Odszedł szpitalnym korytarzem, zostawiając mnie stojącą w zniszczonej sukni ślubnej i czującą się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej.
Nie spałam tej nocy. Julia odwiozła mnie z powrotem do mojego mieszkania, tego, z którego planowałam się wyprowadzić, odkąd następnego ranka mieliśmy z Dylanem wyjechać w podróż poślubną do Włoch. Zamiast tego siedziałam na kanapie w dresach i jednym ze starych studenckich T-shirtów Dylana, wpatrując się w telefon.
Filmy już stały się viralem. „Matka pana młodego ma załamanie nerwowe na weselu” – głosił jeden z nagłówków. Filmik obejrzano ponad dwa miliony razy. Obejrzałam go raz, z przerażeniem, widząc, jak Caroline szaleńczo tańczy, niszczy nasz tort i osuwa się w stertę lukru i kwiatów.
Komentarze były brutalne. Niektórzy uznali je za zabawne. Inni spekulowali na temat narkotyków lub alkoholu. Kilku psychologów-amatorów zasugerowało chorobę psychiczną. Nikt nie podejrzewał prawdy.
Dylan nie dzwonił. Nie pisał. Nic. Julia siedziała obok mnie, obejmując mnie ramieniem. „Opamięta się. Jak tylko zdąży to przetworzyć, zrozumie, że mówiłaś prawdę”.
„A co, jeśli nie?” Mój głos się załamał. „A co, jeśli nigdy mi nie uwierzy?”
„Wtedy sobie z tym poradzisz. Ale Lori, czy jesteś absolutnie pewna tego, co widziałaś? To był stresujący dzień, dużo się działo…”
„Wiem, co widziałem” – odwróciłem się do niej. „Nie jestem szalony, Julio. Caroline wrzuciła mi coś do szampana. Próbowała mnie odurzyć”.
Julia ścisnęła moją dłoń. „Hej, wierzę ci. Więc co z tym zrobimy?”
“Nie wiem.”
Ale odpowiedź nadeszła następnego ranka, kiedy detektyw Lisa Martinez pojawiła się w moich drzwiach. Miała czterdzieści kilka lat, bystre spojrzenie i ciemne włosy związane w praktyczny kucyk. Pokazała mi swoją odznakę i zapytała, czy może wejść.
„Pani Ashford” – powiedziała, a to nazwisko wydało mi się dziwne, bo przez większość życia byłam Lori Winters, a Ashford dopiero od jakichś dwunastu godzin. „Muszę zadać pani kilka pytań na temat wczorajszego incydentu”.
Wpuściłem ją, serce waliło mi jak młotem. „Coś się stało? Czy z Caroline wszystko w porządku?”
„Jej stan jest stabilny. Ale szpital ma obowiązek zgłaszać pewne rzeczy, a przypadek zatrucia na imprezie publicznej jest jednym z nich”. Detektyw Martinez usiadł i wyciągnął notatnik. „Rozumiem, że złożył pan zeznania sugerujące, że pańska teściowa próbowała podać panu narkotyk?”
„Tak” – usiadłem naprzeciwko niej, starając się zachować spokój. „Widziałem, jak wsypała mi coś do kieliszka szampana, więc zamieniłem się kieliszkami.”
„Czy możesz mi dokładnie opowiedzieć, co widziałeś?”
Zrobiłem to, opisując każdy szczegół, jaki udało mi się zapamiętać. Detektyw robił dokładne notatki, zadawał pytania i naciskał na szczegóły.
„Czy ktoś jeszcze to widział?” zapytała.
„Nie sądzę. Upewniła się, że jest sama.”
„Rozumiem.” Stuknęła długopisem o notatnik. „A dlaczego myślisz, że to zrobiła?”
„Ona nigdy nie chciała, żeby Dylan się ze mną ożenił. Dała mi to jasno do zrozumienia od samego początku.”
«Jak to jasne?»
Opowiedziałem jej o dwóch latach chłodnego traktowania, uszczypliwych komentarzach i próbach kontrolowania organizacji ślubu. Brzmiało to drobiazgowo, kiedy mówiłem to na głos, nie jak dowód na to, że ktoś jest w stanie podać narkotyki swojej świeżo upieczonej synowej.
Czy ona kiedykolwiek wcześniej zrobiła coś fizycznie szkodliwego?
„Nie. Ale zawsze była bardzo… wyrachowana. Bardzo dbała o pozory i kontrolę.”
Detektyw Martinez zrobił więcej notatek. „Przyjęcie odbyło się w Rosewood Estate, prawda?”
“Tak.”
„Będą mieli kamery bezpieczeństwa. Będę musiał przejrzeć to nagranie.”
Serce mi podskoczyło. „Są tam kamery?”
„W takim miejscu? Oczywiście. Będą mieli relację z sali balowej, łącznie z głównym stołem”. Wstała. „Pani Ashford, chcę, żeby pani wiedziała, że składanie fałszywych oskarżeń to poważna sprawa. Jeśli pani nie mówi prawdy…”
„Tak” – powiedziałem stanowczo. „Wiem, co widziałem.”
«Wtedy kamery to udowodnią.»
Po jej wyjściu poczułem dziwną mieszankę przerażenia i ulgi. Jeśli istniało nagranie, pokazywało, co zrobiła Caroline. Dylan musiał mi uwierzyć. Chyba że kamery tego nie uchwyciły, kąt był zły, nagranie niejasne albo…
Zadzwonił mój telefon. Odebrałam tak szybko, że o mało go nie upuściłam. „Halo?”
