Ocierając łzy, zaczęłam swoją urywaną opowieść. O tym, jak siostra poprosiła mnie o opiekę nad dzieckiem. O tym, jak zmienialiśmy pieluchę i jak Lena pierwsza zauważyła, że coś jest nie tak.
Zrobiłem zdjęcie wszystkiego telefonem, dodając „ja”, gdy jej je wręczałem. Pomyślałem, że powinienem je zachować jako dowód. Kapitan Malkova uważnie obejrzała zdjęcia.
Jej twarz stawała się coraz bardziej surowa. Wymieniła milczące spojrzenie z partnerem. „Zadzwoń po ochronę” – powiedziała krótko.
„A ty…” zwróciła się do mnie. „Proszę, podaj mi dane kontaktowe rodziców dziecka”. Podczas gdy dyktowałam numer telefonu komórkowego Olgi i numer służbowy Dmitrija w szpitalu rejonowym, ratownik medyczny, mężczyzna w średnim wieku o imieniu Michaił, uważnie badał już Alisę na naszej kanapie.
Działał szybko i profesjonalnie. Gdy ją badał, jego wyraz twarzy stawał się coraz poważniejszy. „Zdecydowanie widać tu jakieś zewnętrzne uszkodzenia po uderzeniu” – powiedział, zwracając się bardziej do policjantów niż do nas.
Wymagana jest natychmiastowa hospitalizacja i pełne badanie. Podejrzewa się obrażenia wewnętrzne. W karetce, z rykiem syreny w wieczornym ruchu ulicznym, ratownik medyczny Michaił zmierzył parametry życiowe Alisy.
Wania i ja zdecydowaliśmy, że Lenę trzeba natychmiast zawieźć do mojej mamy, żeby uchronić ją przed tym całym koszmarem. Wania ją zawiózł, a ja odprowadziłem Alisę do szpitala. Kiedy wjeżdżaliśmy na izbę przyjęć, spojrzałem na napis na fasadzie budynku.
To był ten sam szpital, w którym pracował Dmitrij. Świat zdawał się kompletnie oszalał. Na dziecięcym oddziale ratunkowym rozpoczęło się szczegółowe badanie.
Przyjęła nas lekarka dyżurna, młoda, ale bardzo opanowana kobieta o imieniu dr Samojłowa. Po badaniu i kilku szybkich testach wyszła na korytarz, żeby się z nami spotkać. Jej wyraz twarzy był ponury.
„Niestety, moje obawy się potwierdziły” – powiedziała ciężkim głosem. „To niewątpliwe oznaki znęcania się. Co więcej, widoczne są ślady krwawienia wewnętrznego, wskazujące na systematyczny charakter znęcania się”.
Ziemia zapadła mi się pod nogami. Upadłabym, gdyby Wania mnie nie złapał. Przyjechał do szpitala zaraz po tym, jak zawiózł Lenę do jej matki.
Opadłam na krzesło w korytarzu, zakrywając twarz dłońmi. Jak mogliśmy tego nie zauważyć? Jak? Obwiniałam siebie i cały świat. „Kiedy sprawca przemocy ma wiedzę medyczną, niezwykle trudno jest cokolwiek rozpoznać” – powiedziała pocieszająco dr Samojłowa.
„On wie, gdzie uderzyć, żeby nie zostawić żadnych widocznych śladów. Dzięki twojemu dzisiejszemu odkryciu to dziecko zostało uratowane. Zrobiłeś wszystko, jak należy”.
Około piątej wieczorem Ola wpadła do szpitala. Jej włosy były idealnie ułożone jak w drogim salonie, ale twarz miała śmiertelnie bladą. „Alisa, moja dziewczyno, co jej jest?” Próbowała siłą wepchnąć się do gabinetu zabiegowego, ale kapitan Malkova ją powstrzymała.
„Jesteś matką tej dziewczynki?” Jej głos był stanowczy i beznamiętny. „Musimy porozmawiać”. „O czym? Co się stało z moją córką?” Głos Oli drżał, ale było w nim coś teatralnego, sztucznego, a ta fałszywość przyprawiała mnie o mdłości.
Nie mogłam już tego znieść. „Ola, naprawdę nie wiesz? Alisa ma ślady pobicia, i to brutalnego”. „To niemożliwe…”
Pokręciła głową, rozglądając się dookoła. „Dima, to taki łagodny człowiek. To lekarz.
