Megan westchnęła, jakby to było dla niej coś niewygodnego, jakbym to ja utrudniał sprawę, prosząc o wyjaśnienia.
„Po prostu… im dzieci są starsze, tym bardziej przywiązują się do swoich tradycji, a my po prostu uznaliśmy, że będzie łatwiej, jeśli będzie to tylko najbliższa rodzina. Wiecie. Rodzice i dzieci. Takie tam.”
Te słowa podziałały na mnie jak policzek.
Najbliższa rodzina.
Jakbym w ogóle nie brał w tym udziału. Jakbym był jakimś dalekim krewnym, którego widywali ledwie raz w roku, a nie osobą, która pomagała im wychowywać dzieci, opiekowała się nimi w ostatniej chwili, gdy potrzebowali przerwy, i przez lata dbała o to, by każde święto było jak najbardziej wyjątkowe.
Przełknęłam ślinę, gardło mi nagle wyschło.
„Więc… co to dokładnie znaczy?”
Kolejny westchnienie.
„To po prostu oznacza, że wiesz, w tym roku próbujemy czegoś innego. To nic osobistego, Lauro. Po prostu… tak naprawdę byś tego nie zrozumiała. Wiesz, że to co innego, kiedy ma się dzieci”.
Poczułam, jak coś we mnie pęka – coś surowego i gorzkiego, co siedziało tam od lat, lecz nigdy w pełni nie wyszło na powierzchnię aż do tej chwili.
„Nie zrozumiałabym” – powtórzyłam ostrzej, niż zamierzałam. „Czy naprawdę mówisz mi, że skoro nie mam dzieci, nie powinnam spędzać świąt Bożego Narodzenia z własną rodziną?”
„Wcale nie to mam na myśli” – szybko odpowiedziała Megan, ale w jej głosie nie było przekonania.
„Dokładnie to mówisz” – odparłam, czując narastającą złość. „Byłam częścią każdego Bożego Narodzenia od samego początku. Zrobiłam wszystko dla tych dzieciaków, a teraz nagle nie mam kwalifikacji, żeby świętować z tobą?”
Ton Megan stał się defensywny, jakby to ona została skrzywdzona.
„Laura, nie rób z tego wielkiej sprawy. To tylko rok i chcemy skupić się na rodzinie”.
Wybuchnąłem gorzkim śmiechem, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.
„Rodzina, co? A kim ja w takim razie jestem, jakimś outsiderem? Bo ostatnio, jak sprawdzałam, to ja byłam z tobą i pakowałam prezenty, podczas gdy twój mąż spał na kanapie. To ja zadbałam o to, żeby twoje dzieci miały takie same świąteczne piżamy. Ale jasne, Megan, nie rozumiem, co to znaczy rodzina”.
„Laura…” powiedziała ostrzegawczo.
Ale byłem już skończony. Byłem tak skończony.
„Wiesz co? Dobrze” – powiedziałam, starając się zachować spokojny głos, mimo że czułam, jak wali mi serce. „Życzę ci, żebyś spędził święta skupione na dziecku. Mam nadzieję, że będą takie, jakich sobie życzysz”.
Megan zaczęła coś jeszcze mówić, ale nie czekałam, aż ją usłyszę. Zakończyłam rozmowę i rzuciłam telefon na kanapę. Ręce trzęsły mi się z mieszaniny gniewu i niedowierzania.
Przez kilka minut po prostu siedziałem, wpatrując się w ścianę, a moje myśli krążyły w zawrotnym tempie.
Czy to się naprawdę działo? Czy naprawdę zostałem wyrzucony z rodzinnych tradycji świątecznych, bo nie miałem dzieci?
Niesprawiedliwość tego wszystkiego doprowadzała mnie do wrzenia. Nigdy nie sądziłam, że moja wartość w tej rodzinie zależy od tego, czy mam dzieci – ale najwyraźniej dla nich tak było. Najwyraźniej mój wkład się nie liczył. Najwyraźniej fakt, że poświęciłam lata swojego czasu, wysiłku i miłości, nie miał absolutnie żadnego znaczenia.
Cienki.


Yo Make również polubił
„Marino Pietrowna, mówiłem ci, że nie kupimy tego mieszkania!” Nie mogłem już wytrzymać, kiedy zobaczyłem teściową u notariusza z naszymi dokumentami.
Spal tłuszcz z brzucha jak szalony dzięki temu napojowi detoksykacyjnemu
**Rewolucja w urodzie**: Cudowny krem z sodą oczyszczoną redukujący zmarszczki, plamy i pryszcze
Została zwolniona za dobry uczynek – lata później życie obdarzyło ją szacunkiem, na jaki zasługiwała