Mieszkałam w kawalerce z tajemniczymi plamami na suficie i sąsiadami, którzy krzyczeli na siebie w trzech różnych językach. Freelancerzy nauczyli mnie więcej niż jakakolwiek formalna edukacja, choć nie tyle, ile ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Nauczyłam się negocjować stawki bez mrugnięcia okiem, gdy klienci oferowali mi zaniżone ceny. Nauczyłam się dostrzegać sygnały ostrzegawcze w opisach projektów, takie jak ekspozycja i element portfolio, które tak naprawdę oznaczały, że nie zapłacimy. Nauczyłam się natychmiast wystawiać faktury i nieustannie dopytywać, ponieważ prace kreatywne były pierwszą rzeczą, za którą klienci decydowali się nie płacić, gdy budżety były napięte.
Ale przede wszystkim nauczyłem się, że potrafię przetrwać rzeczy, które powinny mnie złamać. Był miesiąc, w którym padł mi laptop i nie było mnie stać na naprawę. Pracowałem więc całą pracę na telefonie, projektując logo kciukami, a oczy łzawiły mi od wysiłku. Był tydzień, w którym zatrułem się jedzeniem i nie dotrzymałem trzech terminów, tracąc dwóch stałych klientów, których nie obchodziły żadne wyjaśnienia. Była cała zima, kiedy zepsuło się ogrzewanie w moim kawalerce i właściciel mieszkania potrzebował sześciu tygodni, żeby je naprawić. Pracowałem więc w każdym ciuchu, jaki miałem, ledwo poruszając myszką.
Przez cały ten czas komentarze mojej rodziny tworzyły gorzką ścieżkę dźwiękową. Podczas rzadkich spotkań rodzinnych, w których nadal uczestniczyłam, tata pytał o moje drobne hobby, a Veronica opowiadała o swoim awansie w korporacji. Mama sugerowała, żebym rozważyła prawdziwą pracę z benefitami, jakbym nie aplikowała na setki stanowisk, tylko po to, by stracić je na rzecz kandydatów z koneksjami rodzinnymi lub z zabezpieczeniem finansowym pozwalającym na niepłatne staże.
Porównanie wydawało się wykalkulowane, chirurgiczne w swojej precyzji. Veronica wspominała o swojej premii świątecznej, a tata promieniał z dumy. Ja wspominałem o zdobyciu trzymiesięcznego kontraktu, a mama pytała, kiedy planuję poważnie zająć się karierą. Słupki bramkowe przesuwały się nieustannie, zawsze pozostając poza moim zasięgiem.
Nigdy nie przyznali, że sukces Veroniki był finansowany od samego początku. Jej dyplom UCLA otworzył jej drzwi, których nie mogły otworzyć moje dyplomy ze szkoły publicznej. Ukończenie studiów bez długów oznaczało, że mogła odbyć bezpłatny staż w prestiżowej firmie, podczas gdy ja ledwo spłacałem raty kredytu. Jej CV wskazywało na stabilność, ponieważ mogła sobie pozwolić na wybredne podejście do stanowisk, podczas gdy moje wskazywało na ciągłe zmiany pracy, ponieważ przyjmowałem to, co pozwalało opłacić rachunki. Nie biegliśmy w tym samym wyścigu. Wystartowała na linii 50 jardów, podczas gdy ja wciąż szukałem toru.
Ale coś we mnie się zmieniło w tych wyczerpujących latach freelancerskich. Może sięgnęłam dna tak wiele razy, że przyzwyczaiłam się do tego widoku. Może uświadomiłam sobie, że bez względu na to, co osiągnę, moi rodzice i tak nie będą mnie akceptować. Może to po prostu wyczerpanie w końcu przerodziło się w gniew. Przestałam przepraszać za swoje okoliczności. Przestałam umniejszać swoje osiągnięcia, żeby inni czuli się komfortowo.
Kiedy klienci próbowali negocjować niższe stawki, trzymałam się twardo albo odchodziłam. Kiedy członkowie rodziny rzucali złośliwe uwagi, zamiast autoironicznych żartów, reagowałam milczeniem. Kiedy pytano mnie, czym się zajmuję, odpowiadałam, że jestem projektantką bez dodawania, że jestem tylko freelancerką. Ta pewność siebie wynikała po części z wydajności, po części z udawania, że się udało, po części z autentycznego rozwoju. Ale zadziałało.
Zaczęli mnie znajdować lepsi klienci. Projekty stawały się coraz większe i lepiej płatne. Zbudowałem reputację solidnego i wysokiej jakości usług, co przełożyło się na polecenia i powtarzalność zleceń.


Yo Make również polubił
Znaczenie uprawy roślin leczniczych w domu: niezbędne w każdym gospodarstwie domowym
5-MINUTOWE KRÓWKI PAULI DEEN
Kiedy moja córka się ode mnie odwróciła: Dzień, w którym kawa poparzyła mi nie tylko skórę
Kobiety, które jedzą gotowane jajka z liśćmi bylicy pospolitej raz w tygodniu przez miesiąc, cieszą się 4 zaskakującymi korzyściami zdrowotnymi