Przedstawili jasny obraz sytuacji. Nie przejmował się nią; zachowywał się niespójnie pod nadzorem.
Po kilku ostrzeżeniach teściowi w końcu odmówiono wstępu. Mężowi pozwolono kontynuować wizyty w pojedynkę, ale jego ojcu zabroniono wstępu na teren szpitala. Wtedy wszystko się zawaliło. Podczas pierwszej wizyty w pojedynkę mój mąż siedział w pokoju odwiedzin jak zagubiony nastolatek.
Personel napisał, że większość czasu spędzała na przeglądaniu telefonu, od czasu do czasu zerkając na dziecko, ale prawie nie próbując nawiązać kontaktu. Kiedy przypomniano jej, że nadszedł czas na zbudowanie więzi, mamrotała, że nie wie, co robić. Trwało to kilka tygodni, a potem zaczęła całkowicie rezygnować z wizyt.
Najpierw twierdził, że jest chory, potem, że ma zobowiązania zawodowe, choć o ile wiem, nadal jest bezrobotny. Potem po prostu przestał podawać powody. Personel wszystko zgłosił, a moja prawniczka skierowała sprawę do sądu. Na kolejnej rozprawie sędzia zapytała go wprost, dlaczego nie odwiedza pacjentów. Obwiniła mnie. Powiedziała, że zatrułem ich związek, uniemożliwiając im komunikację. Sędzia nie dała temu wiary.
Wskazała na raporty z ośrodka, z których wynikało, że prawie nie brał udziału w jego obecności. Powiedziała mu wprost, że ojcostwo to aktywna rola, a nie coś, co dzieje się automatycznie. Wyglądał na oszołomionego, jakby nikt mu tego wcześniej nie powiedział. Sędzia zapytała go, czy chce kontynuować wizyty. Zamiast powiedzieć „tak” i obiecać poprawę, zaczął mówić o tym, że nie musi udowadniać, że jest ojcem, że rola mężczyzn we współczesnym społeczeństwie jest niedoceniana i że cały proces jest zakończony.
Cytował ojca niemal dosłownie, aż sędzia mu przerwała. Sędzia wydała orzeczenie. Wizyty pod nadzorem miały być kontynuowane przez kolejne trzy miesiące, ale jeśli opuści kolejną wizytę lub odmówi przyjścia, zostaną zawieszone na czas nieokreślony. Wyjaśniła, że odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na nim.
Poza tym, nie wydaje się to zbyt męskie, żeby ojciec mówił ci, co masz robić. W tym momencie nawet nie wierzę, że są seksistami. Założyli kolejną religię i nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Sprawa sądowa wciąż jest w toku, ale jak dotąd wszystko przemawia na moją korzyść. Mój mąż i jego ojciec desperacko chcą być postrzegani jako odpowiedzialni. Ale trudno to osiągnąć, gdy jest się bezrobotnym.
Mieszkasz z rodzicami i krytykujesz feminizm podczas rozpraw o opiekę. Skupiam się na córce i budowaniu życia bez jej nonsensów. Czasami czuję się źle. Jasne, są chwile, kiedy chciałabym, żeby moja córka miała ojca, który na nią zasługuje. Ale potem przypominam sobie szpitalny korytarz, gdzie krzyczał o wykluczeniu, podczas gdy trzymałam nasze noworodki.
I wciąż pamiętam te ostatnie kilka tygodni, jak mówił mi, żebym się z tym po prostu oswoiła i żeby poczucie winy zniknęło. Aktualizacja trzecia. Myślałam, że nadzorowane odwiedziny i postępowanie sądowe uspokoją sytuację, ale mój mąż i jego ojciec postanowili, że zamiast zachowywać się jak dorośli, potraktują to jako krucjatę. A ponieważ oboje są beznadziejni w strategii, zawsze kończą w strasznych tarapatach.
Po tym, jak sędzia nakazał odwiedziny, szczerze myślałam, że mój mąż zaciśnie zęby i będzie milczał, dopóki nie dostanie więcej czasu. Tak postąpiłby każdy racjonalny człowiek, który chce zobaczyć swoją córkę. Ale nie, on i jego ojciec zrobili dokładnie odwrotnie. Postanowili, że tak powiem, udowodnić moją niekompetencję.
