Słuchaj, wtrąciła mama, możemy pomóc ci wypełnić wnioski o pożyczkę. Wielu studentów finansuje swoją edukację samodzielnie. Rozmowa na tym się skończyła, bo już podjęli decyzję.
W ich mniemaniu byłem mniej godny, mniej obiecujący, a zatem mniej wart ich inwestycji. W ten weekend pojechałem do domu mojej babci, oddalonego o dwie godziny drogi, szukając jedynego prawdziwego wsparcia, jakie znałem. Kiedy opowiadałem całą historię, babcia Eleanor słuchała bez przerwy, mocno ściskając moje zniszczone dłonie.
Moja kochana dziewczynko – powiedziała w końcu, ocierając moje łzy. – Czasami najboleśniejsze chwile życia stają się dla nas największym katalizatorem. Twoi rodzice mylili się co do ciebie, głęboko, tragicznie.
Ale masz coś, czego nie potrafią rozpoznać: niezłomną determinację. Babcia nie mogła zaoferować pomocy finansowej. Jej stały dochód ledwo wystarczał na pokrycie jej wydatków.
Ale dała mi coś cenniejszego: niezachwianą wiarę w mój potencjał. Obiecaj mi, że i tak pójdziesz do Westfield, powiedziała stanowczo. Nie pozwól, żeby ich ograniczenia stały się twoimi.
Tej nocy podjęłam decyzję. Będę studiować w Westfield razem z Lily, sfinansuję swoją edukację i ukończę studia pomimo wszelkich przeszkód. Następnego ranka zaczęłam szukać stypendiów, grantów, programów work-study i kredytów studenckich.
Tygodniami spędzałam każdą wolną chwilę na wypełnianiu wniosków. Moja pedagog, pani Chen, zostawała po lekcjach, żeby pomóc mi poruszać się po skomplikowanym systemie pomocy finansowej. Rzadko widziałam ucznia tak zdeterminowanego jak ty – powiedziała mi, kiedy składaliśmy mój 25. wniosek o stypendium.
Otrzymałem kilka małych stypendiów, ale niewystarczających na pokrycie wysokich opłat za naukę w Westfield. Dzięki połączeniu pożyczek federalnych i prywatnych, których współautorem była babcia Eleanor, udało mi się zebrać wystarczające środki na pierwszy rok. Następnie przyszło zakwaterowanie.
Podczas gdy Lily miała mieszkać w drogich akademikach na kampusie, opłacanych przez naszych rodziców, ja znalazłam maleńkie mieszkanie 45 minut od kampusu z trzema współlokatorami, których poznałam na uniwersyteckim forum mieszkaniowym. W międzyczasie aplikowałam na wszystkie oferty pracy w pobliżu kampusu. Dwa tygodnie przed przeprowadzką dostałam pracę w ruchliwej kawiarni, w odległości spaceru od moich najtańszych zajęć, a także weekendowe zmiany w lokalnej księgarni.
Kontrast między naszymi przygotowaniami był rażący. Moi rodzice zabrali Lily na zakupy po nowe ubrania, laptopa i dekoracje do akademika. Pomogli jej się spakować, zorganizowali profesjonalną przeprowadzkę i zaplanowali wystawne przyjęcie pożegnalne z przyjaciółmi rodziny.
Spakowałem swoje rzeczy do używanych walizek i pudeł wygrzebanych ze sklepów spożywczych. Wieczorem przed wyjazdem mama niezręcznie podarowała mi kilka swoich starych prześcieradeł na nowe łóżko. To był jedyny znak, że ja też idę na studia.
W dniu przeprowadzki moi rodzice zawieźli Lily na kampus naszym rodzinnym SUV-em, wyładowanym jej rzeczami. Ja jechałem za nimi moją dziesięcioletnią Hondą, która często potrzebowała płynu chłodzącego i wydawała niepokojące dźwięki przy hamowaniu. Nikt nie zaproponował, żeby ją sprawdzić przed moją dwugodzinną podróżą do nowego życia.
Gdy rozstaliśmy się przy wejściu na kampus, moi rodzice i Lily szli do jej luksusowego akademika, a ja dalej samotnie do mojego odległego mieszkania, mama zawołała: Powodzenia, Emmo. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Wątpliwości w jej głosie tylko wzmocniły moją determinację.
