Drzwi kuchni otworzyły się z hukiem. Pojawiła się moja córka, Tiffany. Rozejrzała się wokół: Harry stał nade mną, napięcie było tak gęste, że aż chciało się udusić. „Co się dzieje?”
„Twój ojciec sprawia kłopoty” – powiedział Harry, wciąż patrząc mi w oczy. „Poprosiłem go, żeby przyniósł mi piwo, a on robi z tego jakąś sprawę federalną”.
Tiffany spojrzała na mnie z rozczarowaniem, jakbym była dzieckiem, które się wygłupia. „Tato, po prostu przynieś mu piwo. Nie warto się o to kłócić”.
Ale Harry jeszcze nie skończył. Podszedł bliżej, na tyle blisko, że poczułem alkohol w jego oddechu. „Widzisz, Clark, tak to będzie działać. Mieszkasz w naszym domu. Masz swój wkład. To znaczy, że kiedy cię o coś poproszę, to to robisz. Bez pytań, bez nastawienia”.
„Nasz dom” – mówiłam spokojnie, choć serce waliło mi jak młotem.
„Zgadza się” – Tiffany stanęła obok męża, tworząc zjednoczony front. „Tato, musisz podjąć decyzję natychmiast. Albo będziesz służył mojemu mężowi, albo możesz się wynieść z mojego domu”.
Słowa zawisły w powietrzu. Spojrzałem na córkę, szukając wzrokiem małej dziewczynki, która wskakiwała mi na kolana podczas burzy. Odwzajemniła spojrzenie z tym samym aroganckim wyrazem twarzy, co Harry.
„W porządku” – powiedziałem cicho.
Harry uśmiechnął się z politowaniem, myśląc, że wygrał. „Dobrze. A teraz, co do tego piwa…”
„Spakuję się.”
Uśmieszek zniknął mu z twarzy. Tiffany otworzyła usta ze zdumienia. Spodziewali się, że się załamię, przeproszę i powlokę do kuchni jak zbity pies. Odwróciłem się w stronę korytarza, zostawiając torby z zakupami tam, gdzie stały. Za sobą usłyszałem szept Tiffany: „Tato, zaczekaj”. Ale ja już szedłem w stronę sypialni.
Walizka zsunęła się z półki w szafie z cichym hukiem. Kupiłem ją na miesiąc miodowy do Yellowstone, kiedy Martha jeszcze żyła, a przyszłość rozciągała się przede mną niczym otwarta droga. Spakowałem się metodycznie: bielizna, skarpetki, trzy zmiany ubrań. W sam raz. Zdjęcie Marthy wsadziłem do bocznej kieszeni, owinięte w bibułkę.
Kiedy wtoczyłem walizkę na korytarz, ucichli. Harry wrócił na swoje krzesło, czujny. Tiffany stała w drzwiach kuchni ze skrzyżowanymi ramionami, starając się wyglądać surowo. Żadne z nich się nie pożegnało.
Trzydziestominutowa jazda do motelu Pine Lodge dała mi czas na przemyślenia. Czesne Tiffany na studia: 40 000 dolarów rocznie. Pracowałem po godzinach przez cztery lata z rzędu. Jej ślub: 25 000 dolarów. Rodziny Harry’ego nie było stać na swoją połowę, więc załatwiłem to po cichu. Potem przyszedł czas na dom: 80 000 dolarów z moich oszczędności emerytalnych na ich wkład własny, ponieważ młode pary potrzebowały pomocy na start. Potem miesięczne raty: 1200 dolarów na kredyt hipoteczny, 300 dolarów na media, 500 dolarów na artykuły spożywcze. Mój czek z ubezpieczenia społecznego znikał w ich życiu kawałek po kawałku, a ja wmówiłem sobie, że to miłość.
Pokój motelu był mały, ale czysty. Usiadłem ciężko na brzegu materaca. Cisza była tu inna, pustka tymczasowej przestrzeni. Wyciągnąłem telefon i przejrzałem kontakty: numery banków, firm ubezpieczeniowych, usług kart kredytowych. Jutro była niedziela, ale pewne rzeczy jeszcze dało się zrobić.
W niedzielny poranek rozłożyłem papiery na stole w motelu niczym generał planujący kampanię. Pierwszy telefon zadzwonił do First National Bank. „Muszę anulować automatyczną spłatę kredytu hipotecznego na Pine Street 847”.
Pauza. „Proszę pana, pokazuję, że ta płatność jest aktywna od pięciu lat. Jest pan pewien?”
„Całkowicie pewien. Właściciele domów nie kwalifikują się już do mojej pomocy finansowej.”


Yo Make również polubił
Nie miałem pojęcia, że można zrobić chleb, mając tylko 2 składniki!
kiedy mój tata powiedział pełnej ludzi sali balowej, że tylko „udane dzieci” są jego… a potem kazał mi wyjść – moja żona zrobiła coś, co zamroziło całą salę
Szybkie ciasto jogurtowe – gotowe w 15 minut
Rosti z cukinii: proste i szybkie danie!