„Lori.” Jego głos był płaski, pozbawiony emocji. „Policja właśnie wyszła ze szpitala. Przesłuchali moją matkę.”
„Dylan, ja nie… To znaczy, to szpital do nich zadzwonił, nie ja.”
„Mówi, że tego nie zrobiła. Mówi, że nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.”
„Oczywiście, że tak mówi. Nie przyzna się do tego.”
„To moja matka, Lori. Znam ją całe życie. Myślisz, że znasz ją lepiej po dwóch latach?”
„Wiem, co widziałem. Policja zbiera nagrania z monitoringu. Powiedzieli, że je przejrzą i skontaktują się z nami.”
„Dobrze. Wtedy zobaczysz, że mówię prawdę.”
Zapadła długa cisza. „Zostaję u Thomasa na kilka dni.”
Te słowa uderzyły mnie jak cios w brzuch. „Co? Potrzebuję po prostu przestrzeni. Żeby to wszystko ogarnąć”.
„Dylan, właśnie się pobraliśmy. Powinniśmy być teraz w podróży poślubnej.”
„No cóż, nie jesteśmy” – jego głos lekko się załamał. „Moja matka jest w szpitalu, nasze wesele jest wszędzie w internecie, a moja żona oskarża matkę o próbę otrucia. Więc nie, Lori, nie jesteśmy w podróży poślubnej”.
Łzy piekły mnie w oczach. „Nie chciałam tego. Nie chciałam niczego z tego.”
„Ja też nie.” Przez chwilę milczał. „Zadzwonię, jak usłyszę o nagraniu.”
Rozłączył się. Siedziałam z telefonem w dłoni i płakałam tak mocno, że nie mogłam oddychać. Julia podeszła i przytuliła mnie, kiedy szlochałam.
Telefon odebrałem trzy dni później. Detektyw Martinez poprosił mnie o przybycie na komisariat. Dylan był już tam, kiedy przyjechałem, razem z Robertem i, o dziwo, Andrew. Siedzieliśmy w małej sali konferencyjnej. Detektyw rozstawił laptopa.
„Przejrzałam nagrania z monitoringu osiedla Rosewood” – powiedziała. „Pokażę ci, co znalazłam”.
Nacisnęła przycisk odtwarzania. Na nagraniu widać było stół prezydialny z lekko podwyższonego kąta. Oznaczenie czasu wskazywało, że do rozpoczęcia toastów pozostało około dziesięciu minut. Stół był pusty, kieliszki do szampana ustawione w równym rzędzie. Nagle w kadrze pojawiła się Caroline. Usłyszałem, jak Dylan głośno wciąga powietrze obok mnie.
Obserwowaliśmy, jak Caroline podchodzi do stolika, nerwowo rozglądając się dookoła. Sięgnęła do swojej małej kopertówki i wyciągnęła coś, coś zbyt małego, by wyraźnie zobaczyć na nagraniu. Potem uniosła dłoń nad kieliszkami do szampana, pochylając się, żeby odczytać winietki. Jej dłoń zawisła nad trzecim kieliszkiem od lewej – tym z moim imieniem. Otworzyła palce. Do kieliszka wpadł mały, biały przedmiot.
Caroline rozejrzała się jeszcze raz, po czym szybko odeszła. Czasomierz wskazywał, że minęły dwie minuty. Wtedy wszedłem w kadr i podszedłem do stołu prezydialnego. Stałem tam przez chwilę, wyraźnie patrząc na okulary. Potem wyciągnąłem rękę. Patrzyłem, jak zmieniam okulary, wkładając swoje tam, gdzie były Caroline, a jej tam, gdzie były moje. Potem odszedłem.
Wideo się zatrzymało. W pokoju zapadła cisza. Twarz Dylana zbladła.
„To nie jest…” – zaczął Robert, po czym urwał. „Musiała pomyśleć, że to jej szklanka. Musiała się pomylić, gdzie siedzi.”
„Panie Ashford” – powiedział łagodnie detektyw Martinez – „Widzi pan, jak pańska żona sprawdza winietki. Wiedziała dokładnie, która szklanka jest która”.
„Więc to nie były narkotyki. Może to były witaminy albo coś dla niej.”
„Raport toksykologiczny ze szpitala potwierdza, że pańska żona zażyła około piętnastu miligramów diazepamu. To nie jest witamina.”
Głos Andrew był cichy. „Mama nie ma na to recepty. Nigdy nie widziałem, żeby brała coś takiego.”
„Właściwie” – powiedział detektyw Martinez – „namierzyliśmy to. Siostra Caroline, Jennifer Whitmore, ma receptę na diazepam na lęk. Zgłosiła, że jej buteleczka z tabletkami była w domu Caroline przez ostatni tydzień, kiedy ta była u niej. Kiedy poprosiliśmy ją o sprawdzenie, odkryła, że brakuje pięciu tabletek”.
Ręce Roberta drżały. „To wszystko są poszlaki. Jennifer pewnie po prostu źle policzyła.”
