Następnego ranka Marina zawiozła mnie do centrum, do biura Evelyn Ryder. Budynek był wysoki i przeszklony, z rodzaju tych, które z chodnika wyglądały na drogie. Zacząłem panikować o pieniądze, ale Marina ścisnęła moją dłoń.
„Nie martw się tym teraz” – powiedziała. „Po prostu skup się na tym, żeby jej wszystko powiedzieć”.
Biuro Evelyn znajdowało się na dwunastym piętrze, urządzone w spokojnych odcieniach błękitu i szarości, które prawdopodobnie uspokajały większość ludzi. Wstała, kiedy weszliśmy – kobieta po pięćdziesiątce o bystrym spojrzeniu i siwiejących włosach spiętych w schludny kok. Uścisnęła nam dłonie i gestem wskazała, żebyśmy usiedli na skórzanych fotelach naprzeciwko jej biurka.
Opowiedziałem jej całą historię, a mój głos był spokojniejszy, niż się czułem. Evelyn robiła notatki na żółtym notesie, zadając szczegółowe pytania o daty i godziny. Chciała wiedzieć, kiedy dokładnie ostatni raz widziałem Rachel, co dokładnie powiedział detektyw przez telefon, co dokładnie mama Kevina powiedziała mi o zrzutach ekranu.
Kiedy doszedłem do fragmentu o polej miętowej, jej pióro się zatrzymało.
„Nigdy nie kupiłeś tego zioła?” zapytała. „Nigdy o nim nie sprawdziłeś?”
Pokręciłem głową.
„Nawet nie wiem, co to jest” – powiedziałam. „Detektyw powiedział, że to powoduje poronienia, ale nigdy wcześniej nie słyszałam tego słowa”.
Evelyn zrobiła notatkę.
„Porzeczka miodowa jest niezwykle niebezpieczna dla kobiet w ciąży” – powiedziała. „Może powodować poważne komplikacje, a nawet śmierć. To, że Rachel ją zażyła, jest bardzo niepokojące. Ale mam pytanie: skąd byś ją zdobył, gdybyś nigdy jej nie sprawdził? Skąd wiedziałbyś, że jej używasz?”
Nie pomyślałem o tym.
Gdybym nigdy wcześniej nie słyszał o polej miodowej, skąd miałbym wiedzieć, że mam ją kupić i przynieść Rachel?
Ta logika nie miała sensu.
Evelyn zauważyła, że to zrozumiałam i skinęła głową.
„To pierwsza luka w ich sprawie” – powiedziała. „Druga to świadek, który rzekomo widział cię w domu Rachel. Zeznania naocznych świadków są notorycznie mało wiarygodne, zwłaszcza jeśli świadek nie znał cię na tyle dobrze, by mieć pewność”.
Przewróciła stronę i otworzyła nową stronę.
„Bardziej niepokoją mnie posty na forum” – kontynuowała. „Pokazują twoją nazwę użytkownika i adres e-mail. Musimy ustalić, czy twoje konto zostało naruszone – czy ktoś uzyskał twoje dane logowania. Tu właśnie wkracza informatyka śledcza”.
Marina pochyliła się do przodu.
„Możesz jej pomóc?” zapytała. „Czy możesz udowodnić, że tego nie zrobiła?”
Wyraz twarzy Evelyn był poważny, ale nie niemiły.
„Mogę zbudować linię obrony” – powiedziała. „Mogę zbadać dowody i znaleźć luki w argumentacji oskarżenia. Ale potrzebuję, żebyś był ze mną całkowicie szczery we wszystkim. Jeśli jest coś, czego mi nie mówisz – cokolwiek – muszę to wiedzieć natychmiast”.
Spojrzałem jej w oczy.
„Nie zrobiłem tego” – powiedziałem. „Nie byłem w pobliżu Rachel od sześciu miesięcy. Nie pisałem tych postów na forum. Nie przyniosłem jej herbaty. Ktoś mnie wrabia i myślę, że to sama Rachel”.