Mój teść złożył formalną skargę do sądu, twierdząc, że jestem niezrównoważona psychicznie, decydując się na cesarskie cięcie. Tak, dobrze przeczytaliście. Argumentował, że żadna zdrowa na umyśle kobieta nie okaleczyłaby się zamiast urodzić naturalnie. Pomyślałam, że to może być każdy, kto wierzy w medycynę i woli nie ryzykować niczyjego życia, skoro istnieją środki zapobiegawcze, niż ryzykować wszystko z niejasnych powodów.
Jak widać, mój teść nie jest zbyt bystry, i dotyczy to również kilku uwag, które oprócz nazwania mnie feministką, poprawiły mnie w cudzysłowie, ponieważ dinozaury nie współistniały z ludźmi. Wiem, to żart, który nie wymaga wielkiej inteligencji, żeby go zrozumieć. Dam ci kilka wskazówek.
Mój teść nie mógł poślubić własnej głowy. Nie ma na to ochoty, a to do nich nie należy. Ale wracając do sedna: fakt, że podjął taką decyzję, musiał być dowodem na to, że nie jestem godna zaufania.
poród. Dosłownie dołączył wydruki z niszowych stron internetowych o świętości naturalnego porodu jako dowód.
Mój prawnik wyjaśnił to w jakieś pięć minut. Sędzia był wyraźnie zirytowany i powiedział, że sąd nie będzie się angażował w pseudonaukę. Do tego służą media społecznościowe. Ale oni nadal się wstydzą. Do tego używają swoich umysłów. Mój mąż złożył pozew, twierdząc, że dystansuję go od naszej córki, nie komunikując się z nią bezpośrednio.
Mój prawnik spokojnie przesłał strony fascynujących wiadomości tekstowych – na wpół gniewnych obelg, na wpół żałosnych próśb – aby dokładnie pokazać, dlaczego kieruje całą swoją komunikację do mojego prawnika. Sędzia przychylił się do jego prośby i nakazał, aby wszystkie przyszłe interakcje odbywały się za pośrednictwem aplikacji dla rodziców, która rejestruje każdą wymianę zdań.
Zgadnij, kto natychmiast wszystko zepsuł? Tak, mój mąż przez dwa dni pisał długą tyradę na temat aplikacji, twierdząc, że jego ojciec twierdzi, że sądy są stronnicze wobec mężczyzn, a ja jestem poddana praniu mózgu przez ideologię feministyczną. To [__] aplikacja, którą nakazał sędzia. Podobno będzie monitorowana. Moja prawniczka nie mogła powstrzymać uśmiechu, kiedy to zobaczyła, choć była trochę smutna, bo mogłam dosłownie się bronić albo wrzucić kamień na ławę oskarżonych i wtedy nie byłaby już potrzebna.
Potem nastąpił ich najbardziej zuchwały i głupi ruch. Tak. Nie możemy zaprzeczyć ich dążeniu do perfekcji. Mój mąż złożył wniosek o natychmiastową, nienadzorowaną opiekę nad dzieckiem. W swoim pozwie twierdził, że uniemożliwiam dziecku zbudowanie więzi, która była tak ważna na tym etapie, i że istnieje ryzyko, że nie będzie mógł zbudować z nim relacji.
Problem polega na tym, że wniosek w trybie pilnym wymaga dowodu na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Nie mieli żadnych dowodów i wniosek został niemal natychmiast odrzucony. Nie dość, że został odrzucony, to sędzia ostrzegła, że jeśli złożą kolejne błahe wnioski, rozważy sankcje. Moja prawniczka już przygotowuje wniosek o nałożenie sankcji za marnotrawienie zasobów prawnych i zastraszanie.
Tymczasem jego zachowanie w ośrodku odwiedzin to istny koszmar. Mój teść za każdym razem nalega, żeby iść z moim mężem, ale to nic nie daje. Zamiast milczeć, ciągle się wtrąca. Krytykuje sposób, w jaki mój mąż trzyma dziecko, krytykuje rzeczy, które mu wysyłam, wygłasza bierne, agresywne uwagi na temat mojej nieobecności, a nawet próbuje pouczać personel, jak radzić sobie z wizytami.
