„Widziałam go” – wyszeptała kobieta. „Widziałam, jak dosypywał ci czegoś do wina. Nie wiem, co to było, ale wyglądało podejrzanie. Proszę, tylko uważaj”.
Z tymi słowami kobieta szybko wyszła z toalety, zostawiając Eleanor w oszołomionej ciszy. Stała jak rażony piorunem, a jej umysł gorączkowo przetwarzał to, co właśnie usłyszała. Co za bzdura. Julian, dosyp mi czegoś do wina? To niemożliwe. Ale dlaczego ta kobieta tak nalegała? Dlaczego w jej oczach był tak szczery strach?
Eleanor wróciła do stołu, czując w środku toksyczną mieszankę niedowierzania i przerażenia. Julian wciąż był pochłonięty telefonem. Na stole stały ich dwa kieliszki wina, rubinowoczerwone i lśniące. Spojrzała na nie i wpadła na szalony, desperacki pomysł.
„Coś się stało?” zapytał Julian, w końcu podnosząc wzrok.
„Nie, wszystko w porządku” – odpowiedziała cudownie spokojnym głosem. „Tylko trochę boli mnie głowa”. Usiadła, starając się wyglądać normalnie, starając się nie patrzeć na niego. Musiała zyskać na czasie, żeby zrozumieć, co się dzieje. Będzie grać.
„Chyba muszę napić się jeszcze łyku wina” – powiedziała, sięgając po kieliszek.
Julian uśmiechnął się. „Dobry pomysł. Wino to najlepsze lekarstwo na wszystko”.
Eleanor demonstracyjnie sięgnęła po swoją szklankę, ale w ostatniej chwili, ruchem tak szybkim i subtelnym, że Julian by go nie zauważył, zamieniła je. Podniosła jego szklankę, stawiając swoją tuż przed nim. To było ogromne ryzyko, ale musiała się upewnić, czy nieznajomy mówi prawdę.
Kontynuowali wieczór, rozmawiając o błahostkach. Eleanor uważnie obserwowała Juliana, szukając jakiegokolwiek śladu, pęknięcia na jego gładkiej twarzy. Wydawał się całkowicie rozluźniony, ale zauważyła, że nerwowo stuka palcami o obrus, a jego oczy zbyt często zerkają na zegarek.
Nagle twarz Juliana zbladła. Złapał się za głowę i jęknął cicho.
„Co się z tobą dzieje?” zapytała Eleanor, a w jej głosie słychać było udawane zaniepokojenie.
„Czuję się… niedobrze” – wychrypiał. „Bardzo niedobrze”. Zaczął osuwać się na bok na krześle, a jego oczy wywracały się do tyłu, gdy tracił przytomność.
Eleanor zerwała się z miejsca, wołając o pomoc. Kelnerzy podbiegli, ktoś wezwał karetkę. Wkrótce ratownicy medyczni oblegali ich stolik. Szybko zbadali Juliana i postanowili natychmiast przetransportować go do szpitala.
„Co mu się stało?” zapytała Eleanor jednego z medyków.
„Wygląda na jakieś zatrucie” – odpowiedział mężczyzna. „Musimy natychmiast zabrać go na pogotowie”.
Eleanor wstrząsnął gwałtowny dreszcz. Więc to prawda. On naprawdę próbował mnie otruć.
W szpitalu, podczas gdy lekarze próbowali uratować Julianowi życie, Eleanor siedziała w zimnym, sterylnym korytarzu, czując się kompletnie pusta. Cały jej świat zawalił się w jednej chwili. Mężczyzna, którego kochała, mężczyzna, któremu ufała, był potworem.
Później, gdy Julian leżał na oddziale intensywnej terapii, przyszła do niej detektyw, żeby z nią porozmawiać. „Musimy zadać ci kilka pytań” – powiedziała.
Eleanor opowiedziała jej wszystko, co wiedziała: dziwne ostrzeżenie kobiety w toalecie, swoje podejrzenia, wymianę szklanek i nagłe załamanie Juliana. Detektyw słuchał uważnie i obiecał dokładne śledztwo.