Evelyn przez dłuższą chwilę przyglądała się mojej twarzy, po czym skinęła głową.
„Dobrze” – powiedziała. „Zrobimy tak”.
Działała szybko. W ciągu godziny złożyła już na policji dokumenty blokujące wszelkie próby przesłuchania pod jej nieobecność. Wyjaśniła, że detektyw Jason nie może mnie zmusić do stawienia się na komisariacie na przesłuchanie, że mam prawo zachować milczenie i mieć przy sobie adwokata.
Zażądała kopii wszystkich dowodów zebranych przez policję: zrzutów ekranu z postów na forum, wyników badań laboratoryjnych herbaty, zeznań świadków. Zażądała bilingów telefonicznych, wyciągów z karty kredytowej i nagrań z kamer monitoringu z mojej okolicy, aby ustalić chronologię mojego pobytu.
„Udowodnimy, że nie byłeś u Rachel” – powiedziała, odhaczając pozycje na liście. „Udowodnimy, że twoje konto zostało naruszone i że te posty na forum nie pochodziły z twoich urządzeń. I dowiemy się, skąd tak naprawdę wzięła się ta herbata”.
Patrząc na jej pracę, po raz pierwszy poczułem, że mogę to przetrwać.
Podała mi swoją wizytówkę, na której odwrocie ręcznie zapisany był jej numer telefonu komórkowego.
„Zadzwoń do mnie natychmiast, jeśli ktoś będzie próbował się z tobą skontaktować w tej sprawie” – powiedziała. „Policja, prokuratorzy, rodzina Rachel – ktokolwiek. Nie rozmawiaj z nimi beze mnie”.
„A co, jeśli Kevin zadzwoni?” – zapytałem cicho. „A co, jeśli będzie chciał porozmawiać?”
„To twój wybór” – powiedziała. „To twój mąż. Ale radziłabym ograniczyć te rozmowy do minimum i nie poruszać żadnych szczegółów sprawy. Wszystko, co mu powiesz, może potencjalnie zostać wykorzystane jako dowód”.
Myśl, że mój mąż mógłby zostać wykorzystany jako materiał dowodowy przeciwko mnie, przyprawiała mnie o skurcz żołądka.
Marina w milczeniu odwiozła mnie do swojego mieszkania. Mój telefon bez przerwy wibrował od telefonów z numerów, których nie znałem – pewnie reporterów, albo rodziny Kevina. Zignorowałem ich wszystkich.
W mieszkaniu Marina zrobiła mi kanapkę, której ledwo dałam radę zjeść. Moja córka wierciła się teraz bez przerwy, jakby wyczuwała mój stres. Pogłaskałam się po brzuchu i szepnęłam, że wszystko będzie dobrze, choć nie byłam pewna, czy w to wierzę.
Tego wieczoru Kevin pojawił się w mieszkaniu Mariny. Usłyszałem jego głos w korytarzu, domagający się rozmowy ze mną. Marina otworzyła drzwi, ale go nie wpuściła.
„Ma teraz prawnika” – powiedziała. „Powinieneś porozmawiać z prawnikiem”.
„To moja żona” – warknął Kevin. „Mam prawo rozmawiać z własną żoną”.
Z progu widziałem jego twarz. Wyglądał na wyczerpanego, jakby nie spał.
Część mnie chciała pobiec do niego i błagać, żeby mi uwierzył.
Druga część pamiętała jego głos, który wcześniej słyszał w rozmowie telefonicznej.
„Co zrobiłeś?”
Wstałem i podszedłem do drzwi. Marina niechętnie odsunęła się.
Oczy Kevina spotkały się z moimi.
„To prawda?” zapytał. „Zatrudniłeś Evelyn Ryder?”
Skinąłem głową.