Nigdy by nie skrzywdził dziecka. Ale jej głos drżał, a wzrok wbijał się w podłogę. Nie patrzyła mi w oczy.
Doświadczone oko kapitana natychmiast to wychwyciło. Coś ukrywała, a sekret był bardziej przerażający, niż mogłem sobie wyobrazić. Stała na środku szpitalnego korytarza, oświetlona zimnym światłem jarzeniówek, jej modna fryzura wyglądała obco i osobliwie na tle szpitalnych ścian i zapachu wybielacza.
Powtarzała: „To niemożliwe”, jak w rutynie, ale jej słowa brzmiały nieprzekonująco, jak kiepska kwestia w tandetnej sztuce. Nie płakała. Nie rzuciła się do mnie z pytaniami.
Ona go chroniła. I w tym momencie straszna świadomość, ukryta w najciemniejszych zakamarkach mojego umysłu, wyszła na jaw. Ona wiedziała.
„Olga!” Głos kapitan Malkovej stał się jeszcze bardziej szorstki. „Zatrzymaj to przedstawienie. Twoje dziecko jest w poważnym stanie.
„Mówimy o przestępstwie. Czy jest pan gotowy złożyć oficjalne zeznanie?” Ola skrzywiła się na dźwięk słowa „przestępstwo”. Spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem i po raz pierwszy tego wieczoru dostrzegłem w jej oczach coś przypominającego szczere emocje.
To był prawdziwy horror. Horror nie o córkę, ale o nią samą. Horror, że jej idealny świat, zbudowany na kłamstwach i strachu, rozpadał się właśnie teraz, na oczach wszystkich.
Około godziny później sam Dymitr pojawił się w szpitalu. Wszedł na salę nie jako zatroskany ojciec, ale jako gospodarz domu. W idealnie wyprasowanym białym fartuchu, narzuconym na drogi garnitur, wyglądał jak bóstwo zstępujące z Olimpu do świata zwykłych śmiertelników.
Miał 34 lata, ale wyglądał na starszego, zadbanego, o delikatnych rysach twarzy i chłodnym, badawczym spojrzeniu chirurga. Emanował siłą, pewnością siebie i pogardą. „Co tu się dzieje?” Jego głos był spokojny, niemal aksamitny, ale brzmiał w nim nuta stanowczości.
Spojrzał na policjantów, a potem skupił wzrok na Wani i mnie. „To jakieś nieporozumienie. Jestem ordynatorem oddziału pediatrycznego.
Poświęciłem życie ochronie zdrowia dzieci i podejrzenie o coś takiego jest obraźliwe”. Mówił z takim przekonaniem, z takim autorytetem, że przez sekundę prawie mu uwierzyłem. Wania, stojący obok mnie, spięty, gotowy w każdej chwili rzucić się naprzód.
„Jak więc to wyjaśnisz, kolego?” Dr Samojłowa wyszła z gabinetu, trzymając wydruki wyników badań i zdjęć. Dmitrij wziął dokumenty. Przejrzał je z nieprzeniknionym wyrazem twarzy, lekko zaciskając usta.
Potem podniósł wzrok i w jego oczach nie było śladu zażenowania. Elementarne. Jego ton był protekcjonalny, jak profesora tłumaczącego truizmy leniwemu studentowi.
Noworodki mają bardzo cienką i wrażliwą skórę. Siniaki mogą powstać w wyniku najmniejszego podrażnienia, na przykład podczas zmiany pieluchy lub kąpieli. Ślady krwi w moczu mogą również wskazywać na drobną infekcję dróg moczowych.
To standardowe przypadki w praktyce pediatrycznej. Dziwne, że pan, doktorze, wywołał taką panikę. Prawie wygrał.
Jego słowa, poparte medyczną terminologią i niezachwianą pewnością siebie, brzmiały jak ostateczna prawda. Ola spojrzała na niego z uwielbieniem i ulgą. Kapitan Malkova zmarszczyła brwi.
„Czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg. Czy naprawdę mógł się wywinąć?” Ale w tym momencie na korytarz wszedł młody sierżant, partner Malkovej. Podszedł do niej i cicho coś powiedział, wyciągając telefon…
Yo Make również polubił
Idealne ciasto ananasowo-karmelowe
Produkty, których należy unikać przy niedoczynności tarczycy
Zdrowie: Co tłumaczy wzrost zachorowań na raka wśród młodych ludzi?
Te nie tylko wyglądają dobrze, ale smakują jeszcze lepiej!