszystkimi, że jesteś tylko bezczelnym pracownikiem”. „To jest warte więcej niż jakakolwiek liczba” – mruknęła publiczność. Niektórzy uznali to za tchórzostwo, ale presja społeczna narastała. Elena rozejrzała się, zobaczyła wpatrzone w nią spojrzenia. Potem odpowiedziała: „Akceptuję”. Zapadła ciężka cisza. Sofia klaskała sama, przełamując napięcie. Wkrótce zrobili to inni. Ricardo zacisnął pięści. „Doskonale. Teraz zagramy na poważnie”.
Zaczął agresywnie przesuwać figury, próbując zastraszyć, ale zdradzała go nerwowość. Elena cierpliwie odpowiadała, odpierając każdy atak. Sfrustrowany milioner zaczął mówić, grając. „Myślisz, że może wygrać? Znam mistrzów międzynarodowych. Zapłaciłam za lekcje u mistrzów. Nie ma szans”. Elena nie odpowiedziała. Przesunęła skoczka, zaatakowała, wycofała się, kontrolowała centrum. Jej myśli były skupione na szachownicy. Ricardo, zauważając, że publiczność nie śmieje się już tak jak wcześniej, zdecydował się na kolejny manewr.
Pochylił się i wyszeptał: „Jeśli będziesz tak dalej grać, dopilnuję, żebyś nigdy więcej nie pracowała w tym mieście. Mogę zrujnować ci życie”. Podniosła wzrok i bez lęku odpowiedziała wyraźnie i wyraźnie, by wszyscy mogli usłyszeć: „Moje życie i tak jest ciężkie, panie Montes. Nie możesz mi odebrać tego, co wiem i umiem grać”. Publiczność zareagowała spontanicznymi brawami. Ricardo na chwilę oniemiał, ale milioner nie poddał się. Zawołał Juana, strażnika.
Stań za nią. Chcę mieć pewność, że nie oszukuje. Juan, zawstydzony, posłuchał. Stanął dumnie za krzesłem Eleny. Presja była ogromna. Mimo to nie drgnęła. Przesunęła figurę z impetem, zbijając kolejnego pionka przeciwnika. Publiczność wibrowała od pomruków. Ricardo był już czerwony ze złości. Próbował utrzymać kontrolę, ale każdy jego ruch skutkował stratą. Pot spływał mu po czole. „To niemożliwe” – mruknął.
Marcos próbował pomóc. „Przypomnij sobie debiut, który ćwiczyliśmy, użyj wariantu”. Ale Elena już przewidziała ten ruch. Przyjęła solidną obronę, niwecząc próbę. Ricardo rozejrzał się. Czuł, jak spojrzenia go przytłaczają. Musiał odwrócić sytuację. Nagle wstał i powiedział głośno: „Ta gra jest bezwartościowa. To tylko zabawa. Ona tak naprawdę mnie nie pokona”. Ale pan Beltrán, właściciel rezydencji, wtrącił się. „Ricardo, sam stawiałeś zakłady. Teraz nie możesz się wycofać”.
Wszyscy cię usłyszeli. Publiczność nagrodziła jego interwencję brawami. Ricardo przygryzł wargę; Nie mógł uciec. Usiadł z powrotem, jeszcze bardziej wściekły. Postanowił użyć szybkości. Przesuwał figury bez zastanowienia, próbując naciskać na Elenę swoim rytmem, ale ona nawet nie drgnęła. Spokojnie obserwował każdy ruch, reagując w odpowiednim momencie. Zachwycona Sofía szepnęła do przyjaciółki: „Wygląda, jakby była trzy kroki przed nim”. Ricardo ponownie uderzył w stół. „Mam na myśli, jak ty to robisz?” Elena wzięła głęboki oddech.
„Bo ty myślisz tylko o wygranej. Ja myślę o stawianiu oporu, a ten, kto stawia opór, wygrywa”. Publiczność zareagowała z podziwem. Niektórzy zaczęli ją wspierać. Ricardo otwarcie zdał sobie sprawę, że przegrywa nie tylko na szachownicy, ale także przed publicznością. To jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Spróbował nowego podłego zagrania. „Jeśli będziesz tak dalej robić, Eleno, przysięgam, że zwolnię wszystkich z twojej rodziny, którzy pracują w moich firmach”. Sala zamarła. Poziom zagrożenia był ekstremalny. Wielu gości spojrzało na siebie zszokowanych.