To by się po prostu nie udało. Zrobiłbym z tego triumf. Moje nowe mieszkanie było szokiem: łuszcząca się farba, zawodna hydraulika i obcy współlokatorzy…
Tej pierwszej nocy, samotnie na cienkim materacu, z odgłosami ruchu ulicznego i kłótni sąsiadów sączącymi się przez ściany, ogarnęło mnie wyczerpanie. Ogrom tego, co się podejmowałam, uderzył z pełną siłą i pojawiły się wątpliwości. Czy naprawdę mogłam pracować trzydzieści godzin tygodniowo, mając pełny etat? Czy ciągły stres finansowy zrujnuje moje wyniki w nauce, tak jak groziła rozpacz? Aby mnie przytłoczyć, telefon zadzwonił z SMS-em od babci Eleanor.
Pamiętaj, moja dzielna dziewczyno. Diamenty powstają tylko pod presją. Ty już lśnisz.
Mając te słowa w pamięci, otarłam łzy i stworzyłam szczegółowy harmonogram, rozplanowując każdą godzinę nadchodzących tygodni. Sen miał być ograniczony, życie towarzyskie praktycznie nieistniejące, ale moja edukacja i przyszłość nie miały pójść na marne. Biuro pomocy finansowej stało się moim drugim domem w tym pierwszym tygodniu.
Pani Winters, zastępca dyrektora, po wysłuchaniu mojej historii, szczególnie zainteresowała się moją sytuacją. Podejmujesz ogromne wyzwanie – powiedziała uroczyście – ale widziałam już, jak uczniowie w twojej sytuacji odnosili sukcesy. Obiecaj tylko, że przyjdziesz do mnie, zanim sytuacja stanie się przytłaczająca.
Ta obietnica miała stać się kołem ratunkowym w nadchodzących miesiącach, dzień przed rozpoczęciem zajęć. Otrzymałem niespodziewany telefon od pani Chen, mojej pedagog szkolnej. Przekonała wydział biznesu w mojej szkole średniej do przyznania mi dodatkowego stypendium w wysokości 1000 dolarów.
To niewiele, przeprosiła, ale wszyscy nauczyciele wnieśli osobisty wkład. Wierzymy w ciebie, Emmo. Ten drobny gest dobroci od ludzi, którzy naprawdę dostrzegli mój potencjał, dodał mi ostatniej dawki odwagi, której potrzebowałam.
Starannie dodając tę cenną kwotę do mojego arkusza kalkulacyjnego z budżetem, poczułam, jak coś we mnie się zmienia, a determinacja twardnieje i przeradza się w niezłomne postanowienie. Pierwszy rok uderzył we mnie jak huragan. Podczas gdy większość studentów przyzwyczajała się do zajęć akademickich i cieszyła się nowo odkrytą wolnością, ja musiałam pogodzić 30 godzin pracy tygodniowo z pełnym obciążeniem zajęciami biznesowymi.
Mój typowy dzień zaczynał się o piątej rano od dwugodzinnej sesji nauki, po której pędziłem na pierwszą zmianę w kawiarni. Po zajęciach szedłem prosto do mojej drugiej pracy w księgarni, często wracając do mieszkania dopiero po północy. Sen stał się luksusem, na który rzadko mogłem sobie pozwolić.
Nauczyłam się czytać w drodze do pracy, odrabiać zadania w przerwach na lunch i nagrywać wykłady, żeby ich słuchać, czyszcząc ekspresy do kawy. Każda minuta była zaplanowana, wszystkie zasoby wykorzystane do granic możliwości. Kontrast między moim życiem a życiem Lily nie mógł być bardziej uderzający.
Dzięki okazjonalnym SMS-om i wpisom w mediach społecznościowych, dostrzegłam jej beztroskie życie studenckie, wydarzenia organizowane przez stowarzyszenia studenckie, sesje informacyjne o studiach za granicą i weekendowe wizyty w domu u mam, gotowanie. W międzyczasie kalkulowałam, czy w tym miesiącu będę mogła sobie pozwolić na podręczniki i zakupy spożywcze. Pomimo napiętego harmonogramu, wydarzyło się coś nieoczekiwanego.


Yo Make również polubił
Uwielbiam tę sztuczkę!
Ile to jest trzy razy trzy?
Przepis na sałatkę ogórkową: spalaj tłuszcz podczas snu!
Czosnek, miód i goździki – potężny naturalny środek o wielu korzyściach zdrowotnych