Cofnijmy się. Opowiem ci, jak do tego doszliśmy, bo to nie stało się z dnia na dzień. Nic tak strasznego nigdy się nie zdarza.
Clare i ja jesteśmy bliźniaczkami – identyczne, mamy po dwadzieścia osiem lat, urodzone w odstępie siedmiu minut, o czym nigdy nie pozwoliłam jej zapomnieć, bo te siedem minut czyniło mnie starszą siostrą. Dorastając, ludzie nie potrafili nas odróżnić. Nawet nasza ciocia Patricia, która nas wychowywała po tym, jak nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałyśmy dwanaście lat, czasami zwracała się do mnie imieniem Clare i odwrotnie. Ale różniłyśmy się w sprawach, które miały znaczenie.
Zawsze byłam tą głośną – wojowniczką. Dziewczyną, która dostała szlaban za uderzenie Tommy’ego Richardsa w ósmej klasie, bo pociągnął Clare za włosy. Clare była łagodniejsza, milsza. Dostrzegała w każdym dobro. Wierzyła, że ludzie mogą się zmienić. Chciała pomagać, naprawiać i leczyć. Zostałam instruktorką kickboxingu. Ona została nauczycielką w przedszkolu. Idealnie, prawda? Każda z nas robiła dokładnie to, co pasowało do jej osobowości.
Cztery lata temu Clare poznała Brandona Morrisona na imprezie charytatywnej zorganizowanej przez jej szkołę. Miał trzydzieści dwa lata, odniósł sukces, pochodził z bogatej rodziny – był deweloperem z miłym uśmiechem i nienagannymi manierami. Przekazał szkole ogromną sumę i tego samego dnia zaprosił Clare na randkę.
Poznałam go na ich trzeciej randce. Clare zaprosiła go na rodzinną kolację do cioci Patricii i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie potrafiłam dokładnie określić, o co chodzi. Mówił wszystko, co trzeba, chwalił kuchnię cioci Patricii, pytał mnie o siłownię. Ale w jego oczach było coś, kiedy patrzył na Clare – coś zaborczego, jakby była przedmiotem, który nabył, a nie osobą, którą kochał.
Następnego dnia opowiedziałem Clare o swoich obawach. Wielki błąd. Przybrała postawę obronną. Powiedziała, że jestem nadopiekuńczy, że nie lubię widzieć jej szczęśliwej. Pokłóciliśmy się – naprawdę się pokłóciliśmy – po raz pierwszy w życiu. Potem przestała do niej tak często dzwonić.
Pobrali się dziesięć miesięcy później. „Szybko” – powiedział Brandon – „bo jak się wie, to się wie”. Ślub był piękny i kosztowny, ale przez cały czas czułam się nieswojo. Byłam druhną, stałam tuż obok siostry i patrzyłam, jak wychodzi za mąż za mężczyznę, który w niecały rok przekonał ją do rzucenia pracy nauczycielki, przeprowadzki do jego domu na przedmieściach i ograniczenia „zbędnych zobowiązań”, takich jak nasze cotygodniowe siostrzane obiady.
Po ślubie widywałam Clare coraz rzadziej. Rozmowy telefoniczne stawały się krótsze. Wizyty się kończyły. Ciągle pojawiały się wymówki – Brandon miał firmowe imprezy, na które musiała pójść, remontowali dom, źle się czuła, była zajęta. Ale ja jestem jej bliźniaczką. Zawsze miałyśmy tę więź, to poczucie bliskości. I czułam, że coś jest nie tak, nawet gdy Clare się uśmiechała i mówiła, że wszystko jest idealnie.
Sygnały ostrzegawcze były początkowo niewielkie. Clare w długich rękawach w lipcu. Odwoływanie planów w ostatniej chwili. Ten pusty wyraz oczu, gdy myślała, że nikt nie patrzy. Sposób, w jaki drgnęła, gdy ktoś zbliżył się do niej zbyt szybko. Sposób, w jaki zaczęła prosić o pozwolenie, mówiąc „Brandon myśli” i „Brandon mówi”, zamiast mieć własne zdanie.
Sześć miesięcy temu pojawiłem się u niej bez zapowiedzi. Brandon otworzył drzwi, zablokował je swoim ciałem, powiedział, że Clare śpi i że może powinienem zadzwonić pierwszy następnym razem. Jego uśmiech nie sięgnął nawet jego oczu. Nigdy nie przeszedłem przez te drzwi.
