Trening Luciusa zadziałał, zanim ogarnęła go wściekłość. Podszedł powoli i delikatnie obrócił twarz Blake’a do światła. Siniak był świeży – miał może trzy, cztery godziny. Na ramieniu syna widniały ślady palców, ledwo widoczne pod rękawem.
„Och, tato…”
„Kto ci to zrobił, Blake?”
Oczy jego syna napełniły się łzami. Był zbyt dumny, żeby je uronić. „Notatka. Pokłóciliśmy się o mecz w sobotę. Odgryzłem się, a on mnie złapał – przycisnął do ściany. Powiedział, że jestem niegrzeczny, że mama pozwala mi uniknąć kary za morderstwo, że ktoś powinien nauczyć mnie dyscypliny”. Głos Blake’a się załamał. „Odepchnąłem go. Tylko raz. I się wkurzył”.
Lucjusz poczuł, jak temperatura jego krwi spada do poziomu bliskiego zera absolutnego. To było to, co starzy faceci nazywali spokojem bojowym, krystaliczną jasnością, która pojawiała się tuż przed rozpętaniem piekła.
„Gdzie jest twoja matka?”
„U siostry. Jeszcze nie wie. Memo powiedział mi, że jeśli cokolwiek powiem, dopilnuje, żebym cię więcej nie zobaczyła. Że ma znajomych w sądzie rodzinnym. Że może udowodnić, że jesteś nieodpowiednim rodzicem, bo nigdy cię nie ma w pobliżu”.
Lucjusz objął syna. Poczuł, jak chłopiec trzęsie się, przyciskając go do piersi.
„Oddałeś mu?”
„Nie. Po prostu… wyszedłem, wziąłem rower i przyjechałem tutaj.”
Blake odsunął się, przecierając oczy. „Przepraszam, tato. Nie powinienem był go prowokować. Wiem, że mama jest z niego zadowolona i nie chcę tego zepsuć”.
„Przestań”. Lucius chwycił Blake’a za ramiona, upewniając się, że syn patrzy mu w oczy. „Nic złego nie zrobiłeś. Dorosły mężczyzna cię dotknął. To napaść. To niedopuszczalne”.
„Ale mamo—”
„Zajmę się twoją matką. Teraz musisz zrobić dokładnie to, co ci powiem. Jedziemy do szpitala – zbadamy cię. Potem wszystko udokumentujemy”.
Blake skinął głową – a Lucius dostrzegł zaufanie w oczach syna. Tę absolutną wiarę, że tata to naprawi. Że tata wszystko naprawi. To był ciężar, który Lucius nosił od dnia narodzin Blake’a – i który będzie nosił do ostatniego tchnienia.
Nie powiedział synowi, że Guermo Edwards właśnie popełnił największy błąd w swoim życiu. Bo w świecie Luciusa Davida istniały zasady – prawa, których przestrzegał, kodeksy, którymi się kierował. Ale była jedna zasada, która górowała nad wszystkim: nie wolno ci dotykać jego syna.
Carmela Edwards – dawniej Carmela David – wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze w łazience domu siostry. Próbowała przekonać samą siebie, że ucisk w piersi to tylko niepokój przed zbliżającym się meczem Blake’a. Cały dzień była na krawędzi napięcia od kłótni Blake’a z Memo przy śniadaniu.
„Wszystko w porządku?” zawołała przez drzwi jej siostra, Elena Smith.
„Tak. Daj mi tylko chwilę”. Ochlapała twarz zimną wodą.
W wieku czterdziestu trzech lat Carmela zestarzała się z godnością – joga, drogie kosmetyki i wygodne życie, jakie zapewniał jej Guermo. Wyszła za niego, bo był wszystkim, czym Lucius nie był: obecny, uważny, stabilny finansowo bez ciągłego zagrożenia, że kula skończy się dla niego. Koniec z telefonami o 3:00 nad ranem w sprawie strzelanin z udziałem policjantów. Koniec z czekaniem i zastanawianiem się, czy dziś owdowiała.
Ale ostatnio Guermo był inny. Miał słabszy temperament. Więcej pił. Pracował po godzinach. A jego relacje z Blakiem w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zmieniły się z chłodnych na wrogie.
Jej telefon zawibrował. Lucius. Prawie nie odebrała, ale poczucie winy i nawyk sprawiły, że przesunęła kciukiem w prawo.
„Carmelo, gdzie jesteś?”
„U Eleny. Dlaczego? Co się stało?” Usłyszała to od razu – ten ton, którego Lucjusz używał, gdy ledwo powstrzymywał furię.
„Kiedy ostatni raz widziałeś Blake’a?”
Serce jej stanęło. „Dziś rano, około 7:30. Dlaczego, Lucjuszu? Co się stało?”
„To był twój mąż”. Sposób, w jaki powiedział „mąż”, sprawił, że ścisnęło jej się żołądek.
„O czym mówisz?”
„Guermo położył ręce na naszym synu. Blake ma siniaki, Carmelo – na twarzy, ramionach. Chcesz mi powiedzieć, jak długo to trwa?”
Łazienka się przechyliła. „To nie… Guermo by tego nie zrobił. Blake musiał wdać się w bójkę w szkole”.
„Blake powiedział mi wszystko. Zanim oskarżysz naszego syna o kłamstwo, właśnie sprawdzam dowody. Jesteśmy w County Memorial. Powinieneś tu przyjechać”.
Rozłączył się.
Carmela wpatrywała się w telefon. Jej idealny świat pękał jak przednia szyba po uderzeniu kamieniem. Guermo był sfrustrowany Blakiem, owszem – chłopak potrafił być trudny, kapryśny, lekceważący. Ale przemoc fizyczna? To nie był mężczyzna, którego poślubiła. To nie był mężczyzna, który co niedzielę przynosił jej kawę do łóżka. Który własnoręcznie wyremontował ich kuchnię. Który obiecał jej stabilność, której Lucius nigdy nie mógł.
Wybiegła z łazienki. „Muszę iść. To Blake”.
Podróż do County Memorial zajęła piętnaście minut, które wydawały się godzinami. Trzy razy próbowała dodzwonić się do Guermo – zawsze trafiała na pocztę głosową. Kiedy w końcu dotarła na izbę przyjęć, zastała Luciusa w poczekalni, wciąż w mundurze, emanującego kontrolowaną intensywnością, która kiedyś dawała jej poczucie bezpieczeństwa, a teraz po prostu sprawiała, że czuła się mała.


Yo Make również polubił
Ciastka z kremem czekoladowym
Oto jak wyhodować drzewko cytrynowe w filiżance: wypełni Twój dom świeżym zapachem!
Nieświeży oddech: domowy sposób na świeży oddech
„Dosyć, twój rak mnie już męczy”: powiedział mąż, kiedy żona powiedziała mu, że lekarze dają jej tylko kilka dni życia, ale to, co wydarzyło się potem, wstrząsnęło nim całkowicie 😲😱