W końcu zrozumiałam, dlaczego Mason tak zaciekle bronił Scarlet, ilekroć próbowałam wyznaczyć granice. Dlaczego przedkładał jej SMS-y i telefony nad nasz wspólny czas. Dlaczego dał jej zapasowy klucz do naszego mieszkania, nie pytając mnie o zgodę. Dlaczego patrzył na mnie z rozczarowaniem i frustracją, ilekroć sugerowałam, że być może ich przyjaźń ma niezdrową dynamikę. Bo w umyśle Masona nie ja byłam dla niego priorytetem. Scarlet była. Byłam obowiązkiem – legalną żoną – osobą, do której wracał do domu z zobowiązania, a nie z wyboru. Scarlet była osobą, o której myślał o drugiej w nocy. Osobą, dla której wygospodarowywał specjalny czas każdego tygodnia. Osobą, z którą dzielił się swoimi najgłębszymi uczuciami i żalami. Stałam się piątym kołem u wozu w moim własnym małżeństwie – a dowody na to były rozsiane po ekranie laptopa Masona w niepodważalnych szczegółach.
Siedziałam przy biurku Masona, wpatrując się w dowody jego zdrady, aż popołudniowe światło zgasło, a cienie rozciągnęły się po pokoju. Termin oddania pracy upłynął już kilka godzin temu. Mój telefon zawibrował kilka razy od wiadomości, których nie przeczytałam. Nic z tego nie miało już znaczenia w porównaniu z ruiną mojego małżeństwa, która widniała na ekranie laptopa przede mną.
W końcu zmusiłam się do ruchu. Znalazłam pendrive w szufladzie biurka i metodycznie skopiowałam wszystko – każde zdjęcie Masona i Scarlet z tych wtorkowych lunchów; każdy zrzut ekranu z ich nocnych rozmów; każdy wyciąg z karty kredytowej pokazujący ciąg tajnych spotkań na przestrzeni lat. Poukładałam wszystko w folderach z czytelnymi etykietami i datami, budując sprawę jak prawnik przygotowujący się do rozprawy.
Kiedy skończyłem, usiadłem wygodnie i czekałem, aż coś się we mnie wydarzy. Spodziewałem się łez, wściekłości albo tego rodzaju emocjonalnego załamania, jakie widzi się w filmach, gdy czyjś świat się rozpada. Zamiast tego poczułem dziwny spokój – jasność umysłu – taki, który pojawia się, gdy szok całkowicie mija i człowiek uświadamia sobie, że stoi w gruzach, których nie da się odbudować. Czułem w tym niemal ulgę, wiedząc, że nie byłem szalony ani paranoiczny – że moje przeczucia od początku były słuszne.
Spojrzałem na zegarek. 3:45. Mason miał wrócić do domu około 6:30, jak zawsze – wchodząc przez drzwi z teczką i stresem wypisanym na twarzy, oczekując kolacji i normalnej wieczornej rozmowy. Postanowiłem mu to dać – przynajmniej na początku. Chciałem zobaczyć, czy będzie mógł usiąść naprzeciwko mnie i udawać, że wszystko jest w porządku, wiedząc, co ukrywał.
Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kolację – kurczaka z pieczonymi warzywami, jedno z ulubionych dań Masona. Nakryłam do stołu naszymi stałymi daniami, a nie tymi, które zostawialiśmy na specjalne okazje. Włączyłam nawet muzykę w tle – playlistę, którą oboje lubiliśmy – tworząc iluzję normalności w naszym mieszkaniu, które nagle przypominało scenografię, a nie dom.
Mason wszedł do domu o 6:02, punktualnie. Wyglądał na zmęczonego – krawat miał poluzowany, a włosy lekko potargane od przeczesywania ich dłońmi, tak jak to robił, gdy praca go frustrowała. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył w kuchni, odłożył teczkę i podszedł, żeby pocałować mnie w policzek, tak jak robił to już tysiące razy wcześniej.
„Coś ładnie pachnie” – powiedział, kierując się już w stronę naszej sypialni, aby przebrać się w wygodne ubrania.
„Ciężki dzień z tą prezentacją dla klienta? Myślałam, że dziś rano zepsuł ci się laptop” – powiedziałam – całe wieki temu. Nie wiedział, że spędziłam dzień na odkrywaniu jego romansu zamiast na pracy.
„Można tak powiedzieć” – odpowiedziałem spokojnym głosem.
Pozwoliłem mu się odprężyć dokładnie przez piętnaście minut – wystarczająco długo, by przebrał się w spodnie dresowe i koszulkę, nalał sobie kieliszek czerwonego wina z butelki, którą trzymaliśmy na blacie, i zajął swoje stałe miejsce na kanapie z telefonem. Patrzyłem, jak przewija wiadomości – prawdopodobnie pisze do Scarlet o swoim dniu – zupełnie nieświadomy tego, co go czeka.
Potem podszedłem z jego laptopem, już otwartym na ukrytym folderze z setkami obciążających plików. Usiadłem w fotelu naprzeciwko niego – stolik kawowy oddzielał nas niczym bariera, a może fosa ochronna. Obróciłem ekran, żeby mógł go wyraźnie zobaczyć, i zadałem najprostsze pytanie, jakie potrafiłem sformułować.
„Co to jest?”


Yo Make również polubił
Wróciłam z podróży dzień wcześniej i zastałam moją 9-letnią córkę samą, na czworakach, szorującą podłogę w kuchni, ponieważ moi teściowie uznali, że „potrzebuje dyscypliny”. -TNY
Milioner udaje paraliż, by sprawdzić miłość swojej dziewczyny… ale odkrywa prawdziwą miłość w najbardziej nieoczekiwanym miejscu
Szok! Ciasto Czekoladowe w 5 Minut! Sekret 150g Czekolady i 4 Jajek Ujawniony!
* Przyjechałam z dziećmi do rodziców – lodówka pusta, mówią, że nie ma pieniędzy…