Moja teściowa powiedziała mi, że mam dokonać aborcji, bo „mamy już dość… – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Moja teściowa powiedziała mi, że mam dokonać aborcji, bo „mamy już dość…

Jakby moja ciąża była problemem wymagającym natychmiastowego rozwiązania.

Położyłam dłoń na brzuchu w geście obronnym, czując, jak córka kopie mnie w dłoń. Brandon poruszył się niespokojnie obok mnie, unikając mojego wzroku.

To powinno być moje pierwsze ostrzeżenie.

„Nie ma o czym rozmawiać” – odpowiedziałam, starając się zachować spokój, mimo że w piersi czułam lód. „Brandon i ja będziemy mieli dziecko”.

Śmiech Patricii był ostry i kruchy.

„Bracia Brandona spłodzili już pięcioro wnucząt. Pięcioro w pełni zdrowych wnuków, którzy będą kontynuować nazwisko Whitmore. Nie potrzebujemy kolejnej gęby do wykarmienia ani kolejnego czesnego na studiach, o które musielibyśmy się martwić”.

Bezceremonialne okrucieństwo jej słów podziałało na mnie jak policzek.

Roger Whitmore, ojciec Brandona, skinął głową ze swojego skórzanego fotela, a jego twarz była niczym wyrzeźbiona w kamieniu. Ich córka Melissa siedziała na sofie, przyglądając się swoim wypielęgnowanym paznokciom z wystudiowaną obojętnością.

Cała rodzina zorganizowała tę interwencję, a mój mąż przyprowadził mnie tu jak baranka na rzeź.

„To moje dziecko” – powiedziałem, wstając mimo trzęsących się kolan. „Nasze dziecko. Nie masz prawa…”

„Usiądź”. Polecenie Patricii przecięło powietrze. „Jesteś histeryczna, co jest typowe dla twojego stanu. Umówiliśmy się już z kliniką specjalizującą się w zabiegach w późnym stadium ciąży. Są bardzo dyskretni”.

Moja krew zamieniła się w lodowatą wodę.

„Chcesz, żebym dokonała aborcji w szóstym miesiącu ciąży, bo uważasz, że pięcioro wnucząt to wystarczająco dużo?”

„To praktyczne rozwiązanie” – wtrącił Roger, a w jego głosie pobrzmiewał ten sam autorytatywny ton, którego używał na spotkaniach zarządu. „Kariera Brandona dopiero się rozkręca. Dziecko teraz zrujnowałoby wszystko, co zbudowaliśmy dla tej rodziny. Jesteś jeszcze młody. Możesz mieć kolejne dziecko później, kiedy nadejdzie lepszy moment”.

Spojrzałam na Brandona, błagając go w duchu, żeby mnie bronił, żeby chronił naszą córkę. Wpatrywał się w perski dywan pod swoimi stopami, poruszając szczęką, ale nie wydobył z siebie ani jednego słowa.

Ta cisza powiedziała mi wszystko, co musiałam wiedzieć o mężczyźnie, którego poślubiłam.

„Wychodzę” – oznajmiłam, chwytając torebkę ze stolika kawowego. „Wychodzimy, Brandon, już teraz”.

Zrobiłam trzy kroki w stronę drzwi wejściowych, zanim dłoń Patricii zacisnęła się na moim nadgarstku niczym stalowa pułapka. Jej idealnie wypielęgnowane paznokcie wbiły się w moją skórę z taką siłą, że aż poleciała mi krew.

Próbowałem się wyrwać, ale ona była silniejsza, niż sugerował jej delikatny wygląd, a jej uścisk wzmacniały dziesięciolecia kontrolowania wszystkich wokół.

„Nigdzie nie pójdziesz, dopóki tego nie załatwimy” – syknęła, szarpiąc mnie do tyłu. „Zabiorę cię osobiście do kliniki. Dzisiaj. Natychmiast”.

Strach zalał mój organizm.