„Potrzebuję prawnika” – powiedziałem. „Policja uważa, że zabiłem dziecko twojej siostry”.
Jego twarz się skrzywiła.
„Naprawdę?” – zapytał.
To pytanie uderzyło mnie jak cios w stopę. Po trzech latach małżeństwa i wszystkim, przez co przeszliśmy, naprawdę musiał zapytać.
„Nie” – powiedziałem. „Nigdy nie byłem u Rachel. Nie pisałem tych postów na forum. Nie przyniosłem jej herbaty. Ktoś mnie wrobił i chyba to była Rachel”.
Kevin pokręcił głową.
„Rachel właśnie straciła dziecko” – powiedział. „Jest zdruzgotana. Czemu miałaby cię wrobić?”
„Bo od ponad roku próbuje mnie skrzywdzić” – powiedziałam podniesionym głosem. „Bo miała mi za złe, że mnie wybrałeś. Bo chciała, żebym i ja straciła dziecko. A kiedy to się nie stało, znalazła inny sposób, żeby mnie zniszczyć”.
Spojrzał na mnie jak na kogoś obcego.
„Brzmisz paranoicznie” – powiedział cicho. „Brzmisz dokładnie tak, jak Rachel mówiła”.
Wtedy wiedziałem. Rachel go na to przygotowywała – mówiła mu, że jestem paranoikiem, niestabilnym psychicznie, zazdrosnym – i przygotowywała grunt pod to, żeby kiedy mnie oskarży, uwierzył jej, a nie mnie.
„Wynoś się” – powiedziałem.
“Co?”
„Wynoś się” – powtórzyłem. „Nie wracaj, dopóki nie spojrzysz na mnie bez zastanawiania się, czy jestem mordercą”.
Zobaczyłem, że w jego oczach błysnęła wątpliwość. Widziałem, że chce mi uwierzyć. Ale to nie wystarczyło. Wątpliwości wciąż tam były, zatruwając wszystko.
Odszedł bez słowa.
Marina zamknęła drzwi i zamknęła je na klucz. W końcu pozwoliłem sobie na całkowite załamanie.
Dwa dni później Evelyn zadzwoniła z aktualizacją. Detektyw Jason poprosił o „dobrowolny” wywiad, którego odmówiła.
„Powiedziałam mu, że najpierw musimy zobaczyć wszystkie dowody” – powiedziała. „Nie pozwolę ci wejść na przesłuchanie w ciemno”.
Otrzymała już moje zapisy połączeń i część wyciągów z karty kredytowej. Na moim telefonie widniał napis, że byłem w domu i na wizytach lekarskich, kiedy świadek twierdził, że widział mnie w domu Rachel. Na moich kartach kredytowych nie było żadnych zakupów ziół ani herbaty.
„Rejestry połączeń telefonicznych są pomocne” – powiedziała Evelyn. „Ale nie są rozstrzygające – mogłeś tam pojechać bez telefonu. Potrzebujemy nagrania z kamer monitoringu z twojej okolicy, żeby pokazać, że twój samochód nigdy nie odjechał”.
Otrzymała również zrzuty ekranu postów na forum.
„Wysyłam je do eksperta od informatyki śledczej, z którym współpracuję” – powiedziała. „Nazywa się Jason Hansen. Zbada twoje urządzenia i ustali, skąd tak naprawdę pochodzą te posty”.
Myśl o tym, że ktoś będzie grzebał w moim laptopie i telefonie, wywołała u mnie niepokój, chociaż nie miałem nic do ukrycia.
„A co jeśli znajdą coś, o czym nie wiem?” – wyszeptałem.
„Jason jest po naszej stronie” – powiedziała łagodnie. „Szuka dowodu na to, że twoje konto zostało naruszone, a nie gromadzi dowodów przeciwko tobie. Zaufaj procesowi”.
Zawahała się.
