* Milioner żartobliwie zaprosił sprzątaczkę… Ale kiedy ona przyjechała, wszyscy byli w szoku… – Page 6 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

* Milioner żartobliwie zaprosił sprzątaczkę… Ale kiedy ona przyjechała, wszyscy byli w szoku…

Walentyna Pietrowna niedawno przeszła korektę, dodając więcej miejsca w talii. Marina była w czwartym miesiącu ciąży. Lekarze długo nie mogli być pewni, czy po wypadku będzie mogła mieć dzieci, ale zdarzył się cud. USG wykazało, że urodzi dziewczynkę.

„Nazwijmy ją Nadieżdą” – powiedziała Marina, gdy poznali płeć dziecka. „Dlaczego?” „Bo jest naszą nadzieją na przyszłość”. Koncert rozpoczął się występem młodszej grupy.

Sześciolatki grały proste melodie na fletach prostych, ale publiczność słuchała z takim skupieniem, jakby to była premiera w Operze Narodowej. „Spójrz, jakie one są szczęśliwe” – szepnęła Elena Michajłowna do córki. Marina skinęła głową. Widziała ten blask w oczach dzieci każdego dnia.

Światło, które kiedyś zabłysło w jej oczach, gdy po raz pierwszy stanęła na scenie Narodowej Opery Ukrainy. Potem pojawiły się grupy średniozaawansowane. Ania, dziewczyna ze słuchem absolutnym, grała teraz złożone utwory Chopina. Sasza, syn woźnego, wykonał własną kompozycję.

Jego rodzice płakali z dumy. Punktem kulminacyjnym wieczoru był występ Miszy. Chłopiec wszedł na scenę w białej koszuli i czarnych spodniach, trzymając skrzypce, które Dmitrij podarował mu na ostatnie urodziny. Zaczął grać melodię Glucka.

Prosta, a zarazem niezwykle wzruszająca melodia wypełniła salę. Dmitrij zobaczył ludzi wyciągających chusteczki i ocierających łzy. „Pamiętasz, jak mówiłaś, że muzyka leczy dusze?” – wyszeptał do Mariny, gdy chłopiec skończył grać. „Tak właśnie było”.

I to prawda. Po koncercie w foyer zastawiono stół. Dzieci i rodzice pili herbatę i zajadali się ciastami upieczonymi przez mamy uczniów. Atmosfera była ciepła i rodzinna.

„Marina Jurjewna!” – podeszła do niej młoda kobieta z dziewczynką w wieku około pięciu lat. „Czy mogę zapisać Sonię na twoje zajęcia?” „Oczywiście”.

Co Sonia potrafi? – Jeszcze nic. Ale ona naprawdę uwielbia śpiewać. Marina usiadła obok dziewczyny.

„Sonya, chcesz nauczyć się grać na pianinie?” Dziewczyna skinęła głową, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. „To przyjdź do nas w poniedziałek. Spróbujemy”.

Dmitrij spojrzał na tę scenę i pomyślał o tym, jak zmieniło się jego życie. Dwa lata temu mierzył sukces ilością pieniędzy na koncie. Teraz liczył uśmiechy dzieci, które po raz pierwszy wzięły do ​​ręki instrument. Akademia stała się czymś więcej niż tylko projektem biznesowym, ale wspólnym przedsięwzięciem.

Dmitrij zajmował się sprawami administracyjnymi i pozyskiwaniem sponsorów. Marina zajmowała się nauczaniem. Mieli dwudziestu nauczycieli i ponad stu uczniów. „Dmitrij Siergiejewicz” – podszedł do niego mężczyzna w drogim garniturze.

„Jestem Piotr Iwanowicz Krylenko, szef fundacji wspierającej utalentowane dzieci. Chciałem porozmawiać o współpracy”. „Oczywiście” – odpowiedział Dmitrij, ale nadal patrzył na Marinę. Rozmawiała z Miszą i jego rodzicami, coś wyjaśniając i gestykulując.

W jej oczach płonął ten sam ogień, co wtedy, gdy mówiła o balecie. Tyle że teraz ten ogień był skierowany na edukację nowego pokolenia. „Przyćmiona” – powiedział Aleksiej, podchodząc ze szklanką soku. „I co, jesteś zadowolona?”

– Bardziej niż zadowolony. Szczęśliwy. – A pamiętasz, jak bardzo bałeś się stracić przez nią pieniądze? – Pamiętam.