„Puść mnie. Brandon, powiedz mamie, żeby puściła.”

Brandon w końcu wstał, ale zamiast mi pomóc, ruszył, żeby zablokować drzwi wejściowe.

„Mama ma rację” – powiedział cicho. „Powinniśmy byli o tym porozmawiać, zanim zaszliśmy w ciążę. Może powinniśmy rozważyć, co jest najlepsze dla nas wszystkich”.

Zdrada była tak całkowita, tak totalna, że ​​przez chwilę nie mogłam oddychać. Mój mąż – mężczyzna, który obiecał mi miłość i ochronę – przedkładał matkę nad nasze dziecko.

Patricia pociągnęła mnie w stronę bramy garażu, wycinając paznokciami półksiężyce na moim ciele. Krzyczałam, szarpiąc się w jej uścisku, ale Roger pojawił się po drugiej stronie i jego wielka dłoń zmiażdżyła mi ramię.

„Przestań to utrudniać” – warknął, a jego fasada biznesmena pękła, odsłaniając coś zimnego i wyrachowanego. „Zachowujesz się irracjonalnie. Za kilka dni podziękujesz nam za to, że nie pozwoliliśmy ci zrujnować przyszłości Brandona”.

Przewieźli mnie przez garaż, jakbym była meblem, ledwo dotykając stopami ziemi. Biały mercedes Patricii lśnił w świetle jarzeniówek, a tylne drzwi były już otwarte jak czekające usta.

Roger wepchnął mnie na tylne siedzenie z taką siłą, że uderzyłem głową o przeciwległą szybę. Gwiazdy eksplodowały mi przed oczami, gdy Melissa wsiadła obok mnie, a jej twarz wciąż wyrażała irytujący brak emocji.

„Proszę” – błagałam, czując smak krwi w miejscu, gdzie ugryzłam się w język. „Proszę, nie rób tego. Ona jest człowiekiem. Twoja wnuczka jest człowiekiem”.

„To jeszcze nie człowiek” – oznajmiła Patricia, wsuwając się za kierownicę. „To skupisko komórek, które zniszczy karierę mojego syna, zanim jeszcze się zacznie. Naprawiamy błąd, zanim stanie się trwały”.

Roger wcisnął się na tylne siedzenie, uwięziając mnie między swoją masą a drobniejszą sylwetką Melissy. Jego dłonie zacisnęły się na moich ramionach, wciskając mnie z miażdżącą siłą w oparcie fotela. Nie mogłam się ruszyć, nie mogłam uciec.

Brandon obszedł samochód, żeby sprawdzić, czy wszystkie drzwi są zamknięte, zanim usiadł na miejscu pasażera. Mój mąż spojrzał na mnie w lusterku wstecznym, a ja nie dostrzegłam w nim ani miłości, ani skruchy – tylko tę samą zimną kalkulację, którą widziałam w oczach jego ojca.

„Jedź” – rozkazał Roger.

Patricia wyjechała z garażu z niezwykłą sprawnością, jakby porywała kobiety w ciąży w każdą niedzielę po południu.

Walczyłam z uściskiem Rogera, ale jego palce tylko się zacisnęły, raniąc delikatną skórę pod obojczykiem. Każdy ruch powodował ostry ból w brzuchu, a moje ciało protestowało przeciwko przemocy, nawet gdy moja córka kopała mnie desperacko w żebra.

„Stój spokojnie” – powiedziała cicho Melissa, wypowiadając pierwsze słowa od początku tego koszmaru. „Tylko pogarszasz swoją sytuację”.

Pogarszając sytuację.

Jakby istniał dobry sposób na dokonanie przymusowej aborcji wbrew mojej woli.

Obróciłem głowę w stronę okna, desperacko pragnąc zwrócić czyjąś uwagę, kogokolwiek, kto mógłby pomóc. Przejeżdżaliśmy przez ich zamożną dzielnicę, mijając zadbane trawniki i drogie samochody. Kobieta wyprowadzająca swojego golden retrievera zerknęła na mercedesa Patricii, nie zauważyła niczego niezwykłego i pojechała dalej.

