„Nie dziękuj mi jeszcze. To będzie wymagało pracy. A jeśli znajdziemy coś wielkiego, będziemy potrzebować czegoś więcej niż tylko dobrych chęci, żeby działać”.
„Wiem. Ale najpierw muszę wiedzieć, z czym mamy do czynienia.”
Rozłączyliśmy się. Wciąż patrzyłem na telefon. Potem rozejrzałem się po moim małym salonie. Stare meble, zdjęcia na ścianach, krucyfiks nad wejściem.
Ten dom nie był wart 4 500 000 dolarów. Był wart o wiele więcej. Warty był każdej kropli potu, którą wylałem, pracując na dwie zmiany, żeby go kupić. Warty był każdego poświęcenia, każdej nieprzespanej nocy, każdej samotnej chwili.
A Chelsea myślała, że może mi to po prostu odebrać. Myślała, że może manipulować moim synem, torturować wnuka i czekać na moją śmierć, jakby czekała na wypłatę.
Wstałem i podszedłem do okna. Niebo na zewnątrz miało odcień pomarańczowo-różowy. Zaczynał się nowy dzień. A wraz z nim moja walka.
Bo Chelsea czegoś nie wiedziała. Nie wiedziała, że nie jestem bezbronną staruszką czekającą na śmierć. Byłam Elellaneną Stone, byłą dowódczynią wydziału kryminalnego, kobietą, która stawiła czoła handlarzom narkotyków, mordercom i wszelkiej maści przestępcom, i nikt nigdy mnie nie pokonał.
Chelsea właśnie wypowiedziała wojnę i zamierzałem dopilnować, żeby przegrała.
Śledztwo dopiero się rozpoczęło. A to, co odkryłem o Chelsea, uświadomiło mi, że mój wnuk i ja nie byliśmy jej pierwszymi ofiarami.
Dwa dni później, o godzinie 9:00 rano, w moich drzwiach pojawiła się Linda. Niosła pod pachą grubą teczkę, a na jej twarzy malował się znany mi wyraz twarzy – spojrzenie kogoś, kto właśnie odkrył coś zgniłego.
„Komandorze, musi pan usiąść, zanim panu to pokażę.”
Zrobiłem kawę, gdy Ethan był pod prysznicem. Spędził te dwa dni ze mną, dochodząc do siebie. Opuchlizna na jego brwi zmalała, ale blizna pozostała trwałym śladem okrucieństwa Chelsea.
Usiedliśmy przy stole w jadalni. Linda otworzyła teczkę i zaczęła wyjmować dokumenty, zdjęcia i zrzuty ekranu.
Chelsea Brooks zaczynała jako Vanessa Jimenez Ruiz w Houston w Teksasie. Miała trzydzieści cztery lata, a nie trzydzieści dwa, jak powiedziała twojemu synowi. Pierwsze kłamstwo potwierdzone. Nigdy nie uczęszczała do szkół prywatnych. Ukończyła liceum w szkole publicznej i nie ma żadnych wzmianek o jej studiach na jakimkolwiek uniwersytecie. Pracowała jako kelnerka, promotorka, a ostatecznie jako krupierka w kilku kasynach w całym kraju.
Linda położyła zdjęcie na stole. Chelsea, młodsza, miała może dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery lata. Była ze starszym mężczyzną, około sześćdziesiątki, na czymś, co wyglądało na wesele.
„Jej pierwsze małżeństwo” – powiedziała Linda. „Wyszła za mąż za Richarda Millera w wieku dwudziestu czterech lat, właściciela sieci sklepów z narzędziami w San Diego. Wdowca z dwójką dorosłych dzieci. Małżeństwo przetrwało dwa lata. Richard zmarł na zawał serca. Chelsea odziedziczyła majątek o wartości 2 800 000 dolarów. Dzieci próbowały podważyć testament, ale bezskutecznie. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem”.
„Dzieci… co się z nimi stało?” zapytałem.
„Jedna z nich mieszka w Nowym Jorku. Młodsza córka złożyła skargę na Chelsea za groźby, ale wycofała ją tydzień później. Kiedy ją odnalazłem i zapytałem o to, rozłączyła się. Oddzwoniłem, a ona powiedziała słowo w słowo: »Ta kobieta jest niebezpieczna. Nie chcę mieć z nią ani z jej przeklętymi pieniędzmi nic wspólnego«”.
Dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie.
