Nadszedł 24 grudnia i jak zawsze jedliśmy wigilijną kolację u rodziców. Pojechałem tam samochodem pełnym prezentów, które kupiłem dla wszystkich. Kiedy dotarłem na miejsce, dom był pusty, oprócz mamy i taty. Gdzie są wszyscy? – zapytałem. – O, znasz swoje siostry? – zapytała mama, wieszając ozdoby na choince. – W końcu tu będą.
Ostatecznie oznaczało to 3 godziny później. Sarah pojawiła się pierwsza z mężem Tomem i dwójką dzieci. Potem przyszła Emma z mężem Davidem i Tylerem. Dzieciaki natychmiast zaczęły biegać, krzyczeć i się bawić, i nagle cała uwaga skupiła się na nich. W końcu wszyscy usiedliśmy do kolacji. Rozmowa potoczyła się tak jak zawsze.
Dramaty w pracy w biurze Sarah, zebrania rady rodziców Emmy, drużyny sportowe dzieci. Siedziałam tam, dłubiąc w jedzeniu, czekając na odpowiedni moment, żeby wspomnieć o wyjeździe na narty. No więc, Nino, powiedziała Sarah, nie odrywając wzroku od telefonu. Jak idzie pisanie? Pisanie? Nazywa moją pracę w księgowości pisaniem. Idzie dobrze, powiedziałam.
Właściwie chciałem wam coś powiedzieć, ale ona nie słuchała. Żadna z nich. Sarah pisała SMS-y. Emma kroiła Tylerowi jedzenie. A moi rodzice rozmawiali z Tomem o futbolu. Wziąłem głęboki oddech i spróbowałem ponownie. Mam wieści o moich planach wakacyjnych. Wtedy Sarah podniosła wzrok znad telefonu z tym swoim szerokim uśmiechem.
„Och, idealny moment” – powiedziała głośno. „Właśnie miałam ci powiedzieć, że jutro rano wszyscy lecimy na Hawaje”. Wszyscy zaczęli się uśmiechać i kiwać głowami. Mama klasnęła w dłonie. Tata uśmiechnął się do Toma. Emma pisnęła z radości. Wszyscy wiedzieli. Wszyscy wiedzieli oprócz mnie. Tak, mnie i Toma.
Emma i David, mama i tata, jedziemy na tydzień. Loty zarezerwowane. Hotel opłacony. Będzie niesamowicie. Ścisnęło mnie w żołądku. A co z dziećmi? – usłyszałam swoje pytanie. Sarah machnęła ręką, jakby to nie był żaden problem. Och, odwieziemy je do ciebie jutro rano, zanim pojedziemy na lotnisko. Nie masz nic przeciwko, prawda? To tylko na tydzień. Tylko na tydzień.
Tydzień z trójką dzieci w moim malutkim mieszkaniu, podczas gdy ja miałam jeździć na nartach w górach z przyjaciółmi. Gapiłam się na nią. Nie zapytałaś, czy mogę się nimi zająć, czy w ogóle jestem dostępna. Sarah się roześmiała. Nie, daj spokój. Zawsze jesteś dostępna. Pracujesz z domu. Te słowa uderzyły mnie jak policzek. Zawsze dostępna. Bo moje życie, moja praca, moje plany, nic z tego się dla nich nie liczyło.
Rozejrzałem się wokół stołu. Moi rodzice kiwali głowami, jakby to było zupełnie normalne. Emma już rozmawiała o tym, co spakować. Nikt na mnie nie patrzył. Odłożyłem widelec. „Nie” – powiedziałem. Słowo zawisło w powietrzu jak bomba czekająca na wybuch. Cisza była ogłuszająca. Słychać było dzieci bawiące się w salonie, zupełnie nieświadome, że w jadalni zaraz wybuchnie II wojna światowa.
Mama odezwała się pierwsza. Co to znaczy „nie”? To znaczy, nie. Nie mam czasu, żeby zaopiekować się dzieckiem w przyszłym tygodniu. Uśmiech Sarah zniknął całkowicie. Nina, to niedorzeczne. Już wszystko zarezerwowaliśmy. Loty, hotel, wszystko. To twój problem. Powiedziałam, powinnaś była mnie najpierw zapytać. Zapytać ciebie? Wtrąciła się Emma.
Mina, ty nic innego nie robisz. Pracujesz z domu. Znów to samo. To zdanie, które sprawiło, że krew się we mnie zagotowała. Pracujesz z domu, jakby to nie była prawdziwa praca. Jakby moje życie nie było prawdziwe. Mam plany, powiedziałam stanowczo. Jakie plany? – zapytał tata, odzywając się po raz pierwszy. Nigdy nigdzie nie wychodzisz. W jego głosie słychać było osąd.