„Pomocy!” krzyknęłam, a mój głos był stłumiony przez zamknięte okna. „Niech ktoś mi pomoże!”

Dłoń Melissy wystrzeliła w górę, zakrywając mi usta z zaskakującą siłą. Jej dłoń przycisnęła się do moich warg tak mocno, że moje zęby wbiły się w tkankę miękką. Próbowałem ją ugryźć, ale przewidziała ten ruch, zmieniając chwyt, by uniknąć moich zębów, jednocześnie utrzymując nacisk.

„Nikt się nie dowie” – wyszeptała, a jej gorący oddech musnął moje ucho. „Do jutra to wszystko się skończy. Mama już powiedziała wszystkim, że poroniłaś. Historia jest już napisana. Musisz tylko odegrać swoją rolę”.

Planowali to. Prawdopodobnie od tygodni, może od momentu, gdy ogłosiłam ciążę. Podczas każdego niedzielnego obiadu, każdego rodzinnego spotkania, podczas którego Patricia uśmiechała się krzywo i zadawała natarczywe pytania o moją opiekę prenatalną, zbierała informacje, czekając na właściwy moment, by zrealizować swój plan.

A Brandon pomagał jej na każdym kroku.

Ruch uliczny zagęścił się, gdy wjechaliśmy do dzielnicy handlowej. Przez łzy rozpoznałam placówkę medyczną, gdzie mieścił się gabinet mojej położnej.

Czy naprawdę mnie tam zabierają? Czy doktor Montgomery im pomoże, czy wezwie policję? Nadzieja zatrzepotała w mojej piersi, słaba i krucha.

Ale Patricia minęła centrum medyczne, kierując się w głąb dzielnicy miasta, której nie znałam. Budynki przemysłowe ustępowały miejsca zaniedbanym pasażom handlowym, a ich parkingi były w połowie puste nawet w niedzielne popołudnie.

Zatrzymała się na parkingu za niepozornym budynkiem z przyciemnianymi oknami. Jego szyld był tak wyblakły, że nie mogłam odczytać nazwy.

„To już wszystko” – oznajmiła Patricia, gasząc silnik. „Roger, wprowadź ją do środka. Melissa, pomóż ojcu”.

Drzwi odblokowały się z cichym kliknięciem, które brzmiało jak dzwon pogrzebowy.

Roger wyciągnął mnie z tylnego siedzenia, moje stopy dyndały nad popękanym asfaltem. Kopnęłam do tyłu, uderzając piętą w jego piszczel na tyle mocno, że aż stęknął.

I na jedną piękną chwilę jego uścisk zelżał.

Wyrwałam się, zatoczyłam się do przodu, a ciężarny brzuch zaburzył moją równowagę.

Uruchomić.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

5 słynnych i łatwych przepisów na kiszone ogórki – chrupiące, pikantne i pełne smaku!

Składniki: 2 ogórki (pokrojone w cienkie plasterki) 1 łyżeczka soli 1 łyżka gochugaru (koreańskie płatki chili) 1 łyżka octu ryżowego ...

Pocałowała swojego miliardera, żeby uratować mu życie… Ale kiedy otworzył oczy… nikt nie mógł uwierzyć w to, co powiedział.

Dźwięk, który nastąpił, był słaby, ale nie do pomylenia: westchnienie. Klatka piersiowa Michaela nagle się uniosła, a Katherina zamarła. Na ...

Zakaz posiadania kamperów wprowadzony przez stowarzyszenie właścicieli pojazdów stworzył problem… a mój tata znalazł kreatywne rozwiązanie

„Twój samochód łamie Artykuł 14, Sekcję 8” – dodała głosem szorstkim jak szkło. Przechowywanie kamperów na terenie prywatnym jest niezgodne ...

Leave a Comment