Trzy miesiące temu widziałam Clare w sklepie spożywczym. Przytuliłam ją, a ona się skrzywiła. Odsunęłam się, zapytałam, czy wszystko w porządku, a ona zbyła to śmiechem – powiedziała, że naciągnęła mięsień na siłowni. Ale Clare nie poszła na siłownię. Kiedy dotknęłam jej ramienia, odsunęła się ode mnie. Zaczęłam częściej dzwonić, pisać SMS-y, szukać sposobów, żeby się z nią spotkać. Brandon zawsze był, zawsze obserwował, zawsze miał jakiś powód, dla którego Clare nie mogła się ze mną spotkać ani długo porozmawiać. Czułam się bezradna, sfrustrowana i przestraszona.
Potem ktoś zapukał o północy.
Teraz leżała na mojej kanapie i płakała tak mocno, że ledwo mogła oddychać, a ja owijałem jej twarz lodem w kuchenny ręcznik, starając się nie trząść ze złości.
„Porozmawiaj ze mną” – powiedziałem cicho, siadając obok niej i delikatnie przykładając lód do jej opuchniętego oka. „Opowiedz mi wszystko”.
Zajęło to prawie godzinę. Słowa płynęły urywanymi fragmentami, pomiędzy szlochami i długimi momentami ciszy – jak to się zaczęło od drobiazgów. Brandon krytykował jej ubrania, gotowanie, przyjaciół. Potem pojawiły się krzyki, kontrolowanie. Śledzenie jej telefonu, przeglądanie wiadomości, ustalanie zasad dotyczących tego, gdzie może chodzić, z kim może się widywać, na co może wydawać pieniądze. Potem zaczęło się popychanie, chwytanie, policzkowanie – zawsze tam, gdzie nikt nie mógł jej zobaczyć, zawsze z groźbami, co się stanie, jeśli komukolwiek powie.
Dzisiejszy wieczór był najgorszy. Kolacja była zimna, bo Brandon wrócił późno do domu, nic jej nie mówiąc. Złapał ją, potrząsnął, a potem jego dłonie znalazły jej gardło i ścisnęły. Powiedziała, że widziała zbliżającą się ciemność. Pomyślała, że to koniec. Potem puścił ją, przycisnął do ściany i powiedział, że jeśli kiedykolwiek spróbuje odejść, dopilnuje, żeby zniknęła. Miał znajomości, pieniądze, prawnika na etacie. Kto by jej uwierzył?
„Wierzę ci” – powiedziałem, trzymając siostrę, która płakała. „I on poniesie za to odpowiedzialność”.
Clare w końcu zasnęła około trzeciej nad ranem, zwinięta w kłębek na mojej kanapie pod każdym kocem, jaki miałam. Oczyściłam jej rany najdelikatniej, jak potrafiłam, podałam jej środek przeciwbólowy, zrobiłam herbatę, której prawie nie tknęła. Teraz leżała nieruchomo, oddychała równo, a ja siedziałam w kuchni w ciemności, wpatrując się w pustkę.
Sen nie nadchodził. Za każdym razem, gdy zamykałem oczy, widziałem te siniaki na jej szyi – te odciski palców. Wciąż myślałem o tym, jak blisko byłem jej utraty. Gdyby Brandon ścisnął ją jeszcze trochę, jeszcze trochę mocniej…
Wściekłość w mojej piersi była żywa, płonęła i domagała się działania. Ale jakiego działania? Wezwać policję? Clare miała obrażenia, owszem, ale Brandon miał już gotową historię. Był ostrożny, wyrachowany. W jego domu prawdopodobnie były kamery monitoringu, którymi sterował. Jego rodzina miała pieniądze na najlepszych prawników. Każda sprawa mogła zostać opóźniona lub umorzona, a Clare znowu wylądowałaby w tym domu – z mężczyzną, który omal jej nie zabił. Tylko teraz bardziej wściekła, bardziej niebezpieczna.
Krążyłam po małej kuchni, przemierzając umysł w myślach, analizując możliwości i równie szybko je odrzucając. Nagle dostrzegłam swoje odbicie w drzwiczkach mikrofalówki. Moją twarz. Twarz Clare. Naszą identyczną twarz.
Pomysł uderzył mnie jak błyskawica.


Yo Make również polubił
Owsianka i jabłko w filiżance. Nie jem cukru od roku. Schudłam 10 kg odkąd przestałam jeść biały cukier.
Środek na bazie buraków do usuwania torbieli z macicy i jajników
Sprawia, że każda roślina kwitnie szybko (nigdy nie sądziłem, że stanie się to tak szybko)
Jeśli jesteś gotowy, aby rozkoszować się autentycznym deserem, nie szukaj dalej! Cannoli z kremem to idealny deser, który zachwyci Twoich gości