I teraz rozumiem, jaki byłem głupi. – Dlaczego? – Bo prawdziwe bogactwo to nie pieniądze na koncie. To to, co możesz dać ludziom…

I co dają w zamian. Wieczór dobiegał końca. Goście wychodzili, dzieci zabierały do ​​domów prezenty – drobne pamiątki z logo akademii. Marina i Dmitrij zostali sami na korytarzu, sprzątając resztki kubków i talerzy.

„Zmęczona?” zapytał. „Trochę. Ale to przyjemne zmęczenie”. Dmitrij objął żonę, kładąc dłoń na jej brzuchu.

— Myślisz, że Nadieżda zostanie muzykiem? — Może. A może lekarzem albo nauczycielką. Najważniejsze, żeby była szczęśliwa.

Wyszli z akademii w mroźną grudniową noc. Kijów rozbłysnął noworocznymi iluminacjami, a w powietrzu unosił się zapach śniegu i świąt. „Wiesz, o czym myślę?” – zapytała Marina, wsiadając do samochodu. „Co?”

„Gdyby ktoś powiedział mi dwa lata temu, że będę szczęśliwy, nie uwierzyłbym. Wtedy wydawało mi się, że życie się skończyło”. „A teraz?” „Teraz zdaję sobie sprawę, że to dopiero początek”.

Mamy akademię. Wkrótce urodzi nam się córka. Tyle planów. Dmitrij odpalił samochód i spojrzał na żonę.

— Marina, dziękuję. — Za co? — Za to, że zgodziłaś się pójść ze mną na aukcję. Za to, że nie poddałaś się ode mnie od razu.

Za to, że nauczyłeś mnie kochać. Marina uśmiechnęła się i wzięła go za rękę. „I dziękuję, że nie bałeś się zaprosić zwykłej sprzątaczki. Kto wie, co by się stało, gdybyś wtedy milczał”.

Jechali przez zaśnieżony Kijów, trzymając się za ręce. Z radia płynęła muzyka klasyczna – „Koladka Dzwonów” Leontowicza. Świąteczna opowieść, która przypomniała im o ich własnej historii. „A tak przy okazji” – powiedział Dmitrij, zatrzymując się na światłach – „jutro dzwonił dziennikarz z Forbesa”.

Chcą napisać artykuł o nas, o naszej akademii. O tym, jak milioner ożenił się ze sprzątaczką i założył szkołę muzyczną. Marina się roześmiała. „Świetna historia do kolorowego magazynu”.

Może powinniśmy powiedzieć. Może ktoś inny zrozumie, co jest ważne w życiu. — Zgadzam się. Ale niech napiszą prawdę: że milioner był nieszczęśliwy, dopóki nie poznał kobiety, która pokazała mu prawdziwe wartości.

„A sprzątaczka była tak naprawdę księżniczką, która straciła swoje królestwo, ale znalazła coś więcej – miłość i rodzinę”. Światło zmieniło się na zielone i ruszyli dalej. Dom czekał na nich z ciepłem i komfortem, a jutro miał być początkiem nowego dnia w ich niesamowitym życiu. Tabliczka przy wejściu do akademii głosiła: „Dziecięca Akademia Muzyczna im. Mariny Sokolenko”.

„Tu dziecięce marzenia wzbijają się w powietrze”. Ale Dmitrij wiedział, że może dodać jeszcze jedną linijkę: „Tu dorośli rozumieją, czym jest prawdziwe szczęście”. Ich baśń nie była fikcją, lecz rzeczywistością. A najpiękniejsze w niej było to, że trwała każdego dnia.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Oto, co musisz wiedzieć o kamieniach migdałkowych – dziwnych naroślach przypominających pryszcze w gardle

Mają głębokie krypty migdałkowe Cierpią na przewlekłe zapalenie migdałków lub częste infekcje gardła Mają nieprawidłową higienę jamy ustnej Oddychają przez ...

Czuję się, jakbym utknął

4. Badanie dynamiki emocjonalnej Potrzeba nowego samochodu może być objawem głębszych problemów emocjonalnych, takich jak potrzeba uznania lub walka o ...

Twoje ciało ostrzega Cię miesiąc przed udarem: 10 sygnałów, których nie należy ignorować

5- Zawroty głowy i utrata równowagi Czy potykasz się bez powodu, czy masz uporczywe zawroty głowy? Przyczyną może być słaby ...

Najdoskonalszy biszkopt na tort do Renaty

1. Białka z cukrem ubijaj mikserem na maksymalnych obrotach tak długo, aż nie będzie naprawdę duuuuużo piany. Możesz to sprawdzić zanurzając ...

Leave a Comment