„Panie Ashford” – głos detektywa był stanowczy – „dowody są jasne. Caroline celowo wlała środek uspokajający do kieliszka szampana swojej synowej. Jedynym powodem, dla którego Lori nie trafiła do szpitala, jest to, że była świadkiem tego czynu i zamieniła kieliszki. Pana żona próbowała podać komuś narkotyki na publicznym wydarzeniu. To przestępstwo”.
Dylan nagle wstał, a jego krzesło głośno zaskrzypiało o podłogę. Podszedł do kąta pokoju i stanął tam, odwrócony do nas plecami, z drżącymi ramionami. Chciałem do niego podejść, pocieszyć go, ale nie wiedziałem, czy mi wolno.
„Co się teraz stanie?” zapytał Robert, a w jego głosie słychać było porażkę.
„Złożymy oskarżenie. Próba otrucia, nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo. Caroline będzie musiała się oddać w ręce policji, w przeciwnym razie wystawimy nakaz jej aresztowania.”
„Wczoraj wyszła ze szpitala” – powiedział Robert. „Wciąż jest słaba”.
„Zostanie przesłuchana i prawdopodobnie zwolniona za kaucją, biorąc pod uwagę, że nie grozi jej ucieczka i nie ma wcześniejszej kartoteki. Ale panie Ashford, to poważna sprawa. Pana żona może trafić do więzienia”.
Słowo „więzienie” zdawało się coś złamać w Dylanie. Wydał dźwięk, coś w rodzaju szlochu, coś w rodzaju jęku, i przycisnął czoło do ściany. Nie mogłem już tego znieść. Podszedłem do niego, delikatnie dotykając jego ramienia. „Dylan.”
Odwrócił się i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym rozpaczy. „Miałaś rację. Naprawdę to zrobiła. Naprawdę się starała…” Nie mógł dokończyć zdania. Zamiast tego przyciągnął mnie w ramiona i przytulił tak mocno, że ledwo mogłam oddychać.
„Przepraszam” – wyszeptał mi w włosy. „Boże, Lori, tak mi przykro, że ci nie uwierzyłem”.
“Jest w porządku.”
„To nie w porządku. Moja matka próbowała cię otruć, a ja oskarżyłem cię o kłamstwo.”
Trzymałam go, gdy płakał, czując, jak moje łzy płyną, ulga i ból mieszają się ze sobą, aż nie potrafiłam ich odróżnić. Robert w pewnym momencie wyszedł z pokoju. Andrew siedział przy stole, wpatrując się w swoje dłonie, wyglądając na zagubionego.
„Co mam zrobić?” – zapytał Dylan łamiącym się głosem. „To moja matka.”
„Próbowała cię skrzywdzić. Próbowała zrujnować nasz ślub, odurzyć cię…” Odsunął się, patrząc na mnie z przerażeniem. „A co, gdybyś jej nie widział? A co, gdybyś to wypił?”
„Ale tego nie zrobiłem. Zmieniłem okulary. Nic mi nie jest.”
„Mógłbyś trafić do szpitala, upokorzony przed wszystkimi, z twoimi filmami w całym internecie. Wszyscy pomyśleliby, że jesteś pijany, naćpany albo szalony, i to ciągnęłoby się za tobą do końca życia. Twoja praca nauczycielska, twoja reputacja, wszystko.”
Nie pozwoliłam sobie o tym myśleć. Ale miał rację. Gdybym wypiła tego szampana, moje życie ległoby w gruzach. Caroline była gotowa mnie zniszczyć, żeby trzymać mnie z dala od jej syna. Wściekłość, którą czułam w tamtej chwili, nie przypominała niczego, czego kiedykolwiek doświadczyłam.
Caroline zgłosiła się na policję następnego ranka w towarzystwie drogiego prawnika Gregory’ego Huxleya, który wyglądał, jakby żądał tysiąca dolarów za samo uściśnięcie dłoni. Oglądałem to w wiadomościach: Caroline, ubrana w konserwatywny granatowy garnitur, z idealnie ułożoną fryzurą i subtelnym makijażem, wchodziła na komisariat z wysoko uniesioną głową. Wyglądała, jakby szła na charytatywny lunch, a nie została aresztowana za usiłowanie otrucia.
„Caroline Ashford, znana celebrytka i filantropka, zgłosiła się dziś rano na policję w związku z domniemaną próbą otrucia na weselu jej syna” – poinformowała prezenterka. „Źródła podają, że Ashford rzekomo dodała do napoju swojej nowo narodzonej synowej środek uspokajający na receptę, z zamiarem spowodowania uszczerbku na zdrowiu lub wyrządzenia krzywdy”.
Pokazali fragmenty viralowego filmu, na którym Caroline niszczy tort weselny. Potem pokazali nasze zdjęcie zaręczynowe – Dylan i ja, uśmiechnięci i szczęśliwi, nie mając pojęcia, co nas czeka. Dylan siedział obok mnie na kanapie, w milczeniu obserwując relację. Wprowadził się z powrotem dwa dni temu, przynosząc walizkę od Thomasa i przepraszając bez przerwy.
„Sprawiają, że wygląda jak ofiara” – powiedziałem, patrząc, jak Caroline ociera oczy chusteczką, wchodząc na stację.
„Tak właśnie robi Huxley” – powiedział gorzko Dylan. „To rekin. Tata zatrudnił najlepszego obrońcę w stanie”.
Oczywiście, że tak. Caroline została przesłuchana i zwolniona za kaucją pięćdziesięciu tysięcy dolarów w ciągu trzech godzin. Warunkiem był zakaz kontaktu ze mną, co mi odpowiadało. Nigdy więcej nie chciałem jej widzieć.