Elena na chwilę zamknęła oczy. Wspomnienie rodziny ciążyło jej na sercu, ale kiedy je otworzyła, poczuła się pewnie. „Moja rodzina zawsze uczyła mnie, żeby nie schylać głowy w obliczu niesprawiedliwości. Nie uciszysz mnie”. Publiczność wybuchła brawami. Niektórzy głośno wyrażali swoje poparcie. Ricardo warknął z wściekłości. Przesuwał figury, jakby uderzając w szachownicę, ale coraz bardziej wpadał w pułapki Eleny. Marcos nie bronił go już z takim entuzjazmem. Jego pewność siebie słabła.
Pan Beltrán obserwował w milczeniu, zaintrygowany. Widział coś większego, walkę o godność.
Ricardo ciężko oddychał. Każdy ruch stawiał go w jeszcze większym kłopocie. Mimo to nie zamierzał się poddać. Jego duma mu na to nie pozwalała. „Pożałujesz, Eleno” – powiedział przez zaciśnięte zęby. Ale ona tylko lekko się uśmiechnęła, patrząc na szachownicę. Wiedziała, że milioner traci nie tylko figury. Traci szacunek. I w tym momencie, na oczach wszystkich, Elena złapała kolejnego rycerza. Publiczność zadrżała.
Ricardo zbladł. Wojna była daleka od zakończenia. Ale było już jasne, że milioner nie ma już przewagi. Pokój zdawał się powoli zanikać dla Eleny. Śmiech, spojrzenia, a nawet ciężki oddech Ricarda znikały. W jej umyśle pojawiła się kolejna, bardzo odległa scena. Miała zaledwie 10 lat. Mały salon jej skromnego domu pachniał…
Świeżo zaparzona kawa. Drewniany stół nosił ślady czasu. Na nim leżała stara szachownica z brakującymi figurami.
Jej ojciec prowizorycznie dorobił zakrętki od butelek. Eleno, w szachach nie chodzi o siłę, powiedział jej, poprawiając przekrzywione okulary. Chodzi o cierpliwość i wizję. Ten, kto patrzy tylko na chwilę obecną, przegrywa. Ten, kto myśli trzy kroki naprzód, wygrywa. Dziewczynka obserwowała każdy szczegół. Jej małe dłonie poruszały kapslami, jakby były złotymi figurami. Ojciec uśmiechnął się dumnie. Pamiętaj, córko, życie będzie próbowało cię zmiażdżyć, ale jeśli wiesz, jak myśleć, zanim zaczniesz działać, nikt cię nie pokona. Te słowa utkwiły jej w pamięci.
W jej skromnej okolicy szachy były oazą spokoju. Podczas gdy sąsiedzi się kłócili, a matka szyła, żeby utrzymać dom w całości, Elena marzyła o szachownicy. Pamiętała turniej lokalny. Nagrodą było tylko plastikowe trofeum, ale dla niej znaczyło ono wszystko. Siedziała naprzeciwko starszych przeciwników, doświadczonych mężczyzn. Jeden z nich wybuchnął głośnym śmiechem. Szybko przegrasz, dziewczyno. Ale Elena zastosowała się do rad ojca, myślała o trzy ruchy do przodu, poświęciła drobne figury i wygrała niespodziewanym matem.
Publiczność w małej szkole biła brawo. Jej ojciec płakał w milczeniu. To tandetne trofeum wciąż było w jego domu. Było symbolem tego, że może zajść dalej. Wracając do teraźniejszości, Elena dotknęła eleganckiej szachownicy rezydencji. Kościane figury przypominały jej kapsle. Poczuła obok siebie ojca, jakby szeptał do niej ponownie: Nie bój się, córko. Szachownica to twoje terytorium. Pokaż, kim jesteś. Otworzyła oczy i zobaczyła po drugiej stronie Ricarda, spoconego, próbującego ukryć strach.
