Tylko dla zobrazowania.
Potarł dłonie i powiedział: „Nie zaszkodziłoby trochę jasności, prawda? To by ich uciszyło, a my mielibyśmy dowód”.
Nie płakałam. Nie krzyczałam. Ale coś we mnie pękło.
„Jasne” – powiedziałam, odkładając książkę na stolik kawowy. „Zróbmy to. Ale tylko pod jednym warunkiem”.
Mrugnął i podniósł wzrok. „Co?”
„Zbadaj też swoją mamę” – powiedziałem. „Zrób test DNA między tobą a tatą”.
„Dlaczego?” – zapytał, odchylając się do tyłu i marszcząc brwi.
Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju, krzyżując ramiona.
„Skoro twoja mama może bez powodu rzucać oskarżenia o zdradę, to chciałbym wiedzieć, czy jest taka pewna swojej przeszłości” – powiedziałem. „Sprawiedliwość jest sprawiedliwa, prawda?”
Ben początkowo nic nie powiedział. Ale potem powoli skinął głową.
„Dobra” – powiedział, marszcząc brwi. „Masz rację. Zrobię to. Ale najpierw zostawmy to między sobą”.
I to było wszystko.
Umówiliśmy się na szybką wizytę w lokalnym laboratorium i trzymałem go, kiedy pobierali mu wymaz z policzka. Był zbyt zajęty próbami zjedzenia rękawicy technika, żeby zauważyć cokolwiek dziwnego.
Pobranie DNA ojca Bena było trudniejsze. Musieliśmy wykazać się odrobiną kreatywności.
Tylko w celach ilustracyjnych.
Zaprosiliśmy jego rodziców na kolację około tydzień później. Karen przyniosła swoje ulubione ciasto i położyła je na blacie.
Tata Bena rozsiadł się w salonie, rozmawiając o swojej grze w golfa, jakby wszystko było w porządku.
Kiedy wieczór dobiegł końca, Ben nonszalancko podał ojcu szczoteczkę do zębów z jakiejś linii produktów wellness, którą rzekomo testował na potrzeby firmy.
„Hej, tato, wypróbuj to?” powiedział. „Myślę o sprzedaży jej przez startup. Jest bardziej przyjazna dla środowiska”.
Tata zabrał ją do łazienki i umył zęby bez namysłu.
Kiedy wrócił, powiedział, że szczoteczka niczym się nie różni od jego własnej. Ben spojrzał na mnie i powiedział ojcu, żeby po prostu zostawił ją w łazience.
Wysłaliśmy próbki następnego dnia.
Misja wykonana.
Kilka tygodni później nasz syn skończył roczek. Urządziliśmy kameralne przyjęcie urodzinowe, tylko dla najbliższej rodziny. Udekorowałam salon niebiesko-srebrnymi balonami.
Ciasto stało na stole w jadalni, a my graliśmy w różne gry, aż nadszedł czas na pokrojenie tortu. Wszyscy śpiewaliśmy i na zmianę próbowaliśmy namówić mojego synka do zdmuchnięcia świeczkę.
Zmęczył się zaraz po zjedzeniu deseru, więc położyłam go spać.
Kiedy wróciłam, wszyscy rozmawiali swobodnie, więc skinęłam głową do Bena i wyciągnęłam kopertę z kuchennej szuflady.
„Mamy dla wszystkich małą niespodziankę” – powiedziałam z uśmiechem.
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
„Ponieważ niektórzy mieli wątpliwości” – powiedziałam, patrząc prosto na Karen – „Ben i ja postanowiliśmy zrobić test DNA dla naszego syna”.
Wszyscy wyglądali na zdezorientowanych, bo mój syn ewidentnie wyglądał jak Ben.
Ale Karen siedziała w fotelu z zadowolonym uśmieszkiem.
Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam dokumenty.
„I wiecie co?” powiedziałam. „To stuprocentowy syn Bena”.
Uśmiech Karen zniknął.
„Ale to nie wszystko” – wtrącił Ben, wstając z kanapy i wyjmując kolejną kopertę z szuflady biurka.
„Skoro i tak robiliśmy testy DNA” – wyjaśniłam – „postanowiliśmy sprawdzić, czy Ben jest spokrewniony z ojcem”.
Karen zbladła jak ściana, a jej szczęka opadła. „Co?!”.
„Wydawało się to sprawiedliwe” – powiedziałam. „W tych okolicznościach, prawda?”