Personel napisał już do niego liczne raporty, ostrzegając, że jest zestresowany. Jeśli nie przestanie, zostanie mu odmówiony wstęp. Ironia polega na tym, że mój mąż jest całkowicie zależny od ojca w tych wizytach. Raporty pokazują, że ciągle doradza mojemu mężowi, co ma robić w obecności mojego teścia.
Ale kiedy personel prosi go, żeby się odsunął, mój mąż zastyga w bezruchu. Nie wie, co robić. Czuje się nieswojo i ledwo nawiązuje kontakt, dopóki ojciec nie zainterweniuje ponownie. Wszystko jest teraz udokumentowane. Dokumentalny dowód na to, że mój mąż nie potrafi być rodzicem bez ojca, który dosłownie mu dyktuje. Schemat jest oczywisty.
Za każdym razem, gdy próbują mnie zaatakować, tylko się obnażają. Sąd nie interesuje się ich przestarzałym poglądem na prawdziwe kobiety i głowy rodzin. Chcą zobaczyć, kto może zapewnić im bezpieczne i stabilne środowisko. I jak dotąd wielokrotnie udowodnili, że nie potrafią. Sytuację pogarsza i komplikuje fakt, że ich kłamstwa wciąż wychodzą na jaw.
Pamiętasz, jak dowiedziałam się, że mój mąż rzucił pracę, gdy byłam w ciąży, bo jego ojciec powiedział mu, że praca z kobietą na czele jest poniżająca? Cóż, to też jest częścią sprawy o opiekę. Sąd zażądał informacji finansowych, ale on stwierdził, że nie ma żadnych dochodów. Jest całkowicie zależny od rodziców. Tymczasem ja radzę sobie z pomocą mamy.
Pracuję w domu na pół etatu i ciągle nie wiem, po której stronie stoi sąd. I oto szczegół, który naprawdę mnie rozbawił. Najwyraźniej ich prawnik ma już dość. Podczas ostatniej rozprawy ściskał nasadę nosa i wzdychał za każdym razem, gdy jego teść otwierał usta. W pewnym momencie sędzia musiał przypomnieć teściowi, że nie jest stroną w sprawie o opiekę, a prawnik zdawał się rozpływać.
Na razie nadzorowane wizyty są kontynuowane. Mój prawnik nalega jednak na ich przedłużenie z dodatkowymi warunkami, biorąc pod uwagę, jak bardzo niezdolny do działania wydaje się być mój mąż bez jego obecności.
Mój ojciec. Jeśli mój teść zostanie wyrzucony z placówki, szczerze mówiąc, nie wiem, jak poradzi sobie mój mąż, ale to nie mój problem.
Sami stworzyli ten bałagan. W tym momencie nawet nie muszę się starać. Odwalają za mnie całą robotę. Każda skarga, którą składają, każda tyrada, którą piszą, każde zeznanie mojego teścia w sądzie tylko wzmacnia moją sprawę. To tak, jakby ktoś kopał sobie grób, twierdząc, że buduje zamek. Edytuj
Nie mówiłam wam zbyt wiele o mojej teściowej, bo ta kobieta jest dosłownie wszystkim, czego pragnie mój teść. Jak możecie sobie wyobrazić, nie ma ona żadnego zdania. Aktualizacja czwarta. Tak to się wszystko potoczyło. Wizyty pod nadzorem stale się zmniejszały. Personel placówki pisał coraz więcej raportów o tym, jak mój mąż zmagał się z brakiem stałego wsparcia ze strony ojca.
Zauważyli, że prawie nie wchodził w interakcje, chyba że ktoś mu powiedział, co ma robić. Nawet proste czynności, takie jak trzymanie dziecka czy zabawa z nim, wymagały instrukcji. Kiedy personel interweniował, by mu pomóc, stał się defensywny i pełen urazy, zamiast słuchać. Raporty jasno to pokazały. Nie dbał o dziecko; zachowywał się niewspółpracująco pod nadzorem.