„Jest jeszcze coś” – dodała. „Detektyw Jason mówi, że świadkiem Rachel jest sąsiadka, która widziała ciężarną kobietę pod jej drzwiami. Rozpoznała panią na podstawie zdjęcia, które Rachel jej pokazała, ale przyznaje, że nie widziała wyraźnie twarzy kobiety”.
„To najsłabszy punkt ich argumentacji” – powiedziała Evelyn. „Kobieta w ciąży to niekoniecznie ty. Rachel mogła zatrudnić kogoś – kogoś, kto wyglądał na ciężarnego albo rzeczywiście był w ciąży. Mogła im zapłacić za dostarczenie herbaty, a potem powiedzieć sąsiadce, że to ty”.
„Dokładnie to zrobiłaby” – powiedziałem.
Evelyn zrobiła notatkę.
„To dobra teoria” – powiedziała. „Musimy dowiedzieć się, kim jest ten świadek i co dokładnie widziała, a co Rachel powiedziała jej, że widziała”.
Po tym telefonie poczułem się nieco mniej beznadziejnie. Dowód przeciwko mnie miał luki – ogromne. Musieliśmy to tylko udowodnić, zanim policja zdecyduje się mnie aresztować.
Jason Hansen przyszedł do mieszkania Mariny trzy dni po tym, jak zatrudniłem Evelyn. Był młodszy, niż się spodziewałem, miał może trzydzieści lat, potargane włosy i okulary. Rozstawił swój sprzęt na stole w jadalni, podłączając mojego laptopa i telefon do plątaniny kabli.
„Zrobię obraz waszych dysków” – wyjaśnił. „To oznacza, że zrobię pełną kopię wszystkiego, co jest na waszych urządzeniach, żebym mógł je przeanalizować bez żadnych zmian. To zabezpieczy dowody na wypadek, gdybyśmy ich potrzebowali w sądzie”.
Sąd. To słowo przyprawiło mnie o zawrót głowy.
Jason pracował godzinami, wpisując niezrozumiałe dla mnie polecenia i wyświetlając ekrany pełne kodu. Marina przynosiła mu kawę i przekąski, podczas gdy ja chodziłam po mieszkaniu, zbyt niespokojna, żeby usiąść.
Na koniec odchylił się do tyłu i zdjął okulary, aby je wyczyścić.
„Dobrze” – powiedział. „Oto, co znalazłem”.
Moje serce waliło tak mocno, że mogłem je usłyszeć.
„Nie ma śladu po tych postach na forum na twoim laptopie ani telefonie” – powiedział. „Nie ma historii przeglądarki pokazującej, że odwiedziłeś te strony. Żadnych plików cookie. Żadnych danych w pamięci podręcznej. Nic”.
Poczułem ulgę i zawroty głowy.
„Więc ich nie zrobiłem” – powiedziałem.
„Nie zrobiłeś ich z tych urządzeń” – poprawił Jason. „Ale posty istnieją. Więc ktoś je gdzieś stworzył. Zrzuty ekranu, które przesłała Rachel, pokazują twoją nazwę użytkownika i adres e-mail, co oznacza, że ktoś albo włamał się na twoje konto, albo znał twoje dane logowania”.
Wyświetlił kolejny ekran.
„Dobrą wiadomością jest to, że posty na forum, takie jak te, pozostawiają cyfrowe ślady” – powiedział. „Forum rejestruje adresy IP – unikalne identyfikatory używanych komputerów. Już poprosiłem administratora forum o udostępnienie tych logów”.
Evelyn ostrzegała mnie, że to może potrwać, bo administratorzy forum nie zawsze reagują szybko.
Ale Jason się uśmiechnął.
„Znam gościa, który prowadzi to forum” – powiedział. „Studiowaliśmy razem. Dziś wieczorem wyśle logi dostępu”.
Tej nocy prawie nie spałem. Co godzinę sprawdzałem telefon. W końcu, o drugiej w nocy, przyszedł e-mail od Jasona.