Tej nocy, próbując zasnąć na niewygodnej szpitalnej sofie, Eleanor miała mętlik w głowie. Przypominała sobie chwile z ich wspólnego życia i teraz wszystkie wydawały się fałszywe, wyreżyserowane. Czuła się wykorzystana, oszukana i całkowicie zdradzona.
Jej telefon zawibrował. To był nieznany numer.
„Halo?” odpowiedziała.
„Czy to Eleanor?” – zapytał męski głos. „To David. Byłem byłym partnerem biznesowym Juliana. Muszę ci coś powiedzieć”.
Eleanor zamarła. David. Słyszała to imię, ale nigdy go nie spotkała. „O czym chcesz porozmawiać?”
„O twoim mężu” – powiedział David. „I jego mrocznych sekretach”.
Zapłonął w niej promyk nadziei. Może David pomoże jej zrozumieć ten koszmar. Może wyjawi jej prawdę.
„Jestem gotowa cię poznać” – powiedziała. „Kiedy i gdzie?”
„Jutro w południe. Zadzwonię do ciebie” – odpowiedział David. „A Eleanor? Uważaj”.
Rozłączyła się, a w jej sercu zagościło nowe postanowienie. Nie da się już oszukiwać. Pozna prawdę, bez względu na cenę. Zemści się za zdradę, za kłamstwa, za życie, które próbował jej ukraść. Przeżyje.
Cichy szum szpitalnej maszynerii był jedynym dźwiękiem. Eleanor siedziała na twardym plastikowym krześle, zaciskając dłonie. Dziesięć lat. Dziesięć lat miłości, zaufania i wspólnych marzeń, a wszystko to kłamstwo.
W jej głowie rozbrzmiewały słowa lekarza sprzed chwili. „We krwi pani męża wykryto silny środek uspokajający o ograniczonym działaniu” – powiedział. „Dawka była kilkakrotnie wyższa od maksymalnej dawki terapeutycznej. Jego stan jest stabilny, ale skutki długoterminowe są nieprzewidywalne”.
Z powrotem w mieszkaniu cisza była dusząca. Dom, który kiedyś wydawał się bezpieczną i przytulną oazą, teraz przypominał miejsce zbrodni, a jego ściany przesiąknięte były oszustwem. Machinalnie podeszła do szafki z winem, gdzie wciąż stała butelka, którą otworzyli na rocznicę ślubu. Miała sucho w gardle.
Zadzwonił jej telefon, co ją zaskoczyło. To był David. Podał jej adres małej, dyskretnej kawiarni na obrzeżach miasta.
David okazał się mężczyzną w średnim wieku o zmęczonych, inteligentnych oczach. Od razu przeszedł do konkretów.
„Julian tonie w długach” – zaczął cicho. „Grał na giełdzie, postawił kilka nietrafionych zakładów i stracił wszystko. Jego wierzyciele są coraz bliżej. Jedynym wyjściem dla niego było przejęcie twoich aktywów”.
Eleanor słuchała z zapartym tchem, gdy przerażający obraz zaczął się jej wyostrzać.


Yo Make również polubił
JESTEM LODOWYM MILIARDEREM PRZETRĄCONYM DUCHAMI ZMARŁEJ CÓRKI. SZEŚCIOLETNIA BOSA DZIEWCZYNKA WESZŁA DO MOJEGO DRAPACZA CHMUR, ŻEBY BŁAGAĆ O PRACĘ. Zlitowałem się nad nią. Potem zazdrosny pracownik ODEKRYŁ, ŻE JEST „FAŁSZYWĄ SIEROTĄ”. Tabloidy się śmiały. Ale wykonałem test DNA JEDEN. Nie była fałszywa. była moja. Zagroziłem zniszczeniem ludzi, którzy znają prawdę.
Poznaje swoich przyszłych teściów… i tego samego wieczoru odwołuje ślub!
Przestań wyrzucać stare plastikowe pojemniki na żywność. Oto 10 genialnych sposobów, jak wykorzystać je w domu
Cukinia jest smaczniejsza niż mięso