W ich mniemaniu byłam tylko starą panną, która całymi dniami siedziała w domu i udawała, że pracuje na komputerze. Mam własne plany na święta, powtórzyłam. Plany, które nie obejmują opieki nad dziećmi. Sarah uderzyła ręką w stół, aż kieliszki do wina zadrżały. To niewiarygodne. Czy zdajesz sobie sprawę, że możesz zepsuć nam całe wakacje? Nie możemy teraz wszystkiego po prostu odwołać. Dlaczego? – zapytałam.
Ułożyłeś te wszystkie plany bez wcześniejszej rozmowy ze mną. Dlaczego to ja mam naprawić twój błąd? Bo twoja rodzina. Mama warknęła. Rodzina sobie pomaga. O mało się nie roześmiałem. Rodzina sobie pomaga. Czy ta rodzina kiedykolwiek mi pomogła? To niesprawiedliwe, powiedziała Emma, ale jej głos drżał.
Zawsze byliście przy tobie. Kiedy? Kiedy byliście przy mnie? Kiedy potrzebowałam pomocy w przeprowadzce do mieszkania? Kiedy byłam zestresowana rozkręcaniem biznesu? Kiedy potrzebowałam z kimś porozmawiać po rozstaniu z Jasonem? Wszyscy byliście zbyt zajęci swoim życiem. Tata w końcu się odezwał. Nie, jesteś samolubna. Twoje siostry ciężko pracują.
Zasługują na wakacje. A ja nie. Nie pracuję ciężko. Nie zasługuję na wakacje. To nie to samo. Powiedział, że mają rodziny, o które trzeba dbać. Więc skoro jestem singielką, nie mam znaczenia, bo nie mam dzieci. Mój czas nie jest cenny. Nie o to nam chodzi, powiedziała mama. Ale widziałam w jej oczach, że dokładnie to mówiła.
Emma zaczęła się wzruszać. Nina, proszę. Naprawdę potrzebujemy tego wyjazdu. Dzieci uwielbiają u ciebie nocować. Dzieci uwielbiają u mnie, bo pozwalam im robić, co chcą, podczas gdy ja próbuję pracować. Wiesz, ile razy musiałam poprawiać projekty, bo Tyler wylał mi sok na klawiaturę? Albo dlatego, że twoje dzieci tak głośno się kłóciły, że nie mogłam się skupić na rozmowach z klientami? To tylko dzieci – powiedziała Sarah w obronie.
Dokładnie. To twoje dzieci, nie moje. W pokoju zapadła całkowita cisza, słychać było jedynie śmiech dzieci z drugiego pokoju. Wszyscy gapili się na mnie, jakby wyrosły mi dwie głowy. Nie mogę uwierzyć, że to robisz, powiedziała cicho Sarah. Po tym wszystkim, co nasza rodzina dla ciebie zrobiła.
Co ta rodzina dla mnie zrobiła? Powiedz mi jedno. Nie potrafiła odpowiedzieć. Nikt z nich nie potrafił. Dawałeś mi ubrania z drugiej ręki, dopóki nie skończyłam 18 lat. Kazałeś mi oddawać połowę pensji, żeby pomóc Sarah w organizacji ślubu, kiedy pracowałam na pół etatu w wieku 16 lat. Ignorujesz wszystko, co mówię o mojej pracy i życiu. Traktujesz mnie, jakbym była twoją osobistą nianią.
Więc powiedz mi, co właściwie ta rodzina dla mnie zrobiła? Głos mamy stawał się coraz wyższy. Wychowaliśmy cię. Karmiliśmy i ubieraliśmy. To się nazywa rodzicielstwo. Tak właśnie powinno się robić. Sarah wstała od stołu. Dobrze. Skoro tak się czujesz, to może nie powinnaś już przychodzić na rodzinne imprezy. Może nie powinnam – powiedziałam, zaskakując się swoim spokojem.
Mina, powiedziała mama ostrzegawczym tonem. Nie mów rzeczy, których będziesz żałować. Nie mówię niczego, czego będę żałować. Mówię, że mam dość traktowania mnie jak wynajętej pomocy, a nie jak członka rodziny. To nieprawda, powiedział tata. Ale nie patrzył mi w oczy. Prawda? Kiedy ostatni raz ktoś mnie zapytał, jak się czuję? Kiedy ostatni raz ktoś interesował się moimi problemami lub sukcesami? Kiedy ostatni raz ktoś mnie gdzieś zaprosił, nie oczekując, że zapewnię mu darmową opiekę? Znów cisza.