Kontrast był brutalny. Milioner z całym swoim luksusem kontra sprzątaczka, która nosiła w sobie siłę prostego dzieciństwa. I w tym momencie Elena zrozumiała: nie grała tylko dla siebie, grała dla pamięci ojca, dla matki, która nigdy się nie poddała, dla wszystkich dzieci, które wciąż uczyły się na prowizorycznych szachownicach. To było coś więcej niż gra; to było jej życie. Elena wzięła głęboki oddech. Wspomnienie ojca wciąż płonęło w jej umyśle niczym święte przypomnienie.
Luksusowa sala, z lśniącymi żyrandolami i brzękiem kieliszków w tle, wydawała się teraz kolejną szachownicą w gigantycznej skali. Wyprostowała się na krześle, gotowa do kontynuowania walki. Po drugiej stronie Ricardo ocierał pot z czoła. Starał się wyglądać na pewnego siebie, ale jego maska była pęknięta. Przesuwał figury zbyt szybko, bez takiego samego wyrachowania jak wcześniej, a każda przeszkoda, jaką napotkał, zamieniała się w przewagę dla Eleny, ale wiedziała, że partia nie skończy się tylko na szachownicy.
Milioner miał pieniądze, władzę, sprzymierzeńców i wykorzystałby każdą broń, jaką posiadał. Jeśli naprawdę chciała go pokonać, musiała przygotować się również poza grą. Wtedy dyskretnie podeszła Sofia, młody gość w niebieskiej sukience. Udawał, że tylko patrzy, ale szepnął cicho do Eleny: „Nie jesteś sama. Wielu tutaj jest już po twojej stronie. Nie daj się zastraszyć”. Elena mrugnęła z wdzięcznością, nie odrywając wzroku od szachownicy. Wsparcie było niewielkie, ale znaczyło wiele.
W tym samym czasie Marcos szeptał Ricardowi do ucha, próbując podpowiedzieć ruchy. Milioner nie miał nic przeciwko oszukiwaniu, nawet przy wszystkich. „Nie rozmawiaj z nim podczas gry” – powiedziała Elena, głosem wystarczająco stanowczym, by wszyscy mogli ją usłyszeć. Pan Beltrán, właściciel rezydencji, wtrącił się. Ma rację. Jeśli zamierzasz grać, niech będzie uczciwie. Marcos, zejdź mi z drogi. Publiczność zareagowała brawami. Ricardo przygryzł wargę. Po raz kolejny tracił grunt pod nogami. Elena wiedziała, że musi zbudować nie tylko zwycięstwo, ale i jasną narrację.
Każdy ruch musiał dowodzić, że to nie przypadek, ale zasługa.
Stopniowo umacniała swoją pozycję. Spokojnie posunęła pionka do przodu, zmuszając Ricarda do odwrotu. Następnie poświęciła wieżę, by oczyścić sobie drogę. W sali zaszemrało zaskoczenie, ale ona wiedziała, co robi. Sofia szepnęła do stojących w pobliżu: „To strategia. Oddaj figurę, by przygotować się do silniejszego ataku”. Komentarz rozniósł się po publiczności, która zaczęła rozumieć jej tok rozumowania. Wyglądało to tak, jakby uczyli się z każdym ruchem.
Ricardo, naciskany, próbował przyspieszyć, ale wpadł w kolejną pułapkę. Elena zabrała kolejną cenną figurę. Publiczność zadrżała od stłumionych braw. W tym momencie powoli podszedł starszy mężczyzna w prostym garniturze. Wpatrywał się w Elenę. Nagle powiedział głośno: „Znam ją. Jesteś tą dziewczyną, która wygrała mistrzostwa w 2008 roku, prawda?”. Elena podniosła wzrok. Rozpoznała starzejącą się twarz. To był pan Arturo, były organizator turnieju lokalnego. „Tak, proszę pana” – odpowiedział z szacunkiem.
Arturo uśmiechnął się podekscytowany. „Nigdy nie zapomniałem tego finału. Pokonałeś jednego z moich najlepszych uczniów genialnym matem. Mówiłem wszystkim, że ta dziewczyna ma przyszłość”. Publiczność była pod wrażeniem. Potwierdzenie ze strony naocznego świadka zmieniło wszystko. Ricardo, zirytowany,
Yo Make również polubił
Miękkie muffinki czekoladowe: przepis na miękkie i pyszne
Najlepsze ciasto na świecie: proste i kremowe jak mus
Placek z jabłkami
Niesamowity przepis na mieloną wołowinę i ziemniaki