Ale medialny cyrk dopiero się zaczynał. Mój telefon nie przestawał dzwonić. Reporterzy jakimś sposobem znaleźli mój numer, dzwoniąc o każdej porze dnia i nocy z prośbą o wywiady. Pojawili się w mojej szkole, próbując uzyskać komentarze od moich kolegów i uczniów. Dyrektor wezwał mnie na spotkanie.
„Lori” – powiedziała pani Henderson ze współczuciem, ale i zmartwieniem. „Zasugeruję ci, żebyś wzięła urlop, dopóki to się nie skończy”.
„Urlop? Przecież nie zrobiłem nic złego.”
„Wiem o tym. Ale uwaga mediów dezorganizuje pracę szkoły. Mieliśmy reporterów na parkingu, rodziców dzwoniących z obawami. To niesprawiedliwe wobec ciebie i uczniów.”
Zostałam więc wysłana na płatny urlop, w zasadzie zawieszona w pracy, którą kochałam, bo moja teściowa próbowała mnie otruć. Niesprawiedliwość tego wszystkiego sprawiła, że miałam ochotę krzyczeć.
Tymczasem prawnik Caroline już udzielał wywiadu prasie. Udzielił wywiadu lokalnej stacji informacyjnej. „Moja klientka to oddana matka, która nigdy nie miała kłopotów z prawem” – powiedział gładko Huxley. „Poświęciła całe życie pracy charytatywnej, wspieraniu swojej społeczności i wychowaniu dwóch wspaniałych synów. To oskarżenie opiera się na niewyraźnym nagraniu z monitoringu, które można interpretować na wiele sposobów, oraz na zeznaniach młodej kobiety, która, szczerze mówiąc, może mieć własne motywy, by zaszkodzić reputacji pani Ashford”.
„Czy sugerujesz, że synowa kłamie?” zapytał reporter.
„Sugeruję, że istnieje wiele możliwych wyjaśnień tego, co wydarzyło się tamtej nocy, a mój klient zasługuje na domniemanie niewinności.”
Rzuciłem poduszką w telewizor. Dylan złapał ją, zanim uderzyła w ekran. „On po prostu wykonuje swoją pracę”.
„Jego zadaniem jest przedstawić mnie jako kłamcę.”
«Lori…»
„Nie. Twoja matka próbowała mnie otruć. Są dowody wideo, dowody toksykologiczne, jej własna siostra potwierdziła brak pigułek. A on w telewizji sugeruje, że to wszystko zmyśliłem”.
„Wiem. To niesprawiedliwe. Ale tak działa system prawny.”
«W takim razie system prawny jest zepsuty.»
Wiedziałam, że krzyczę na niewłaściwą osobę. Dylan nie był wrogiem, ale był jedynym celem, do którego miałam dostęp. Przyciągnął mnie w ramiona, a ja płakałam gniewnymi łzami w jego ramię.
„Damy sobie z tym radę” – wyszeptał. „Obiecuję”. Ale nie byłam pewna, czy mu wierzę.
Rozprawa wstępna została wyznaczona na dwa tygodnie później. W międzyczasie musiałam patrzeć, jak moje nazwisko jest oczerniane w mediach społecznościowych i na portalach plotkarskich. „Poszukiwaczka złota oskarża bogatą teściową, by wzbudzić współczucie”. „Nauczycielka twierdzi, że teściowa próbowała ją otruć, ale czy mówi prawdę?” „Wesele z piekła rodem: On powiedział, ona powiedziała w viralowym filmie”.
Ludzie, których nigdy nie spotkałam, mieli zdecydowane zdanie na temat tego, czy kłamię. Moje konta w mediach społecznościowych były zalewane wiadomościami, niektóre wspierające, ale wiele oskarżających mnie o zmyślanie dla uwagi. Usunęłam wszystkie konta. To był jedyny sposób, żeby zachować zdrowy rozsądek. Moja mama przychodziła codziennie, przynosząc jedzenie i oferując wsparcie. Ojciec chciał zatrudnić prawnika, żeby pozwać Caroline o wszystko, co miała. Emma była gotowa wystąpić w każdym talk-show, w którym będzie musiała mnie bronić. Ale ja chciałam po prostu, żeby to się skończyło.
Jedynym promykiem nadziei było to, że Dylan mi teraz całkowicie uwierzył. Obejrzał nagrania z monitoringu dziesiątki razy, próbując pojąć, jak jego matka mogła zrobić coś takiego.
„Zawsze miała obsesję na punkcie kontroli” – powiedział pewnej nocy, gdy leżeliśmy w łóżku, nie mogąc zasnąć. „Dorastając, wszystko musiało być idealne: idealny dom, idealna rodzina, idealna reputacja. Rodzina taty miała pieniądze, a ona tak bardzo chciała się wpasować w ten świat. Andrew i ja byliśmy jak dodatki do jej idealnego życia”.
„To smutne” – powiedziałem.
„Tak. Ale to nie usprawiedliwia tego, co ci zrobiła”. Przewrócił się na bok, żeby spojrzeć na mnie w ciemności. „Ciągle myślę o tym, co by się stało, gdybyś jej nie zobaczył, gdybyś wypił tego szampana”.
“Ja wiem.”