Emma płakała teraz jak szalona. Niszczysz święta. Niszczysz wszystko. Ja niczego nie psuję. Po prostu w końcu staję w swojej obronie. To niedorzeczne, powiedziała Sarah. Nie prosimy o wiele. To tylko tydzień. Tydzień, na który już mam plany. Jakie plany? – domagała się mama. Powiedz nam, co jest tak ważnego, że nie możesz pomóc swojej rodzinie.
Rozejrzałem się po twarzach wszystkich siedzących przy stole. Sarah była wściekła. Emma szlochała. Mama wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć. Tata kręcił głową z rozczarowaniem. Tych ludzi nie obchodziły moje plany. W ogóle nie obchodziło ich moje życie. Chcieli tylko wiedzieć, czy moje plany są na tyle ważne, żeby im przeszkadzać.
Nieważne, jakie mam plany – powiedziałam. – Chodzi o to, że je mam, a ty nawet nie raczyłaś zapytać. No i tyle. – zapytała Sarah. – Zniszczysz nam wakacje, bo masz jakiś napad złości. Napad złości? Tak to nazwała, że w końcu po 30 latach stanęłam w swojej obronie. Wstałam od stołu i wzięłam torebkę. Mina, usiądź.
Tata rozkazał. Jeszcze o tym nie skończyliśmy. Tak, skończyliśmy. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na nich wszystkich jeszcze raz. Mówiłam ci, że nie będę niańczyć w przyszłym tygodniu. Koniec. Wymyśl coś innego. Mina, zawołała mama, gdy szłam do drzwi. Jeśli wyjdziesz przez te drzwi, nie spodziewaj się, że cię powitamy.
Dobrze, powiedziałem, bo mam już dość bycia witanym tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuję. I z tym wyszedłem z domu rodziców, wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. Zanim dotarłem, mój telefon zawibrował od nieodebranych połączeń i wiadomości. Nawet na nie nie spojrzałem od razu. Po prostu siedziałem na kanapie, wciąż w szoku, że w końcu to zrobiłem.
W końcu im się postawiłam. Ręce mi się trochę trzęsły. Trzydzieści lat bycia dobrą córką, rzetelną siostrą, tą, która nigdy nie sprawiała problemów, a ja właśnie wszystko to zepsułam w jedną noc. W końcu sięgnęłam po telefon. Siedem nieodebranych połączeń, cztery od mamy, dwa od Sary, jedno od Emmy, a wiadomości już zaczęły się piętrzyć.
Mamo, twoje zachowanie dziś wieczorem było niedopuszczalne. Oddzwoń natychmiast. Tato, Mina, zachowałaś się dziś wieczorem egoistycznie. To do ciebie niepodobne. Twoja mama ma przez to podwyższone ciśnienie. Sarah, nie mogę uwierzyć, że nam to zrobiłaś. Jesteś niewdzięczna i podła. Dzięki, że zepsułaś nam święta, Emmo. Płakałam przez godzinę przez to, co powiedziałaś.
Jak mogłeś być taki podły? Wpatrywałem się w wiadomości. Nawet teraz, po tym wszystkim, co wydarzyło się przy kolacji, wciąż ich nie dostali. Byli na mnie wściekli za to, że pokrzyżowałem im plany, a nie przepraszali za to, że snułem domysły na temat mojego życia. Wyciszyłem telefon i poszedłem do kuchni. W lodówce zostały resztki pizzy, mojej smutnej wigilijnej kolacji.
Podczas gdy jadłem to samotnie w mieszkaniu, moja rodzina pewnie siedziała w domu i gadała o tym, jakim jestem okropnym człowiekiem. Ale wiecie co? Po raz pierwszy od lat nie czułem się tak źle z powodu rozczarowania ich. Obudziłem się wcześnie rano w Boże Narodzenie, mając już przygotowane ubrania narciarskie i spakowany plecak. Planowałem tę podróż od miesięcy, dorabiając po godzinach, oszczędzając pieniądze i kupując sprzęt.
Nie pozwoliłam im tego zepsuć. Zanim wyszłam, napisałam notatkę na kartce papieru. Chciałam, żeby zrozumieli, że nie chodzi tylko o tydzień opieki nad dzieckiem. Chodzi o lata traktowania mnie, jakbym była dla nich obojętna. Napisałam: „Mówiłam, że nie mam czasu, żeby zaopiekować się dzieckiem w tym tygodniu. Jestem w ośrodku narciarskim w górach z przyjaciółmi do przyszłej niedzieli.


Yo Make również polubił
1 opakowanie (227 gr) pieczarek cremini, pokrojonych w plastry
Moc cebuli i imbiru: sekrety 35 lat zdrowia
Dlaczego warto stosować kurację magnezową jesienią?
Biorę 100 g proszku budyniowego i 450 ml jogurtu, super kremowe ciasto jogurtowe