Linda odłożyła kolejne zdjęcie. Kolejny ślub. Chelsea z kolejnym starszym mężczyzną.
„Drugie małżeństwo. Franklin Adams, przedsiębiorca tekstylny z Dallas, lat 58, również wdowiec. Pobrali się, gdy Chelsea miała 27 lat. Małżeństwo przetrwało zaledwie półtora roku. Franklin upadł w domu i zapadł w śpiączkę. Zmarł trzy tygodnie później. Chelsea sprzedała dom i firmę. Szacowany zysk: 3 200 000 dolarów”.
„Czy ktoś zbadał upadek?”
„Tak, ale nie znaleziono niczego podejrzanego. Chelsea powiedziała, że Franklin pił tej nocy i poślizgnął się na schodach. Nie było świadków. Kamery monitoringu w domu były zepsute”.
Gwałtownie spojrzałem w górę.
“Złamany?”
„Tak samo jak teraz w domu twojego syna, Komandorze. Ten sam wzór.”
Moje serce waliło tak mocno, że słyszałem je w uszach.
„Czy jest coś więcej?”
Linda skinęła głową i wyciągnęła trzeci zestaw dokumentów.
„Trzecie małżeństwo. Joseph Vega, emerytowany inżynier budownictwa lądowego z San Diego, lat sześćdziesiąt dwa, wdowiec. Pobrali się, gdy Chelsea miała trzydzieści lat. To małżeństwo zakończyło się inaczej. Joseph nie umarł, ale jego syn, Paul Vega, lat dwadzieścia sześć, zaginął sześć miesięcy po ślubie”.
„Zniknął?”
„Dosłownie. Pewnej nocy wyszedł z domu i już nie wrócił. Zostawił ojcu SMS-a, że potrzebuje czasu do namysłu i wyjedzie za granicę. Nie było od niego wieści od czterech lat. Joseph próbował go odnaleźć, ale ostatecznie się poddał. Popadł w głęboką depresję i podpisał dokumenty dające Chelsea władzę prawną nad jego finansami. Przyjęła go do domu opieki i sprzedała wszystkie jego nieruchomości. Szacowany zysk: cztery miliony dolarów.”
Zakryłem twarz dłońmi. Było gorzej, niż sobie wyobrażałem.
„Ten chłopak, Paul… myślisz?”
„Nie wiem, co się z nim stało, Komandorze” – powiedziała Linda. „Ale schemat jest jasny. Chelsea obiera sobie za cel starszych mężczyzn, wdowców z dziećmi. Wychodzi za nich za mąż i tak czy inaczej, dzieci zostają usunięte z obrazu – martwe, zaginione lub zastraszone. Potem zatrzymuje pieniądze. A teraz jest z twoim synem. Rob idealnie pasuje do tego profilu. Młody wdowiec z nastoletnim synem, matka jest właścicielką majątku. Nie może cię bezpośrednio dotknąć, dopóki żyjesz, ale może sprawić, że twój syn odziedziczy, a potem manipulować nim, żeby go sprzedał”.
„Dlatego chce odepchnąć Ethana” – powiedziałem, rozumiejąc wszystko. „Bo Ethan jest przeszkodą. Jest prawowitym spadkobiercą, jeśli coś stanie się Robowi. I jest na tyle mądry, żeby zobaczyć, jaka ona naprawdę jest”.
„Dokładnie. Dlatego robi z niego przestępcę. Jeśli wsadzi go do zakładu karnego albo prawnie wygna przez ojca, droga będzie wolna”.
Linda wyciągnęła kolejny dokument.
„To nie wszystko. Chelsea ma wspólnika. Nazywa się Gerald Hayes i jest prawnikiem. Występował w trzech poprzednich małżeństwach. Zajmuje się stroną prawną: testamentami, pełnomocnictwami i sprzedażą nieruchomości. Dzieli się zyskami z Chelsea po połowie”.
„Masz na to dowód?”
„Podejrzane przelewy bankowe, zawsze po każdym spadku. Duże kwoty rozdzielone na konta na Kajmanach. To nie jest ostateczny dowód dla sędziego, ale wystarczający, by wszcząć formalne śledztwo”.
Usłyszałem, jak otwierają się drzwi łazienki. Ethan wyszedł z mokrymi włosami i czystymi ubraniami, które mu pożyczyłem. Zatrzymał się, gdy zobaczył Lindę.
“Dzień dobry.”
Dzień dobry, Ethan. Jestem Linda, przyjaciółka twojej babci.