„Byłbyś upokorzony, a może nawet zraniony. I pomyślałbym, że jesteś pijany, chory albo…” – Jego głos się załamał. „Mógłbym cię winić. Mógłbym pomyśleć, że celowo zrujnowałeś nasz ślub albo coś.”
„Dylan, nie.”
„O mało co nas nie zniszczyła. Gdybyś nie podmienił tych okularów, gdyby jej się upiekło, pewnie uwierzyłbym w każdą historię, którą mi opowiedziała – że jesteś niestabilny psychicznie, masz problem z alkoholem czy coś. Zatrułaby ciebie i twoją reputację jednocześnie.”
Ta myśl przyprawiła mnie o dreszcze. „Ale jej się nie udało” – powiedziałem stanowczo. „Widziałem ją. Zmieniłem okulary. I teraz wszyscy wiedzą, co zrobiła”.
„Wszyscy oprócz tych, którzy są dla niej ważni” – powiedział Dylan z goryczą. „Połowa jej znajomych z klubu golfowego stoi za nią i mówi, że to nieporozumienie, że musiałaś się pomylić, że Caroline nigdy by…”
„Niech wierzą w co chcą. Mój tata złożył pozew o rozwód.”
Usiadłem. „Co?”
„Dziś rano. Andrew mi powiedział. Prawnik taty wręczył jej dokumenty.”
Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Robert zawsze był zimny i zdystansowany, ale zakładałam, że będzie stał po stronie żony.
“Dlaczego?”
„Bo w końcu dostrzega ją taką, jaka jest. I bo czuje się upokorzony. Nazwisko Ashford znaczy dla niego wszystko, a ona je zbeształa. Zrobiła z nich żart w internecie”.
„Więc ją porzuca.”
„Próbowała otruć jego synową. Tak, on ją porzuca.”
Położyłem się z powrotem, analizując to. „Jak Andrew sobie z tym radzi?”
„Nie jest dobrze. Jest zły na mamę za to, co zrobiła, ale ona wciąż jest jego matką. A teraz jego rodzice się rozwodzą, jego rodzina się rozpada, a on jesienią zaczyna studia, a to wszystko wisi nad nim.”
„To nie jest jego wina.”
„Wiem. Powiedziałam mu, że może u nas zamieszkać w każdej chwili. Że wciąż jesteśmy rodziną, bez względu na wszystko.”
My. Rodzina. Mimo wszystko, wciąż byliśmy małżeństwem, wciąż razem. Caroline zawiodła.
Rozprawa wstępna była formalnością. Sędzia przeanalizował dowody – nagrania z monitoringu, raporty toksykologiczne, zeznania Jennifer dotyczące brakujących tabletek – i orzekł, że istnieją wystarczające podstawy do wszczęcia procesu. Caroline nie przyznała się do winy. Oczywiście, że tak. Jej prawnik argumentował, że nagranie było niejasne, że Caroline nie wiedziała, która szklanka jest która, oraz że sama zażywała środek uspokajający na stres i przypadkowo wrzuciła go do niewłaściwej szklanki.
Prokurator, bystra Amanda Cameron, obaliła ten argument. „Jeśli pani Ashford brała środek uspokajający na własny stres, to dlaczego nie miała recepty? Dlaczego wzięła go z butelki siostry? I dlaczego, jeśli to był wypadek, nikogo nie ostrzegła? Miała wiele okazji, żeby powiedzieć: »Och, niechcący wrzuciłam lek do tej szklanki«. Ale tego nie zrobiła. Milczała i pozwoliła synowej usiąść i się napić”.
Sędzia wyznaczył termin rozprawy za trzy miesiące. Kolejne trzy miesiące życia w zawieszeniu. Wróciłam do pracy, wdzięczna, że mogę się skupić na czymś innym niż sprawa. Moi uczniowie byli mili, unikali tematu, choć czasami przyłapywałam ich na szeptaniu. Ich rodzice byli mniej mili. Na zebraniach rodzicielskich spotykałam się ze spojrzeniami pełnymi od litości po podejrzliwość. Jedna z matek zapytała mnie: „Czyli naprawdę było tak, jak mówią?”.
Miałam ochotę krzyczeć. Zamiast tego uśmiechnęłam się krzywo i powiedziałam: „Dowody mówią same za siebie”.
W domu Dylan i ja staraliśmy się zbudować jakieś normalne życie. Nigdy nie pojechaliśmy w podróż poślubną; wydawało się niewłaściwe jechać do Włoch i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy tak nie było. Zamiast tego zostaliśmy w moim małym mieszkaniu, rozmawiając do późna w nocy, próbując przetworzyć wszystko, co się wydarzyło.
„Opowiedz mi o swoim dzieciństwie” – poprosiłem pewnej nocy. „Powiedz mi, czy były jakieś znaki, które powinienem był zauważyć”.
Dylan milczał przez długi czas. „Zawsze pojawiały się jakieś znaki. Po prostu nie rozpoznawałem ich. Mama miała obsesję na punkcie perfekcji. Jeśli Andrew albo ja dostawaliśmy mniej niż piątkę, to się wściekała. Nie chodziło o krzyk – ona nigdy nie krzyczała – ale o to zimne rozczarowanie, które było w jakiś sposób gorsze. Kiedy miałem dwanaście lat, wróciłem do domu z czwórką z matematyki, a ona nie odzywała się do mnie przez trzy dni”.