Po kilku ostrzeżeniach teściowi w końcu odmówiono wstępu. Mężowi pozwolono kontynuować wizyty w pojedynkę, ale jego ojcu zabroniono wstępu na teren ośrodka. Wtedy wszystko się zawaliło. Podczas pierwszej wizyty w pojedynkę mój mąż siedział w pokoju odwiedzin jak zagubiony nastolatek.
Personel napisał, że większość czasu spędzała na przeglądaniu telefonu, od czasu do czasu zerkając na dziecko, ale prawie nie próbując nawiązać kontaktu. Kiedy przypomniano jej, że nadszedł czas na zbudowanie więzi, mamrotała, że nie wie, co robić. Trwało to kilka tygodni, a potem zaczęła całkowicie rezygnować z wizyt.
Najpierw twierdził, że jest chory, potem, że ma zobowiązania zawodowe, choć, o ile wiem, nadal jest bezrobotny. Potem po prostu przestał podawać powody. Personel wszystko zgłosił, a mój prawnik skierował sprawę do sądu. Na kolejnej rozprawie sędzia zapytała go wprost, dlaczego nie odwiedza pacjentów. Obwiniła mnie. Powiedziała, że zatrułem ich relację, uniemożliwiając im komunikację. Sędzia nie dała temu wiary.
Wskazała na raporty z ośrodka, z których wynikało, że prawie nie angażował się w swoją obecność. Powiedziała mu wprost, że ojcostwo to aktywna rola, a nie coś, co dzieje się automatycznie. Wyglądał na zdezorientowanego, jakby nikt mu tego wcześniej nie powiedział. Sędzia zapytała go, czy chce kontynuować wizyty. Zamiast powiedzieć „tak” i obiecać poprawę, zaczął mówić o tym, że nie musi udowadniać, że jest ojcem, że rola mężczyzn we współczesnym społeczeństwie jest niedoceniana i że cały proces dobiegł końca.
Cytował ojca niemal dosłownie, dopóki sędzia mu nie przerwała. Sędzia ogłosiła wtedy werdykt. Wizyty pod nadzorem miały trwać kolejne trzy miesiące, ale jeśli opuści kolejną wizytę lub odmówi przyjścia, zostaną zawieszone na czas nieokreślony. Sędzia jasno dała do zrozumienia, że odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na nim.
Koniec z wymówkami, koniec z obwinianiem mnie, koniec z chowaniem się za ojcem. Od tamtej pory nie pojawił się na żadnej wizycie. Nie pojawił się ani razu, ani razu. Sąd zaplanował już kolejne spotkanie w celu omówienia sytuacji, ale mój prawnik twierdzi, że sprawa jest praktycznie zamknięta. Jeśli nadal będzie odmawiał, wizyty zostaną zawieszone, a nie przerwane.
Mogłabym ich zapytać ponownie później, kiedy sytuacja się poprawi, ale do tego czasu czekają na połączenie. To niemal surrealistyczne, jak cicho zrobiło się od tamtej pory. Mój telefon codziennie wybuchał gniewnymi wiadomościami. Jej ojciec był wściekły, ale teraz nic. To tak, jakby poddali się w chwili, gdy sąd orzekł, że to on.
Spodziewałam się, że będą dalej walczyć, ale bez ojca, który sprowokowałby kłótnię, mój mąż po prostu zniknął. Czuję się dziwnie. Przez miesiące wszystko było walką. Był nieustannie czujny, czekając na kolejny podstęp, kolejny absurdalny ruch, kolejny wybuch w sądzie. Teraz jest tylko cisza.
Sprawa nie jest jeszcze oficjalnie zamknięta, ale wszyscy wiedzą, jak się skończy. Moja prawniczka twierdzi, że prawdopodobnie wkrótce ją zakończymy i że otrzymam pełną opiekę nad dzieckiem, chyba że wydarzy się cud. Wątpi, żeby to się stało. Przeżyła już wystarczająco dużo takich sytuacji. Aktualizacja numer pięć. Aktualizacja dla wszystkich, którzy tu jeszcze są.