Skinął głową i nieśmiało podszedł. Zobaczył dokumenty leżące na stole.
„Chodzi o Chelsea?”
Spojrzałem na Lindę. Lekko skinęła głową. Uznałem, że Ethan zasługuje na prawdę.
„Usiądź, synu.”
Opowiedziałam mu wszystko. O każdym małżeństwie, każdej podejrzanej śmierci, każdym zaginięciu. Widziałam, jak jego twarz blednie z każdym słowem. Kiedy skończyłam, jego ręce drżały.
„Więc zabiła tych ludzi” – wyszeptał.
„Nie wiemy tego na pewno” – powiedziała Linda. „Ale ten wzór jest zbyt powtarzalny, żeby mógł być zbiegiem okoliczności”.
„A ja jestem następny” – powiedział Ethan. „Ona chce, żebym zniknął jak Paul”.
„To się nie zdarzy” – powiedziałem stanowczo, biorąc go za rękę. „Bo teraz wiemy, kim ona jest. I zamierzamy ją powstrzymać”.
„Jak?” zapytał Ethan. „Mój tata nam nie wierzy. Myśli, że chcesz ich po prostu rozdzielić”.
„Nie potrzebuję, żeby twój ojciec mi wierzył” – odpowiedziałem. „Potrzebuję dowodów, dowodów, których ani on, ani żaden sędzia nie może zignorować”.
Linda odchyliła się na krześle.
„Dowódco, o czym myślisz?”
„Myślę, że Chelsea jest mądra, ale nie tak mądra, jak jej się wydaje. Popełniła błąd, atakując Ethana tamtej nocy. Stała się zbyt pewna siebie. Myślała, że jej słowa i udawane siniaki wystarczą, ale zostawiła niedokończone sprawy”.
„Na przykład?” zapytała Linda.
„Świecznik. Ethan mówi, że go schowała. Musi być gdzieś w domu Chelsea, z jej odciskami palców i prawdopodobnie krwią Ethana. To dowód rzeczowy”.
„Ale bez nakazu nie możemy tam iść i go szukać” – powiedziała Linda.
Lekko się uśmiechnąłem.
„Nie, ale Ethan może. Prawnie ten dom nadal jest jego domem. Ma prawo tam być i zabrać swoje rzeczy”.
Ethan spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
„Chcesz, żebym wrócił?”
„Tylko na kilka godzin, pod pretekstem. Mówisz, że potrzebujesz ubrań, przyborów szkolnych, a skoro już tam jesteś, szukasz świecznika. Ale nie idziesz sam.”
„Co masz na myśli mówiąc, że nie jestem?”
Wyjąłem telefon i wyszukałem coś w aplikacji. Potem pokazałem ekran Lindzie.
„Kamery szpiegowskie. W rozmiarze guzika. Można je wszyć w ubranie. Przesyłają obraz w czasie rzeczywistym do telefonu komórkowego”.
Linda się uśmiechnęła.
„Dowódco, nie straciłeś kontaktu.”
„Nigdy go nie zgubiłem. Po prostu był uśpiony”.
Resztę poranka spędziliśmy planując każdy szczegół. Linda miała przynieść kamery szpiegowskie. Ja miałem zadzwonić do Roba i poprosić, żeby pozwolił Ethanowi zabrać swoje rzeczy. A kiedy Ethan był w środku, my byliśmy na zewnątrz, nagrywając każdą sekundę.
Ale istniało ryzyko. Gdyby Chelsea cokolwiek podejrzewała, mogła działać. Mogła znowu skrzywdzić Ethana albo zrobić coś gorszego.
„Babciu” – powiedział Ethan, odczytując moje zaniepokojenie. „Chcę to zrobić. Muszę to zrobić. Nie tylko dla siebie, ale też dla Paula, dla innych dzieci, dla wszystkich, których skrzywdziła”.
Spojrzałem mu w oczy. Nie był już tym przestraszonym chłopcem sprzed dwóch nocy. Było w nim coś innego: determinacja, odwaga.
„Dobrze. Ale trzymamy się mojego planu co do joty. Żadnych improwizacji. Jeśli poczujesz, że jesteś w niebezpieczeństwie, natychmiast odejdź. Zrozumiano?”
“Zrozumiany.”
Przytuliłem go mocno.
Tego popołudnia zadzwoniłem do Roba. Odebrał po trzecim sygnale.
„Czego chcesz, mamo?”