„To znęcanie się, Dylan.”
„Teraz to wiem. Wtedy po prostu uważałem to za normalne. Takie były matki”. Westchnął. „I kontrolowała wszystko: w co się ubieraliśmy, jakie zajęcia robiliśmy, z kim się przyjaźniliśmy. W liceum chciałem zapisać się do szkoły teatralnej, ale powiedziała, że to „niestosowne dla Ashford”. Więc zamiast tego grałem w tenisa, bo tak grali dzieciaki z klubów wiejskich”.
„A co z twoim tatą?”
„Nigdy go nie było. Zawsze pracował, był w klubie albo podróżował. Mama prowadziła dom, a on po prostu… jej na to pozwalał. Nie sądzę, żeby zwracał uwagę na to, co nam robiła.”
„A kiedy zacząłeś się ze mną spotykać?”
Dylan uśmiechnął się smutno. „To był pierwszy raz, kiedy naprawdę się jej postawiłem. Dała mi jasno do zrozumienia, że nie jesteś tym, kogo sobie wyobrażała. »Zbyt przeciętny«, powiedziała. »Zbyt z klasy średniej. Nie z odpowiedniej rodziny«”.
„Ona naprawdę to powiedziała?”
„Nie tymi słowami, ale tak. Ciągle przedstawiała mnie córkom swoich przyjaciółek – kobietom z dobrych rodzin, z funduszami powierniczymi i powiązaniami w towarzystwie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego chcę być z nauczycielem ze szkoły publicznej z normalnej rodziny”.
“Przepraszam.”
„Nie bądź. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła. A wybranie ciebie zamiast jej oczekiwań było pierwszym prawdziwym wyborem, jakiego kiedykolwiek dokonałem”. Pocałował mnie wtedy, delikatnie i słodko, i przez chwilę prawie zapomniałem o wiszącym nad nami niebezpieczeństwie. Ale ono zawsze tam było, ciemna chmura, od której nie mogliśmy uciec.
W miarę zbliżania się terminu rozprawy wielokrotnie wzywano mnie na spotkanie z prokuratorem. Amanda Cameron była skrupulatna, przygotowując mnie na każdą możliwą stronę obrony.
„Będą próbowali przedstawić cię jako mściwą” – ostrzegła. „Jako kogoś, kto żywił urazę do Caroline i dostrzegł okazję do zemsty”.
„Ale tego nie zrobiłem. Nic jej nie zrobiłem.”
„Wiem. Ale Huxley jest dobry w sianiu wątpliwości. Zwróci uwagę, że celowo zamieniłeś okulary. Zasugeruje, że dokładnie wiedziałeś, co się stanie i chciałeś ją upokorzyć.”
„Zamieniłem je, bo nie chciałem być odurzony.”
„Co jest całkowicie zrozumiałe. Ale on to przekręci. Więc kiedy będziesz zeznawać, zachowaj spokój. Odpowiadaj tylko na pytania. Nie bądź defensywny ani emocjonalny, bez względu na to, co powie.”
To była dobra rada, ale nie wiedziałam, czy będę w stanie jej przestrzegać. Proces rozpoczął się w chłodny listopadowy poniedziałek. Sąd był pełen reporterów, ciekawskich gapiów i znajomych Caroline z towarzystwa, wszyscy ubrani w drogie ciuchy i strzelający do mnie wzrokiem. Miałam na sobie prostą granatową sukienkę i minimalną biżuterię. Amanda radziła mi, żebym wyglądała profesjonalnie, ale nie krzykliwie. „Jesteś nauczycielką, normalną, pracującą kobietą, która padła ofiarą kogoś z pieniędzmi i władzą. Chcemy, żeby ława przysięgłych to zauważyła”.
Ława przysięgłych została wybrana w ciągu dwóch dni: siedem kobiet i pięciu mężczyzn w wieku od dwudziestu do sześćdziesięciu lat. Próbowałem czytać z ich twarzy, zgadywać, kto mi uwierzył, a kto nie, ale wszyscy byli starannie neutralni. Caroline siedziała przy stole obrony w jasnoróżowym garniturze, wyglądając na małą i kruchą. Huxley ewidentnie ją instruował. Od czasu do czasu ocierała oczy, odgrywając rolę niesłusznie oskarżonej. Robiło mi się niedobrze.
Oświadczenie wstępne Amandy było mocne. Jasno przedstawiła fakty. Caroline miała motyw – nie aprobowała małżeństwa – środki, dostęp do tabletek siostry i okazję, czyli czas na przyjęciu, kiedy główny stół był bez gości. Nagranie z monitoringu pokazało jej celowe działania. Toksykologia wykazała, jaka substancja była zaangażowana.
„To nie był wypadek” – powiedziała Amanda ławie przysięgłych. „To była celowa próba odurzenia i upokorzenia młodej kobiety w dniu, który powinien być najszczęśliwszym dniem jej życia. Jedynym powodem, dla którego Caroline Ashford poniosła konsekwencje, jest to, że Lori Winters widziała, co robi, i broniła się”.
