Ciocia Carol, wujek Jim, moja kuzynka Rachel – wszyscy próbowali mnie przekonać, żebym pogodziła się z rodziną. Nie słuchałam ich wyrzutów sumienia. Po prostu się rozłączyłam. Potem moja rodzina zaczęła publikować moje stare zdjęcia w mediach społecznościowych. Zdjęcia z dzieciństwa z podpisami w stylu: „Bardzo tęsknię za Ariną” i „Zawsze cię kocham, siostrzyczko”. Nie odpowiedziałam na żadne z nich.
Moje urodziny nadeszły w marcu i po raz pierwszy od lat świętowałam je dokładnie tak, jak chciałam. Kolacja w miłej restauracji z Katie, Jen i Mikiem. Bez rodzinnych dramatów, bez biegających dzieci, bez nikogo, kto by mnie wpędzał w poczucie winy, że chcę cieszyć się własnymi urodzinami. Kiedy wróciłam do domu tego wieczoru, concierge wręczył mi paczkę.
Droga torebka, piękne kwiaty, kartka podpisana przez wszystkich członków rodziny. Następnego ranka zadzwoniłam po kuriera i kazałam to wszystko dostarczyć do domu rodziców. Nie chciałam ich prezentów, które miały wywołać poczucie winy. Minęły cztery miesiące, cztery miesiące spokoju. Żadnych niespodziewanych próśb o opiekę nad dziećmi, żadnych rodzinnych dramatów, nikt nie traktował mnie tak, jakby mój czas nie miał znaczenia.
Zaczęłam czuć się lepiej sama ze sobą, byłam bardziej pewna siebie. Przyjęłam większych klientów, podniosłam stawki, a nawet zaczęłam znowu randkować. Bez ciągłego stresu związanego z obowiązkami rodzinnymi, miałam energię na własne życie. Wtedy dostałam maila od Sarah, długiego maila. Napisała, jak cała rodzina żałuje tego, co wydarzyło się w Boże Narodzenie.
Jak rozmawiali o tym przy każdym rodzinnym obiedzie od tamtej pory. Jak zdali sobie sprawę, że nie mieli racji, ignorując moje uczucia i traktując mnie jak coś oczywistego przez te wszystkie lata. Przyznała, że traktowali mnie niesprawiedliwie. Powiedziała, że dzieci za mną tęskniły i ciągle o mnie pytały. Powiedziała, że ona też za mną tęskniła. Przeczytałam to trzy razy.
Po raz pierwszy odkąd to wszystko się zaczęło, ktoś z mojej rodziny naprawdę mnie przeprosił. Ktoś naprawdę przyznał, że się mylił. Myślałam o tym przez 3 dni. Część mnie też za nimi tęskniła, zwłaszcza za dziećmi. Część mnie chciała wierzyć, że mogą się zmienić. Ale pamiętałam też, jak dobre były te cztery miesiące.
O ile lepiej się czułam, kiedy nie byłam ciągle wykorzystywana i odrzucana. W końcu odpisałam tylko krótkiego maila. Nie jestem jeszcze gotowa na pojednanie. Potrzebuję więcej czasu, żeby zastanowić się, czy chcę, żebyś wrócił do mojego życia, a jeśli tak, to jak to będzie wyglądać. Kiedy będę gotowa, skontaktuję się z Tobą. Proszę, nie kontaktuj się ze mną ponownie do tego czasu.
Wysłałam to i poczułam ulgę. Nie trzaskałam drzwiami na zawsze, ale też ich nie otwierałam. Jeszcze nie. Teraz żyję na własnych zasadach. Rozmawiam z przyjaciółmi, którzy naprawdę się o mnie troszczą. Umawiam się na randki, kiedy chcę. Biorę urlop bez pytania o zgodę. Pracuję z klientami, którzy szanują moje kompetencje. Utrzymuję kontakt z kilkoma krewnymi, którzy wspierali mnie przez to wszystko.
Ciocia Carol w końcu się opamiętała, a moja kuzynka Rachel powiedziała mi, że jest ze mnie dumna, że stanęłam w swojej obronie. Czy tęsknię czasami za rodziną? Tak, tęsknię. Zwłaszcza za dziećmi, ale nie tęsknię za poczuciem niewidzialności. Nie tęsknię za tym, że mnie traktowano jak coś oczywistego.


Yo Make również polubił
Jak stwierdzić, czy ziemniaki są trujące
Jak bez wysiłku usunąć brud i tłuszcz z drewnianych szafek kuchennych
„Ruszaj się, kaleko!” – Dręczyciele potrącili niepełnosprawną dziewczynkę na przystanku autobusowym, potem przyjechało 99 motocyklistów…
Umieść go w swoim domu na 1 godzinę, a nigdy więcej nie będziesz musiał się martwić muchami, komarami ani karaluchami