„Ethan potrzebuje ubrań i przyborów szkolnych. Odbierze je jutro. Mam nadzieję, że nie będzie problemu”.
Zapadła długa cisza.
„Czy on jedzie sam?”
„Tak. To też jego dom, prawda? A przynajmniej tak mówiłeś.”
„Dobrze. Ale powiedz mu, żeby się pospieszył. Chelsea nie chce go widzieć.”
„Nie martw się. To będzie bardzo szybkie.”
Rozłączyłem się zanim zdążył odpowiedzieć.
Linda przyjechała tej nocy z aparatami. Były tak małe, że wyglądały jak zwykłe guziki. Przyszyliśmy je do koszuli Ethana – jeden na piersi, a drugi na ramieniu. Z mojego telefonu mogliśmy zobaczyć wszystko, co uchwyciły aparaty.
„Jutro o 15:00” – powiedziałem. „Chelsea będzie w domu, bo we wtorki nie pracuje. Rob będzie w biurze. To idealna pora”.
Ethan skinął głową. Wydawał się spokojny, ale widziałem, że jego ręce lekko drżały podczas jedzenia kolacji.
Tej nocy, przed snem, poszłam do jego pokoju. Leżał i patrzył w sufit.
„Nie możesz spać?”
„Boję się, Babciu” – przyznał. „Ale nie Chelsea. Boję się tego, co odkryję. Tego, że się potwierdzę, że mój tata jest z mordercą”.
Usiadłam na brzegu łóżka i pogłaskałam go po włosach.
„Cokolwiek jutro odkryjemy, stawimy temu czoła razem. Nie jesteś sam, Ethan. I nigdy nie będziesz, dopóki ja żyję”.
„Kocham cię, babciu.”
„Ja też cię kocham, mój chłopcze. Więcej, niż można wyrazić słowami.”
Zamknął oczy i w końcu zasnął. Zostałem jeszcze trochę, obserwując, jak spokojnie oddycha. Myślałem o wszystkich niebezpieczeństwach, z którymi będzie musiał się zmierzyć następnego dnia, o wszystkich rzeczach, które mogłyby pójść nie tak.
Ale pomyślałem też o czymś innym. Chelsea nie doceniła tej rodziny. Nie doceniła odważnego chłopca, który nie chciał być kolejną ofiarą. I nie doceniła babci, która całe życie polowała na przestępców.
Jutro wąż pokaże swoje kły. Ale my już mieliśmy antidotum.
Następnego dnia Ethan wszedł do tego domu z włączonymi kamerami. To, co nagraliśmy tego popołudnia, zmroziło nam krew w żyłach i dało nam broń potrzebną do zniszczenia Chelsea.
Była 14:45. Ethan stał przed lustrem w moim salonie i sprawdzał swoją koszulę. Przyciski z ukrytymi kamerami były niewidoczne gołym okiem. Po raz dziesiąty sprawdziłem, czy transmisja danych w moim telefonie działa poprawnie.
„Czysty dźwięk, czysty obraz” – powiedziałem. „Gotowy?”
Ethan wziął głęboki oddech.
“Gotowy.”
Linda była na zewnątrz w swoim samochodzie, pół przecznicy od domu Roba. Mieliśmy być rezerwą. Gdyby coś poszło nie tak, natychmiast byśmy się pojawili.
„Pamiętaj” – powiedziałam, kładąc mu ręce na ramionach. „Wejdź, przywitaj się normalnie, idź do swojego pokoju, spakuj ubrania. W międzyczasie obserwuj. Jeśli zobaczysz świecznik lub jakikolwiek inny dowód, nagraj to, ale nie dotykaj. Nie chcemy, żeby oskarżyła cię o kradzież. Zrozumiano?”
„Rozumiem. A jeśli stanie się agresywna, od razu wyjdę.”
Mocno go przytuliłam. Pachniał mydłem i strachem, ale też odwagą.
„Chodźmy” – powiedziała Linda od progu. „Czas już na nas”.
Zeszliśmy do samochodu Lindy. Siedziałem na tylnym siedzeniu z telefonem w dłoniach, a na ekranie wyświetlałem to, co widziały kamery Ethana. Linda prowadziła w milczeniu, z pobielałymi kostkami na kierownicy.
Dotarliśmy na Upper East Side. Dom Roba był duży, dwupiętrowy, z ogródkiem i bramą elektryczną. Kupił go za pieniądze z ubezpieczenia na życie od swojej pierwszej żony – dom, który powinien być pełen szczęśliwych wspomnień. Teraz był więzieniem.
