Tak często zapominano o mnie 25 grudnia, że w końcu przestałam przypominać im o istnieniu święta.
W tym roku kupiłem sobie spokój.
Na papierze to był stary kamienny dwór w północnej części stanu Nowy Jork, schowany za pocztówkowym miasteczkiem Glenn Haven, gdzie ulice zdobiły werandy udekorowane flagami, a w barze wciąż podawano kubek kawy bez dna. W rzeczywistości był to czteroakrowy, pozbawiony kontaktu teren, zbudowany z wapienia, żelaza i wszystkich moich oszczędności.
Myślą, że kupiłem to miejsce tylko po to, żeby w nim mieszkać.
Oni się mylą.
Kupiłem tę posiadłość, żeby wreszcie położyć kres ich zabawie w zapomnienie o mnie.
Nazywam się Clare Lopez. W wieku trzydziestu pięciu lat stałam się statystykiem własnej niedoli, kalkulując prawdopodobieństwo rodzicielskiej miłości z tym samym chłodnym dystansem, z jakim podchodziłam do pracy w Hian Risk and Compliance, firmie na Manhattanie, której biura wychodzą na dolny Broadway i Statuę Wolności – jakby patriotyzm można było wyliczyć w bilansie.
W moim zawodzie operujemy walutą odpowiedzialności i ryzyka. Mówimy wielkim amerykańskim konglomeratom, na jakich rogach bezpieczeństwa mogą oszczędzać, nie narażając się na pozwy sądowe, i które mikropęknięcia w fundamentach ostatecznie doprowadzą do zawalenia się całej konstrukcji. To praca wymagająca pewnego stopnia obojętności – umiejętności spojrzenia na katastrofę i zobaczenia tylko papierkowej roboty.
Była to umiejętność, którą nieświadomie rozwijałem odkąd miałem siedem lat.
W pierwszym roku, kiedy moi rodzice o mnie „zapomnieli”, zapomnieli nakryć dla mnie miejsce przy stole w Wigilię.


Yo Make również polubił
Zagadka: Czy potrafisz zgadnąć, kto jeszcze żyje?
Oto jak używać torebki herbaty, aby trzymać z daleka owady i gryzonie
Pizza Domowa
Dieta ogórkowa: schudnąć 7 kg w 7 dni?