W pokoju zapadła cisza, gdy Ben otworzył drugą kopertę. Nawet nie zajrzeliśmy. Ale mój mąż wpatrywał się w papier znacznie dłużej, niż się spodziewałam, mrużąc oczy.
„Tato…” powiedział, przełykając ślinę. „Okazuje się, że nie jestem twoim synem”.
Karen wstała tak szybko, że krzesło o mało się nie przewróciło.
„NIE MIAŁEŚ PRAWA…” – krzyknęła, nacierając na mnie.
Ale Ben stanął między nami, unosząc rękę, żeby ją powstrzymać.
„Oskarżyłaś moją żonę o zdradę, mamo” – warknął. „Okazuje się, że miałaś projekcję”.
Tylko dla zilustrowania.
Karen rozejrzała się po wszystkich gapiących się na nią, po czym wybuchnęła płaczem i opadła z powrotem na krzesło, szlochając.
To był jedyny dźwięk przez chwilę, po czym tata Bena powoli wstał. Nie powiedział ani słowa. Po prostu podszedł do stołu, wziął klucze i wyszedł.
***
Karen dzwoniła jeszcze przez kilka dni. Rano, po południu, czasami późno w nocy. Nie odbieraliśmy. Nie chciałem słyszeć płaczu, wymówek ani jakiejkolwiek wersji prawdy, którą była gotowa przedstawić.
Ale cisza też nie była łatwa. A teraz, kiedy sprawa z DNA się skończyła, pojawił się prawdziwy problem: nasze małżeństwo.
Nie tylko Karen mnie zraniła. Ben też poprosił o test.
Nie postawił się jej. Nie powiedział: „Nie, mamo, nie bądź śmieszna”. To zabolało najbardziej.
Czuł się jednak z tego powodu okropnie. Przepraszał mnie więcej razy, niż potrafię zliczyć, i to nie w pośpiechu i z poczuciem winy, ale jakby naprawdę tak myślał.
„Nie wiem, co sobie myślałem” – powiedział pewnej nocy. „Po prostu… nie chciałem się z nią kłócić. Nie chciałem wierzyć, że powie to bez powodu. Byłem głupi”.
Chociaż wiem, że inni by się z tego związku wycofali, zdecydowałam się na terapię. Przez kilka tygodni siedzieliśmy w małym gabinecie z beżowymi ścianami i pudełkiem chusteczek na stole między nami, mówiąc trudne rzeczy.
„To nie tylko test DNA” – powiedziałam mu podczas jednej sesji. „To brak zaufania. Nie wierzyłeś mi, chociaż nigdy nie dałam ci powodu, żebyś we mnie wątpił”.
Skinął głową, a jego oczy zaszły łzami. „Wiem. Namieszałam. Nigdy więcej w ciebie nie zwątpię”.
Dotrzymał tej obietnicy, jak dotąd. Muszę mu to przyznać.
Nie stało się to z dnia na dzień, ale z czasem udało nam się to przepracować. Bardziej słuchał. Bronił mnie. Zignorował komentarze rodziny swojej mamy, która próbowała nas z nią zmusić do rozmowy.
W końcu całkowicie mu wybaczyłam, nie dlatego, że zapomniałam, ale dlatego, że przyznał się do swoich błędów.
Ale związek z Karen jest prawie całkowicie zerwany. Próbowałam odsłuchać pocztę głosową, ale była pełna leniwych wymówek i poczucia winy.
Usunęłam ją przed końcem i od tamtej pory ją zablokowaliśmy.
Tata Bena złożył pozew o rozwód niedługo po imprezie. Przestał też rozmawiać z Karen.
Bez niej zaczął nas częściej odwiedzać i nic się między nim a Benem nie zmieniło. Na szczęście.
W międzyczasie nasz synek rósł, śmiał się, gaworzył i uczył się chodzić, chwytając krawędź stolika kawowego.
A dokumenty DNA, oba wyniki, wciąż gdzieś leżą w szufladzie. Nie zaglądaliśmy do nich ponownie.
Yo Make również polubił
Tak się cieszę, że to znalazłem! Miałem zamiar to podważyć!
“Czy naprawdę powinieneś trzymać jajka w lodówce? Odkrywamy fakty!”
Koszenie w czasie deszczu: czy można kosić mokrą trawę?
10 objawów wysokiego poziomu cholesterolu: sygnały alarmowe wysyłane przez organizm