Sprawa jest oficjalnie zamknięta. Rozwód sfinalizowany.
W zeszłym tygodniu przyznano mi wyłączną opiekę. Mój były mąż ostatecznie nie odwołał się od tej decyzji i nie pojawił się nawet na dwóch ostatnich rozprawach. Sędzia zawiesił mu prawo do odwiedzin na czas nieokreślony z powodu jego powtarzających się nieobecności i braku zaangażowania. Jeśli chce ponownie złożyć wniosek, musi udowodnić, że jest stabilny, ma pracę i ukończył szkolenie dla rodziców.
To znaczy, nigdy. To wszystko. Zaczynałam tu jako kobieta, zostawiając samotną matkę z pełną opieką. To nie jest życie, jakie sobie wyobrażałam, ale to życie, w którym ja i moja córka jesteśmy bezpieczni i nikt inny nie dyktuje mi już moich decyzji. Aktualizacja szósta. Choć brzmi to dziwnie, ta aktualizacja dotyczy mojej byłej teściowej, o której do tej pory niewiele mówiłam.
Myślałam, że to jakaś ozdobna roślina doniczkowa, ale zrobiła coś niesamowicie zabawnego mojemu byłemu teściowi i wiem, bo dosłownie do mnie zadzwonił, żeby mi o tym powiedzieć. Przeprosiła mnie też za to, że nie pomogła mi wcześniej, ale w tym momencie nie jestem pewna, czy powinnam jej wierzyć, bo od dawna zmaga się z syndromem sztokholmskim.
W każdym razie, czytaj dalej, bo nadal się śmieję, kiedy o tym myślę. Nie sądzę, żeby moja była teściowa była bardzo oryginalna, ale nigdy nie widziałam nikogo, kto próbowałby czegoś takiego. Kilka miesięcy temu, kiedy mój były teść wyszedł na piwo, wrócił pijany, tuż przed tym, jak iskra miała wylecieć z rąk i wylądować na Księżycu.
Moja była teściowa wykorzystała to rozproszenie uwagi i, kiedy spał, kompletnie zemdlała i zrobiła kupę. Twierdzi, że to pies sąsiada, ale jestem pewna, że mogła to zrobić sama, delikatnie mówiąc. Zostawiła to przy drzwiach wejściowych, gdzie mój mąż miał to zobaczyć następnego dnia.
Co? Kiedy się obudził, znalazł łup i nakrzyczał na niego, żeby się dowiedział, co to było. Potem opowiedział mu historię o tym, jak wrócił do domu w kiepskim stanie. Zrobił kupę na podjeździe i nawet sąsiad to widział. Chociaż myślę, że moja była teściowa trochę przesadziła, mówiąc, że ciągle wspominał imię tego mężczyzny, swojego najlepszego przyjaciela, i że to jego wina, że cierpi po sadzeniu.
Ale dobrze się stało, bo nadal nie chciał o tym rozmawiać, a co dopiero pytać przyjaciela, co się stało. To oczywiście kłamstwo i łatwo by się dowiedział, ale mój były teść panicznie boi się zadać to pytanie. Kilka razy przyłapał go nawet na kanapie przed telewizorem, wpatrującego się w przestrzeń.
O ile wiem, mój były mąż również przestał słuchać jej rad, a mój były teść również przestał im ich udzielać. No cóż, nadal to robią, ale po obu stronach jest pewien strach. Po pierwsze, na wypadek gdyby mój były dowiedział się – a jego matka mogła to potwierdzić – co rzekomo zrobił, a nie, że to było kłamstwo. Po drugie, na wypadek gdyby MX znalazł się w podobnym kryzysie po zastosowaniu się do jej rady.
Yo Make również polubił
Miód Naturalny i pyszny środek wspomagający metabolizm
7 ostrzegawczych znaków, że spożywasz zbyt dużo soli
Co zrobić, gdy Twoje dziecko zostanie ugryzione przez nieznany robak? Poradnik i odpowiedzi na najczęstsze pytania
Tajemnice hotelowe: dlaczego tak ważne jest, aby odłączyć telewizor natychmiast po przyjeździe