“Słuchaj Ania” – powiedziałam stanowczo – “Widzę, że nasze rozumienie przyjaźni bardzo się różni. Ja zawsze staram się być dobrą gospodynią, a ty nawet nie potrafisz zrobić mi kawy.
Myślę, że powinniśmy zrobić przerwę w naszych spotkaniach.”
Ona tylko wzruszyła ramionami:
“Przesadzasz. Wszyscy korzystamy z Twojego mieszkania, bo jest przytulne.”
Wtedy zrozumiałam wszystko. Następnego dnia, gdy znów zapukała do moich drzwi, nie otworzyłam. Przez WhatsApp napisałam:
“Aniu, cieszę się, że moje mieszkanie Ci się podoba. Niestety, ja potrzebuję przyjaźni, w której obie strony się starają. Może kiedyś porozmawiamy, jeśli coś się zmieni. Na razie życzę Ci wszystkiego dobrego.”
Od tamtej pory minął miesiąc. Ona oczywiście opowiadała znajomym, że “wariatka się na mnie obraziła”. Ale wiesz co? Mam teraz więcej czasu dla prawdziwych przyjaciół – tych, którzy przychodzą z ciastem i dobrą energią.
A jej rozpieszczone dzieci? Nie muszę już sprzątać po nich mojego małego, ale własnego mieszkania.
I to jest właśnie happy end.
PS. A to przepyszne ciasto, o którym wspominałaś wcześniej? Upiekłam je ostatnio dla koleżanki z pracy, która odwdzięczyła się zaproszeniem do swojej przytulnej kawalerki. Tak, tej samej wielkości co moje mieszkanie.
Bo w prawdziwej przyjaźni metraż nie ma znaczenia.
Czego ta historia nas uczy?
1️⃣ Warto stawiać granice – nawet kosztem “spokoju”
2️⃣ Przyjaźń to nie tylko branie, ale i dawanie
3️⃣ Czasem lepiej być samotnym niż w toksycznej relacji
Czy podjęłabyś podobną decyzję? Jak Ty radzisz sobie z takimi “przyjaciółmi”? Daj znać w komentarzu! 👇
Yo Make również polubił
Makowa panienka z brzoskwiniami
Zaskakujące Połączenie: Vaselina i Cytryna – Odkryj Sekrety Pięknej Skóry!
Ocet: klucz do bielszych ubrań i miękkich ręczników (ale większość ludzi używa go nieprawidłowo). Oto właściwy sposób.
Kruszone ziemniaki i kiełbaski: idealne danie na wykwintny obiad!