Ethan wysiadł z samochodu. Patrzyliśmy, jak idzie w kierunku drzwi wejściowych. Obraz na moim telefonie przesuwał się z każdym jego krokiem. Zadzwonił dzwonkiem.
Drzwi się otworzyły. I stanęła tam Chelsea.
Miała na sobie czarne spodnie sportowe i obcisłą różową bluzkę. Włosy miała związane w kucyk. Bez makijażu wyglądała młodziej, ale też bardziej wyrachowanie. Jej oczy lustrowały Ethana od góry do dołu niczym drapieżnik oceniający swoją ofiarę.
„Pojawiłeś się” – powiedziała beznamiętnym głosem. „Myślałam, że stchórzysz”.
„Przyszedłem po swoje rzeczy. Tata powiedział, że mogę.”
„Twój tata dużo mówi. Wejdź, ale pospiesz się. Nie mam całego dnia”.
Wszedł Ethan. Kamera uchwyciła wszystko. Elegancko urządzony salon, marmurowa podłoga, obrazy na ścianach – wszystko nieskazitelne, wszystko idealne. Fasada.
„Idź do swojego pokoju. Masz trzydzieści minut” – rozkazała Chelsea, zamykając za nim drzwi.
Ethan wszedł po schodach. Kamera zarejestrowała każdy szczegół. Dotarł do swojego pokoju i otworzył drzwi.
Moje serce pękło, gdy zobaczyłem to, co pokazały kamery.
Pokój był kompletnie zdewastowany. Ubrania Ethana walały się po podłodze, plakaty zerwane ze ścian, biurko przewrócone, książki porozrzucane wszędzie, łóżko pozbawione pościeli, jakby przeszedł przez nie huragan.
„Mój Boże” – szepnęła Linda, patrząc na ekran w lusterku wstecznym.
Słyszałem drżący głos Ethana w nagraniu audio.
„Co się stało z moim pokojem?”
Z dołu dochodził głos Chelsea, krzyczącej:
„Pakujesz swój bałagan jak świnia, którą jesteś. Dlatego twój pokój jest taki.”
Ethan zaczął zbierać ubrania i pakować je do plecaka. Trzęsły mu się ręce. Aparat uchwycił go, jak stoi przed rozbitym zdjęciem na podłodze. Było to zdjęcie z matką, zrobione rok przed jej śmiercią. Ramka była w kawałkach. Na zdjęciu widniał odcisk buta.
Obserwowałem, jak Ethan ostrożnie podniósł przedmiot, otarł go z kurzu i włożył do plecaka.
„Oddychaj, synu” – wyszeptałem, choć wiedziałem, że mnie nie słyszy. „Oddychaj”.
Skończył pakować ubrania. Potem otworzył szufladę biurka, szukając swoich notatników.
Wtedy to zobaczyłem. Na ekranie mojego telefonu, za stertą zniszczonych zeszytów, coś zaświeciło.
„Przestań” – mruknęłam do siebie. „Skup się na tym”.
Ethan, jakby mnie usłyszał, przesunął zeszyty.
A oto srebrny świecznik, ciężki, antyczny, z ciemnymi plamami u podstawy.
Krew.
„Znalazł” – powiedziała Linda. „To wszystko”.
Głos Chelsea dobiegł ze schodów.
„Skończyłeś? Jesteś tam już piętnaście minut.”
„Prawie” – odpowiedział Ethan zaskakująco spokojnym głosem.
Szybko, drżącymi rękami, wyjął swój telefon i pstryknął kilka zdjęć świecznika. Następnie zostawił go dokładnie tam, gdzie był, i zamknął szufladę.
„Dobrze zrobione” – mruknąłem.
Ethan wyszedł z pokoju z plecakiem na ramieniu. Zaczął schodzić po schodach. Chelsea czekała na niego na dole ze skrzyżowanymi ramionami.
„To wszystko?”
“Tak.”
„Doskonale. Potem możesz wyjść i już nie wrócić.”
„To także mój dom” – powiedział Ethan.


Yo Make również polubił
Rak trzustki: dwa wczesne objawy często śmiertelnego nowotworu
Zdrowie: Co tłumaczy wzrost zachorowań na raka wśród młodych ludzi?
Moja teściowa nauczyła mnie przepisu sprzed 100 lat! Niesamowicie pyszne!
Naleśniki sufletowe z 2 jajek