Przemówienie otwierające Huxleya przedstawiało zupełnie inny obraz. „Caroline Ashford jest kochającą matką, oddaną żoną, filarem swojej społeczności. Od dziesięcioleci zajmuje się działalnością charytatywną, wspiera lokalne inicjatywy i wychowuje dwóch odnoszących sukcesy synów. Nie ma przeszłości kryminalnej, nie jest skorumpowana ani nie wykazuje zachowań agresywnych. A jednak mamy uwierzyć, że ta kobieta, w dniu ślubu syna, nagle postanowiła otruć swoją nową synową”. Pokręcił głową. „Panie i panowie, ta sprawa opiera się na założeniach i błędnych interpretacjach. Przekonacie się, że dowody są o wiele mniej jednoznaczne, niż sugeruje oskarżenie”.
Pierwszym świadkiem był DJ z naszego wesela. Zeznawał o harmonogramie wydarzeń, potwierdzając, kiedy zaplanowano toasty i kiedy faktycznie się odbyły. Następnie zeznawał kierownik cateringu, który wyjaśnił, jak i kiedy ustawiono kieliszki do szampana. Potem Jennifer Whitmore, siostra Caroline. Wyglądała na skrępowaną, unikając kontaktu wzrokowego z Caroline. Amanda delikatnie poprowadziła ją przez zeznania.
„Masz receptę na diazepam, czy to prawda?”
„Tak. Na lęk.”
„A gdzie była ta buteleczka z lekiem w tygodniu poprzedzającym ślub?”
„Odwiedzałem Caroline, zatrzymałem się u niej. Trzymałem leki w łazience dla gości.”
„A kiedy odkryłeś, że pigułki zniknęły?”
„Kiedy policja poprosiła mnie o sprawdzenie, policzyłem i pięć tabletek zniknęło.”
„Czy możliwe, że źle policzyłeś? Albo sam je wziąłeś i zapomniałeś?”
„Nie. Bardzo uważam na swoje leki. Śledzę każdą dawkę.”
Przesłuchanie krzyżowe Huxleya było łagodne, ale dosadne. „Pani Whitmore, zeznawała pani, że zatrzymała się w domu siostry. Ile osób miało dostęp do tej łazienki?”
„Tylko ja. To był apartament gościnny.”
«A drzwi zamknięte?»
„Cóż, nie, ale…”
„Więc każdy w domu mógł mieć dostęp do twoich leków. Na przykład personel sprzątający.”
«Caroline nie ma personelu mieszkającego na miejscu, jedynie cotygodniową usługę sprzątania, a w tym tygodniu nikogo nie było.»
„A co z gośćmi? Czy ktoś jeszcze przyszedł do domu?”
Jennifer zawahała się. „Dylan odwiedzał ich kilka razy. A Andrew tam mieszkał.”
Huxley podchwycił tę myśl. „Więc synowie Caroline też mieli dostęp do twoich leków?”
„Przypuszczam, ale…”
Dziękuję, pani Whitmore. Nie mam więcej pytań.
Widziałem, co robił: zasiał ziarno podejrzeń, że ktoś inny mógł wziąć pigułki. To była bzdura, ale mogłoby się sprawdzić w sądzie przysięgłych.
Następnego dnia wezwali mnie na mównicę. Trzęsły mi się ręce, gdy przysięgałam, że mówię prawdę. Amanda uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. „Lori, czy możesz nam opowiedzieć o swoich relacjach z oskarżonym przed ślubem?”
Wziąłem głęboki oddech i powiedziałem prawdę o chłodzie Caroline, jej subtelnym podważaniu, jej wyraźnej dezaprobacie. Starałem się, żeby mój głos brzmiał spokojnie i rzeczowo.
„Czy ona kiedykolwiek wyraźnie powiedziała, że nie chce, żebyś poślubił jej syna?”
„Nie tymi słowami. Ale dała mi jasno do zrozumienia.”
“Jak?”
„Sugerowała, że jest za młody, żeby się ustatkować. Przedstawiała go innym kobietom. Próbowała przejąć kontrolę nad organizacją naszego ślubu i zmienić wszystko według swojej wizji. Wykluczała mnie z rodzinnych imprez. Drobnostki, ale stałe.”
„A w dniu swojego ślubu, co widziałaś na przyjęciu?”
To było to. Kluczowe zeznanie. Opisałam, jak widziałam Caroline przy stole prezydialnym, jak upuściła tabletkę i jak podjęłam decyzję o zmianie okularów. Amanda kazała mi to dwa razy przejrzeć, upewniając się, że każdy szczegół jest jasny.
Potem przyszła kolej na Huxleya. Wstał, zapiął swoją drogą marynarkę i uśmiechnął się do mnie. To nie był przyjazny uśmiech.
„Pani Ashford, zeznała pani, że widziała, jak pani teściowa wrzuciła coś do pani kieliszka szampana, prawda?”
“Tak.”
„I od razu wiedziałeś, że to narkotyk?”
„Nie wiedziałem dokładnie, co to było, ale wiedziałem, że nie powinno tego tam być.”
„Ale nie wiedziałeś, że to niebezpieczne?”
„Po co innego przemycałaby tabletki do mojego napoju?”
„Może to wcale nie było dla ciebie. Być może, jak zasugerowała obrona, nie wiedziała, która szklanka jest jej i brała własne leki”.
„Ona nie ma recepty na diazepam.”
„O ile wiesz. Nie masz dostępu do wszystkich jej informacji medycznych, prawda?”
„Nie, ale…”
„I zeznał pan, że podmienił pan okulary. To był świadomy wybór z pana strony.”
„Tak, żeby się chronić.”