Otworzyłem ją drżącymi rękami.
Adres IP wszystkich podejrzanych postów doprowadził do komputera w bibliotece publicznej, znajdującego się trzy przecznice od domu Rachel.
Jason znał dokładne daty i godziny. Skontaktował się już z biblioteką, żeby uzyskać nagrania z monitoringu.
„Biblioteki przechowują całkiem niezłe nagrania z monitoringu ze względu na problemy z kradzieżami” – wyjaśnił przez telefon następnego ranka. „Jeśli ktoś korzystał z tego komputera w tych dniach i godzinach, to się dowiemy, kto to był”.
Dwa dni później nagranie dotarło. Jason zaprosił mnie do biura Evelyn, żebym je obejrzał.
Moje ręce trzęsły się, gdy zbieraliśmy się wokół jej laptopa.
Wyciągnął pierwszy plik wideo sprzed trzech tygodni. Znak czasowy wskazywał drugą po południu. Ujęcie ukazywało rząd publicznych komputerów przy przednich oknach.
Kobieta usiadła przy komputerze numer siedem — tym o pasującym adresie IP.
Jason przybliżył obraz.
To była Rachel.
Poczułem się, jakby ktoś wycisnął ze mnie powietrze.
Stała tam, w zaawansowanej ciąży, pisząc na komputerze w bibliotece. Jason przewinął nagranie, pokazując, jak spędza czterdzieści minut przy tym komputerze, zanim wyszła.
Wyciągnął drugi plik, sprzed dwóch tygodni. Ten sam komputer. Ta sama kobieta. Znów Rachel, tym razem na godzinę.
Trzeci plik pokazuje ją na tej samej stacji pięć dni przed śmiercią jej dziecka.
„Wrobiła mnie” – wyszeptałem. „Dosłownie poszła do biblioteki i zamieściła na moim koncie fałszywe posty na forum, żeby wyglądało, że szukam informacji o tym, jak zabić jej dziecko”.
Evelyn już rozmawiała przez telefon z detektywem Jasonem.
„Mamy dowody oczyszczające mojego klienta z zarzutów i obciążające Rachel McNeel za fabrykowanie dowodów” – powiedziała. „Wysyłam ci już pliki wideo”.
Patrzyliśmy, jak Jason wysyłał pliki e-mailem, a Evelyn wszystko wyjaśniała.
Kiedy się rozłączyła, spojrzała na mnie z czymś w rodzaju satysfakcji.
„Detektyw Jason mówi, że sprawa przeciwko tobie się rozpada” – powiedziała. „Ale teraz bardzo martwi się o stan psychiczny Rachel – i o to, skąd właściwie wzięła się ta herbata. Jeśli sfałszowała posty na forum, może skłamała też w sprawie herbaty. Może sama ją kupiła, zasadziła we własnej kuchni i powiedziała policji, że to ty ją przyniosłeś”.
Może zrobiła to wszystko sobie i swojemu dziecku tylko po to, żeby mnie zniszczyć.
Następne dwa dni spędziłam czekając na aktualizacje. Telefon ani na chwilę nie wypuścił mnie z ręki. Marina przyniosła zakupy i kazała mi zjeść zupę, której nie poczułam. Moja córeczka turlała się i kopała we mnie, nieświadoma, że jej matka może zostać aresztowana.
Gdy Evelyn w końcu zadzwoniła, odebrałem po pierwszym sygnale.


Yo Make również polubił
6 ZŁOTYCH WSKAZÓWEK, jak sprawić, by Twój pokojowiec kwitł nawet zimą!
„Ożenię się z tobą, jeśli zmieścisz się w tę sukienkę!” – zadrwił milioner… miesiące później był bez słowa.
„Egzotyczna zapiekanka makaronowa z ananasem i szynką – idealna na każdą okazję”
Bułeczki przytulaski z nadzieniem – bardzo puszyste