„A może wrobić Caroline Ashford? Stworzyć sytuację, w której będzie się wstydzić przed setkami ludzi, wiedząc dokładnie, co się stanie, gdy napije się z tej szklanki?”
„Nie. Nie wiedziałam, co się stanie. Po prostu nie chciałam pić tego, co wlała mi do szklanki.”
„Ale pozwoliłeś jej to wypić. Stałeś z boku i patrzyłeś, jak twoja teściowa zażywa coś, co twoim zdaniem było niebezpieczną substancją.”
„Ja… Z trudem znajdowałam słowa. Nie myślałam o tym w ten sposób. Po prostu zareagowałam.”
„Zareagowałaś celowo, zmieniając okulary, a potem nic nie mówiąc. Nie ostrzegłaś jej. Nikogo nie ostrzegłaś. Po prostu patrzyłaś. Czy to nie wydaje się okrutne, pani Ashford?”
„Ona próbowała mnie otruć.”
„Rzekomo. A może dostrzegłaś okazję, żeby pozbyć się teściowej, której przyznawałaś, że nie lubiłaś, upokorzyć ją tak bardzo, że się zrujnuje, a ty będziesz miała męża tylko dla siebie”.
„To nieprawda!” Łzy spływały mi po twarzy i nienawidziłam siebie za to. Amanda mówiła, żebym się nie wzruszała, ale nie mogłam się powstrzymać. „Po prostu nie chciałam być odurzona na własnym ślubie”.
„Nie mam więcej pytań” – powiedział Huxley, siadając z zadowolonym wyrazem twarzy.
Opuściłem trybunę z poczuciem, że poniosłem porażkę, że zagrałem mu prosto w ręce. Amanda próbowała mnie pocieszyć podczas przerwy. „Świetnie ci poszło. Ława przysięgłych widziała, że cię atakował. To zadziała na naszą korzyść”. Ale nie byłem pewien.
Następnym świadkiem był ekspert ds. bezpieczeństwa, który przeglądał nagranie. Przeprowadził ławę przysięgłych przez każdą klatkę, przybliżając działania Caroline, wyraźnie pokazując, że sprawdziła winietki, celowo wybrała moją szklankę i coś do niej wrzuciła.
„Czy według ciebie, jako profesjonalisty?” – zapytała Amanda – „to był wypadek?”
„Nie. Jej działania były celowe i przemyślane.”
Huxley próbował podważyć jego słowa, sugerując, że nagranie jest zbyt ziarniste, by mieć pewność, ale ekspert obstawał przy swoim. Następnie pojawił się toksykolog, dokładnie wyjaśniając, czym jest diazepam, ile Caroline zażyła i jakie skutki mógł on wywołać.
„Przy dawce, jaką zażyła pani Ashford” – wyjaśnił – „skutki obejmowałyby poważne upośledzenie, utratę zahamowań, możliwe halucynacje i brak koordynacji ruchowej. W zasadzie wyglądałaby na odurzoną i miałaby niewielką kontrolę nad swoim zachowaniem”.
«A gdyby Lori Winters zażyła tę dawkę, czy doświadczyłaby tych samych efektów?»
„Tak. Właściwie to może nawet gorzej, bo pani Winters waży znacznie mniej niż pani Ashford.”
Dowody były druzgocące. Ale czy to wystarczy?
Caroline zeznawała czwartego dnia procesu. Miała na sobie kremowy kostium i perły, idealnie ułożone włosy i subtelny makijaż. Wyglądała jak ulubiona babcia wszystkich, a nie jak ktoś oskarżony o usiłowanie otrucia. Huxley poprowadził ją przez zeznania niczym taniec, który ćwiczyli już setki razy.
Pani Ashford, czy dodała pani diazepam do kieliszka szampana swojej synowej?
„Absolutnie nie” – jej głos był wyraźny i stanowczy. „Nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła”.
«Jak więc wyjaśnisz nagranie z monitoringu?»
„Tego dnia byłem zestresowany. Mój syn brał ślub, wygłaszałem toast i brałem coś na uspokojenie. Chyba nie wiedziałem, która szklanka jest moja”.
„Brałeś diazepam na nerwy?”
„Tak. Denerwowałam się ślubem, a moja siostra zaproponowała mi jedną ze swoich tabletek, żebym mogła przetrwać dzień”. To było coś nowego. Jennifer nie przyznała się do tego.
Dlaczego nie wspomniałeś o tym wcześniej?
„Byłam zawstydzona. Nie chciałam, żeby ludzie myśleli, że nie radzę sobie ze stresem. A potem, kiedy to wszystko się wydarzyło, kiedy wylądowałam w szpitalu, byłam tak zdezorientowana i zdenerwowana, że nie mogłam jasno myśleć”.
To była dobra historia, wręcz wiarygodna. Przesłuchanie krzyżowe Amandy musiało ją obalić. „Pani Ashford, zeznała pani, że pani siostra proponowała pani tabletki. Czy zeznała to?”
Yo Make również polubił
5 produktów bogatych w estrogen, które kobiety powinny jeść, aby zrównoważyć hormony, uzyskać promienną skórę i zachować młodość
Oto 7 oznak, które wskazują, że masz za dużo…
Mleko i czosnek to lekarstwo na astmę, gruźlicę, zapalenie płuc i bezsenność
Jajka faszerowane białymi tulipanami: piękna i pyszna kompozycja